17 września o godz. 13.00 w wieku 32 lat po otrzymaniu wymaganego doświadczenia zmieniam status z kawaler na żonaty.
Co sie stanie z miłościa mojego życia czyli komputerem i grami? Czy przyjdzie sie z nim pozegnać? Powiedzieć adios cywilizacjo. bye bye falloucie? żegnajcie herosi?
Rzuciłem palenie w styczniu tego roku. Dzisiaj już wypalam drugą fajkę.
czy będzie tak źle jak to sobie wyobrażam?
Spokojnie kolego. Jeśli kobieta, z którą się żenisz jest tą, którą powinna być, to może być tylko lepiej. :)
Jak 17 września to licz się z tym, że zostaniesz zdradzony o świcie...
Jak będzie źle to kapciem żonę !
Gratulacje, wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
Znaczy się, wyprowadzasz się od mamy? ;) Żart.
Generalnie to przecież tylko formalność. Jeżeli ślub nie wiąże się znacząco ze zmianą warunków życia, to chyba nie masz co się stresować. Jeżeli do tej pory nie mieszkałeś na codzień z babą, to będziesz miał sajgon, póki się nie dotrzecie albo nie rozstaniecie ;) A docierać się można też całe życie...
Co do kwestii wyboru na całe życie... Pamiętaj, że żyjemy w kraju z legalnymi rozwodami! :)
Gejm Ołwer
Mieszkam z nią od stycznia i nie ma dnia w którym byśmy się nie kłócili. Ale wieczorem przed pójściem spac jakoś sie zawsze godzimy.
Szkopuł w tym, że ona nie cierpi gier i strasznie ją irytuje gdy chce sobie posiedzieć nad jakąs grą w jej obecności. Z drugiej strony ona uwielbia tv i potrafi sie zawiesić oglądając tak że wtedy mam troche czasu dla siebie.
dodatkowo mimo wlasnego lokum mamy tylko pokoj z kuchnią wiec w tym jednym pokoju sobie siedzimy..
tyle dobrze, że w pracy moge sobie pobuszować w sieci nie slysząc burczenia za plecami.
cały czas mam nadzieje, wspartą przez doswiadczenia moich znajomych, że z czasem bedzie lepiej..
Karule, wiem, to zły znak.
"Co sie stanie z miłościa mojego życia czyli komputerem i grami? Czy przyjdzie sie z nim pozegnać? Powiedzieć adios cywilizacjo. bye bye falloucie? żegnajcie herosi?"
To zalezy, czy dasz sie wziac pod pantofel, kapciu..
[7]- Kolejny genialny post autorstwa konika_polnego.
Co do tematu:Gratulacje i Wszystkiego Najlepszego. Jak już wcześniej ktoś pisał jeśli to jest ta właściwa to wszystko się zmieni. Na lepsze.
czy będzie tak źle jak to sobie wyobrażam?
Mieszkam z nią od stycznia i nie ma dnia w którym byśmy się nie kłócili
po co sie z nia zenisz?
mi po slubie nic sie nie zmienilo, z tym ze mysmy znali sie 11 lat a mieszkalismy od ladnych kilku ze soba
zmieny dopiero sa jak pojawi sie dziecko:)
i o dziwo nie jest gorzej, po prostu inaczej, ja przynajmniej wole sie z mala pobawic i poturlac po podlodze niz postrzelac do nazistow:)
hehe, jeżeli jest źle to po ślubie będzie jeszcze gorzej.
Jeżeli jest dobrze to nie wiadomo.
Jeżeli jest dziecko to robi się: dla jednych gorzej dla innych po prostu inaczej.
To ja już wiem, jaki robak cię gryzie ;]
Codziennie awantury to cholernie zły znak. Po ślubie nagle to się nie zmieni.
Wiesz już bardzo dużo o tym, jak będzie wyglądało twoje życie z nią przez kolejnych kilka lat. Odpowiedz sobie sam, czy tego chcesz.
UV Impaler -- Co zmienia się po ślubie? Baba spokojniejsza i bardziej luzuje wtedy smycz? O taką zmianę ci chodzi?
Pokaż przyszłej żonie ten wątek. Od tego jak zareaguje dowiesz sie jak to będzie.
xyz666 -> bo "Ale wieczorem przed pójściem spac jakoś sie zawsze godzimy."
I tez troche wymkneło sie to to spod kontroli.
ja chciałem tak jak el.kocyk jeszcze kilka lat a tu presja rodziny zrobila swoje.
i nie wiedzialem, ze narzeczenstwo moze trwac maksymalnie 1 rok. NIKT mnie o tym nie powiadomil ;)
A tak szczerze (procz przerazenia) takze sie ciesze bo jednak material na zonke jest fajny. i obiadek zawsze na czas i posprzatane a i wlozku calkiem niezle.
martwie sie tylko o moje sprawy. o swoje pasje.
a dziecko. no coz. przyszla zonka juz sobie zaplanowala ze chce zajsc w pazdzierniku.
coraz mniej mam do gadania.
czarno to widze.
Lookash ---> Nie, partnerzy przestają się starać, a to z reguły prowadzi do problemów. Nie jest tak zawsze, ale z tego co widzę u siebie i dookoła, dotyka to większości młodych małżeństw.
kapci -> no niby sie godzicie, ale czy warto dla obiadu i porzadku w mieszkaniu sie wiazac, skoro jak widac sam do konca tego nie chcesz... i sam widzisz, ze co do dziecka tez nie masz nic do gadania... a i Twoje pasje zostana pewnie uznane za glupoty i koniec kariery... ja bym mial powazne watpliwosci w takiej sytuacji..
Gratulacje ja już po fakcie ale naprawdę nie jest tak źle jak mówią i piszą inni jest super mieć u boku swoja ukochana i żyć ze świadomością ze będziemy razem dopóty śmierć nas nie rozłączy :)
Zmień nick na forum i stopień, bo ten czarno dla ciebie wróży, nie bądź kapciem, pantoflarzem ;)
A serio to ciężko coś powiedzieć, kobietę malujesz jako zło wcielone, znaczy się źle trafiłeś, zawsze możesz zmienić decyzję jeżeli jest ci z nią niedobrze. Po ślubie zmiana decyzji będzie tragiczna w skutkach.
Ja ze swoją żoną żyję bardzo dobrze, i grać pozwala i czasu dla siebie daje, wszystko w pewnych granicach oczywiście, ale nie czuję się z nią jak w obozie.
kapciu - nasze narzeczenstwo trwalo kolo 4 lat:)
U.V. Impaler - a ja tego jakos nie widze, przynajmniej u siebie
moznaby przypuszczac ze po 11 latach, teraz juz 13, moze wkrasc sie jakas nuda czy rutyna ale nie, starac sie jakos nadal chce, zyc sie chce, pieknie jest
moja zona tez nie lubi gier, tzn nie ma potrzeby grac, czasem zagra ze mna w "szmacianki" czyli LBP bo to daje jej frajde i to tyle
u mnie raczej sie zmienilo w ten sposob, ze to ja nie mam czasu na granie a nie ze zona mi to ogranicza
jak sie pracuje, zajmuje dzieckiem, spotyka ze znajomymi to juz zostaje malo czasu i wole go przeznaczyc np na bieganie niz na granie
choc od czasu do czasu mam straszna chec na granie i potrafie pol nocy przesiedziec, ale zdarza sie to bardzo rzadko
W jego przypadku nie jest najważniejsze, czy będzie mógł grać. Jego kobieta zaczyna kierować jego życiem, prawdopodobnie też wżenia się w rodzinkę, która jest na tyle mocna, że ustaliła mu datę ślubu.
Ja bym uciekał, gdzie pieprz rośnie. Bo można mówić o zwalczaniu w sobie pantofla, ale nie na 2 tygodnie przed ślubem...
Samo małżeństwo to dopiero mały kroczek zobaczysz jak na świecie pojawi się dziecko to wtedy nie będziesz wiedział jak sobie trafić palcem do tyłka.
Jakie tu rady czy "ostrzeżenia" być mogą ? ;) Przecież to wszystko zależy od spójności i siły "światka" jaki tworzy sobie para mniej lub więcej kochających się ludzi. To znaczy, na ile ten "światek" jest "wspólny". ;)
Na ile żyje się "obok siebie" a na ile "ze sobą". ;) Już widać że telewizji można wspólnie nie oglądać (co nie zawsze jest obopólnie aprobowane ;)) zatem jest wydzielony czas na gry. I tak dalej. Status wspólnego życia ma na tyle "elastyczne" granice (do ustalenia ;)) na ile osobowości partnerów są "bogate" - zrozumienie potrzeb drugiej osoby, umiejętność wczucia się w jej reakcje i takie tam drobiazgi ;). W sumie, jeżeli to "wspólne", będzie przeważać nad "obok", powinno być dobrze.
I jeszcze - wiek, te 32 lata - to właściwie czas najwyższy na założenie rodziny. Potem owe "przyzwyczajenia" (hobby, typ rozrywek, nałogi) biorą górę ( zwłaszcza jak o mężczyzn chodzi) i zaczynają ( wewnętrznie i zewnętrznie ) dyktować styl życia. Mało jest osobników (po tym wieku) skłonnych do rezygnacji (ograniczeń) ze swoich przyzwyczajeń a nawet jeżeli usiłują to robić, to im to nie wychodzi.
Żeby nie było Ci smutno napiszę Ci kawał nawiązujący do Twojego nicku:
Przychodzi Jasio do ojca i mówi:
- Tato, zabiłem pięć ćm
- Ciem
- Kapciem
:)
Powodzenie na nowej drodze życia
gry > [*]
btw zawsze możesz pójść na kompromis : zrezygnujesz z gier jak żona zrezygnuje z telenowel :D
Nie ma problemu, którego nie mogłyby rozwiązać irlandzkie okulary...
ojtam panikujesz :)
musisz tylko prześledzić ramówkę telewizji, kupić duży telewizor i najlepiej jakąś platformę cyfrową/kablówkę i od razu kobieta będzie oglądała, a ty w danych godzinach będziesz sobie ciupał w gierki - byle nie za głośno na głośnikach ;] słuchawki odpadają, bo zawsze może być akcja, że zacznie z Tobą rozmowę - a wtedy przydaje się rozmawiać ;)
dodatkowo, wiele kobiet to leniuchy, więc późni w weekendy wstają, co oznacza kilka godzin nawet grania :) sam to praktykuję co prawda nie z żoną, ale wystarczy wstać około 6 rano w niedzielę i masz tak z 3h spokojnego napierdzielania w gry - a że pracuję w tygodniu w takich godzinach, że 6 rano jest dla mnie normalną porą, to się budzę sam bez budzika :)
Ale, taka pora na czytanie i pisanie jest kiepska - bo za bardzo klawiatury się tłuką, więc lepiej tylko grać :P - najlepiej zakup sprzęt (myszkę + klawiaturę) które są dość ciche :P i wszyscy będą zadowoleni :P
Związek powinien opierać się na miłości i partnerstwie, jak masz być tylko samcem rozplodowym i wolem robotniczym opierdzielanym gdy chcesz się zrelaksowac to coś jest nie tak. postaw się poki jest jeszcze ta ostatnia chwila przed ślubem
SULIK -- Niesamowite, żeby mieć parę godzin w tygodniu na komputer/konsolę, trzeba studiować programy telewizyjne, kosztować się na platformy z serialami, nie wolno korzystać ze słuchawek, należy wstawać w łikendy o świcie i posiadać ekstremalnie cichą platformę do gier?
To nie można, do cholery, zwyczajnie powiedzieć babie, że chciałoby się pograć i niech spróbuje sobie wtedy zorganizować czas sama? Bo pogryzie?
Dla mnie to jakiś dzień świra...
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :) .
Ps. Oby żonka Ci dała grać ;P .
Lookash - dla mnie nie jest problemem grać też w środku dnia, ale jak autor wątku ma problemy z tego powodu, to zawsze może zastosować metodę wczesnego wstawania :)
można też nie stosować cichej klawiatury i myszki i ściemniać, że kobieta chrapie - co prawda oznacza to wojnę totalną, ale niestety wiele kobiet chrapie lub zgrzyta zębami podczas snu, ale nie "wolno im tego powiedzieć"
niestety ja jestem osobą która to powie :P
ogólnie akcja "nie inwazyjna" polega właśnie na tym, że grasz póki śpi, jak się budzi to grasz dalej do czasu, aż zacznie skrzeczeć :P
Albo lepsza opcja przerywasz grę... robisz śniadanie + kawę/herbatę, podajesz i grasz dalej kolejne 2-3 godziny ;)
W moim sposobie raczej chodzi o unikanie problemów i iluzorycznym przedstawianiu sytuacji w sposób "kobieta ma rację", natomiast prawda jest taka, że nigdy tego nie zastosowałem i zawsze w razie czego byłem gotów na kłótnie, bo kłócić się uwielbiam z każdym, choćbym nie miał racji :P
a ogólnie związki to jeden wielki dzień świra gdzie każda ze stron chce uzyskać status też rządzącej - moim zdaniem pożądany efekt jest dopiero wtedy gdy druga strona myśli, że ma władzę, a robi dokładnie to co chce "pierwsza" stron :)
Nie daj się! Ja postawiłem na gry i nadal w nie gram, a kobietę sam zostawiłem już z innego powodu ;P
Co sie stanie z miłościa mojego życia czyli komputerem i grami?
......Bez gier też można żyć..................
kapciu [1] - 17 września o godz. 13.00 w wieku 32 lat po otrzymaniu wymaganego doświadczenia zmieniam status z kawaler na żonaty.
Zmieniasz stan cywilny, a nie status. Status możesz sobie zmienić na facebooku.
Co sie stanie z miłościa mojego życia czyli komputerem i grami?
Jak masz normalną kobietę, to będzie git. Skoro jednak ona, jak piszesz w poście [9] nie daje Ci w związku z nimi spokoju, to może warto rozważyć pewne kwestie:
1. Co ona sądzi o grach w ogóle? Może uważa, że są tylko dla dzieci i przez granie stajesz się w jej oczach dziecinny. Trzeba jej w takim wypadku udowodnić, że się myli.
2. Piszesz o swojej kobiecie (przyszłej żonie!?) w ciemnych barwach. Czy są z jej strony jakieś dowody miłości do Ciebie? Skoro Cię kocha, to powinny jakieś być. Może problem polega na tym, ze jest np. egoistką? Inną kwestią jest to, że skoro piszesz o niej w ciemnych barwach, to jest to chyba powód do tego, żeby zerwać, a nie się jeszcze hajtać.
A może to prowokacja!?
Jeśli nie, to zastanów się poważnie nad tym co ja i inni Ci napisali.
HumanGost - jakie to życie bez gier w zyćiudo lat 2x straszne, powyżej - normalne :P
Tomuslaw dobrze gada...
Jezeli juz teraz przed slubem jest tak jak to opisales to boje sie ze pozniej moze byc jeszcze gorzej.
Nie chcialbym byc zlym prorokiem ale te wszystkie "kwestie" ktore podales nie wroza niczego dobrego na przyszlosc.
Z tego co mi sie wydaje to Twoja panna jest juz w tzw. "ciagu" do malzenstwa itp. Ty nie dokladnie ja znasz (czujesz).
Moze trzeba poczekac jeszcze z pol roku rok i dopiero zdecydowac sie na cos bardzo powaznego...
Zmien nicka z kapciu na pantofel bo chyba przez 32 lata drogi przez zycie po drodze gdzies zapodziales jaja :D Ja gram kiedy mam na to ochote po prostu mowie swojej babie ze ide na kompa. Oczywiscie wszystko jest w granicach rozsadku bo sa inne priorytety ale wieczorem nie ma nic lepszego niz komp + piwo + sex i lulu :)
Uwielbiam takie tematy, plejada osobowości. :)
Mnie to wygląda nie na wędrówkę przed ołtarz, a na stryczek. Generalnie nie rozumiem za bardzo idei - mamy współczuć? Pocieszać? Zniechęcać? Gratulować?
A wina jak zawsze leży pewnie pośrodku.
Oczywiscie wszystko jest w granicach rozsadku bo sa inne priorytety ale wieczorem nie ma nic lepszego niz komp + piwo + sex i lulu :)
piona, dokładnie tak jest
moim zdaniem w Waszym związku jest zdecydowanie coś nie tak, jeżeli nie możesz po prostu uprawiać swojego hobby a ona może (bo ogląda seriale) ... postaw się, chyba że to po prostu prowokacja :P
SULIK -> Weź mnie nie strasz. Niebezpiecznie zbliżam się do tej granicy a moja potencjalna przyszła.. żona.. nie gra na kompie...
Nie martw się będzie dobrze. Ja dwa miesiące po ślubie i już nie gram tak jak kiedyś ...
kapciu skoro masz takie wątpliwości co do swojej "lubej", to czemu chcesz się z nią ożenić? Nie lepiej wybrać sobie kobietę, która tyle nie truje? Na pewno znajdzie się kobieta bardziej tolerancyjna jeśli chodzi o rozrywkę, a przy okazji potrafiąca gotować i sprzątać.
Gratulacje..
spoiler start
Najgorszy błąd w życiu
spoiler stop
Nara !
Gratulacje...!
Komputerku żegnaj na zawsze... masz przesrane haha
Jak to koledzy mówili: ,,ożeń się, będziemy mieli żonę" A z gier zaczniesz sypać w Simsy
Hospody, pomyłuj!! Zostało Ci 3 i pół godziny, jeszcze nie jest za późno!! He he
Moja siostra dziś wychodzi za mąż. Tyle biegania, a ten jeszcze na GOLa zdążył wejść ;)
hmm.. Powodzenia.
Ja też miałem się żenić dzisiaj, ale jako że za tydzień mam urodziny to przełożyłem ślub na 24 .
Póki co, bardzo się cieszę :)
Bez obrazy , jestem dużo młodszy i zawsze sobie wyobrażałem ,że gdy będę się żenić będę już
stary i stetryczały" , wyrosnę już z gier i jedyne co będzie mnie jeszcze obchodzić to praca, żona :) i ... dzieci.
Powodzenia stary, trzymaj się :)
Ja mam o tyle dobrze, że mieszkając z narzeczoną od dłuższego czasu Ona akceptuje moje granie :) oczywiście w granicach rozsądku :P
Autor tekstu pewnie szukal pocieszenia.
Łatwo wam mowic, szczegolnie tym, ktorych od slubu dzieli jeszcze znalezienie dziewczyny. Sam bylem (do wczoraj ;( ) w podobnej sytuacji z roznica wieku (23 lata) i bez ustalenia dnia slubu. Rok po zareczynach, ale ciagle klotnie nie pozwalaly na pojscie do ksiedza. Codzienne klotnie. U mnie skonczylo sie to zerwaniem zareczyn, sam balbym sie brac slub ze swiadomoscia, ze kazdy powrot z pracy moze zaczynac sie od niezadowolenia zonki. Czy jestem zadowolony z obecnej sytuacji? Jasne, k. ze nie. Czas pokaze czy dobrze sie stalo. Autorowi zycze jednak duzo cierpliwosci.
I po wszystkim. Impreza fajna, Dj dał czadu, goście (ok. 60 osób) bawili się do 5 rano.
Jest ok polecam wszystkim! :D
Aaa, i mój gps ------->
Byle to rozwodu, a sądząc po tym co przeczytałem w tym wątku już niedługo, no chyba że bardzo chcesz wspierać katolickie wartości ;)
Skoro tak bardzo ci żal grania i temu podobnych rzeczy, to trzeba było pójść po rozum do głowy, choć w wieku 32 lat to już i tak za późno, i przynajmniej oszczędzić kobiecie późniejszych rozczarowań. Mimo to gratuluję, bo pomijając narzekania, jakie to straszne być w ożenku, może i docenisz piękno związku małżeńskiego za jakiś czas...
A czytając post [9], to może trzeba było poważnie porozmawiać i przedsięwziąć inne środki niźli ślub?
może i docenisz piękno związku małżeńskiego za jakiś czas...
widac ze jeszcze sam tego nie doswiadczyles. :]
yakuz
Jestem żonaty od ponad trzech lat i dzieciaty od ponad roku. Tyle w tym temacie... Do małżeństwa trzeba dorosnąć.
A do konkubinatu, też trzeba dorosnąć? Informuję cię też, że dzieci można mieć bez zbędnej całonocnej imprezy w domu weselnym i biżuterii na palcach. Autentycznie.
Lookash
Bedac w konkubinacie, w kazdej chwili mozecie powiedziec sobie dowidzenia. Malzenstwo, a juz napewno slub koscielny to wpis w papiery. Z tego nielatwo sie wypisac. Moze dlatego przez wielu jest uaznawane za "wyrok smierci" badz "utrata wolnosci". Sam mam juz wieloletni staz malzenski z dwojka wspamnialych doroslych corek i dlatego popieram zdanie Gooza, ze do tego trzeba dorosnac, bo jesli ktos kilka dni przed wlasnym slubem biadoli, ze zal mu zegnac sie z graniem, a dziennie kloci sie ze swoja partnerka, mimo iz potem sie godza, to moze faktycznie trzeba bylo sobie odpuscic...
Dokładnie, to tylko wpis w papiery, ale przecież z chorej sytuacji nikogo przed zerwaniem małżeństwa nie powstrzyma lenistwo lub strach przed urzędnikami... Chociaż... jest jeszcze ksiądz i opinia całej wioski ;]
Ja patrzę dość cynicznie na tą sprawę. Nigdy nie uwierzę w bycie ze sobą do końca, wystarczy się rozejrzeć. Dla mnie ta instytucja to relikt przeszłości. Ale oczywiście wszystko zależy od podejścia.
I po wszystkim. Impreza fajna, Dj dał czadu, goście (ok. 60 osób) bawili się do 5 rano.
Jest ok polecam wszystkim! :D
Po imprezie to kazdy tak gada, zobaczymy za rok czy dwa lata ;).
Osobiscie nigdy nie zrozumiem sensu malzenstwa, duzo stresu przed, nerwow z zalatwianiem tego calego gowna no i kompletna strata kasy na wesele. Uh-uh not for me sir, ja sie w to nie pakuje, a jak rodzina zacznie naciskac, to im powiem to co zawsze, moje zycie moje decyzje, jestem dorosly. Na dzien dzisiejszy nie wiem jaka musialbym spotkac kobiete zeby chociaz pomyslec o malzenstwie z nia.
@up
Pobrac sie i byc z 1 osoba do konca zycia jest calkiem mozliwe - efekt przyzwyczajenia, strachu przed samotna staroscia etc. Natomiast pobrac sie i kochac 1 osobe do konca zycia - mission impossible.
kapciu -> To do kafejki , jakby co to idziesz na piwo z kumplami ;), zawsze tam możesz sobie pograć albo do WC ( jeżeli masz lapka ) na kolana i jedziemy;)
P.S. Żona to zło, które potem przeistacza się w coś pięknego;) to jest tak - ślub ( dobre wrażenie ) 50 lat wspólnego związku przez mękę, ostatnie 2 lata to przepiękne lata ( do śmierci ), taki schemacik;)
[81] Jak skonczysz 15 lat to ci sie odmieni.
No mój starszy brejdak swojego simlocka otrzymał podczas ceremoni 2 tygodnie temu. I tak jak jemu i tobie współczuje utraty wolności ;] Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Uwielbiam czytać speców z forum, jak to wszyscy współczują autorowi zmiany stanu cywilnego, powołując się na przykre doświadczenia, a średnia wieku w tym wątku nie przekracza 14,2 :)
no to z całego serca życzę ci by zona okazała sie nimfomanka ( teraz gdy jest w wieku tartacznym a nie po 50 tce)
i taki betonik:
mąż z dużym stazem budzi sie w nocy i zaczyna dreptać po sypialni trzymając sie za krocze.Przebudzona zona dziwi sie zachowaniu małżonka i pyta o co chodzi?
_ a wiesz tak cos mnie na sex ochota naszła
na to zona odsłania kołdre mówi ;
_ no to dawaj coś zaradzimy
mąż popatrzył chwile :
eee nie jakos to rozchodzę
P.S. Żona to zło, które potem przeistacza się w coś pięknego;) to jest tak - ślub ( dobre wrażenie ) 50 lat wspólnego związku przez mękę, ostatnie 2 lata to przepiękne lata ( do śmierci ), taki schemacik;)
Co Ty w ogóle piszesz? Ile masz lat? 15?