Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Gramy dalej Zagrałem w Baldur's Gate po raz pierwszy w 2020 roku... i ziewałem

początekpoprzednia12
11.02.2020 11:48
3
zanonimizowany868766
59
Pretorianin

Tak na sam koniec zapytam się, wytłumaczy mi ktoś czemu Mass Effect 2 jest najlepszą odsłoną serii?

Odpowiem Ci jeśli to nie jest zwykła zaczepka, a faktycznie chcesz dyskutować bez hejtu.

Bo najwięcej ludzi uznało ją za najlepszą. Wcale nie znaczy, że ty też musisz tak myśleć. Dwójka uznawana jest za najlepszą bo BioWare kiedyś umiało robić ciekawe postacie poboczne do których można się było przyzwyczaić jak do własnej załogi. I w dwójce jest na to właśnie położony nacisk - na rozwijanie postaci pobocznych i interakcje z nimi. Do tego miała lepszą mechanikę walki niż dwójka bo przestała udawać RPG i skupiła się na byciu dobrą space operą i akcyjniakiem, oraz charyzmatycznego Człowieka Iluzję. Ja też fabularnie wolę pościg za Sarenem z dwójki czy inwazję z trójki.

Trzecia odsłona to już zwykła kosmiczna strzelanka z dialogami dla niepoznaki

Nie zgadzam się. Fabularnie jest na poziomie dwóch poprzednich, tak samo dialogi. Misje kończące wątek Solusa, Legiona czy całą grę zapamiętam do końca życia. Tak samo podobały mi się zakończenia bo nie były cukierkowe tylko trudne. Ludzie mieli najwyraźniej problem z akceptacją tego że nie zawsze wszystko da się wygrać, wszystkich uratować i wszystkich złych rozwalić. To ja nie rozumiem czemu ta część jest tak hejcona.

Andromeda przy wszystkich jej wadach podobała mi się bardziej niż Mass Effect 2 i 3.

Ok, każdy ma prawo lubić co mu się podoba. Ale tak chociaż lekko obiektywnie: w czym Ci się podobała bardziej? Fabuła była mierna (ja wiem że ME nigdy jakąś super fabułą nie stało ale w trylogii jest ona dla mnie na poziomie dużo przewyższającym chociażby Star Wars), postacie dużo bardziej płaskie i nie rozwinięte jak w poprzednich częściach. Główny bohater nie miał charyzmy Shepparda i charyzmy jako takiej w ogóle. Walka była bardziej efektowna ale i chaotyczna. Andromeda jako nowa galaktyka została zrobiona bez pomysłu i polotu - to jest 2.5 mln lat świetlnych od Drogi Mlecznej, osobny wyspowy wrzechświat w którym ewolucja życia mogła pójść w zupełnie innym kierunku - tymczasem ogólnie nie różnił się niczym od naszej galaktyki z trylogii. Humanoidalni przeciwnicy, ruiny cywilizacji itp.

post wyedytowany przez zanonimizowany868766 2020-02-11 11:50:36
11.02.2020 12:39
4
zanonimizowany1299868
16
Senator

Black Star -> Ludzie mieli najwyraźniej problem z akceptacją tego że nie zawsze wszystko da się wygrać, wszystkich uratować i wszystkich złych rozwalić. To ja nie rozumiem czemu ta część jest tak hejcona.

Ten cześć był hejtowany przede wszystkim, że graczy nie mają w ogóle wpływu na zakończenia gry jak na RPG. Nieważne, jakie wybory dokonamy przez większości czasu gry, to zakończenia będzie zawsze ten sam oprócz kolory. W przeciwieństwie do większości gry RPG (no, może są wyjątki takich jak Final Fantasy 7, Gothic 1 czy Baldur's Gate 1). Ale nie zapominajmy, że Mass Effect był reklamowany o to, że mamy wybory i wpływu na przebiegu historii.

11.02.2020 22:53
5
LamPL
58
Pretorianin

Black Star

Ale tak chociaż lekko obiektywnie: w czym Ci się podobała bardziej?
To, że jest to inna przygoda niż w wypadku Sheparda. Pierwsza część Mass Effect była świetna, lądujemy w kosmosie, który skrywa wiele tajemnic. Proteanie, Żniwiarze, Gethy. Mało o nich wiemy, są tajemnicą. Poczynania Sarena długo są dla nas zagadką, a już nie wspomnę pamiętnej rozmowy na Ios (czy jak się ta planeta Protean nazywała) z proteańską WI od której w końcu dowiadujemy się o historii dawnej cywilizacji zniszczonej przez Żniwiarzy.
Następne części nie miały już tej tajemnicy w sobie, gameplay był moim zdaniem taki sobie. Od chowamy się za osłoną, wystrzeliwujemy całą amunicję, a po wszystkim zabieramy ją z przeciwników i tak w kółko, aż do finału.
Nie powiem w trójce było kilka fajnych momentów jak np. śmierć Mordina albo jak słyszeliśmy o śmierci pewnego kroganina, któremu w poprzedniej części pomogliśmy zdobyć dziewczynę (jakąś Asari z tego co pamiętam). No, ale ludzie ganialiśmy w tę i z powrotem z wyciągniętą giwerą, nawet jak nie było ku temu powodu. Pamiętam jak na jednej z misji w trzeciej części dialog polegał wyłącznie na klikaniu klawisza odpowiedzialnego ze interakcję.
W Mass Effect: Andromeda budzimy się po 600 latach w nowej galaktyce, o której nic nie wiemy i musimy jakoś w niej przetrwać. Owszem nasza postać to nie charyzmatyczny komandor Shepard z jajami ze stali nierdzewnej, ale też dobrze sobie radzi. Były dwie postaci do wyboru, brata bądź siostry (w poprzednich częściach też można było wybrać płeć bohatera, no, ale umówmy się, że kobieta to tam akurat słabo pasowała) ja wybrałem Sarę i jakoś jej wypowiedzi i charakter mi odpowiadały, no, ale może z jej bratem było inaczej lub też jej dialogi do niego nie pasowały.
Co do płaskich postaci to nie mogę się zgodzić, członkowie naszej załogi są różni, jedni są bardziej poważni, a inni mniej. Nie słuchają się ślepo swojej Pionierki, co fajnie kontrastuje z załogą Sheparda, która stawała przed nim na baczność. Zarząd Nexusa początkowo kwestionuje nasze zdolności do bycia pionierem, ale z czasem udowadniamy, że nadajemy się na to stanowisko.
Przygoda jest luźniejsza niż to co pokazał Mass Effect 2 i 3, ale nie brak tu poważniejszych wątków.
Nie twierdzę, że ta część jest bez wad, do dziś jej stan techniczny pozostawia wiele do życzenia, a światy mogłyby być rozleglejsze.
Nexus przypomina mi starą Cytadelę z jedynki, a nie tą galerię handlową z dwójki i trójki, co jest na plus. Na minus natomiast jest wielkość miasta Angarów, które jest naprawdę małe. To jest w ogóle problem kreacji światów BioWare. Zawsze miasta są małe, korytarzowe lub platformowe.
Według mnie po prostu ta gra nie zasługiwała na taki hejt jaki się na nią wylał.

Odpowiem Ci jeśli to nie jest zwykła zaczepka, a faktycznie chcesz dyskutować bez hejtu.
Serio można moje pytanie odczytać jako zaczepkę?

12.02.2020 14:54
6
zanonimizowany868766
59
Pretorianin

@LamPL

Serio można moje pytanie odczytać jako zaczepkę?

Tak, na tym forum można, niestety. Zwłaszcza w stosunku do gier które są w ogółem hejcone jak Andromeda właśnie, zwykle znajduje się koleś typu świętej pamięci trolla Starkiego który będzie wypisywał że to najlepsza gra pod słońcem a wszyscy są głupi :)
Niemniej cieszy, że normalna dyskusja ma jeszcze prawo bytu.

gameplay był moim zdaniem taki sobie. Od chowamy się za osłoną, wystrzeliwujemy całą amunicję, a po wszystkim zabieramy ją z przeciwników i tak w kółko, aż do finału.

To identyczny zarzut można skierować do Andromedy tylko trzeba dodać latanie :)

ganialiśmy w tę i z powrotem z wyciągniętą giwerą, nawet jak nie było ku temu powodu

Nic takiego nie pamiętam a ogrywam aktualnie trylogię po raz kolejny. Walk było jak na moje akurat.

W Mass Effect: Andromeda budzimy się po 600 latach w nowej galaktyce, o której nic nie wiemy i musimy jakoś w niej przetrwać.

I która to Galaktyka nie ma nam nic innego do zaoferowania niż droga mleczna.
Ja wiem że kosmosie występują wzorce, gwiazdy w naszej galaktyce nie różnią się od tych w Andromedzie, tak samo jak planety. Ale ewolucja mogła już pójść zupełnie inną drogą. Grając w Andromedę nie mam wrażenia że jestem w innej galaktyce.

Co do płaskich postaci to nie mogę się zgodzić, członkowie naszej załogi są różni, jedni są bardziej poważni, a inni mniej.

No dla mnie są płaskie i nieciekawe w porównaniu do tych z trylogii. Niemniej nie będę tu zaprzeczał, że trylogia po prostu miała więcej czasu na ich rozwinięcie.

Owszem nasza postać to nie charyzmatyczny komandor Shepard z jajami ze stali nierdzewnej, ale też dobrze sobie radzi.

Gdyby Ci bohaterowie nie wyglądali jak nastolatkowie i nie sypali żartami z liceum to może byłoby lepiej. Nie każdy musi być Sheppardem ale powierzenie dowodzenia misji która może być ostatnią nadzieją ludzkości (załoga nie wie czy Przymierze w Drodze Mlecznej ocalało) bohaterowi wyciągniętemu z jakiejś teen dramy mi burzy cały klimat opowieści.

Według mnie po prostu ta gra nie zasługiwała na taki hejt jaki się na nią wylał.

Tu akurat się zgadzam. Gdyby gra nie nazywała się MASS EFFECT to najpewniej byłaby dużo lepiej przyjęta. Sęk w tym że mierzyła się z trylogią którą bardzo duża liczba osób uważa za legendarną. I tego ciężaru unieść nie umiała - ponownie, wg większości - nie wszyscy muszą myśleć tak samo. Mało tego - uważam że ten hejt był bardziej skierowany w stronę BioWare które zamiast dopieścić grę skupiało się na tym ile romansów homoseksualnych będzie dostępnych.
Kierowanie się hejtem społeczności jest jednak bez sensu. Jeżeli tobie gra się podobała to masz za sobą wiele miło spędzonych godzin - good for you. Mi do gustu nie przypadła w ogóle ale możliwe że jeszcze kiedyś do niej wrócę.

13.02.2020 01:58
7
LamPL
58
Pretorianin

ganialiśmy w tę i z powrotem z wyciągniętą giwerą, nawet jak nie było ku temu powodu

Nic takiego nie pamiętam a ogrywam aktualnie trylogię po raz kolejny. Walk było jak na moje akurat.

Chodzi mi głównie oto, że w pierwszej części mogłeś wyciągać i chować broń kiedy miałeś na to ochotę, zero ograniczeń. W dwójce Shepard automatycznie wyciągał broń przed walką i schować można było ją dopiero po jej zakończeniu. W trójce nie można było w ogóle jej chować, Shepard wyciągał ją po wylądowaniu na planecie X i już do końca pobytu miał ją wyciągniętą. Wyjątkiem była tu Cytadela oraz Normandia, gdzie po prostu bohater nie miał przy sobie broni. Może to jest nieistotny szczegół, ale ja lubię mieć pełną kontrolę na postacią, w tym też kiedy użyje broni, a kiedy nie.

gameplay był moim zdaniem taki sobie. Od chowamy się za osłoną, wystrzeliwujemy całą amunicję, a po wszystkim zabieramy ją z przeciwników i tak w kółko, aż do finału.

To identyczny zarzut można skierować do Andromedy tylko trzeba dodać latanie :)

No niby tak, ale jednak nie do końca. W Andromedzie walka jest dość dynamiczna, przemieszczasz się, używasz mocy, doskakujesz do przeciwnika i szybko się oddalasz. W pierwszej części gameplay może nie był bardzo dynamiczny, ale statyczny też nie był. Od drugiej części zmienili walkę na krycie się za osłonami i strzelanie do przeciwnika, czasem zmieniając miejsce. W trójce powrócili nie co do modelu z jedynki i przynajmniej nie trzeba było przez całą walkę kryć się za osłoną.

Andromeda jako nowa galaktyka została zrobiona bez pomysłu i polotu - to jest 2.5 mln lat świetlnych od Drogi Mlecznej, osobny wyspowy wrzechświat w którym ewolucja życia mogła pójść w zupełnie innym kierunku - tymczasem ogólnie nie różnił się niczym od naszej galaktyki z trylogii. Humanoidalni przeciwnicy, ruiny cywilizacji itp.

To ogólnie jest problem światów wykreowanych przez BioWere. Świetnie nadają się do gier korytarzowych (patrz Ferelden z Dragon Age: Początek) już w pierwszej części Mass Effect powstał problem powtarzających się planet, na których rozgrywane były misje poboczne. Nie różniły się praktycznie niczym po za kolorkiem nieba i podłożem (no dobra część też była bardziej górzysta). W kolejnych częściach liczba odwiedzanych miejsc została mocno okrojona i przez to wydaje się, że świat w dwójce i trójce jest bardziej dopracowany. Mimo to i tak wkradło się parę absurdów podobnie jak w Andromedzie. W trzeciej odsłonie bronimy Palavenu przed Żniwiarzami i z tego co wiedziałem, to ta planeta jest ojczysta planetą Turian, a co za tym idzie ich stolicą. Według mnie powinna być więc zamieszkała, powinniśmy widzieć zniszczone budynki itp. A co widzimy kiedy tam lądujemy? Pustą planetę, praktycznie pustynię. Dobra, można pomyśleć- Ok, Żniwiarze zniszczyli już całą planetę, ale później dowiadujemy się, że najbardziej w konflikcie ucierpiała Ziemia. A tam, żeby było śmieszniej ruiny budynków już są więc o co tu biega?
Po za tym liczyłeś, że BioWere zrobi jakiś zupełnie odlotowy i dopracowany świat? Już w oryginalnej trylogii, wszyscy obcy są podobni: dwie płcie, podobne cechy płciowe jak u ludzi. Wyjątkiem są tu Asari, które mają jedną płeć, ale też wyglądają podobnie jak ludzkie kobiety. Co prawda w drugiej odsłonie twórcy próbowali wmówić, że każdy obcy widzi je inaczej, ale stałoby to w sprzeczności z noszeniem przez nie ludzkich kombinezonów (patrz Liara) (mam swoją teorię, co do wyglądu Asari). Skoro więc w Andromedzie dowiadujemy się, że koloniści szukali galaktyki maksymalnie zbliżonej do drogi mlecznej, to Andromeda nie może wiele różnić się od Drogi Mlecznej.

post wyedytowany przez LamPL 2020-02-13 04:22:11
11.02.2020 09:34
62
1
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1299868
16
Senator

Towarzysze nie mają rozbudowanych dialogów

Dla jedni to wada, a dla inni to zaleta.

Czasami ja wolę się skupiać na eksploracji i wykonanie questa, a nie słuchać gaduły towarzysze do bólu tak jak było w Dragon Age, gdzie niektóre dialogi są zbyt dziwaczne, że wolałbym, by w ogóle nie było.

Owszem, towarzysze w BG2 są spoko i przyjemnie jest czytać dialogi. Ale jak twórcy gier nie mają dobrych pomysłów, to lepiej jest nie wciskać dialogi dla towarzysze na siłę. Niektórzy narzekają się na Pillars of Eternity 1 i nowy Torment, że towarzysze mają za dużo, nudne teksty.

To bardzo zabawne, że niektórzy na forum oceniają Icewind Dale 1-2 wyżej od BG1-2, a przecież tam towarzysze nie mają W OGÓLE choćby 1 dialog. W BG1 przynajmniej mają dialogi przy pierwszym spotkaniu.

11.02.2020 09:44
62.1
zanonimizowany1299868
16
Senator

Nie zaprzeczam, że towarzysze w BG1 mogłoby być lepiej wykonany. Muszą jakoś zareagować na określone sytuacji np. reakcja Jaheira i Khalid na widok zwłoku Goriona bez pochowanie z dala od kruków.

Na szczęście twórcy już to naprawili w BG2.

11.02.2020 10:02
63
odpowiedz
1 odpowiedź
hemik9
114
Pretorianin

Powiem szczerze. BG jest nudny i łatwo się od niego odbić. To jest taki prototyp. Dopiero 2 cześć rozwija skrzydła i ma ciekawsza fabułę, postacie itp. BG jest w zasadzie kultowy, tylko dla tego, że był pierwszy, gracze nie mieli tak na prawdę oczekiwań.

Podsumowując, do BG 2 wracam dużo chętniej, tak samo do F2. Części pierwsze tych gier są dobre, ale dopiero 2 cześć rozwija skrzydła.

29.02.2020 17:12
topyrz
63.1
topyrz
77
O_O

*naprawdę

11.02.2020 10:08
😡
64
2
odpowiedz
zanonimizowany1308918
4
Junior

Największy błąd jaki można zrobić to mieć takie podejście do starszych gier i zacząć od BG1, a nie BG2, a następnie chcieć przeczytać historię tej drugiej na Wiki... Serio nie róbcie tego, strata czasu i straszna głupota. Ja wiem, że zdrowy rozsądek mówi, żeby zacząć grać od pierwszej części, ale nie w tym przypadku po tylu latach.
Ja sam zagrałem pierwszy raz w BG2 dopiero w 2015 roku i wkręciło mnie w swoją historię bardziej niż jakakolwiek inna gra RPG.
Potem ograłem BG 1, które zacząłem jeszcze w 2000 roku, ale jako dzieciak nie potrafiłem jej skończyć i tutaj muszę przyznać, że ta część faktycznie mnie zdziwiła tym jak bardzo różni się od dwójki - skończyłem, ale szału nie było.
Dlatego powtarzam zawsze znajomym, którzy nie mieli okazji zagrać w BG1 i BG2, żeby zaczynali od drugiej części. Dzięki temu nie straci się okazji poznać wybitnej gry jaką jest BG2 bo jedynka faktycznie może niektórych odrzucić, ale i tak uważam, że warto dać jej szansę.

11.02.2020 10:15
Vroo
65
odpowiedz
1 odpowiedź
Vroo
146
Generał

Bo prawda jest taka, że w 90% te kultowe gry cieszą się takim statusem dzięki naszemu sentymentowi. Ja jestem starym dziadem (34 lata), a też miałem podobny problem z baldurem. Nie wstrzeliłem się w okienko czasowe (kompa dostałem w 2000 roku, Baldura odkryłem dopiero w 2002 roku) i myślę, że przez to ciężko było mi przełknąć archaizmy w czasach kiedy rządził Gothic, Morrowind i Neverwinter Nights. Do dzisiaj moim nr 1 jest Gothic, ale mimo, że w wielu aspektach gra jest nadal doskonała i ponadczasowa (mechaniki, interakcje niespotykane do dzisiaj), to nie wiem, czy gdybym dzisiaj miał w to zagrać pierwszy raz, przełknąłbym sterowanie (które w 2002 roku wydawało mi się doskonałe), infantylne dialogi (najgorsi bandyci nie używają wulgaryzmów), czy ten umowny świat. Chociaż kilka dni temu odpaliłem pierwszy raz Shenmue (1999 rok) i mega mi się podoba, więc kto wie? Może to jednak nie tylko sentyment?

29.02.2020 17:16
topyrz
65.1
topyrz
77
O_O

Jeżeli lubisz cRPG - jak już parę osób wyżej pisało - daj szansę BG2. I Planscape obadaj, jeśli lubisz dobrą fabułę. Mechanikę PT mógłby mieć lepszą.

Zaś duchowym spadkobiercą, lecz dostosowanym do dzisiejszych czasów jest seria Yakuza czy spin offy pokroju Judgment.

11.02.2020 10:52
lordpilot
😊
66
11
odpowiedz
3 odpowiedzi
lordpilot
212
Legend

Sam jestem z rocznika 1979 i jak czytam niektóre komentarze "dziadków", to lekko mi wstyd za to moje pokolenie:/

Przede wszystkim nie jest winą młodszego pokolenia, tych naszych "braci w hobby", że się urodzili później niż my. Startowali z zupełnie innego pułapu, a branża była już w zupełnie innym miejscu. Nie mają żadnego obowiązku sięgać po starsze tytuły, czy po klasykę, skoro na wyciągnięcie mają tytuły nowsze i częstokroć lepsze, bo zarówno technologia, jak i budżety pozwalają dziś na więcej - większa moc i góra forsy = mniej kompromisów. Starsze tytuły, były na te kompromisy skazane i nawet sentyment nie jest mi tego w stanie przesłonić, bo to widać, słychać i czuć.

Szacunek więc dla autora tego felietonu, że po starocia sięgnął, że chciał się zapoznać z klasykiem, który swego czasu po prostu zrewolucjonizował gatunek cRPG i wprowadził go w złotą erę. Nie spodobało się, trudno, nie można mieć wszystkiego ;-). Spróbowałeś i ok, dzięki za to, że przynajmniej chciało Ci się spróbować. Ja mam odmienne zdanie, dla mnie "baldury" i "fallouty" (1 i 2) bronią się nawet po latach, choć pod względem grafiki i mechaniki zestarzały się dość okrutnie.

Zamiast więc polemizować, to może (jako że jestem starszej daty, a pierwszy PC dostałem dobrą dekadę wcześniej, w 1995 r.) podzielę się tym jak wyglądał gatunek, tuż przed tym, zanim BG (i dwa pierwsze Fallouty i BG2, warto, dla uproszczenia traktować to zbiorczo) wylądował na rynku i zapoczątkował "złotą erę cRPG".

Otóż królowała seria Might&Magic, której szczytowym osiągnięciem, dla wielu była część VI, kolejne odsłony (wydane już po BG), to już klasyczne "zjadanie własnego ogona". Oprócz tego - wychodziło sporo lepszych i gorszych, bardzo podobnych do siebie, osadzonych w settingu "fantasy" dungeon crawlerów (nie wszędzie i nie zawsze łaziliśmy w nich tylko po lochach) z "fabułą" w rodzaju - zleź na któryś tam poziom lochów, "sklep" wszystko po drodze, zbierz skarby, rozwiąż trochę zagadek środowiskowych, na ostatnim poziomie załatw pradawne zło, wróć na powierzchnię, zwyciężyłeś, hurra :). Ach, no i na tą wyprawę weź swoją drużynę - płaską jak naleśnik. Jak wziąłeś do ekipy maga i łucznika, to obaj byli tylko archetypami tej klasy - pierwszy miał walić fireballe, drugi "szyć z łuku". Ni mniej ni więcej. To jakie im dałeś imię i nazwisko nie miało żadnego znaczenia - czy był to "Dupa Blada" czy "Sokole Oko" wychodziło na jedno, gość nie miał charakteru ani motywacji, nie było też mowy, żeby się podzielił z Twoim alter ego z gry jakimiś spostrzeżeniami albo celną ripostą ;-).

Nagle wychodzi Baldur's Gate (a jeszcze wcześniej Fallout). Widok izometryczny. Fabuła nie jest nabzdyczona, ale nie jest też pretekstem żeby kogoś oklepać. Ot znajdź "water chip", a w BG wyjaśnij co się dzieje z dostawami żelaza. Miejscówki - śliczne. Mechanika - świetna, ale nie ona gra pierwsze skrzypce. Postacie? O kurcze, one mają charakter! Dyskutują, przekomarzają się, kłócą (ba - mogą się tak pokłócić,że odejdą z drużyny albo się pozabijają) a nawet można z nimi romansować! Komentują bieżące wydarzenia! Są jakieś - fajne, zabawne, z poczuciem humoru albo upierdliwe i namolne! Minsc mnie w BG2 tak wkurzał z tym swoim chomikiem, że wylatywał z drużyny przy pierwszej lepszej okazji ;-). Nie pamiętasz tych czasów autorze, nie możesz pamiętać, ale wyobrazić sobie na pewno potrafisz :). Ot po latach posuchy czy może bardziej stagnacji, ktoś "wywrócił stolik", a to co zaproponował w zamian okazało się po stokroć lepsze i bardziej fajne, od tego co było wcześniej! Ekipa z Kanady (z tej mroźniejszej części) "otwarła okno i wpuściła powietrze do dusznego i zapierdzonego pokoju". To wtedy musiało robić wrażenie i robiło, niestety tego kontekstu nie jestem Ci w stanie odtworzyć.

Sam osobiście natomiast zdecydowanie wolę BG2. Choć do jedynki też niedawno wróciłem (EE), a dodatek zrobiony przez Beamdog właśnie ogrywam, po raz pierwszy. Czasem się owszem, odbijam od starych gier, ale od tych na "infinity engine" akurat nie. IMO wciąż trzymają fason :).

post wyedytowany przez lordpilot 2020-02-11 10:53:59
11.02.2020 16:58
66.1
1
zanonimizowany1128162
45
Pretorianin

bardzo ladnie napisane

17.02.2020 12:54
😂
66.2
1
dannyboi
37
Konsul

Całkowicie się zgadzam (rocznik 78:)
Ja uwielbiałem Fallout-y, a BG po prostu NIE.
Raz zainstalowałem BG i raz BG2 (czasy piratów:) i powiedziałem dziękuje.
Co do grania w stare gry, ja jednak sie chyba :) zmieniłem, i po zainstalowaniu Fallout 2 (z modami) nie potrafiłem już sie cieszyć i w to grać, odinstalowałem po 10 minutach (to samo z innymi "klasykami").

29.02.2020 17:20
topyrz
66.3
topyrz
77
O_O

Jak najbardziej masz słuszność poza jednym punktem. Autor nie potraktował gry poważnie, tak jak zrobiłby to z każdą nowszą, nie zrecenzował jej rzetelnie, wybrał też pozycję gorszą, miast zacząć od lepszej. Panuje przekonanie, że "starsze" pokolenie narzeka, ale w tym tekście wyszło, że i "młode" potrafi sobie poużywać na klasyku.

11.02.2020 11:13
petemut
67
1
odpowiedz
7 odpowiedzi
petemut
51
Pretorianin


Piotrek1982
SpecShadow

Wciąż tu i ówdzie słyszę/czytam, że "IwD to hack & slash". Mam zatem parę pytań:

- Czy wy ludzie kiedykolwiek próbowaliście tę grę przechodzić bez wojownika w składzie (który w tamtej edycji D&D był strasznie przegięty)?
- Czy przy tym próbowaliście przechodzić tę grę z 6 członkami w drużynie (przez co chyba niemożliwością było osiągnięcie maksymalnego poziomu postaci, bo exp był dzielony przez liczbę członków drużyny)?
- Czy tworząc bohaterów nie spróbowaliście grać bez maksymalnej liczby punktów przy głównym atrybucie dla każdej postaci?
- Czy graliście w to kiedykolwiek na "Sercu Furii"?

Bo przechodzenie tej gry np. 3-4 członkami w drużynie, z czego przynajmniej dwóch jest wojownikami o sile 18/00, to jest tak jakby włączyć poziom "very easy" (nawet na hardzie) i wtedy faktycznie można odnieść wrażenie że to jest hack&slash. Ale gwarantuję, że jeśli spróbujecie grać w to inaczej, to zrozumiecie dlaczego Iselor mówi że to jest gra taktyczna (z czym się absolutnie zgadzam). Próbowałem kiedyś nawet od samego początku grać na Sercu Furii, ale to było deczko masochistyczne (choć nie powiem, dojście do Kuldahar dało mi trochę satysfakcji), mimo że wybrałem ekipę z 4 członkami w tym bodajże z 2 wojownikami o sile 18/.

A jeśli dla kogoś wymagające i satysfakcjonujące walki będą stanowiły główny punkt programu w RPGach, to IwD bez popity połyka pierwszego BG i wcale nie musi ustępować BG2 (choć ten, szczególnie w Tronie Baala, też potrafi dać dużo zabawy w aspekcie taktycznym).

A co do BG to zgadzam się, że za dużo w tym symulatora łażenia po łące. Gdy zatem drugi raz się za to zabierałem, to poza głównym wątkiem odwiedziłem tylko kilka ciekawszych lokacji o których pamiętałem z pierwszego przejścia (na czele ze świetną Wieżą Durlaga). Resztę pominąłem, bo to było zbyt nudne.
Popularność tego tytułu tłumaczę tym, że autorzy idealnie trafili z tym w czas. Czas w którym zapanowała moda na izometryki. Po Diablo i Falloutach, kompleksowy poprawnie wykonany cRPG w świecie fantasy na bazie popularnego D&D z bardzo przystępnym poziomem trudności musiał odnieść sukces. Ale znakomity to on był dopiero w drugiej części.

11.02.2020 12:01
67.1
1
zanonimizowany622647
142
Legend

IWD to żaden hack and slash. Icewind Dale, tak jak Świątynia to tRPG.

11.02.2020 12:42
67.2
Jerry_D
58
Senator

Też tak sądzę Icewind Dale, to nie H&S. Kropka.

11.02.2020 12:56
67.3
zanonimizowany1299868
16
Senator

petemut, Iselor (Łódź), Jerry_D -> Zgadzam się, że Icewind Dale to nie Diablo H&S. To są dwie różne podgatunki gry RPG. Ale nie uważacie, że w Icewind Dale mamy zdecydowanie za dużo walki, a za mało questy? Można uznać Icewind Dale za pół-Diablo i pół-Baldur's Gate. Tylko że w Icewind Dale stawiamy większy nacisk na taktyki, a w Diablo w ogóle nie potrzebujemy taktyki, a tylko czysta siła i siekania.

Baldur's Gate = 2/3 walka, 2/3 questy i dialogi (czyli taki złoty środek)
Planescape Torment = 1/3 walka, 3/3 questy i dialogi
Icewind Dale = 3/3 walka, 1/3 questy i dialogi (ID 2 dostał o 0,5 pkt więcej do questy i dialogi).

Stąd te porównanie Icewind Dale do hack'n'slash według wielu graczy. Nie bez powodu.

post wyedytowany przez zanonimizowany1299868 2020-02-11 12:59:07
11.02.2020 16:12
67.4
zanonimizowany768165
119
Legend

Niech ci będzie że użyłem błędnego skrótu myślowego.
Nie zmienia to tego że walka mocno wychodzi na prowadzenie i to niezależnie od poziomu trudności, składu drużyny czy tego czy dostaję max HP na poziom...

Poza walką co masz?
Przemierzanie wypchanych pułapkami lochów, zagadek czy rozmów i handlu niewiele.

Czy wy ludzie kiedykolwiek próbowaliście tę grę przechodzić bez wojownika w składzie
Da się, o ile zna się nieźle system i potrafi stworzyć inne klasy walczące, pod tym względem IWD EE jest łatwizną bo masz dostęp do (pod)klas które nigdy nie powinny się w grze znaleźć :]

Czy tworząc bohaterów nie spróbowaliście grać bez maksymalnej liczby punktów przy głównym atrybucie dla każdej postaci?
też się da, jeśli umiesz walczyć efektownie i jesteś przygotowany na każdy scenariusz (np. bycie okrążonym)

Czy przy tym próbowaliście przechodzić tę grę z 6 członkami w drużynie
rzadko w grach biorę więcej niż 2-4 ludzi więc tak

- Czy graliście w to kiedykolwiek na "Sercu Furii"?
grałem, spamujesz Przywołania Potworków i jedziesz, są jeszcze inne metody ale nie próbowałem bo to tryb dla ludzi, którym się nudzi i mają nosa do tego całego systemu D&D, o tym że Serce Furii nie jest zbalansowane to swoją drogą i nie powinno się brać go jako argumentu

A teraz poważnie - co to wszystko ma do tematu?

post wyedytowany przez zanonimizowany768165 2020-02-11 16:17:46
11.02.2020 16:20
67.5
zanonimizowany622647
142
Legend

Czyli to jest miszmasz dungeon crawlera z tRPG :)

11.02.2020 18:36
petemut
67.6
petemut
51
Pretorianin

SpecShadow

co to wszystko ma do tematu?

Sami zaczęliście offtopować porównując BG do innych tytułów w gatunku, więc ja do tego nawiązałem. Nazywanie IwD h&s jest błędem, tylko tyle chciałem przez ten post powiedzieć.
Dla mnie losowanie parametrów aż wskoczy wojownikowi 18/00 to jest rodzaj exploitu (z premedytacją umieszczonego przez twórców), który psuje odbiór rozgrywki. Podobnie jak i swoboda przy doborze liczby członków drużyny. Bo przez takie rozwiązania można z tego zrobić prostego hack&slasha, a nie o to w tej grze chodzi.

rzadko w grach biorę więcej niż 2-4 ludzi więc tak

chyba coś źle zrozumiałeś :]

Da się, o ile zna się nieźle system

Nieprawda. Gdy pierwszy raz to przechodziłem w ogóle nie znałem systemu D&D, ba, praktycznie nie znałem w ogóle tego gatunku, ponieważ była to jedna z pierwszych gier jaką sobie przeszedłem, kiedy wreszcie po latach zdobyłem peceta.
Miałem 6 osobową ekipę w której jedyny wojownik miał bodajże siłę 16 (poza tym 2klasowiec wojownik-mag, chyba z siłą 17), był beznadziejny złodziej, poza walką też kapłan (siła 13), a paladyn miał kiepską zręczność, więc co chwilę obrywał. A najlepsze jest to, że nie wiedziałem o co chodzi z tym "odpędzaniem nieumarłych". Gdzieś na początku przy jakichś umarlakach raz czy dwa to kliknąłem (paladynem czy kapłanem, nie pamiętam) i nic się nie działo (moje postacie były na niskim levelu, więc nie pykło). Myślałem że coś zabugowane i do końca gry W OGÓLE tej umiejętności nie używałem. W sytuacji gdy co najmniej z połowa przeciwników w IwD to umarlaki, to sobie podkręciłem trudność na jakiś chory poziom. I co? Nigdy, ŻADNA gra nie dostarczyła mi tylu emocji co wówczas IwD. Do wielu potyczek podchodziłem po 5-7 razy zanim udało się jakoś wybić niemiluchów mając wśród swoich przeżytych kapłana (wiadomo: wskrzeszenie), a Malavona będę pamiętał do końca życia. Masakrował mi całą drużynę samemu będąc nietykalny. Myślałem że to koniec dla mnie, utknąłem na amen i tylko jakieś kody pozwolą mi to ruszyć. Gdzieś chyba po co najmniej 20tym razie wpadłem na to, że po prostu... mogę mu się schować i poczekać jak zejdą mu te wszystkie tarcze. Za pierwszym razem nie wyszło, ale za drugim razem już tak. Przeszedłem i do dzisiaj chyba żaden rozwalony boss nie dał mi tyle radochy co wtedy ten osobnik. Z finalnym bossem było prościej, choć i tak ze 3-4 razy musiałem grę ładować.
Więc dało się będąc noobem? DAŁO SIĘ!

Piszę o tym też dlatego, żeby dać wam wyobrażenie jaka to była dla mnie rozgrywka. Myślę że w trudności mógłbym ją porównać do czegoś w typie Dark Souls (te ciągłe ładowania, ładowania, ładowania..., a na końcu wielka satysfakcja). Dlatego kiedy czytam: "IwD to h&s", to trochę mnie to irytuję, bo jest to wprowadzanie w błąd. Choć przyznaję, że za drugim razem jak to przeszedłem, to właśnie spróbowałem jak to ludzie robili - 2 wojowników 18/, kapłan, mag i może ktoś tam jeszcze (miałem 4 lub 5 członków ekipy) i wtedy faktycznie ocierało to trochę o h&s, tyle że ta rozgrywka nie miała za dużo sensu i każdy kto tak grał nie zna prawdziwego oblicza tej gry. Ja ze swej strony POLECAM tę grę przejść bez wojownika, nie dając nikomu w żadnym parametrze 18. Naprawdę, dostarcza dużo więcej frajdy, niż z wykoksowanymi w składzie wojownikami.

Aha, żeby była pełna jasność, pisze cały czas w odniesieniu do pierwotnej wersji, nie EE (w której poziom trudności ponoć obniżyli).

SirXan

Ale nie uważacie, że w Icewind Dale mamy zdecydowanie za dużo walki, a za mało questy?

Nie, to taka konwencja. Miało być więcej walk niż gadania i ludziom się to spodobało. Gra się dobrze sprzedała. Myślę że wiele osób za bardzo dosłownie odczytuje pojęcie "RPG" jako grę fabularną, tym samym uważając że fabuła powinna być kluczowym elementem rozgrywki, co według mnie jest błędem. Nie chciałbym tu rozwijać rozmowy w kierunku co jest rpgiem a co nie, bo już było na tym forum takich dyskusji z tysiąc i nie mam ochoty uczestniczyć w tysiąc pierwszej. Napiszę tylko że dla mnie rdzeń rpg, to przede wszystkim kształtowanie postaci/jednostek w oparciu o cyferki. Może takie pojmowanie tego gatunku za bardzo go zbliża... do strategii, ale kiedy słyszę o definicjach różnych ortodoksów, to one bardzo często są zbieżne z tym co można nazwać... przygodówkami. Zostańmy przy tym, że są rpgi kładące nacisk na fabułę i takie co na walkę/taktykę, ale nie traktujmy jedne za bardziej rasowe, a drugie mniej.

I na koniec, żeby nawiązać do głównego tematu, to powiem tylko tyle, że gdyby autor artykułu dostał do ogrania Icewinda z zaleceniem aby nie brać żadnego wojownika i grać pełnym 6 osobowym składem na trudniejszym poziomie, to bawiłby się o niebo lepiej niż przy BG. Jestem tego pewien. Ale jeśli ktoś chce młodych przekonywać do starszych rpgów, no to raczej zalecając przejście BG2, bo jak to ujął SirXan, to taki "złoty środek".

post wyedytowany przez petemut 2020-02-11 18:40:39
29.02.2020 17:24
topyrz
👍
67.7
topyrz
77
O_O

Iselor (Łódź) , nawet nie wiedziałem, że istnieje taki podgatunek tRPG. Dla mnie ToEE i ID zawsze były bardziej wariacją na temat mechaniki i walki niż przynajmniej dobrą historią.

post wyedytowany przez topyrz 2020-02-29 17:24:38
11.02.2020 11:35
Drackula
68
odpowiedz
Drackula
232
Bloody Rider

Patrzac na BG1 takim okiem jak po wydaniu gry to byla rewolucja, cos kompletnie nowego i wspanialego. BG2 jeszcze wyniosl to na wyzszy poziom.
Przez lata BG zbladala bo wyszlo multum switnym gier RPG ale na tamte czasy, swietna przeciwwaga dla wszelakich crawlerow.
IwD bylo bardziej taktyczne/slashowate niz RPG, BG i Tourment zawsze staly u mnie yzek niz IwD.

11.02.2020 11:57
69
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
zanonimizowany1264035
30
Chorąży

Jako fan Baldurów zgodzę się że fabuła nie jest najmocniejszą stroną pierwszej części. Za to gra ma klimat to czego brakuje dzisiaj grom takim jak np. Divinity Original Sin. Lektor, muzyka, dialogi, rysowana grafika - tego nie da się pominąć. Dodam jeszcze że nie zawsze musimy ratować świat i taka bardziej przyziemna przygoda też powinna mieć rację bytu.

11.02.2020 14:15
69.1
zanonimizowany1290310
5
Centurion

Dla mnie jedynka ma lepszy klimat niż część druga.

11.02.2020 17:43
69.2
zanonimizowany1080433
12
Legionista

DoS akurat ma świetny dubbing, muzykę, dialogi i grafikę. To czego nie ma to systemu walki, który sprawiałby jakąkolwiek frajdę na dłuższą metę.

11.02.2020 12:50
70
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1299868
16
Senator

lordpilot -> +1

Ja też rozumiem, co czuje autor artykułu. Weźmy za przykład serii Ultima i Wizardry, które sporo graczy pokochali to. Natomiast ja w roku 1998 nie mogłem w to grać, ani polubić, ponieważ te gry mają ubogie grafiki, a język EN nie znam, mechanik gry mało intuincyjny. Za to polubiłem trylogia Ishar, które były odpowiednie przystosowane w tamtędy czasach. Więc autor artykułu i młodzi gracze czuli się to samo przy BG1, kiedy mamy Wiedźmin 3, ładniejszy Divinity Original Sin 2 czy interesujący Deus Ex albo Vampire Bloodlines.

Dopiero teraz mogę polubić Ultima, bo mam odpowiednia wyobraźnia oraz znam trochę EN. To może autor artykułu polubi BG1 kiedyś w przyszłość, jak inne, "uproszczone" gry RPG się znudzą i nie ma coś lepszego. Ale to nie wszystko. To też również kwestia gustu.

11.02.2020 13:01
70.1
zanonimizowany1299868
16
Senator

Zapomniałem dodać, że gust i miłość do pixel-art albo styl graficzny Ultima sam się wyrobiłem. Trzeba tylko polubić i mieć wyobraźni, czego nie wszyscy to potrafią.

11.02.2020 14:12
71
1
odpowiedz
1 odpowiedź
kaagular
73
Generał

Napewno cieszy, że ta recenzja jest o niebo lepsza od DII. Także ładny progres, miło się czytało. Do tamtej autor podszedł tak po łepkach, że się bardziej nie dało no i w ogóle DII to kiepska gra do recenzowania (trzeba rozegrać setki godzin).
To, że "młodemu" nie przypadł do gustu BG1 w ogóle mnie nie dziwi. Gra jest trudna w odbiorze zarówno teraz jaki i wtedy. Tyle, że kiedyś to sprawiało frajde, dziś już nie. Dziś jest świat "bez instruckji". Jak coś wymaga instrukcji to jest źle stworzone. Kiedyś czytanie instrukcji było pozytywnym doznaniem samym w sobie. Instrukcje do BG2 czytało się nie dlatego, że coś tłumaczyła (chociaż oczywiście też) tylko była to czysta przyjemność - jak dobra książka. Pamiętam jak ją czytał na lekcjach i mi nauczyciel zabrał a wychowawczyni wezwała rodziców, bo czytam jakieś satanistyczne książki (wiecie... któryś tam czar miał pentagram :]). A dziś instrukcje to są po to, żeby napisać, że jak na monitorze pokaże się pizza to nie należy lizać monitora. Inne czasy, inni ludzie.
Ja BG1 specjalnie nie wspominam i właściwie jako "legendę" nie traktuję. Przeszedłem raz czy dwa i tyle. To BG2 jest grą epicką, która po dziś dzień jest niesamowita - o ile ktoś lubi coś więcej niż naparzankę w MOBA czy BattleRoyale (nie krytykuję, też lubię). Także gorąco zachęcam spędzenia solidnej dawki czasu z BG2. Podkreślam - solidnej! Żadnego zniechęcania się na pierwszej lokacji (a można się tam zniechęcić) czy na pierwszych nieudanych questach - gra łatwa nie jest, a dla świeżaka może być wręcz nie do przejścia. No... a po piątym przejściu (broń boże wcześniej!) polecam zabawę z kodami i wyspawnowanie sobie na przykład smoka. Albo dwóch :D A potem mody (dungeonsbegone hehe).

11.02.2020 15:02
71.1
zanonimizowany1299868
16
Senator

Dziś jest świat "bez instruckji"

Chciałeś napisać "świat gry z samouczki". Kiedyś gry nie posiadali samouczki i trzeba było przeczytać instrukcji dołączone do pudełki. Nawet w Frostpunk i This War of Mine są mnóstwo podpowiedzi, że bez instrukcji wszystko załapałem (no, prawie). Tylko nieliczne gry są wyjątki od reguły np. Pillars of Eternity z instrukcji dla poszanowanie tradycji. ;)

Kiedyś czytanie instrukcji było pozytywnym doznaniem samym w sobie. Instrukcje do BG2 czytało się nie dlatego, że coś tłumaczyła (chociaż oczywiście też) tylko była to czysta przyjemność - jak dobra książka

To prawda. Instrukcja do BG1 zawierało również opisy znane postaci i lokacji. Są całkiem ciekawe teksty do przeczytanie. Nawet instrukcja do Wiedźmin 1 czytało się z przyjemności np. opisy eliksiry. Posiadają nawet ładne ilustracji i mapki w niektórych stron. Szkoda, że nie robią takich instrukcji do gry co kiedyś. :/

Plus dla GOG, że zachowali również te dodatki do gry (mapka, artbook, a nie tylko instrukcja), czego nie zrobili STEAM w sprawie klasyki.

post wyedytowany przez zanonimizowany1299868 2020-02-11 15:06:22
11.02.2020 14:22
KobyBryant
👍
72
odpowiedz
KobyBryant
23
Chorąży
8.0

Powiem tak, urodziłem się w 1996 roku, a w Baldura zagrałem pierwszy raz w 2003 roku może i to była jedna z pierwszych moich gier. Tylko aby było ciekawiej zagrałem wtedy w Baldur's Gate 2. Jakimś trafem nie wiedziałem wtedy o istnieniu BG1 bo nie widziałem go na pułkach sklepowych, a na pudełku było Cienie Amn a nie część 2. O części 1 dowiedziałem się parę lat później po ograniu Icewind Dale obu mniej więcej, nie przeglądało się wtedy tak internetu. Nie sądziłem że historia o Sarevoku i Wrotach Baldura była już wcześniej choć gra to przypominała często, po prostu myślałem że świat ma swoją historię i nasz bohater również.

Ta gra wtedy była dla mnie super, cała ta historia związana z Irenicusem, postacie niezależne, lokacje, no po prostu cudo. Dodatkowo grę przeszedłem na licznych swoich błędach bo nie znałem D&D zasad itp i do tego nie wiedziałem że w grze jest aktywna pauza. Serio każdą potyczkę w czasie rzeczywistym robiłem na pierwszym podejściu, ale się nie zniechęcałem. Chciałem poznać historię do końca. Poznać te lokacje cudnie zrobione, pełne sekretów.

Po latach w końcu dostałem w swoje ręce BG1 i no cóż... miałem zawód podobny do autora tekstu ale jako wielki fan BG2 przeszedłem grę po mimo bardzo ciężkiego początku, gdy postacie mają 1lvl i giną na hita i pomimo rozwleczonej fabuły do tego słabej. Popieram autora w paru kwestiach. Historia znudziła mnie, nie była aż tak epicka jak w BG2 i aby bliżej poznać naszego głównego złego potrzeba dużo czasu co zniechęca. Podobnie nasi towarzysze, teksty npców i misje poboczne nie są na aż takim poziomie co BG2. Dla mnie osobiście najgorsze było to kiedy dowiedziałem się, że drużyna może mieć max lvl 10-13 gdzie w BG2 to było z dodatkiem Tron Bhaala 35-40lvl co dawało morze możliwości. Po prostu patrząc na to i jakich wrogów mamy w BG1 na swojej drodze to to jest straszna bieda. Podobnie z różnorodnością lokacji i ich wypełnieniem. A gdy wejdzie się do miasta to historia trochę się rozkręca i zbliża do końca, a z drugiej strony jeżeli chodzi o gameplay to jest nuda bo musimy krążyć od jednej dzielnicy do drugiej z misjami pobocznymi nie ciekawymi specjalnie. Grafika dla mnie nie ma znaczenia, oczywiście w BG2 ładniejsza i im ładniejsza tym lepiej się ocenia grę, ale w rpgach grafika dla mnie schodzi na drugi-trzeci plan.

Osobiście gdybym wiedział że autor planuje zagrać w Baldura pierwszy raz, to poleciłbym Cienie Amn z dodatkiem. BG1 się zestarzał niestety i nie jest aż tak przystępny dla nowych osób jak BG2. Mi osobiście ciężko było znaleźć czym ludzie się tak zachwycali w BG1 aż tak, ale szanuję ich pogląd i że to arcydzieło, bo z niego przecież wyszło BG2. Jako fan często wracam do obu tytułów i obecnie jestem w trakcie przechodzenia Cieni Amn. Przejście BG1 EE tego podstawowego bez Siege of Dragonspiere na 100% zajęło jakieś 80h, a w BG2 mam już 80h i jestem w połowie wątku głównego podstawki i zrobione wszystkie dodatkowe lokacje na 100% i zdecydowanie lepiej się gra w drugą część. Towarzysze są bardziej rozmowni, mają bardziej rozbudowane misje poboczne oraz osobowość, po prostu pozostają w pamięci, a sami npc mają więcej do powiedzenia i czasem dają nam bardziej rozbudowane misje. Dużo jest też zagadek różnego typu co urozmaica grę i rusza nasze szare komórki. Podobnie z nagrodami za zadania i zagadki, w grze jest masa magicznego sprzętu, który tylko czeka aż go zbierzemy gdzie w BG1 było go naprawdę mało i dużą część gry przechodziło się na jednym ekwipunku.

Jeżeli chodzi o głównego złego to dla mnie to jest majstersztyk. Postać od początku pokazywana na złą, której z biegiem poznawania jego historii coraz bardziej współczujemy, ale tylko trochę bo jednocześnie coraz bardziej go nienawidzimy i chcemy jego śmierci za zło, które nam wyrządza. Dodatkowo przedstawiony jest jako potężna postać, która sama byłaby w stanie zrobić wszystko co chce oraz sam nas ściga i więzi, a nie jak Sarevok z pierwszej części, którego spotykaliśmy w grze tylko 3 razy wliczając finałową walkę. Irenicus jest bardzo przemyślanie zrobioną postacią i po prostu ją się z przyjemnością słucha jak nam grozi i opowiada o swoich mrocznych planach xD. Dodatkowo historia jest o naszym bohaterze, a nie tylko o tym, że pojawił się ktoś zły i że jesteśmy wyjątkowi to musimy go pokonać jak w BG1, a przynajmniej po pierwszym przejściu gry miałem takie odczucie. W BG2 historia naszego bohatera jest bardziej osobista niż w BG1 przez co lepiej nam się wczuć w opowiadaną historię i stworzoną przez nas postać.

Dla mnie BG1 to gra dobra, ale nie wybitna jak BG2 i ma zalety jak dubbing i ciekawy świat, lecz z perspektywy czasu i BG2 raczej nie przypadnie odbiorcom rocznik 2000+ a szkoda. Jednak dalej uważam że warto choć spróbować.

Mam nadzieję, że tymi paroma zdaniami zachęcę autora artykułu, a może kogoś jeszcze, do przejścia BG2 lub chociaż spróbowania ;) (najlepiej przejścia i zrobienia podobnego artykułu, w którym autor porówna obie części dla osób nie mających z BG styczności jak tutaj, dla "młodzików")

post wyedytowany przez KobyBryant 2020-02-11 14:30:51
11.02.2020 16:11
73
odpowiedz
Cubi__
89
Pretorianin

Z częścią zarzutów się zgodzę. W pewnym momencie z pola widzenia znika główny wątek i powiem więcej. Ja osobiście wolę IWD1 od BG1. Ale ciągle mam wrażenie,że osoba w to grająca nie zrozumiała tej gry. Ona ma być jak w życiu. Teraz robią gry,że "idziesz przed siebie" i tyle, a tam w pewnym momencie jest tyle tego,że musisz przystanąć i sobie wszystko poukładać, przeanalizować. Oczywiście kwestia podejścia. Ja lubię smakować gry i możliwość pójścia praktycznie gdzie chce wryło mnie w krzesło. Ale ,tak jak uważam, kwestia podejścia do gry,do zabawy. Ja tam Baldura do teraz czasem pogrywam. Oczywiście marzy mi się w oprawie graficznej z PoE2,no ,ale to tylko marzenia. Dlatego szanuję twoje zdanie,ale uważam,że to nie FPS,który ma ciebie cały czas trzymać w napięciu.

post wyedytowany przez Cubi__ 2020-02-11 16:12:00
11.02.2020 18:32
74
1
odpowiedz
BeF1990
55
Centurion

Bardzo fajny artykuł, miła odmiana w porównaniu do pozostałego contentu jaki pojawia się na GOLu.

Co do samego BG to wcale się autorowi nie dziwie, że się odbił. Ta gra była genialna jedynie z perspektywy czasu, w którym się pojawiła. Obecnie ma bardzo mało do zaoferowania w swojej czystej postaci. Sytuacje ratują dopiero modyfikacje.

Z wszystkich legendarnych klasyków RPG, pierwszy Baldur zniósł próbę czasu chyba najgorzej. Jest to dobry przykład świetnej gry, która bardzo dużo straciła na rozwoju gatunku, do którego się bardzo przyczyniła. Nie zmienia to faktu, iż warto ją poznać i samemu się przekonać jak kiedyś wyglądał szczyt możliwości komputerowych RPG. Barwo dla autora za samozaparcie w dążeniu do ukończenia tytułu.

Czekam teraz na podejście i opinie dotycząca pierwszego Fallouta, którego osobiście uważam za najlepszą grę ever.

PS: Autorze nie popełniaj tego błędu i nie pozwól, aby ominął Cię BG2 wraz z dodatkiem. BG dopiero w drugiej części rozwija skrzydła i ukazuję pełny swój potencjał. Jest zdecydowanie lepsza od swojego poprzednika i ma naprawdę więcej do zaoferowania. Polecam.

post wyedytowany przez BeF1990 2020-02-11 18:37:26
11.02.2020 18:41
75
odpowiedz
3 odpowiedzi
snierzyn
134
Konsul

To ja mam tak z Neverwinter Nights.. Kiedyś ją całą przeszedłem (w 2004), teraz dwa razy się zabierałem (2017 oraz 2019) i dwa razy odpuściłem po kilku godzinach. Gra po prostu zaczyna mnie męczyć.
Jeśli miałbym młodzieży polecić jakieś klasyki, to nawet dziś można się świetnie bawić w Half-Lify, pierwszego Assasins Creeda, Nox, RTCW, serię Gothic, Riseny, You Are Empty, Dark Messiash Might and Magic, CRYOSTASIS, Bet on soldier.

11.02.2020 20:10
Burakos
😈
75.1
Burakos
59
Konsul

A ja wiem, czy AC1 i Dark Messiah to klasyki, a zwłaszcza dobre klasyki? Średniaki. AC nudny, na PS3 poległem. Dark Messiah przeciętny.

post wyedytowany przez Burakos 2020-02-11 20:10:27
11.02.2020 21:26
75.2
snierzyn
134
Konsul

W pierwszym Asasynie najciekawsze są memory block 6 i 7, szczególnie finał gry. Kto dotrwał, gra mu to wynagradza. Chociaż ja tej grze 10 bym nie dal, a tak ocenił ją CDAction. W sumie moim zdaniem warto sprawdzić, od czego się zaczęło..
Dark Messiash właśnie nie dostał rozgłosu, został zapomniany.. Ale trzeba przyznać, że jest nietypowy, więc może komuś się spodoba.

12.02.2020 20:12
75.3
Cubi__
89
Pretorianin

A dla mnie np. Gotik jest nudny i jakiś taki bezpłciowy, nijaki. Ale są gusta i guściki.

11.02.2020 19:53
berial6
76
1
odpowiedz
berial6
155
Ashen One

I dlatego, drogie dzieci, ważny jest kontekst...

11.02.2020 19:55
Burakos
😜
77
odpowiedz
Burakos
59
Konsul

Grałem z 5 lat temu, symulator łażenia po lesie, oceniam na 7/10. Poległem z nudów...

11.02.2020 20:27
kapciu
78
odpowiedz
kapciu
185
kapciem

BG1 była drugą oryginalną gra, którą sobie sprawiłem (pierwsza to Kings Bounty). To był pierwszy taki tytuł zdubingowany przez znanych aktorów, takze intro i pierwsze sceny w grze to był spory szok na ówczesne czasy.
Sama gra była bajecznie piękna. Świat ogromny i niebezpieczny w zwiedzaniu. Nie słuchajcie bajek o kilku łucznikach i warriorze jako przynęcie. Pierwszy lepszy mag czy łucznicy koboldów roznosiły drużynę na strzępy.
Z powodu braku wówczas jakichkolwiek poradników (chyba dopiero w Gamblerze się coś pojawiło) sam wykombinowałem zastosowania maga z przywołańcami. Później ze względu na mechanikę D&D przyszło kombinowanie z poziomami doświadczenia, dzieki którym nasze postacie dostawały losową wartość punktów hp.

Także dla mnie osobiście jedynka to kilkadziesiąt godzin świetnej zabawy. Do gry nigdy nie wróciłem.
Tak właśnie traktuję każdą grę singleplayer. Nie mam sentymentów i nigdy nie wracam bo szkoda na to czasu.

post wyedytowany przez kapciu 2020-02-11 20:36:10
11.02.2020 21:01
😉
79
3
odpowiedz
Sambor86
3
Junior

Można by powiedzieć: "czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci".
Ja czerpię z Baldurów radość od 22 lat :D. Może po prostu tego się nauczyłem?

Dodam jeszcze, że nienawidzę jak większość fabuły w nowych grach przedstawiana jest w "cutscenkach". Czuję się wtedy jakbym film oglądał, a nie grał. Za mało miejsca pozostawia się dla wyobraźni. No i te dialogi gdzie wybierasz zdanie składające się z trzech wyrazów a bohater mówi o wiele więcej... z tym, że w ogóle nie o taki sens przemowy ci chodziło. Masakra.

Rozumiem jednak młodszych bo sam się odbijałem od jeszcze starszych klasyków.

Pozdrawiam oczekujących na BG III. :)

11.02.2020 21:03
80
3
odpowiedz
swiki
59
Pretorianin

Ja pierwszy raz przeszedłem Baldura w 2018 i mi się podobało na tyle żeby przejść całość. Kwestia gustu myślę.

post wyedytowany przez swiki 2020-02-11 21:04:32
11.02.2020 22:02
81
odpowiedz
zanonimizowany1226085
22
Generał

Ja też nie grałem, ale zagrałem w 2018 jakoś i się odbiłem.

12.02.2020 08:10
82
3
odpowiedz
zanonimizowany1183672
39
Konsul

Baldur's Gate jest adaptacją drugiej edycji AD&D. Ówczesne RPG były pełne skomplikowanych zasad. Jeśli więc nie znało się treści liczącego kilkaset stron podręcznika gracza, należało zajrzeć do instrukcji dołączonej do BG.

Sam zacząłem zabawę mając bodajże 11 lat, piracką wersję gry, a więc pozbawioną instrukcji i pamiętając słowa kuzyna: "im niższe TRAK0 i KP, tym lepiej". Mimo to metodą prób i błędów ogarnąłem, na czym polegają zasady Baldur's Gate w takim stopniu, by móc rozróżnić co działa dobrze a co słabo.

BG jak każdy cRPG tamtych czasów wymagał zaangażowania. Trzeba było poświęcić czas, aby np. poczytać opisy czarów, przestudiować aktualizacje dziennika, rozejrzeć się po mapie, dobrać ekwipunek. Candlekeep miało też łamiących czwartą ścianę nauczycieli i tutorial walki drużynowej. Gra była trudna dla początkujących, bo takie było AD&D, co dziś po latach doświadczenia przez wielu jest negowane. A np. starcie z wilkiem w pierwszej lokacji po opuszczeniu Candlekeep kładło wielu na łopatki, nawet ukuto termin "get wolfed".

Baldur's Gate też nawiązywał do lat 80, eksploracji dziczy, mniej było w grze klasycznych dungeonów. Był też świetną symulacją AD&D. Na niskich poziomach rozgrywka jest wolna, bohaterowie awansują powoli, każdy magiczny przedmiot i wbity level niesie wyraźną poprawę efektywności postaci. BG to do dziś jedna z najlepszych niskopoziomowych przygód. Współcześnie w grach tworzysz postać i już jesteś pakerem. W AD&D musiałeś na to zapracować.

BG zachwycał eksploracją ogromnego, otwartego świata - pierwszego tak dużego przedstawionego za pomocą prerenderowanych teł. Miał w sobie realizm - na łąkach kicały zające, podeszło się blisko do niedźwiedzia, mógł zaatakować. Wędrówka w metalowej zbroi podczas burzy mogła sprowadzić na bohatera piorun. Przeciwnicy i drużyna mieli morale - w sytuacji porażki mogli rzucić się do ucieczki, by ratować życie - mało który cRPG współcześnie tak robi.

BG też jak mało która gra realizuje fantazję o poszukiwaniu przygód. Dziś przygody same Cię znajdują. Tam trzeba było wędrować, było się awanturnikiem wplątanym w intrygę. Spotykało się gońców nakreślających zaogniającą się relację polityczną, znajdowało karawany złupione przez bandytów. Eksploracja budowała wiarygodny świat wokół głównej fabuły.

Centeol zostawia dziennik nawiązujący od Tavion i Irenicusa. Można ją też zauroczyć zaklęciem by zdradziła nieco więcej. Obóz bandytów można było zinfiltrować niemal bez walki, staczając pojedynek. Napotkani NPC reagowali na kompanów, kiedy np. z Edwinem spotykało się czerwonych magów z Thay albo z Xzarem trafiało na Zentharimów we Wrotach.

BG może nie stawiał na wybory i konsekwencje, jak Fallout, ale jako realizacja przygody w świecie AD&D dla samotnego gracza był czymś wspaniałym.

Jak nie boisz się spoilerów z BG 2, to polecam tekst:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2017/10/ponadczasowy-baldur-gate-ii-shadows-of.html?m=1

Ale lepiej jest zagrać. Imo BG1 powinno się ograć raczej w wersji oryginalnej, bo zbyt dużo zmian w rozgrywce uczyniło ją zbyt łatwą. BG2 wiele się nie zmienił z EE.

post wyedytowany przez zanonimizowany1183672 2020-02-12 08:13:00
12.02.2020 08:46
Drackula
83
odpowiedz
Drackula
232
Bloody Rider

ja w BG przy kolejnych podejciach mialem element staly, ktory wykonyalem na 2gim poziomie druzyny:
Co to bylo? Latwe do odgadniecia: I Drizzt dupa kiedy wrogow kupa.

12.02.2020 09:29
84
1
odpowiedz
Mariusz1726
3
Junior

Tak szczerze to ja po prostu staralbym się jak najszybciej dorobić. Pomaganie sąsiadom / ulotki / roznoszenie gazet / truskawki no po prostu cokolwiek i składać to bardziej po kryjomu wiadomo. A potem kupić sobie laptopa. Wiem że komp lepszy ale w takim przypadku tylko łapek wchodzi w gre. Grałbym wtedy po prostu po kryjomu. Wyrobiłbym sobie nawyk zamykania drzwi jak gram. Znalazłbym dobra skrytkę i też np. więcej grał wieczorami. Staralbym się też przetłumaczyć rodzicom że to za mało a granie to moje hobby itd. ale wiadomo niektórzy mają ograniczone myślenie co do tego. ZAWSZE JEST JAKIEŚ WYJŚCIE

12.02.2020 10:25
85
2
odpowiedz
Wrotekiusz
6
Junior

Autor jest jakimś drowem czy innym niegodziwcem. Spalić go na stosie!

I co to za drużyna bez Minsca i Boo? To ta para jest jednym ze źródeł humoru, ewentualnie Edwin.

12.02.2020 10:54
86
2
odpowiedz
marcban
83
Konsul

BG to klasyka, a klasyka zwykle jest trudna w odbiorze dla współczesnych, bo kto dziś z wypiekami na twarzy czyta np trylogię Sienkiewicza? Oczywiście znajda się tacy, ale bądźmy szczerzy, większość nie.
Od premiery BG upłynęło jakieś 20 lat ale w branży gier video to jak pewnie ze 100 czy więcej lat. Jak dla mnie BG I i II były jednymi z najlepszych gier jednak grałem w nie, w czasach ich premier i czy dziś tak samo przykuły by mnie do monitora na długie godziny? Może kiedyś spróbuję, w końcu wersja EE od dawien dawna na mnie cierpliwie czeka :)

A swoją drogą to czy za 20 lat ktoś napisze "Zagrałem w Wiedźmina 3 po raz pierwszy w 2040 roku... i ziewałem"
W sumie należało by tego Wiedźminowi życzyć, bo to że ktoś będzie chciał grać w 2040 w odświeżonego Wiedźmin 3 EE będzie znaczyło, że on też przeszedł do klasyki.

post wyedytowany przez marcban 2020-02-12 11:01:30
13.02.2020 00:20
87
odpowiedz
1 odpowiedź
Mirshann d' oloth
29
Centurion

Mój pierwszy komentarz został wywalony za nieprzychylną ocenę artykułu, więc zacznę trochę inaczej.
Rozumiem że artykuł miał stwarzać kontrowersje, a przez to sporo otworzeń i wyświetleń reklam, lecz robi to w iście paskudnym stylu.
Zacznijmy od tytułu: ,,Zagrałem w Baldur's Gate po raz pierwszy w 2020 roku... i ziewałem'' Z recenzji da się wyczytać, że wielbiciela hack an slash, bądź jak kto woli action rpg, rzucono aby zrecenzował grę crpg. W końcu gatunki są w zasadzie takie same...
Równie dobrze w ramach eksperymentu fanowi the sims nakazano by grać w Dark Souls, wszak obie gry mają cechy współne: można głównego bohatera przebierać do woli... Tytuł byłby podobny: ,,Ziewłem, pierdłem... ogólnie nic ciekawego''.
Ale tak to jest, jak każe się komuś przejść jakiś tytuł na siłę...
Rozumiem że autor: Froozyy aspiruje do bycia dziennikarzem growym dlatego dziwi mnie że, nie chciało mu się przeczytać instrukcji, a później pisze rzeczy tego pokroju:

Froozyy Tworzenie postaci jest jednym z moich ulubionych elementów RPG, o czym wspominałem już, pisząc o Diablo 2. A że kreator bohatera w Baldurze okazał się szalenie rozbudowany, cieszyłem się jak dziecko. Ta mnogość opcji to zresztą nic dziwnego, gra oparta została przecież na mechanice drugiej edycji Dungeons & Dragons – takie pochodzenie zobowiązuje. Niestety, system ten nie lubi, gdy ktoś nie zna jego zasad, toteż gracz nierozumiejący podstaw może mieć pod górkę.
Na uwagę zasługują jeszcze dwie rzeczy – system walki oraz towarzysze. Ten pierwszy kompletnie nie przypadł mi do gustu. Potyczki na niskich poziomach były po prostu losowe, a sprowadzały się do jakże emocjonującego wymachiwania bronią i czekania na to, komu pierwszemu uda się uderzyć.

Tutaj nie rozumiem: To gra jest zła bo jest za trudna, czy też nie jest prymitywnym klikerem samograjem?

Kolejny element fabuła.

Froozyy
Źródło: https://www.gry-online.pl/gramy-dalej.asp?ID=13756&STR=3
Zacznę od najważniejszej dla mnie kwestii, czyli głównego wątku fabularnego. Przez większą część czasu po prostu nie miałem bladego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. A co najgorsze – sam główny wątek chyba nie mógł zostać przedstawiony w bardziej nudny i płytki sposób, co na każdym kroku zniechęcało mnie do dalszej zabawy.
Bo wiecie, jak to jest. Wydaje mi się, że tworząc grę, w miarę łatwo jest przysłonić pewne niedoróbki fabularne ciekawymi rozwiązaniami gameplayowymi czy chociażby ładną grafiką.Jednakże zabierając się za tytuł, który ma już ponad 20 lat (i to bez żadnej ulgi za nostalgię), trudno liczyć, że jakakolwiek z tych rzeczy będzie „na czasie”. Pozostaje mieć nadzieję (a już na pewno przy RPG), że to właśnie historia okaże się tym, co wciągnie nas na dłużej. Niestety, powtórzę się – przy Baldurze tak się nie dzieje.

Jak widać kolejny raz autorowi nie chciało się nawet przeczytać instrukcji. Następny zarzut jest taki że to nie samograj, ze strzałką pokazującą gdzie masz iść. A informacje o świecie nie bierze się od osób z wykrzyknikiem nad łbem, a trzeba zagadywać w zasadzie do każdej postaci i dużo czytać opisów.
Kolejna sprawa przyczepianie komentarzy użytkowników: dzl i Jeyhard; zgodnych z myślą autora do stron artykułu. Czemu to ma służyć? To że autor ma rację, a cała reszta nie?

Podsumowując w mojej opinii cała ta prowokacja jest na żenująco niskim poziomie. Co prawda swój cel osiągnęła, bo poprzez kontrowersyjny tytuł, ankietę, a także wylewnie pomyj na grę bo jest stara, sprawiono że kliknięto tu wiele razy i reklamy przyniosły odpowiedni zysk.
Co zaś do samej recenzji, to niczego nie wnosi, jest po prostu denna, do zaakceptowania jak prywatna wypowiedź na blogu, albo forum. Ale że jest publikowana na ogólnopolskim portalu growym to aż wstyd. Aż żal, że portal gry-online tak obniżył poziom. Rozumiem, że ten mój post, podobnie jak poprzedni zostanie wywalony, za niezgodność z wizją redaktora portalu. Trudno. Musiałem to napisać. Z długo jestem czytelnikiem tej strony, żeby widząc jak obniża loty nic nie odpowiedzieć.

post wyedytowany przez Mirshann d' oloth 2020-02-13 00:33:37
13.02.2020 10:48
hrabiaBr
87.1
2
hrabiaBr
19
Centurion

Naprawdę uważasz to za prowokację ? Nie wydaje mi się. Kilka razy zarzucasz autorowi że nie przeczytał instrukcji - ale to przecież nie o czytanie instrukcji tu chodzi! Założeniem jest pokazanie jak dzisiejsza młodzież reaguje na takie starocie i czy w ich oczach (bez tony nostalgii) również mogą być uznawane za arcydzieła. Jest to bardzo ciekawe i ze swojego zadania się wywiązuje. A że zdanie autora jest totalnie różnie od większości RPGowych wyjadaczy - takie jego prawo! I jestem przekonany że 99% dzisiejszych młodych graczy nie czyta starych instrukcji i nie będzie ich nigdy czytało! Ale czy my starzy wyjadacza mamy mieć o to do nich pretensje? Nie. I czy oni w takim razie powinni mieć zakaz wypowiadania się? Nie.

Dzisiejsze dzieciaki i nastolatkowie to inne pokolenie graczy. Jeśli jeden z drugim przesiądzie się z LoLa albo Fortnita na BG1 - to tak - zacznie ziewać i się nudzić przy niej. Ale nie dlatego że saga BG to złe gry. Dlatego że BG to gra znacznie wolniejsza, ślamazarna wręcz i która polega w dużej mierze na "czytaniu". Do tego większość młodych jest nieprzyzwyczajona. I to nie chodzi tylko o Fortnite/LoLa. Założę się że jak jakiś młody przejdzie w tym roku Dziki Gon i uzna że został fanem RPGów i będzie chciał spróbować klasyki - też się od niej odbije! Tak to działa. Pomijam fakt jak duża jest różnica poziomów między BG1 a BG2, a autor wziął się za tą gorszą. Ale nie dziwię mu się - też nie ciepię poznawać jakiejkolwiek historii od 2 części. Też bym na jego miejscu zaczął od BG1.

Porównując z filmami. Ja np jestem 30-latkiem który wychował się na pierwszych szklanych pułapkach, matrixach, władcy pierścieni, SW 1-3 itd. Filmy który byłe topowe w latach 90/00. Jak puszczę sobie jakikolwiek film z lat 50/60 to zgadnij co czuję oglądając je ? Tak - nudę! Archaiczne ujęcia, prawie żadnej akcji, zero efektów specjalnych i dobrej muzyki. Nawet reżyseria jakaś nie taka. Ale czy to oznacza że te filmy są złe bo mi się nie podobają ? Nie. Ludzie w tamtych czasach wystawiali im 9/10. Ale to było inne pokolenie. I tak to właśnie działa.

Kończąc, dodam jeszcze jedno - radze Tobie kolego wyluzować. Spinasz się i plujesz jadem na autora i na redakcję GOLa, że recenzja "niczego nie wnosi, jest po prostu denna", i że GOL obniża poziom i że żal patrzeć. A może zamiast psioczyć i jaki to świat zły, to trochę optymizmu? Może by tak pochwalić autora, że pomimo iż gra mu się nie podobała, to poświęcił czas i przemęczył się żeby ją ukończyć i nie bał się o tym napisać? A założę się że wiedział jakie lincze go tu czekają.

13.02.2020 08:25
Trygław
88
odpowiedz
Trygław
73
Pretorianin

Wszyscy, którzy tak się zachwycacie ID1 i 2(notabene fajne haki) powinniście zagrać sobie w Gauntlet na Atari 65XE. To była obok River Raid i Preliminary Monty moja pierwsza gra w czasach kiedy wiedzę o kompach brało się z Bajtka i Komputera.

13.02.2020 08:26
89
odpowiedz
Wojgik
1
Junior

Jako świeży nastolatek czytający Tolkiena i inne fantasy BG 1 był jak spełnienie marzeń. Super dubbing (nie było obawy że czegoś się nie zrozumie), tworzenie postaci, chodzenie po lasach, wioskach, ruinach zamków, rzucanie czarów, dialogi, system reputacji (skończyłem jako "upadły paladyn", z którym nikt już nie chciał rozmawiać :D). Wcześniej czegoś takiego po prostu nie było. To była po prostu bajka :-)

Rozumiem autora, tak samo nie zachwycam się starymi filmami, które też dla innych są kultowe.

post wyedytowany przez Wojgik 2020-02-13 08:26:27
17.02.2020 12:55
👍
90
odpowiedz
dannyboi
37
Konsul

Rocznik 78 :)
Ja uwielbiałem Fallout-y, a BG po prostu NIE.
Raz zainstalowałem BG i raz BG2 (czasy piratów:) i powiedziałem dziękuje.
Co do grania w stare gry, ja jednak sie chyba :) zmieniłem, i po zainstalowaniu Fallout 2 (z modami) nie potrafiłem już sie cieszyć i w to grać, odinstalowałem po 10 minutach (to samo z innymi "klasykami").

17.02.2020 18:22
Eluveitien
😂
91
1
odpowiedz
Eluveitien
91
Konsul

No ja mogłabym powiedzieć, że jestem między tymi starszymi graczami a młodymi. Pierwszy komp dostałam gdzieś w okolicach 2002 roku i jedną z moich pierwszych gier był Knights and Merchants, którą kocham do dziś.
Wtedy niemiałam styczności z grami pokroju Baldur's Gate czy Diablo. Max to był Disciples II (w Heroesy nigdy nie grałam, po dziś dzień xD).
W zeszłym roku coś mnie wzięło i w końcu kupiłam Wrota Baldura. Tyle co się zdąrzyłam naczytać o nieskazitelności tej gry. Kiedyś ten dzień musiał nastąpić!
Kreator postaci, mimo, iż wybieranie wyglądu nie powalało, to sam wybór klas i tego wszystkiego wprawił mnie w zachwyt. Ale potem było tylko gorzej. Nie wiem ile wytrzymałam w tej grze.. może przeszłam ten pierwszy prolog? Ucieczka z zamku, chwile biegania po lesie i na więcej już siły nie miałam. To chyba system walki, to jak to wyglądało przekreśliły na tamtą chwilę tą grę. Bo dialogi i grafika póki co były ok.. z naciskiem na grafikę, która strasznie mi się spodobała. Uwielbiam taki retro klimat.
Dodam tylko tyle, że nie odpuszczę i podejdę do tej gry jeszcze raz. Tylko muszę najpierw znaleźć na to czas :)

17.02.2020 22:43
Irek22
92
odpowiedz
Irek22
155
Legend

Nie dziwię się, bo pierwszy Baldur's Gate jest nudnawy i - z perspektywy czasu - w sumie słaby. Po nim ukazało się wiele innych tego typu gier (włącznie z Baldur's Gate II), które wszystko robiły lepiej. I piszę to jako ktoś, kto pierwszy raz grał w pierwszego Baldur's Gate dużo, dużo wcześniej niż w 2020 roku.

post wyedytowany przez Irek22 2020-02-17 22:48:18
Gramy dalej Zagrałem w Baldur's Gate po raz pierwszy w 2020 roku... i ziewałem
początekpoprzednia12