Sprawa wygląda tak, chodziłem do szkoły zawodowej w zawodzie elektromechanik. Praktyki miałem w zakładzie chłodniczym gdzie naprawialiśmy klimatyzacje, robiliśmy agregaty itp. na egzamin zostałem skierowany do gościa od przewijania silników. Nie miałem o tym pojęcia więc oblałem.
Mniejsza jednak o to (bo w tym zawodzie i tak nie będę pracował).
Dowiedziałem się dzisiaj jednak, że do egzaminu teoretycznego muszę podejść i zastanawiam się po co.
Co mi da zdanie egzaminu teoretycznego? Przecież na podstawie tego nie wystawią mi jakiegoś dyplomu czy jako to się tam zwie. Poprawiać tego egzaminu praktycznego raczej zamiaru nie mam no bo znowu dadzą mi coś co w ogóle pierwszy raz na oczy widzę.
To nie powinno być tak jak na prawo jazdy? Zdajesz teorię, podchodzisz do praktyki a nie jakieś kombinowanie.
EDIT. Nie wiem czasem czy nie było to tak, że ogłoszenie na praktyki nie było jako monter urządzeń chłodniczych, ale szkoła chyba nie miała mnie gdzie z takim zawodem przydzielić i dali elektromechanik