Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 października 2016, 15:11

Recenzja gry Battlefield 1 – najlepszy Battlefield od czasów Bad Company 2 - Strona 2

Battlefield 1 to nie tylko najlepsza odsłona serii od czasów Bad Company 2, ale i triumfalny powrót strzelanin do dawno nie widzianych historycznych konfliktów zbrojnych.

Trochę tu pusto, jak na Wielką Wojnę, za to można się skradać do wrogów!

Nie da się również ukryć, że szwedzkie studio DICE nie tyle chciało, co nawet musiało nagiąć pewne fakty z historii oręża i taktyki, by wpasować je w realia gry z serii Battlefield. I wojna światowa wygląda w niej trochę jak praca archeologa w wykonaniu Indiany Jonesa – nie do końca prawdziwa, ale za to niesłychanie widowiskowa i wciągająca. Po rozegraniu kilku rund w sieci szybko zresztą zrozumiemy motywy autorów. Gromada sześćdziesięciu przypadkowych osób na serwerze nie ma szans zachowywać się tak jak armia, będąca jednym organizmem, ślepo słuchającym swego dowódcy. Battlefield 1 to Battlefield taki jak poprzednie, a pole walki jest tu nawet jeszcze bardziej przekonujące niż wcześniej – pełne brudu, błota i krwi. Zgodnie z tytułem pierwszej misji kampanii fabularnej.

Singiel daje radę!

Walka w ruinach miasta Amiens przypomina Stalingrad z II wojny światowej.

Recenzja gry Battlefield 1 – najlepszy Battlefield od czasów Bad Company 2 - ilustracja #3

Podczas jednego odcinka spotykamy pułkownika T. E. Lawrence’a – oficera brytyjskiego wywiadu wspierającego powstanie arabskie w czasie I wojny światowej. Jako buntownicza rebeliantka walcząca z imperium osmańskim wypełniamy ważną misję dla słynnego Lawrence’a z Arabii.

Złe wspomnienia po fatalnie opowiedzianych historiach w Battlefieldzie 4 czy Hardlinie rodziły sporo obaw, czy aby tym razem autorzy staną na wysokości zadania i „dadzą radę”, ale okazało się, że... dali. Kampania dla jednego gracza może nie chwyta za serce tak bardzo jak w Valiant Hearts i nie zapada w pamięć na długo, trzeba jednak przyznać, że ma swoje momenty, a nawet dość niezwykły fabularny zwrot akcji, wprawiający w małe osłupienie w jednym z odcinków.

Wszystko ułożono bowiem na wzór serialu, w którym każda część opowiada o czymś innym, stanowiąc krótką, zamkniętą opowieść. Towarzyszymy młodemu kierowcy czołgu z Anglii, porywczemu pilotowi z Kanady, piechurowi z Włoch, zwiadowcy z Australii i walecznej kobiecie na arabskiej pustyni, za każdym razem oglądając naprawdę świetnie wykonane przerywniki filmowe, choć niekiedy ze zbyt dużą dawką patosu i przewidywalnych dialogów.

Rozbicie kampanii fabularnej na pięć zupełnie różnych opowieści pozwoliło również odpocząć od przesadzonych i wydumanych scenariuszy w grach wojennych. Wreszcie nie musimy ratować całego świata, walczyć z czasem, uczestniczyć w tajnych spiskach – jesteśmy prostym żołnierzem i liczy się tylko ta jedna misja: tu i teraz. Nie do końca przypomina to jednak zabieg z pierwszych odsłon Call of Duty, gdyż tu koncentrujemy się bardziej na postaci samego bohatera i jego losach.

Wielka wojna jest gdzieś w tle, a poszczególne odcinki pokazują ją wyrywkowo i bez zachowania chronologii, niemniej zawsze z odpowiednio nakreślonym tłem historycznym. Trzeba przyznać, że taka formuła nad wyraz się tu sprawdza, a co więcej – zostawia sporo miejsca na to, by w przyszłych rozszerzeniach DLC pojawiły się kolejne części, zwłaszcza że i tak rozgrywają się one na tych samych mapach co tryb wieloosobowy.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej