Gry komputerowe wrogiem naszego mózgu i przyczyną kłopotów w porozumiewaniu się
Jasne. Jakieś fale mnie nie przekonają. Siedzę ostatnio po 12h dziennie (czasami więcej) i jeśli trafi się coś ciekawego to mogę bez żadnych oporów wyłączyć kompa. Nie mam problemów ani z koncentracją, ani z kontaktami, a moja dziewczyna ma lepszy refleks ode mnie. A ona nie gra w ogóle. Tak samo niektórzy z moich kolegów (ci to potrafią i po 20h dziennie- serio!). Wychodzą z tego wnioski, że po 9h ciągłego grania zdrowie wraca.:-) Chyba odbija tym naukowcom. Szukają dziury w całym.
Aeaaahaeeee a ja ten tego no wiecie gram KURDE NO GRAM GRAM CHOLERA I CO Z TEGO co to ja mowilem? chcialem powiedziec ze hmmm no wlasnie ja tego i owego jakie klopoty z porozumiewaniem sie? ze przeca ja go kurde dawno mowilem nie mam klopota zadnego. CHOLERA JASNA CO ZA ci no ten jak oni sie tam zwia no NAUKOWCY CHOLERA JASNA!
strzasznie sie zdenerwowalem, o rany az mi sie rece trzesa, nie bede z wami rozmawial !!!!!!!!!!!11
zeby dojsc do takich wnioskow naukowcy musieli przynajmniej 746353 godzin spedziec przy komputerze. wiedza, co mowia:)
p
Moim zdaniem w większości "ostrych" przypadków uzależnienia od gier to prawda ale nikt się nie chce przyznać. Alkoholicy też się oszukują... ;-)
Ja nie jestem uzalezniony, gdybym chcial to nie umiescilbym tego posta :))
Coz.. szkoda, ze psuje sobie mozg juz od tak dlugiego czasu. Ciekawe, czy da sie to jakos odwrocic... (np miesiac nie siadasz przed kompa i mozesz pocinac dalej ;) )
A ja wam powiem, że ci naukowcy mają trochę racji w tym co mówią. Wiem po sobie że jak posiedzę przed kompem parę godzin i pociupię w Unreala albo Soldiera 2 to w trakcie grania jak i bezpośrednio po graniu jestem "inny". Moja panna, która chce mnie przytulić mnie wtedy drażni. Telefony mnie drażnią. Nie wspomnę już o tym, że jak chcę pobić kolejny rekord w Colinie2 i niedajboże mnie moja panna potrąci to bym jej łeb urwał. A z komputerem spędzam dość sporo czasu (8 godz. dziennie w pracy i później jeszcze w domu z 5 godz.). Więc uważam że trochę racji to ci naukowcy mają jeżeli chodzi o agresję po długim graniu. Jeżeli natomiast chodzi o komunikowanie się to nie zauważyłem u siebie żadnych negatywnych objaw. Co do refleksu to nie wiem - zawsze miałem dobry bo ćwiczyłem sztuki walki (w realu nie w Mortalu:))) Pozdrawiam wszystkich komputerowców i na nerwy polecam ziołowy środek uspokajający "Persen Forte" (dostępny bez recepty) hihi.
The Dragon --> Witam i przyznaję rację co do Diamond Vipera 550 - jest to karta na Rivie TNT1 i ma 16 MB Ramu. Ale jak mi jeszcze powiesz jakim cudem się kumplowi rdzeń kręci na 500 MHz a pamięć na 600 MHz i przy tych ustawieniach chodzą mu gierki to będe wdzięczny (kręcił go nVmaxem pod rivę) ??
Gambit --> Witam co tam słychać?? Podaj mi do siebie jakieś GG albo cuś to mozemy dokończyć rozmowę o odświeżaniu, sprzęcie i takich tam - Pozdrawiam.
SZWEDZIK - fizycznie niemozliwe, blednie widocznie pokazywal :) sprobujcie jakims innym progsem (chyba rivatuner byl taki) tylko ten model chyba (przynajmniej u mnie) wentylatora ani radiatorow na pamieci, wiec uwazajcie, zeby nie spalic karty
The Dragon --> Ale właśnie najdziwniejsze jest to, że program (tak jak i nVmax dla GF z którego osobiśćie korzystam) po przestawieniu częsttliwości taktowania wyłącza obraz, pojawia się znowu i informuje o zmianie ustawień i w zakładce system>clocks pokazuje 500 i 600 Mhz. I jeszcze na dodatek przed kręceniem chodził u niego Jedi Knight II w rozdziałce 640 x 480 max detal a teraz śmiga nawet w 1024 x 768 max detal. Więc wydaje mi się że program do kręcenia (Nvmax dla rivy) działa. Mnie to niesamowicie dziwi że ma takie wyniki bo ja swojego Gaiwarda 3 Ti200 kręce na 250 na 530 MHz więcej mi nie potrzeba (po przekroczeniu bariery 600 Mhz na pamięciach ekran czasami wariuje hehe. Więć jak tu się ma Viper 550 do Gainwarda i co tu jest grane?? Powiem ci jeszcze Dragon ze firma Diamond ma podobno jakiegoś GF w którym rdzeń jest standardowo taktowany na 500 MHz. Nie wiem jak to jest ale czy w takim bądź razie wszystkie Leadteki, Gainwardy i inne znane produkty to masowy syf czy po porstu Diamond to tak jak mercedes S-Classe wśród akceleratorów??
Chyba troche zeszliscie z tematu
Wlasnie doszedlem do wniosku ze wszystko co przyjemne jest wrogiem naszego mzogu :) Panienki, alkohol, tyton, gry komputerowe... Wole zyc bez mozgu (chmm czyzbym byl na dobrej drodze do tego? :) )niz wyzec sie tych przyjemnosci :)
nie znacie lepiej zrezygnowac z fajek, seksu, piwska, alkocholu, kompa, gier komputerowych i zyc 120 lat, to dopiero jest cos !!!
Superstar--> Czemu niby zrezygnować z seksu? Według mnie to zdrowe ale może jestem inny ;-)
Zycie jest nieuleczalna choroba, prowadzaca do smierci, przenoszona droga plciowa
Nie sluchajcie naukowcow - w mojej rodzinie od strony ojca nie odmawiwli sobie niczego a zyli, zyja po ok 100 lat
Ostry artykuł...
Na Baalroga.dzisiaj bylem w Zus-ie i walnalem glupiej babie z frozen orba, pozniej poszedlem
do skarbowki i poczestowalem jednego pajaca whirlwindem.A tak wogole to jestem arcymagiem
i jestem mistrzem chain lightninga, takze nie podkakiwac qwa, bo zobaczycie co to znaczy
power of god.
A tak wogole zapomnialem co mialem zrobic, jade na wczasy do Erathii.
Pa pa
;-)
Hehe, oczywiscie, ze mozna zyc bez sexu, picia, palenia, itp., i dozyc pewnie 150 lat.
TYLKO PO CO WTEDY ZYC???:)
Ja tam wole zyc krotko ale wesolo...:)
A ja uwarzam że ci naukowcy mają troche racji tzn.od roku siedzem średnio po 5 godzin przed kompem i stalem się mało mówny.Troche głupio się czuję ale chuj
Ja palę trawsko (wódy nie bo mi szkodzi - robię się agresywny), walę codziennie bo mieszkam z panną. Piję Coca-colę i gram w gry i mam kompa przez 8 godzin pracy i nie zauważyłem żebym fizycznie źle się czuł oprócz wspomnianej wcześniej agresywnosći jak ktoś mi przeszkadza w zdobywaniu kolejnych rekordów w Colinie 2. A życie bez sexu?? Nie wyobrażam sobie takiego życia hehe. To chyba tylko jacyś kolesie co nie mają panienek albo nie mogą sobie znaleźć nie uprawiają sexu i szpachlują guliwera pod kołdrą :)))))
Zauważono ponadto że jeśli ktoś 7 godzin dziennie zap... kilofem w kopalni lub 5-cio kilowym młotem w kamieniołomach to ma kłopoty z koncentracją , porozumieniem się z otoczeniem i łatwo wpada w złość.
SZWEDZIK da MAN : Masz racje ja tez mam niezly refleks (trenuje siedzenie przed kompem od 4 lat :p). A co do zlosci to tez zawsze mnie denerwoje wszystko jak siedze oprzy kompie. (tzn zawsze). A co do tych problemow z koncentracja i porozumiewaniem tez sie zgadzam. Zawsze sie dziwilem czemu kiedys bez problemowo mi wychodzila nauka a teraz mam chujowe problemy z nauczeniem sie piepszonego wersu :( I jeszcze to porozumiewanie. Co prawda juz mi przeszlo ale mialem duze problemy jak siedzialem non-stop w chacie i napieprzalem w gry ale teraz nad tym pracuje bo zauwazylem te niepokojace zmiany na szczescie.
Elthan : A ty albo jestes w ch*** doporny albo poprostu sciemniasz. Bo jak bys gral 12 godzin dziennie to bys nie wychodzil z chaty (tak jak ja) i napewno bys mial tego typu problemy.
Eh...komputerocholizm...to straszne...ale nie mam zamiaru sie w tym ograniczac :>
Z jednej strony, nie ma co wierzyć naukowcom na słowo, ale z drugiej, mam w domu dowód że coś się jednak z człowiekiem dzieje. Sam siedzę przy kompie od 10 do 19 - skromne 9 godzin, ale zwykle w gry nie wymagające refleksu a'la Heroes i Civilization- z wyjątkiem symulatoró kosmicznych. Mam brejdaka, młodszego. Mieliśmy różne kompy, jak dotąd. Na szczęście on ma już swojego i siedzi na nim od 12 do 2 w nocy. Dawniej grywał w różne gierki, i był w miarę normalny, ale od jakichś 3 miesięcy gierzy z kumplami na LAN-ie w Quake'a i inne takie. Ludzie, żebyście wiedzieli jak schamiał! Już nie potrafi mówić bez przeklinania (jak kilka innych osób na forum...) i rzuca się z mordą na każdego o byle co. Np. taki drobiazg, jak kompakty (moje), które komuś pożyczył, już parę miesięcy - ile razy mu nie powiem żeby je odebrał, to mi z ryjem skacze. A nie ma on 15-16 lat, tylko 24... Co będzie dalej... Wolę nie myśleć.
Na pewno niektóre gry, jak widać z przykładu, mają wpływ na graącego. Szkoda tylko że sam gracz niczego nie zauważa.
Ku przestrodze
Arkadiusz.
Coz pomimo iz nam gracza ciezko przyjac tego typu rewelacje naukowcow, to jednak trzeba uczciwie przyznac, ze zawieraja w sobie czastke prawdy. Sam od najmlodszych lat jestem scisle zwiazany z grami i zastanawiam sie czy wogole granie mozna nazwac nalogiem. Moze popelniam blad opierajac sie tylko na obserwacjach wlasnego siebie. Zauwazylem, ze jesli juz jest to nalóg to zupelnie inny od przykladowo papierosow, czy narkotykow czy alkocholu. Jak mam czas to gram i po 12h, ale tez jestem w stanie odstawic na pare dni kompa jednak ze swiadomoscia, ze kiedys do niego wroce. Moge nie grac, ale jest ok jak wiem ze w kazdej chwili moge siasc i odpalic jakas gierke. Ciekawi mnie czy to juz jest nalóg. Bo wlasciwie to uzaleznic sie mozna od wszystkiego. Mialem taki niedawno okres ze musialem sie mocno postarac aby ograniczyc picie mleka :PP Tak samo jest z rowerem i pewnie innymi sportami. Jednak mimo wszystko nawet sport jest IMHO uzaleznieniem fizycznym jak wymienione przeze mnie inne nalogi poza grami. Dostarcza on duza dawke emocji oraz adrenaliny i to chyba wlasnie od niej sie uzalezniamy. Wobec tego jak zaklasyfikowac uzaleznie od gier ?
Jeszcze w czasach LO zmuszony bylem do rozmowy z pania pedagog bo jeden z nauczycieli zauzazyl ze cos ze mna nie tak :P Akurat wtedy ostro przycinalem w Rogue Spear na sieci, a ze mialem modem wiec zarywalem nocki (po pare z rzedu) wiec nie wygladalem za ciekawie :P. Wtedy od niej dowiedzialem sie ze gry nie tyle uzalezniaja jako tako tylko wciagaja i to powoduje w nas chec do bezustannego grania.
Co do reflesu to musze sie zgodzic. Od paru lat gram w FPP. Przesiadlem sie na nie ze strategi turowych i musze przyznac ze to widac. Kocham MTB i czesto na zjazdach czy nawet na ulicy zdarzaja sie sytuacje w ktorych decyzje trzeba podjac w ulamku sek i odkad gram w Doomowce juz po nie jestem w stanie pojac jak moglem dana rzecz tak szybko zrobic, zachowac sie w ten czy inny sposob.
Coz jesli chodzi o kontakty to nie wiem czy u mnie sie cos zmienilo bo jestem skryty, malomowny itd, ale czy to wina kompa czy wrodzonych cech mojej osobowosci nie umiem odpowiedziec.
Koncentracja - coz to chyba normalne. Zwlaszcza u ludzi ktorzy graja w fpp. Poswiecamy dla naszego hobby znacznie wiecej czasu niz na ksiazki. Obraz jest w ciaglym ruchu, jest dynamiczny. Natomiast tekst jest statyczny, monotonny, ciagle te same litery, ten sam kolor papieru itd. To powoduje, ze nie umiemy sie skupic na nauce.
Takie jest moje zdanie na ten temat.
Mam wrażenie, że na dłuższą metę gierki odmóźdzają, mam na myśli fakt, że generalnie są strasznie debilne, a jeżeli coś wyrabiają, to najwyżej schematy myślenia na zasadzie psów Pawłowa. Przykro mi o tym pisać, bo grałem kiedyś dużo, i sprawiało mi to frajdę, niemniej już od jakiegoś czasu rzygać mi się chce jak odpalam jakąś nową gierkę, i zastanawiam się, o co chodzi ? :-) Te chiciory, którymi niektórzy się na forum tak podniecają są na poziomie przedszkolaka (Dungeon Siege, Warcraft III .........itd), jak na to spojrzeć logicznie to trudno wpaść na coś głupszego niż bezsensowne walenie kolejnych potworków w celu zdobycia np. skórzanych laczków. Myślę, że gdybym umiał wczuć się w klimat (o ile jakiś istnieje) byłoby mi łatwiej to zaakceptować, ale jakoś nie potrafię. Nadzieją dla mnie były gry pozwalające na swobodę działania (oczywiście w pewnym zakresie), np. Sea Dogs, czekam też na Freelancer'a, (kochany Privateer :-), symulatory też się jakoś bronią, to odrębny gatunek, ale to co powinno w człowieku budzić myśl jest już w grach rzadkością, podobnie w filmie, muzyce, teatrze, beletrystyce itd.
Szkoda, traktowałem gry jako sposób na pełny relaks, zamknięcie się w innym świecie na chwilę, która pozwalała odetchnąć od tego, czego nie mogłem znieść w świecie realnym, uważam, że to zdrowe podejście, ale już nie działa, i wydaje mi się, że człowiek powinien robić coś własnego od początku do końca, żeby do reszty nie zamienić się w warzywko. Zacząłem robić muzykę, i staram się unikać schematów. Jeżeli granie jest tylko zabijaniem czasu, to i tak jest lepsze niż chlanie gorzały czy wąchanie skarpetek :-) , i tu naukowcy nie mają nic do powiedzenia.
Stary Wuj
hmm Stary Wuj piękna wypowiedź.Czuję w niej głębie.Do takiego eseju trudno cokolwiek dodawać:)
Jaka szkoda/nieszkoda, że nie mam tego problemu... Cieszę się, jak znajdę godzinkę/3 dni na gierki :))))
Widze ze dyskusja ta powinna juz dawno byc podjeta na tym forum.
Powiem szczerze...komputer uzaleznia....to jest moje centurm rozrywki,informacji i kontaktu ze swiatem.
Jego uniweslanosc jest wielka.
Co do gier?Lubie pograc,czasami mnie cos wciagnie czasmi tylko zerkne przez 30 minut.
Czasmi musze bo sprzedaje gry i programy w Empiku ale szczerze mowiac juz dzisiaj niewyobrazam sobie zycia bez kompa.
Co do komunikatywnosci i innych zaburzen.U siebie raczej nie zauwazylem zmian.To prawda ze jak ktos mi przeszkadza to sie wkurzam,ale jest to spowodowane tym ze sie koncetnruje na tym cos sie dzieje na ekranie monitora.
Agresji zadnej gierki u mnie nie wywoluja i dalej swietnie czuje sie w towarzystwie i uwielbiam czytac ksiazki.
Mam nadzieje ze to sie nie zmieni.Acha.Co do seksu....ech bez niego zycie by bylo jak zycie bez kompa:))
No nie wiem. Nie ufam w tych sprawach naukowcom. Na wszystko chcą zgonić, byle nie było na Nas samych. Nie powiedzą, że morderca uciął ofiarze kończyńę piłą mechaniczną tylko dla własnego widzimisię, tylko zgonią na gry komputerowe. Ale coś Wam powiem. Mam kolegę, kóry pisze dla pewnej gazety solucjegier. Czasami gra po 20 h dziennie (nawet czasami nei je, bo nie ma czasu wyjść). I on powiedział mi, że czasami ma haluny, ale rzadko i każdemu to się zdarza po nieprzespanej nocy. Jedyna gra, która na tyle go wciągnęła to GTA3 (oczywiścei w sensie wczucia i dziwnej chęci wprowadzenia tego w życie). Ale bardziej się z tego brechtał, niż myślał o tym poważnie. A jeśli redaktor mówi Wam, że nie ma zagrożenia to tak jest. Nie ma rzadnych braków w kontaktach, świetny z niego kolega. I nie jest złodziejem, ani zabójcom. A gra we wszystko. I co wy na to "naukowcy"?
Quill : Jestem odporny, bo PCta miałem od 1989r., czyli od 1 klasy podstawówki. A siedze zazwyczaj w nocy (tak do 3), śpię do 9 i od nowa. I mam czas nawet wyjść z dziewczyną. Ona mnie chroni. :-) Kiedyś - owszem. Miałem niezłe jazdy, ale mi przeszło.
A wiecie co jest w tym wszystkim najsmieszniejsze - to że w niektórych państwach leczy się kłopoty z koncentracją
przy uzyciu gier komputerowych (bo jacyś naukowcy doszli do wniosku iż jest to dobre remedium na tę
przypadłość). Ja już nawet nie staram się zrozumieć facetów w białych fartuchach - wszystkie ich odkrycia rodzą
jedynie spory typu: "co jest zdrowsze masło czy margaryna" (od 2-óch dekad toczy sie ten spór i szala przechyla
się raz na jedną raz na drugą stronę - myślę iż to wyraźnie ukazuje nam niekonsekwencje i glupotę naukowców).
:))))