Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 10 marca 2014, 12:38

autor: Michał Jodłowski

Forbes: Ouya jest po prostu martwa

Erik Kain, growy redaktor Forbesa, na swoim blogu napisał wprost, że Ouya jest martwa. Za źródło klęski mikrokonsoli podaje m.in. znikome zyski, jakie generuje dla deweloperów sprzedaż ich gier na tej platformie, a także sam koncept platformy.

„Ouya jest po prostu martwa” – tak Erik Kain (redaktor Forbesa piszący o grach) zatytułował wpis na swoim blogu na stronie internetowej Forbesa, amerykańskiego dwutygodnika biznesowego, nie po raz pierwszy krytykując Ouyę. Przypomniał on crowdfundingowe sukcesy mikrokonsoli (opiewające na sumę ponad 15 milionów dolarów, z czego 8,6 miliona zebrane zostało na Kickstarterze), a także wielkie nadzieje i oczekiwania, jakie swojego czasu wiązano z zapowiedzianą platformą, by w końcu skonfrontować je z rzeczywistością, która wygląda tak, że większość graczy zapyta, czym właściwe jest Ouya? Najkrócej na to pytanie można odpowiedzieć tak: Ouya to mikrokonsola oparta na systemie Android, kosztująca niecałe 100 dolarów, która umożliwia granie w gry mobilne (z których większość jest oparta na modelu free-to-play) na ekranie telewizora przy użyciu pada.

Mikrokonsola Ouya - Forbes: Ouya jest po prostu martwa - wiadomość - 2014-03-10
Mikrokonsola Ouya

Kain na samym początku zadał zasadnicze pytanie:

Jak coś takiego ma zbudować bazę użytkowników i odciągnąć deweloperów od o wiele bardziej dochodowego rynku mobilnego? Jak ktokolwiek ma na tym zarobić, kiedy gracze zazwyczaj grają w gry mobilne na swoich telefonach komórkowych i tabletach, a w pełnoprawne gry konsolowe na tradycyjnych konsolach?

Redaktor przypomina niepochlebne recenzje, jakie po swojej premierze zebrała mikrokonsola, a także deklaracje deweloperów, w których twierdzili, że „mimo wszelkich starań, praktycznie nie mogą zarobić żadnych pieniędzy [na produkcji gier na tę platformę]”. Jak informowaliśmy w lipcu ubiegłego roku, Towerfall, będący najlepiej sprzedającą się grą na Ouyę, przyniósł zysk rzędu 21 tysięcy dolarów. Podaliśmy także, że 27% użytkowników zdecydowało się uiścić jakąkolwiek opłatę za grę, zaś 8% użytkowników najlepiej sprzedających się tytułów zdecydowało się nabyć pełną wersję.

Tworzenie gier na Ouyę jest bardzo proste i tanie (nie są wymagane żadne licencje czy dedykowane zestawy narzędzi), aczkolwiek nieszczególnie dochodowe. Producent konsoli uruchomił także akcję Free the Games Fund, która polega na wsparciu finansowym deweloperów, których projekt zbierze powyżej 50 tysięcy dolarów na Kickstarterze i nie będzie dostępny na urządzeniach mobilnych oraz innych konsolach przez 6 miesięcy. Warto jednak przypomnieć o kontrowersjach związanych z tą akcją. Użytkownicy forum NeoGAF odkryli, że nieliczni hojni darczyńcy, wspierający dwie pierwsze udane zbiórki na gry dedykowane Ouyii (Gridiron Thunder oraz Elementary, My Dear Holmes), wprowadzają fałszywe imiona (np. celebrytów, a w jednym przypadku zaginionej osoby), nigdy nie wsparli innego projektu ani nie wybrali nagrody za swoją dotację. Może to budzić podejrzenie, że twórcy gier sami wspierają swoje projekty, aby otrzymać od Ouyii pieniądze. Twórcy konsoli zaprzeczyli, że jakiekolwiek oszustwo miało miejsce.

Erik Kain, zbliżając się ku konkluzji, wspomniał o wielkim sukcesie PlayStation 4 (na które niebawem ukaże się wyżej wspomniane Towerfall) i silnej pozycji formy dystrybucji znanej większości graczy konsolowych. Twierdzi również, że przyszłość konsol jest niemożliwa do przewidzenia, a Ouya być może po prostu wyprzedziła epokę i to stało się przyczyną braku jej sukcesu. Ostateczny werdykt pozostawiam każdemu czytelnikowi z osobna, sam zaś odnoszę wrażenie, że póki co konsola generująca takie zyski nie ma szans przyciągnąć uwagi większych wydawców, tym samym skazując się w najlepszym wypadku na niszowość, a w najgorszym na ostateczne zapomnienie i upadek.