Pewien fenomen o grach? Na przykładzie Skyrim.
Obserwuje na forum pewną dziwną rzecz jeżeli chodzi o Wasze upodobania co do gier.
Założenie :
Gra Skyrim
- Skyrim w pierwszych 5h wydaje się dla 95% osób na forum gra epicką - grafika - muzyka - początkowe zadania- wielkość świata itd.
- Po 5h do 15 gra nadal jest dla myśle 80% wybitna - nadal nie odkryli oni wszystkich uroków gry, poznaja nowe jaskinie, skille oraz kolejne urocze widoki i mase ciekawych zadań...
- Od 20h do 50h grają oni, juz byc wypieków na twarzy, gra się ciągle podoba ale juz nie wywołuje euforii....
- 50-70 h - dla 70% osób gra jest nużąca, powiela błedy Obliviona, ma schematyczne zadania, widoki się powtarzają....
- 70h+ wybrani tyle graja :)
Inna dowolna gra typu strzelanka.
1-5h
Pełne zauroczenie, gra nie epicka ale dostarcza świetnej rozgrywki
5h-7h - świtna rozgrywga w fpp ale na trudnym poziomie
Wnioski
Dlaczego ludzie marudzą, że SKyrim jest wtórne po zagraniu 60h w niego,a nie robią tego po 3h gry w strzelanke? Dlaczego nie przerywają gry po 5-6h kiedy gra dawała im nieziemską rozgrywke tylko katują sie kolejne godziny po to żeby ją potem oczerniać?
ponieważ w strzelankach zanim zauważysz że gra jest nużąca to widzisz napisy końcowe.
A tak serio to grałem w skyrima, wydał mi się z początku epicki, potem już mniej. Po 30 godzinach przestałem grać, niemniej cały czas wydawał mi się świetny. Nie wiem z czego to wynika. Chyba nie lubię aż tak wiązać się emocjonalnie z grą (z wyjątkiem Mass Effect), dlatego też przeszedłem do pewnego momentu, skosztowałem świata, zdążyłem się nasycić (ale nie przesycić) i odstawiłem :) A to, że jej nie ukończyłem zupełnie mi nie przeszkadza.
Jak to fajnie być wśród 5% ludzi którzy od razu widzieli jaki to skyrim przeciętniak.
U mnie od 100h do 107h nastąpiło załamanie i Skyrima nie ruszyłem już od jakichś 2 miesięcy. Do tej 100 godziny bawiłem się wybornie i cały czas z takim samym zachwytem.
DanuelX
O taka opinie mi chodziło :)
Widzisz Ty od razu, a reszta jarała się grą 20h a potem uznała, że to przecietniak...a to nie jest normalne porównując ja do innych gier, gdzie w 20h można przejśc ze 4-5 innych gier.
Ja w Skyrima przegrałem 67 h, gra mi się bardzo podobała. Po prostu stwierdziłem, że nie ma po co brnąć dalej, już mnie tak do siebie nie ciągnęła. Pewnie przy dodatku, większym DLC do niej powrócę, ale na razie na pewno nie ;).
Problem, który poruszasz należy sformułować zupełnie inaczej. Otóż kiedy gra się powinna skończyć. Jak sam zauważasz nie jest prawdą, że im dłuższa gra tym lepsza.
Projektując gry należy zwrócić uwagę na bardzo wiele elementów. Mało widocznym od strony gracza, ale bardzo istotnym elementem jest np. znużenie oprawą audio-wizualną i mechaniką gry.
Gdy tworzy się liniową grę z ograniczoną możliwością swobodnej eksploracji designerzy mogą w dużym stopniu decydować jak ewoluuje mechanika gry, a także zmieniać grafikę i udźwiękowienie. Te elementy sprawiają, że gracz gra dalej i chce zwiedzać kolejne etapy.
W sandboxach trudno kontrolować te aspekty. Gracz prędzej czy później osłucha się z muzyką, a im dłużej spędza czas w jednym obszarze, tym bardziej widoczne stają się niedoróbki grafików i zwyczajne znużenie otoczeniem.
Im więcej gier masz na koncie, tym każda kolejna produkcja daje mniej rozrywki. Ja przy Skyrimie spędziłem wymuszone 2-3 godziny. Od samego początku irytowały mnie powtarzalne i nudne questy, słabiutki wątek główny, monotonna oprawa graficzna i składające się z jednego korytarza dungeony.
Efekt na pewno został spotęgowany tym, że grałem zarówno w Obliviona jak i Fallout 3, które nie wiele się różnią od Skyrima.
W czasie gdy wszyscy zachwycali się Skyrimem, nawet napisałem na forum, że dla mnie ta gra jest rozczarowaniem roku. Z drugiej strony nie ma co robić teraz nowej mody na jechanie po Skyrim.
Osobiście lubię grywać w gry sporo czasu po ich premierze. Można wtedy na spokojnie delektować się porządnie połataną wersją. W sieci są dostępne szczegółowe poradniki pisane przez społeczność. Do tego wygasa hype, a same gry można kupić za maleńkie pieniądze.
Dlaczego niektorym tyle czasu to zajmuje? Tak samo mozesz zapytac, dlaczego niektorym przejscie mass effecta 3 zajelo ponad 40 godzin, gdzie mozna go bez wiekszego problemu skonczyc w circa 25 wysluchawszy wszystkich dialogow, robiac wszystkie side questy itp. Po prostu sie wloką...
A to ze gra jest ladniejszą kalką obliviona to bylo wiadomo max po 5 godzinach gry i kilku questach w stylu: "przynies_podaj_wybij zombiaki". Czemu te 15 godzin? Bo przez 15 godzin jeszcze mozna od czasu do czasu odkryc cos nowego. A to nowy przeciwnik a to nowa lokacja. Po tym czasie praktycznie juz widziales wszystko co gra ma do zaoferowania i tylko klepiesz entego dungeona.
Ah i zapomnialbym.
10/10, gra dekady !!!!11
No niestety, ale o ile 15 lat temu gry robiło się pod pewien niewielki wycinek społeczeństwa, tak dziś są produktem masowym. Dlatego w pierwszej kolejności są robione pod jak największą grupę osób, a dopiero potem pod konkretnych zapaleńców. Stąd sukces gier takich jak Mass Effect, który u każdego fana RPG po przejściach wywołuje jedynie uśmieszek politowania. Na szczęście gry takie Fallout New Vegas czy Skyrim wciąż są doceniane, co znaczy, że sytuacja nie jest dramatyczna!
[9] Coś w tym jest, kiedyś gry robione były przez maniaków dla maniaków danego gatunku. Teraz maniaków-graczy jest coraz mniejszy odsetek, a coraz to nowsze produkcje i super hity to nie nowatorskie i rewolucyjne pomysły, a nowa technologia. Wszystko kręci się wokół tego i marketingu.
Ja wymiękłem po kilku godzinach. A w dobrą strzelankę nie grałem chyba od czasu Borderlands.
Zmieniłbym tytuł dla wątku:
Zamiast "Pewien fenomen o grach? Na przykładzie Skyrim." dałbym "Pewien fenomen o graczach. Na przykładzie Skyrim" ;)
I od razu wiele postów zyskałoby właściwy kontekst i wartość ;)
Być może przyczyny takiego zabiegu dla graczy starszych są aż nadto zrozumiałe - bo to trochę tak jak z przebojami literackimi, jeżeli ktoś czytać lubi. Nasze gusta czytelnicze podlegają zmianom - w miarę ilości lektur oraz wieku. Dość długo utrzymują się zamiłowania do określonych gatunków literackich (kryminał, fantazy i.t.p.) lecz i tutaj rosną (zmieniają się) nasze wymagania. Podobnie jest z grami.
Tak jak z książkami - nie ma takiej uniwersalnej lektury (krzyżówki fantazy, kryminału i czego się da) co by spełniła oczekiwania czytelnika od stopnia podstawowego po półki najwyższe - tak i gry muszą mieć swoje "ograniczenia" w odbiorze - wiekowe, gatunkowe inne ;) Skyrim należy do tych gier których nośność (świat, fabuła, mechanika gry, grafika) to bezsprzeczne osiągnięcie. Bez trudu można to zweryfikować chociażby ilością sprzedanych egzemplarzy.
;) Jako gra spełnił oczekiwania z naddatkiem, zdobył wyjątkowo duże grono fanów i o wiele mniejsze (w ramach tytułowego "fenomenu o graczach" ;)) grono malkontentów - bo jak usiłowałem to wytłumaczyć wyżej, niemożliwe było aby zadowolił zmienne gusta osobiste wszystkich graczy ;) I tak powinno być ;)
Ludzie wola wydawać wyrok jak tytuł skończą, lub porządnie ograją w przypadku gier otwartych.
Ja miałem tak z Minecraftem, na początku osom pomysł i w ogóle, a później jak nie miałem pomysłu co budować to gra wydawała mi się nudna jak nie wiem co.
Potem krotki romans z Terraria i powrót do Minecrafta, ale pod warunkiem ze mam co budować. :)
Rożne gry, rożne sposoby oceniania.
Bo w strzelankach tych porzadnych przynajmniej skacze ci adrenalina i czujesz ze mozesz zginac na kazdym rogu, nie powiesz mi chyba ze droga po raz tysięczny z Balmory do Caldery (zeby wykonac questa) jest interesująca i trzyma w napieciu :)