Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 16 lutego 2022, 17:15

Gry to nie rekonstrukcje historyczne - nie muszą trzymać się prawdy

Historyczne nieścisłości w grach to problem, który wśród graczy wywołuje spore kontrowersje – szczególnie gdy dotyczy kwestii społecznych. Czy luźne podejście do prawdziwych wydarzeń jest jednak w gruncie rzeczy czymś naprawdę złym?

Gry i historia to dość problematyczne połączenie. Zdawać by się mogło, że co roku mamy do czynienia z kolejnymi kontrowersjami dotyczącymi nieścisłości i rzekomej ignorancji twórców. Większość graczy pewnie pamięta jeszcze zapowiedź Battlefielda 5, która rozpętała prawdziwą burzę w mediach społecznościowych oraz na licznych forach, nie mówiąc już nawet o sekcji komentarzy pod zwiastunem na YouTubie. Ostatnim tego typu zdarzeniem jest zaś zapowiedź twórców Crusader Kings 3, którzy wyznali, że aktualizacja towarzysząca dodatkowi Royal Court wprowadzi do gry homoseksualne śluby.

Oczywiście oburzenie graczy w tym przypadku nie jest tak głośne, ponieważ dotyczy mniejszej bańki fanów strategii studia Paradox. Zarzuty są jednak podobne. Zmiana ta to, rzecz jasna, „zamach na historię i propaganda złych postępowców”. Każdy wie, że w średniowieczu nie było przyzwolenia na homoseksualne związki, a przynajmniej na pewno nie w Europie. Fakt, to prawda, ale czy w zmianie wprowadzonej przez deweloperów jest coś złego? Przecież luźne podejście do historii często nie tylko nie jest wadą, co wręcz przeciwnie – to olbrzymia zaleta wszelkiej maści gier.

Wyobraźcie sobie, że Waszym celem w kolejnej rozgrywce w Crusader Kings jest poprowadzenie pogańskiej Polski do wielkości. Powoli rozwijacie swoje państwo, ale w końcu przychodzi rok 966, a Wy zostajecie postawieni przed faktem dokonanym – Wasz kraj przechodzi na katolicyzm. Przecież to zgodne z historią. A może chcielibyście odeprzeć atak Wilhelma Zdobywcy i utrzymać Anglię pod władzą Anglosasów? Przykro mi, ale to Normanowie wyszli z tego starcia zwycięsko. Wasi męscy rycerze są zbyt głupi, by dowodzić armiami, a wojownicza córka zdaje się nadawać do tej roli idealnie? No niestety, w tych czasach to nie stanowisko dla niej.

Gry tego typu, które kurczowo trzymałyby się prawdziwych wydarzeń, byłyby po prostu nudne. W końcu ich największą zaletą jest to, że pozwalają na realizację naszych własnych fantazji na temat przeszłości. Dlaczego więc nie mielibyśmy zaakceptować tych nawet najbardziej radykalnych zmian względem podręczników? Wikingowie hipisi, których religia zabrania im prowadzenia wojen? Proszę bardzo. Matriarchalne państwo quasi-Amazonek w centrum Europy? Nie widzę problemu. Średniowieczny dwór pozwalający na homoseksualne małżeństwa wśród szlachty? Czemu nie.

To samo dotyczy też produkcji reprezentujących inne gatunki. Czy ktoś wyobraża sobie jeszcze kolejną odsłonę Assassin’s Creed, która w jakiś sposób nie bawiłaby się wydarzeniami oraz postaciami sprzed wieków? Przecież stało się to pewną cechą charakterystyczną tej serii, a odkrywanie powiązań osób znanych ze szkolnych podręczników z zakonami asasynów i templariuszy samo w sobie jest niezłą rozrywką. Zresztą nawet rzucające się w oczy głupotki ze wspomnianego wcześniej Battlefielda 5 nie są niczym złym. Gry mają oferować przede wszystkim zabawę, a nie aspirować do miana rekonstrukcji historycznych. Nawiasem mówiąc w wielu z krytykowanych przez graczy elementów dzieła DICE tkwiło ziarno prawdy (nawet jeśli mikroskopijne), które twórcy następnie potraktowali w sposób, jaki uznali za słuszny.

Na końcu gracz i tak ma zresztą wybór. Jeśli tylko chce, to znajdzie na rynku masę produkcji oferujących znacznie bardziej realistyczne doświadczenie. W sandboksach pokroju strategii Paradoxu może przecież kierować swoim państwem zgodnie z prawdziwymi wydarzeniami. Ta wolność wyboru działa oczywiście w obie strony. Graczom, którzy wolą realizować własne fantazje na temat rzeczywistości, niech będzie dane naginać ją do swoich upodobań. Poszerzania wachlarza tych możliwości nie powinno się więc krytykować, tylko chwalić. Ostatecznie nikt przecież nie zmusza nas do zawierania homoseksualnych ślubów w średniowiecznej Polsce. Fajnie jednak mieć taką opcję.

Przemysław Dygas

Przemysław Dygas

Przemysław Dygas

Na GRYOnline.pl opublikował masę newsów, nieco recenzji oraz trochę felietonów. Obecnie prowadzi serwis Cooldown.pl oraz pełni funkcję młodszego specjalisty SEO. Pierwsze dziennikarskie teksty publikował jeszcze na prywatnym blogu; później zajął się pisaniem na poważnie, gdy jego newsy i recenzje trafiły na nieistniejący już portal filmowy. W wolnym czasie stara się nadążać za premierami nowych strategii i RPG-ów, o ile nie powtarza po raz enty Pillars of Eternity lub Mass Effecta. Lubi też kinematografię i stara się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzać pobliskie kino, by być na bieżąco z interesującymi go filmami.

więcej

Assassin's Creed: Valhalla

Assassin's Creed: Valhalla

Assassin's Creed: Odyssey

Assassin's Creed: Odyssey

Crusader Kings III

Crusader Kings III

AC Valhalla vs historia - co jedli, czym walczyli i jak się bawili prawdziwi wikingowie
AC Valhalla vs historia - co jedli, czym walczyli i jak się bawili prawdziwi wikingowie

Assassin’s Creed: Valhalla pozwala nam zanurzyć się w świat nordyckich wikingów na niespotykaną wcześniej skalę. Jak bardzo twórcy gry dali się ponieść fantazji, a na ile bazowali na źródłach historycznych? Z naszym tekstem możecie to sprawdzić.