Film to film. Nieważne czy w streamingu, czy w sali kinowej. Marudzenie w stylu "bo portale z wiadomościami, to nie to samo co papierowa gazeta". Jeśli film jest do kitu, to nie ma znaczenia, gdzie jest grany. Ba, nawet lepiej, jeśli można po prostu wyłączyć TV i pójść robić coś innego, niż wychodzić ze sali i wracać do domu.