Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 23 kwietnia 2015, 16:00

S.T.A.L.K.E.R. za 50.000 dolarów, czyli historia kontrowersyjnej gry Areal

Przekrętów w branży gier niestety nigdy nie brakowało, ale rzadko który był tak barwny jak niedawno zakończona zbiórka pieniędzy na Areal – samozwańczego „duchowego spadkobiercę” serii S.T.A.L.K.E.R.

Spis treści

Przekręt nie umiera nigdy

W przeciągu najbliższych dwóch dni Areal zostało bowiem ufundowane. Ale że w przypadku tego projektu mało który aspekt nie budził podejrzeń, także i ostatnie dotacje nie były, delikatnie mówiąc, pozbawione wątpliwości. Dwie wpłaty w pokaźnych sumach 11 i 12 tysięcy dolarów w przeciągu 24 godzin niemalże podwoiły kwotę, jaką West Games uzbierało przez wcześniejsze dwadzieścia kilka dni. Sami twórcy nie widzieli w całej sprawie nic niezwykłego i z radością obwieścili, że na 3 dni przed końcem kampanii udało im się osiągnąć cel. Na nieszczęście dla nich, nieco bardziej sceptycznie podeszli do tego właściciele serwisu Kickstarter, którzy uznali, że Ukraińcy sami dofinansowali swoją akcję. Jako że regulamin portalu kategorycznie zabrania tego rodzaju zagrywek, kampanię zawieszono, tym samym pozbawiając deweloperów zebranych w kontrowersyjny sposób prawie 65 tysięcy dolarów. Oleg Yavorsky ze studia Vostok twierdzi, że właściciele portalu zachowali się wzorowo: „Trudno zapewnić, by nowe projekty na Kickstarterze mogły jednocześnie od razu być dostępne publiczności i w stu procentach sprawdzane pod kątem prawnym. Ale administratorzy zrobili to, co do nich należało: obserwowali reakcje społeczności i zareagowali w perfekcyjnym momencie”. West Games oczywiście nie pozostawiło całej sprawy bez komentarza, twierdząc, że potraktowano ich niesprawiedliwie z powodu atmosfery skandalu wokół gry. Ukraińcy nie mieli zamiaru się poddawać i po kilku miesiącach rozpoczęli nową zbiórkę.

Niezależnie od tego, czy na pomysł listu od Putina wpadli deweloperzy, czy trolle, fantazji im nie brakowało. - 2015-04-23
Niezależnie od tego, czy na pomysł listu od Putina wpadli deweloperzy, czy trolle, fantazji im nie brakowało.

Jako że Areal po szeregu podejrzanych informacji na temat gry raczej nie miało szans na sukces w jakiejkolwiek kampanii crowdfundingowej, twórcy poczynili znaczące modyfikacje w swoim projekcie. Zmieniła się przede wszystkim nazwa – West Games pracowało teraz nad STALKER Apocalypse. Ponadto spośród planowanych platform usunięto Wii U, dodając zamiast tego obsługę zestawu Oculus Rift oraz nowy silnik, Unreal Engine 4. Przede wszystkim jednak wycofano się z pomysłu zdobycia pieniędzy poprzez Kickstarter i wybrano World Wide Funder – portal, na którym odbyło się dotychczas bardzo niewiele zbiórek, spośród których większość nie pozyskała nawet dolara, zarejestrowany w Las Vegas. Jako że serwis ten nie gwarantuje zwrotu zainwestowanych funduszy, w razie gdyby nie udało się osiągnąć celu, było to idealne miejsce, by sporo zarobić, jednocześnie nie tworząc żadnej gry oraz materiałów na jej temat. West Games tym razem nawet nie próbowało kryć się z faktem, że chce po prostu wyciągnąć od naiwnych inwestorów niemałe pieniądze: cel ustalono na kosmiczne 600 tysięcy dolarów w 90 dni. Całkiem sporo, jak na firmę, która bez przekrętów nie potrafiła przekroczyć progu 50 tysięcy w miesiąc.

Zbiórka zakończyła się 11 marca tego roku niezbyt imponującą sumą 16 tysięcy 336 dolarów. Oczywiście, to nadal o 16 tysięcy 336 dolarów za dużo – ale ostatecznie cała historia znalazła szczęśliwy finał. Gdyby właściciele Kickstartera, kierujący się do tej pory mocną zasadą niewtrącania się w prezentowane na stronie projekty, postanowili odwrócić wzrok od niezdrowej atmosfery wokół Areal i pozwolili twórcom odejść z zarobionymi w podejrzany sposób pieniędzmi, prawdopodobnie nigdy nie usłyszelibyśmy już o ukraińskim studiu i wielu graczy straciłoby swoje fundusze. Na szczęście najpopularniejszy obecnie serwis crowdfundingowy wyszedł z tego testu obronną ręką: West Games nie dostało od niego ani grosza. Gracze otrzymali za to najdziwniejszą historię spośród wszystkich związanych z dotychczasowymi kickstarterowymi projektami: z podkradaniem materiałów, tajemniczymi inwestorami i Putinem jako miłośnikiem shooterów na czele. Aż strach pomyśleć, czego trzeba będzie, by Areal pod tym względem przebić.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej