Kevin Feige odpowiada Martinowi Scorsese i broni filmów superbohaterskich
Heh, i dlatego jedyne oskary na jakie może mcu liczyć to VFX, montaż i ewentualnie muzyka. Czyli problemy rozwiązywane u nich zwyczajnie rzucaniem pieniędzmi w nie. Ma to swoje miejsce, 'ambitniejsze' filmy mają swoje miejsce, ale nie oszukujmy się, to nie ta liga i nie ta grupa docelowa. Scorsese przesadził ciut, ale ogólnie ma rację i tyle. MCU to McD kina. I to nie oznacza, że jest to coś strasznego.
Jeden woli ogórki, drugi gruszki, trzeci ogrodnika córki.
Osobiście nie przepadam za filmami o superbohaterach, ale one też mają swoje miejsce. Niezobowiązująca, odmóżdżająca rozrywka człowiekowi czasem dobrze robi. Ciężko byłoby oglądać li wyłącznie kino ambitne. Ale najsamprzód pojęcie należałoby zdefiniować, gdyż są kinomaniacy, dla których produkcje Scorsese to miałki mainstream.
Zresztą, nikt nie zaczynał od razu od Zbrodni i kary. Wpierw zaczyna się w wieku dziecięcym od bajek. Jest naturalnym, że trzeba przez pewien etap przejść, żeby mieć odniesienie dla lepszych dzieł czy po prostu doń dojrzeć. Sam odkrywam obecnie niektóre szkolne lektury na nowo. Zwyczajnie musiałem nabrać doświadczenia, aby móc je w pełni docenić.
Poza tym ten cały boom na super hero movie dał nam m.in. Batmana i Jokera: eksperymenty, które wyszły poza schemat.
Stworzyliśmy Wojnę bohaterów...
Wy? Serio? A ja myślałem że Frank Millar i Steve McNiven. Wy jedyne co zrobiliście to przenieśliście to na ekrany i spapraliście względem oryginału.
Czyli to nie oni stworzyli Civil Wara.
Ale jednocześnie zbyt różni się od Civil Wara.
To co w końcu?
W końcu tak że są dwa Civil Wary, oryginał i adaptacja. Można spartolić drugie jednocześnie nie tworząc pierwszego.
@up
Dokładnie tak. Film może co najwyżej "czyścić buty" komiksowemu pierwowzorowi, co nie znaczy że komuś może jednak film się podobać.
kazdy film jest inny, jaki jest sens robic 1:1 film do komiksow. Zrobili film Civil War i koniec kropka. SLEPY CZY GLUPI? Pomysl, zanim napiszesz cos bezsensownego.
Epitetami siebie opisałeś? To spoko bo np. taki Watchmen jest prawie 1:1 z komiksem (końcówka jest tylko inna) i wszystko działa. Ciekawie co powiesz o ekranizacji książek np Potopu. Też powinno być inaczej bo co to za sens? LOL
Sam się zastanów co piszesz, bo pojęcia żadnego nie masz "mędrcze".
Kogoś tu bardzo dupka zabolała
Ale bredzi, niby produkuje hamburgery (i chyba musi być tego świadom) a broni swojego dania jakby pochodziło z 5 gwiazdkowej restauracji.
Śmieszne jest to jak bardzo wciąż przestarzałe jest myślenie takich ludzi jak Scorsese. Stwórz taki obsypany nagrodami La La Land (choć osobiście uznaję go za crapa) tak jak Marvel robi filmy i gwarantuje, że mimo iż byłby to taki sam film to nigdy by nie miał szans na nagrody, nawet by nie był w połowie tak dobrze oceniany. Bo myślenie leśnych dziadków jest porównywalne z tym w naszych kochanych "polskich związkach". Czas się dostosować drodzy państwo, a jak nie to odejdziecie w cień.
Filmów są tysiące i robi się je na tysiące sposobów. Absolutnie film nie musi mieć żadnych wartości o jakich wspomina Scorsese, by być dobrym i by być KINEM. Jest pełno filmów bez ryzyka czy czegokolwiek i jakoś nadal są dobre. Scorsese jest niepoważny starając się skompresować całą różnorodność kina do jakiejś jego ograniczonej definicji, która nie jest żadnym wyznacznikiem, ani nawet faktem, a wyłącznie jego opinią.
Ja trzymam ze Scorsese i Coppollą - te wszystkie avengersy,xmeni to syf. Infantylne dialogi,dziecinny humor, misz masz wszystkiego do NICZEGO,często wali tandetą na kilometr - co akurat potrzeba to wyskakuje kolesiom z paska :))) ŻENUJĄCE widowiska! W kilku słowach płytkość,infantylność humoru/dialogów/naciąganych scen. Nie miał bym nic przeciwko temu w myśl zasady że "każda potwora znajdzie swego amatora" lecz gdy do tych filmów zatrudnia się młodą śmietankę hollywood w sporej ilości i pompuje grubą kasę w takie produkcje to nie ma kasy na normalne wysokobudżetowe produkcje.Od dawna nie ma co oglądać - ostatni dobry film to Sicario 1,Equalizer z D.Washingtonem i nawet niezły był Zły Samarytanin bo zasypuje się rynek infantylnym shit-em o superherołsach...Nawet nowy rambo to zwykły scam na kasę - zero akcji przez cały film, jedynie na 5 minut przed napisami końcowymi coś się dzieje.Smutne czasy nadeszły .Wcale się nie dziwię że Scorsese i Coppolla mają z tym problem, pewnie też chcieliby obejrzeć coś ciekawego w normalnych realiach bez naciąganych scen SFX ocierających się o tandetę.Ja także bym chciał w końcu - niestety nic nie wychodzi od dawna, wartego uwagi...
Właściwie to opisałeś również gry. Bo w tym medium to nawet namiastki nie znajdziesz tego czego szuka Scorsese czy Coppola. Nieżyjący już słynny krytyk amerykański Roger Ebert napisał na swoim blogu, że gry nigdy nie będą sztuką.
https://www.rogerebert.com/rogers-journal/video-games-can-never-be-art
Jestem ciekawy co krytycy Marvela znajdują w grach, bo w tym medium jeszcze trudniej znaleźć naturę człowieka.
"Zabiliśmy połowę naszych bohaterów"
Jeżeli to miało tworzyć jakąś głębię emocjonalną, to powinni pozostać martwi. A tak każdy wiedział czego się spodziewać po kolejnej części, czyli cofnięcie wszystkiego do początku (Może poza Starkiem, ale jego postać była już wyeksploatowana do reszty).
Scorsese też trochę pieprzy, bo czasem trzeba pooglądać takiej przyjemnej sieki, żeby docenić filmy bardziej ambitne.