Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 21 stycznia 2012, 12:05

autor: Rafał Cywicki

Trojka – brontozaur, jeep i stara Meksykanka. Naprawdę inne światy - pierwsza część cyklu o książkach

Spis treści

Trojka – brontozaur, jeep i stara Meksykanka

Trojka to taka książka, że właściwie wystarczy napisać, o czym jest, a już chce się wiedzieć, o co tu chodzi.

Mamy brontozaura, potrafiącego mówić jeepa i starą Meksykankę zupełnie bez celu idących przez pustynię. Bohaterowie (Naomi, Alex i Eva) w czasie tej podróży zamieniają się ciałami i raz po raz natykają na wyludnione miasta i nienaturalne piaskowe burze. A w międzyczasie opowiadają historię tego, jak znaleźli się w tym miejscu. Albo przynajmniej – jak wydaje im się, że tu trafili.

W moim odczuciu właśnie te opowieści tworzą najbardziej fascynującą część książki. Wynika to z tego, że autor nie stara się nawet nadać im pozorów spójności i konsekwencji. Nie musi tego robić, ponieważ to opowieści obłąkanych podróżników. Ale czy to znaczy, że historie te są nieprawdziwe? Tego nie wiadomo aż do samego końca, natomiast na pewno warte są przeczytania.

O jakich światach opowiadają bohaterowie?

Alex pochodzi z dziwnego świata-fabryki. W tej fabryce żyje i pracuje, produkując i kontrolując jakość elementów, o których nie ma pojęcia, do czego służą. Gdy w wypadku traci dłoń, fabryka, jak gdyby nigdy nic, wstawia mu cybernetyczną kończynę. Alexowi nowy wszczep podoba się tak bardzo, że skłonny jest upozorować kolejne wypadki – by mieć ich więcej. Dość powiedzieć, że jego „własnym” ciałem na pustyni jest właśnie wspomniany jeep. W trakcie swoich opowieści odkrywa też przeznaczenie tajemniczej fabryki.

Surrealizm może i jest wymysłem XX wieku, ale do jednego z prekursorów tego nurtu w sztuce niektórzy zaliczają już Hieronima Boscha. Obrazy tego artysty, tworzącego na przełomie XV i XVI stulecia, są pełne dziwacznych symboli, karykaturalnych postaci, chimer i potworów. Dzisiaj mogłyby służyć za okładki co oryginalniejszych powieści z gatunku SF i horroru. Wizje Boscha poruszają do dziś. Sami sprawdźcie.

Eva, którą na pustyni poznajemy jako staruszkę meksykańskiego pochodzenia, okazuje się być eksrybą. A właściwie kobietą-rybą, do tego kapłanką w społeczeństwie ludzi-ryb – a może świecie, gdzie ludzkość zamieniła się w ryby. Mamy tam rekiny pełniące funkcję żołnierzy, najeżki będące kapłanami czy kałamarnice pielęgniarki – cały podwodny świat zorganizowany według funkcji i zawodów. Wydawałoby się, że sceneria jak z Rybek z ferajny – ale to konwencja dużo bardziej mroczna i poważna.

Wreszcie brontozaur Naomi, która w swojej rzeczywistości była żołnierzem płci żeńskiej, zamrożonym w komorze kriogenicznej na czas pokoju. Przypadek sprawił, że Naomi przez okres hibernacji zachowuje świadomość, dzięki czemu odnajduje w sobie zdolność do kształtowania swojego DNA w dowolny sposób.

Nie ma co ukrywać – Trojka to surrealistyczna powieść, przywodząca na myśl dziennik snów. Autor, Stepan Chapman, miesza gatunki i style, raz straszy, raz rozśmiesza, raz wywołuje wrażenie zupełnego zagubienia – dochodzi nawet do sytuacji, kiedy za pomocą zmiany formy narracji książka zaczyna mówić do nas, czytelników. To właściwie cztery powieści w jednej – w porywach nawet pięć. I mimo że żadna z nich z osobna nie rzuca na kolana, to razem tworzą ciekawą nowatorską opowieść. Nic dziwnego, że książka dostała nagrodę im. Philipa K. Dicka – autora najbardziej surrealistycznej amerykańskiej fantastyki.

A jeżeli myślicie, że przemyciłem w tekście znaczące spoilery, to spokojnie – opisałem może pierwsze 50 stron powieści. A jeżeli jesteście ciekawi, jak bohaterowie trafili na pustynię – po prostu przeczytacie tę książkę. Warto, jeśli kręcą Was wytwory nieskrępowanej wyobraźni.

Wyobraźnia jest najlepszą kartą graficzną, jaką posiadam” – mówiłem, że wrócę do tej myśli. Jej kontynuacja brzmi: „Ale druga najlepsza karta graficzna jest w moim kompie”.

Nie przesadzę, jeżeli powiem, że dzisiejsze gry komputerowe mają potencjał, aby pozwolić nam na własne oczy ujrzeć zupełnie obce światy. Na myśl przychodzą mi takie produkcje jak: Planescape: Torment, American McGee’s Alice, Morrowind, Bioshock, Final Fantasy X... Jeżeli dobrze pogrzebać, można w grach odnaleźć tak innowacyjne światy i tak widowiskowe scenerie, że aż zapiera dech w piersiach. Czy już samo to nie świadczy, że nasze hobby jest formą sztuki?

Jeżeli znacie takie tytuły, to polećcie je. Nie żartuję, podajcie je w komentarzach, będę wdzięczny.

Przekartkowane

Chcecie więcej? Zajrzyjcie do takich pozycji jak:

Dworzec Perdido i Blizna, China Mieville – progresywna fantastyka i interesujące uniwersum. Nieco steampunkowy świat zamieszkany przez tak dziwne istoty jak na przykład ludzie-kaktusy (tak, dosłownie) albo strupodzieje, czyli osobniki budujące sobie pancerze z własnej szybko krzepnącej krwi.

7iedemdziesiąd 2wie litery, Ted Chiang – zbiór opowiadań pełen nowatorskich światów. Między innymi historia ukończonej Wieży Babel, której konstrukcja jest dokładnie taka, jak wyobrażali ją sobie starożytni, lub też świat robotów w całości napędzanych przez sprężone powietrze.

Rafał Cywicki

Konkurs na nazwę naszego cyklu!

Chcemy, aby artykuły poświęcone książkom stale zagościły na naszych łamach i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc – ogłaszamy minikonkurs na nazwę cyklu, którego pierwszy odcinek właśnie przeczytaliście. Do wygrania roczny abonament MayClub – swoje propozycje zgłaszajcie w komentarzach. Rozwiązanie konkursu za miesiąc.