Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Kto z was był w wojsku?

14.03.2014 10:26
1
zanonimizowany983214
1
Legionista

Kto z was był w wojsku?

Możecie nawet pisać jak byliście gdy był pobór powszechny i wojo było obowiązkowe.
Mam kilka pytań:
1) Co robiliście tam zazwyczaj?
2) Jak często strzelaliście? Raz na tydzień przez 30 minut, częściej?
3) Dobre jedzenie mieli? Jak ktoś jest wybredny to znajdzie zawsze coś do jedzenia? Ile posiłków jest dziennie i co jeśli ktoś będzie głodny, dostanie wtedy kawałek chleba?
4) Kto jest lepiej wyszkolony, polski, młody żołnierz, który nigdy nie walczył, czy terroryści w Afganistanie, Iraku, Syrii i tak dalej? W końcu jakieś obozy szkoleniowe mieli, mają i pewnie praktyki więcej mają niż jakiś młody żołnierz z poboru powszechnego?

I dzięki za informacje.

14.03.2014 10:59
2
odpowiedz
elemeledudek
189
Senator

Hyhyhy, Rosja straszy i młodziez widzę sie trochę boi. Pełno wątków militarnych.

14.03.2014 11:53
yasiu
3
odpowiedz
yasiu
199
Legend

1. Spędzałem czas na robieniu rzeczy mniej lub bardziej przydatnych dla jednostki.
2. Raczej raz na miesiąc, dwa tygodnie. Jak się wystrzeliło 30 sztuk, to było dużo - ale na strzelnicy siedziało się prawie cały dzień.
3. Dobre to pojęcie względne. Ja byłem w jednostce z cywilnymi kucharzami, w jednostce przysztabowej, więc karmili całkiem zacnie. Głodny człowiek nie chodził.
4. A co ja, wróżka?

14.03.2014 11:56
DanuelX
4
odpowiedz
DanuelX
82
Kopalny

Jedno trzeba przyznać - to była najlepsza szkoła picia. Czesi powinni wysłać specjalne podziękowania dla polskiego wojska za te hektolitry czeskiej wódki które się tam przelały.

14.03.2014 12:11
Texas84
5
odpowiedz
Texas84
160
Generał
Image

1. Na brak czasu narzekać nie można było;) W każdy dzień był przewidziany plan zajęć. Jak kadra poszła do domu a w sztabie zostawał tylko oficer dyżurny i pomocnik władze na kompani przejmowali ,,dziadkowie'', którzy potrafili zapewnić dodatkowe godziny dla co bardziej opornych;) Z miesiącami role ,,dzadków'' przechodziły dalej co kolejny pobór i kolejny itd. Od razu zaznaczam, że to nie była fala typu znęcanie itp. tylko utrzymywanie porządku i dyscypliny na koszarach;) Nieoficjalnie kadrze to pasowało. Dodatkowo trzymało się 24-godzinne służby podoficera albo dyżurnego (pomocnika podoficera) odpowiedzialnego za koszary. Rejony porządkowe itp. były na porządku dziennym. Zewnętrzne jak i wieczorem wewnętrzne. Polerka korytarza to standard;)
2. My strzelaliśmy co 2-3 tygodnie. Ogólnie więcej było czekania na swoją kolej niż samego strzelania. Początkowe strzelania wyglądały tak, że dostawało się 5 ,,pestek'' i pojedynczym strzelało do tarczy z pozycji leżącej. Następnie zliczali punkty i dalej kolejni. Ale już kolejne strzelania po dłuższym czasie: noc, full magazynek, ogień ciągły i pociski smugowe (widać ich tor lotu, potrafiły odbijać się od piasku i innych przeszkód terenowych)
Gdy pierwszy raz dostałem do ręki karabin to byłem zachwycony:) Ale po jakimś czasie gdy miało się go na każdej warcie i na każdych ćwiczeniach stawał się ciężarem i niczym wyjątkowym. Potrafił swoją wagą obciążyć rękę/ramiona.
Najgorsze było czyszczenie po strzelaniu. A po smugowych to już w ogóle udręka:) Przed zmagazynowaniem podoficer każdy po kolei sprawdzał i ewentualnie odsyłał do poprawy:)
3. Jedzenie było całkiem znośne. Raczej rzadko zdarzało się, że w jednym tygodniu dania obiadowe się powtarzały. Najlepsze dla mnie było w niedzielę:) W mojej formacji dostawaliśmy dodatkowe racje żywnościowe za wykonywaną funkcję (płetwonurkowie MW) owoce w konserwie, czekolada itp.
Najgorsze co wspominam to jak w upał 30 stopniowy po jakiś ćwiczeniach, że w gardle łapała sahara na obiad dawali do picia kisiel. To nie jaja:)
4. Ciężko sprecyzować to pytanie. Nie można wszystkich jednostek wrzucać do jednego worka. Bo np. służba w 1PSK, Powietrzno Desantowych czy tak jak u mnie w płetwonurkach Marynarki Wojennej dużo dużo znaczniej różniła się niż np. w jakiś inżynierskich, obsługi lotniska, kierowcy itp. Na kompanii byłem z dwoma kumplami, który jeden obecnie służy w najbardziej elitarnej jednostce w Polsce a drugi w drugiej - Formozie:)
Mieliśmy codzienne zaprawy po 3 kilometry a co piątek marszobiegi na dużo dużo dłuższe dystanse z całym oporządzeniem. To było tak sprytnie skonstruowane, że każdemu zależało tego dnia na pełnym wycisku, żeby nie dać plany z jednego powodu. Piątek po 15.30 był dniem wyjazdowym na przepustki do domu:) Do tego dochodziły treningi i ,,szarpanki'';) między sobą w ramach szkolenia oczywiście;).
Pamiętam jak którejś nocy Formoza w nocy bez budzenia nikogo zdobyła całą jednostkę w pewnym mieście łącznie ze sztabem:) W absolutnej ciszy. Kolejne noce u nas były w ciągłym pogotowiu:) Podoficerowie w nocy razem z dyżurnymi na kompaniach, pododdziały alarmowe w ciągłym pogotowiu itp. Wszystko po to, żeby nie dać ciała i być gotowym jeśli mieliby przyjść w nocy do nas:)
Także nie raz było ciężko (szczególnie na początku) ale z dnia na dzień człowiekowi wchodziło to w krew i z czasem takie 3 poranne kilometry to była przebieżka , gdzie nikt nawet się nie spocił.

Rozgadałem się i weszło na wspominki ale miło jest od czasu sięgnąć pamięcią wstecz:) Także nie ma co sr*ć żarem;)
Dzięki wojsku teraz dalej nurkuje i pracuje. Choć już nie w branży MON-u;)
Pobór 2003/2004 (lato:)) - Płetwonurkowie Marynarki Wojennej RP;) A taka mi została pamiątka:)

14.03.2014 18:32
6
odpowiedz
Tomus665
101
Legend

1. Nudzić się nie dało, jak kolega wyżej wspomniał po 15:30 jak kadra jechała do domu to było lb. W każdy dzień odbywały się jakieś zajęcia, egzaminy itp. (Na Szkółce), na macierzy popołudnia spędzało się poza jednostką, chyba że wypadał akurat dyżur, albo warta. Im bliżej cywila tym bardziej było lb, a jak się zostało dziadkiem to już w ogóle.
2. Strzelania w sumie zbyt wiele nie było, może z 2-3 razy w ciągu całej służby + wyjazd na poligon (tam codziennie), co miło wspominam to rzut granatem, bardzo przyjemne strzelanie nocą i smugowe.
3. Jedzenie bardzo dobre, najgorsza rzecz to "podeszwa" kto był w armii ten wie co to za mięsko.
4. Ciężko powiedzieć, wszystko zależy od rodzaju jednostki, ja miałem zaszczyt służyć w CSSP Koszalin (Centrum Szkolenia Sił Powietrznych) a następnie w ZZ 1 Dąbki

Pobór 2006/2007 (zima:)).

14.03.2014 19:01
Belert
7
odpowiedz
Belert
182
Legend

ad4.Liczy sie praktyka, im bardziej ostrzelany zolnierz tym lepiej .Z drugiej strony terrorysci nie potrafia koordynowac wiekszych grup .Choc afganistan to nie jest wdziecny temat bo tych rozwazan.W koncu mudzahedyni potrafili pogonic ruskom kota .
I to wbrew propagandzie rosyjskiej bardzo konkretnie im pogonili tego kota.

Forum: Kto z was był w wojsku?