Buszując wśród stoisk. Xbox Fun Day 2008

Każdy zarejestrowany uczestnik otrzymał zestaw startowy w postaci: koszulki, smyczy (na której wisiała plakietka z miejscem na podanie swojego Tagu Gracza), sympatycznego pendrive'a w postaci bransoletki (1GB pojemności) i karteczki uprawniające do otrzymania różnych posiłków oraz piwa (w wariancie dla osób niepełnoletnich zamieniającego się w sok). Jako sympatyk smacznego jedzonka muszę przyznać, że Microsoft stanął na wysokości zadania – było rzeczywiście niezłe, a w razie nagłego ataku głodu można było zapoznać się z lokalnymi specjałami w – znajdującej się również na terenie ośrodka – karczmie „Dwór”.

Dziewczyny imponowały zaradnością, wszechstronnością i – naturalnie – urodą.

Nad dobrym samopoczuciem uczestników czuwał sześcioosobowy oddział hostess z dziarską szefową na czele (nie bojącą się, w trosce o dobrą prezencję swych podopiecznych, krzyknąć raźno: „Aśka! Ściągaj bluzkę!”). Rola dziewczyn nie ograniczała się jedynie do pełnienia funkcji dekoracyjnych – udzielały pomocnych informacji dotyczących organizacji zlotu, sędziowały i prowadziły turnieje.

Mistrz konsolety – DJ Pepe. Co najważniejsze, w trakcie przypadającego na noc apogeum integracji – pozwolił się ową konsoletą pobawić.

Na wystawionym sprzęcie pojawiły się znane i lubiane konsolowe hity, m.in.: PGR4, Viva Pinata, Dead or Alive 4, Halo 3, Forza Motorsport 2, Rainbow Six Vegas 2 oraz naturalnie pozycja, którą wszystkie dzieci lubią najbardziej – Grand Theft Auto IV. W wrodzoną złośliwością staraliśmy się wypatrzyć gdzieś jakieś Xboksy z Czerwonym Kręgiem Śmierci na panelu, jednak niczego takiego nie wytropiliśmy – pod względem technicznym wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.

Leżąc, stojąc, siedząc – każdy mógł grać tak, jak lubi. Zakazane było jedynie wejście z piwem lub papierosem.