Recenzja gry Battlefield 1 – najlepszy Battlefield od czasów Bad Company 2 - Strona 7
Battlefield 1 to nie tylko najlepsza odsłona serii od czasów Bad Company 2, ale i triumfalny powrót strzelanin do dawno nie widzianych historycznych konfliktów zbrojnych.
Nie taki dubbing straszny, jak go malują
Na koniec zostawiłem parę uwag technicznych, bo akurat pod tym względem Battlefield 1 stanowi wzór dla innych tytułów. Buszując w opcjach, odkryjemy ogromną swobodę w dostosowywaniu parametrów rozgrywki do swoich upodobań. Nie tylko zadecydujemy o obecności poszczególnych elementów interfejsu ekranu, ich kolorze czy rozmiarze, ale również wybierzemy, czy dane nacje mają odzywać się w ojczystych językach! Turcy mówiący po turecku czy Niemcy po niemiecku tworzą naprawdę świetny klimat i niekoniecznie trzeba znać te języki, by rozumieć sygnały na polu bitwy. Dodajmy do tego niezwykle rozbudowany tryb obserwatora z możliwością nakładania filtrów podczas nagrywania rozgrywki, a całość zacznie przypominać kolejny plan zdjęciowy filmu wspomnianego na początku Spielberga!
Polski dubbing w kampanii fabularnej wyszedł całkiem porządnie. Sukcesu Bad Company 2 nie powtórzy, ale uszy też jakoś szczególnie nie bolą i warto zaznaczyć, że również oryginalna ścieżka w wielu fragmentach nie porywa. Jej siłę stanowi natomiast to, że język angielski rozbrzmiewa tu ze sporą liczbą akcentów i z pewnością wypada to o wiele bardziej wiarygodnie i autentycznie niż polska mowa w przypadku każdej nacji. Osobną kwestią jest bardzo kontrowersyjna zapowiedź występu znanych youtuberów w obsadzie żołnierzy trybu wieloosobowego. Wszelkie głosy i obawy o zepsucie tym gry okazały się nietrafione. Raz, że brzmią oni całkowicie neutralnie, czego słucha się nawet znacznie lepiej niż silących się zwykle na teatralną dramaturgię zawodowych aktorów, a dwa – możemy wybrać wspomnianą wcześniej opcję narodowego języka dla każdej z nacji.
Podobną swobodę w ustalaniu parametrów otrzymają przyszli administratorzy serwerów. Już teraz w filtrach przeglądarki widać, że pojawią się gry bez lub z poszczególnymi typami uzbrojenia, niekończącą się mgłą, „przyjacielskim” ogniem, podwójnymi obrażeniami lub wyłączoną regeneracją zdrowia, co wyniesie zmagania w Battlefieldzie 1 na zupełnie nowy poziom. Takie rozgrywki znajdziemy również na oficjalnych serwerach w zakładce „Gry specjalne”, gdzie dostępny będzie m.in. tryb hardcore.
Nie ukrywam, że Battlefield 1 oczarował mnie pod prawie każdym względem. To najbardziej klimatyczne, najbardziej immersyjne pole bitwy w grach, jakie widziałem! To najbardziej spektakularne i przyjemne rozgrywki sieciowe, w jakich brałem udział. Pozycja ta byłaby praktycznie perfekcyjna, gdyby nie... no właśnie – jedna rzecz. Niby oczywista, ale wciąż trochę psująca humor – gdyby tylko Battlefield 1 był kompletny. Tu każdy pewnie znajdzie inny, ważny dla niego, a nieobecny element. Jedni chętnie od razu zobaczyliby Francję w grze, ja akurat z radością powitałbym specjalny tryb przeznaczony do walk samolotów, którego niedobór przy tak zaakcentowanym lotnictwie w jednym z odcinków kampanii szczególnie rzuca się w oczy. Podniebne potyczki zapewne się pojawią, ale w stosownym DLC. Nie ma tu jednak mowy o rozczarowaniu na miarę Star Wars: Battlefronta – mamy wrażenie, że brakuje jedynie małej cząstki gry, a nie 2/3 zawartości. Takiego drobnego, ostatniego kawałka układanki, by obraz był pełny.
Jeśli jednak przymkniemy na to oko, dodamy świetną jak na obecne standardy optymalizację na komputerach PC, gdzie karta GTX 970 przy niesamowicie wyglądających detalach ultra zalicza sporadyczne spadki w trybie online z 60 do 57–55 klatek, i naprawdę znikomą liczbę gliczy – przy takiej jakości grafiki, oprawy dźwiękowej, swobody w opcjach i ogromnej frajdy z rozgrywek wieloosobowych – nowy produkt DICE praktycznie zostawia w tyle całą konkurencję. To pełnoprawny Battlefield i to na miarę Bad Company 2 lub chociażby trzeciej części cyklu, w dodatku oferujący tak długo oczekiwany klimat realnego, historycznego konfliktu. BF1 oficjalnie kończy erę „advanced warfare” i rozpoczyna ponownie „historical warfare”! Jest w stanie to zrobić, nawet jeśli będzie to tylko jeden taki tytuł na rynku – Battlefield „Jeden”.
Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl