Trylogia Star Wars od Disneya Was zawiodła? Lucas miał podobne pomysły
Prawda jest taka, że gdyby Lucas nie sprzedał marki i sam stworzył swoje sequele, ludzie ponownie by go znienawidzili, jego pomysły, jego filmy, tak, jak było to z prequelami. Tyle że teraz mają winnego bo DiSnEy ZłY.
Szczerze mówiąc nie rozumiem jak można przekładać epizody I-III na tę nową trylogię. Fakt ta nowa nie jest jakas rewelacyjna ale te prequele to jest taki czysty cringe i guano że ledwo dałem radę to obejrzeć do końca. Nowa trylogia nie ma przynajmniej takich postaci jak Jar Jar Binks albo młodego Anakina który był chyba jedna z najbardziej wkurzających postaci ever.
Mam nieco inne zdanie na ten temat :-)
Otóż według mnie części 1-3 to autorskie dzieło, a nowa trylogia to korpowypierdek funkcji poprawności politycznej od zyskownych trendów.
Nie masz bladego pojęcia jak powstawały prequele. Fox nie wyłożył na ich nakręcenie złamanego dolara. Lucas nakręcił je kompletnie ze swoich środków.
Fox tylko dystrybuował filmy, więc pewnie coś tam dorzucił do budżetu marketingowego.
W zasadzie prequele były najdroższymi filmami independent w historii.
Ja mimo że doskonale znałem trzy pierwsze filmy z serii Star Wars i widziałem premierowo pierwszą i druga odsłonę nowej trylogii to stwierdzam że mimo kilku wad były to bardzo udane filmy. Szczególnie Mroczne Widmo po dziś dzień robi na mnie ogromne wrażenie. Najlepsze walki, scenerie i najlepsza muzyka w historii sprawiła że to właśnie jest moja ulubiona część. Jar Jara czy Anakina można nie lubić, ale nie uważam żeby były to wkurzające momenty czy niepotrzebne. Właśnie z tej odsłony także pochodzi moja ulubiona postać Qui-Gon Jinna.
A jak sobie jeszcze przypomnę że było można przeżyć to samo w grze, która była prawie całkowitym odbiciem filmu i stoczyć walkę z Maulem to już w ogóle było można odlecieć.
Ojj nie. W prequelach przynajmniej pojawiły się ciekawe postacie. Wiele osób wspomina chociażby Qui-Gon Jinna. Wątek Anakina mógł się nie podobać ale za to tło opowieści było całkiem ciekawe. Ta cała polityka i knowania miały sens.
W disneyowskiej trylogii za to nie było nic, ani postaci, ani historii, ani świata. Jedyne na co można było spojrzeć przychylnym okiem to efekty specjalne i tyle.
A tam to, że miał podobne wydarzenia i postać (śmierć Luka i postać Rey) nie znaczy, że zrobiłby taki bałagan jak w najnowszej trylogii. Zresztą już zdanie "poszukująca Luke’a była tak naprawdę odniesieniem do Czasu apokalipsy Francisa Forda Coppoli" już kłóci się z tym jaki był finalny scenariusz. Czas Apokalipsy to nie space opera...
Dobrze, że Disney kupił markę, bo dzięki temu powstał przynajmniej Rogal Pierwszy.
A należy zaznaczyć, że to najlepszy film z tego uniwersum, bo byłby zdatny do oglądania nawet bez tej całej gwiezdnowojennej otoczki, jako kosmiczna wariacja na temat parszywej dwunastki. Znaczek Star Wars tylko pozwolił mu zebrać szerszą publiczność.
A o apologetach pierwszych 3 epizodów już pisałem setki razy, dość powiedzieć, że się nie znają, ale ja też mam słabość do pulpy i kupy z młodości, więc rozumiem takie usprawiedliwianie.
Czy nie można było po prostu porzucić wątków republiki i imperium, i przenieść się w przyszłość tak z 500 lat na przód?
Zniszczenie i zmieszanie już nawet nie z błotem, a z gównem bohaterów dzieciństwa wielu fanów w imię nowych ideologii to nie jest sposób na dobry film.
XD Zaskakujący przypadek doprawdy.
Prawda jest taka, że Lucas to introwertyk źle znoszący krytykę. Po źle odebranej trylogii prequeli uznał, że ma wywalone, zgarnął 4 miliardy i zajął się rodziną. Najlepsze lata dla SW, czyli 80.-wczesne 2000. już minęły i trzeba się pogodzić z faktem. Disney raczej nie odsprzeda marki, bo w tym przypadku nie ma już większej ryby. Za max 10 lat nowa trylogia, bo marka musi na siebie zarabiać, ale boję się co wtedy nawyrabiają.
Ponownie - problemem Rey nei była jej płeć. Problemem Rey było to, że jest postacią słabo napisaną, która nawet nie odbywa tej podróży, bo jej po prostu z miejsca wszystko wychodzi. Gdyby disneyowskie SW były sesją D&D to Rey rzucała by naturalne 20 przy każdym teście.
bo jej po prostu z miejsca wszystko wychodzi Wypisz wymaluj Luke. Anakin miał jakieś tam wyszkolenie itd., a Luke i Rey to praktycznie identyczne postaci, wychowane w trudnych warunkach nagle trafiają w wielki konflikt, szkolą się chwilę pod jednym czy drugim mentorem, po czym rozbijają wielkiego hegemona od środka.
Już abstrahując od tego, że narzekanie na realizm w serii SF, w której wszystko można wytłumaczyć mocą/technologią to jakiś debilizm.
Te 'sequele' są dużo gorsze od prequeli, które o dziwo były bardziej sensowne, widowiskowe, ORYGINALNe bardziej. Ludzie mówią, że Lucas zrobiłby kiepskie sequele, ale nikt nie przewiduje przyszłości i może jednak stworzyłby coś lepszego. W sumie ciężko będzie stworzyć teraz coś gorszego od sequeli, których nawet obok SW wstyd postawić.
Nadal wole prequele ponieważ ładnie rozbudowały uniwersum. Dodatkowo to jest piękne jaką kopalnią memów prequele są :D
Natomiast gdyby usunąć sequele to byśmy nic nie stracili.
Osobiście wolę prequele . Miały w sobie po prostu to coś, czuć było klimat StarWars.. Yoda itd.. Nowe części nie oferują zbyt wiele, bo po prostu starsze części postawiły im poprzeczkę za wysoko. To już inna liga jest i sequele mogą co najwyżej czyścić buty part 1-3.
Obie trylogie to gowno.
Mozna tylko dyskutowac ktore wieksze.
Obstawialbym w sumie, ze ta nowa, choc pare scen w Ostatnim Jedi bylo (wizualnie) ladnych, no i mniej greenscreenow.
Ale o ile u Lucasa byl jakis tam pomysl na te trylogie, to naowa przypomina korpoFrankensztajna, pozszywanego bez ladu, skladu, i jakiejkolwiek idei.
Stwierdzenie, że główna postać miała być dziewczyną, a Luk zginąć w 8 epizodzie niewiele mówią, bo to tylko zarys.
Istotnniejsze jest to jak Lukas poprowadziłby historię i jak rozwiał postacie.
Możemy sobie gdybać.
Jednego jestem raczej pewien, że nawa trylogia Lucasa nie byłaby taką kalką starej jak te od Disneya i z pewnością zawierałaby sporo oryginalności. Lepszej i gorszej ale przynajmniej rozwijającej uniwersum.
IMO nowe Star Wars nie są istotnie gorsze od starych. To zawsze była bajka dla nastolatków, tyle że Nowa Nadzieja na tle ówczesnej konkurencji stanowiła eksplozję wyobraźni i przy okazji rewolucją w technologii filmowej. Nowsze filmy nie miały szans dorównać starym, bo po pierwsze psychofani się zestarzeli i zaczęli wymagać od kina więcej, zaś technologicznie w kinie można pokazać już wszytko, więc i pod tym względem seria stała się jedną z wielu.