Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 4 maja 2015, 15:27

Star Wars: Masters of Teräs Käsi (1997). Najgorsze gry ze świata Star Wars

Spis treści

Są gatunki, po które LucasArts sięgało nadzwyczaj często, tworząc tytuły oparte na marce Star Wars (jak choćby action-adventure), ale są i takie, które mogłyby się nieźle sprawdzić w świecie Gwiezdnych wojen, lecz nie zostały należycie wyeksploatowane – ot, choćby bijatyki. Jednym z bardzo nielicznych przedstawicieli tego rodzaju jest Star Wars: Masters of Teräs Käsi, wydane w 1997 roku wyłącznie z myślą o konsoli PlayStation. Oto klasyczne mordobicie, w którym ikoniczni bohaterowie filmów (i nie tylko, bo w Expanded Universe też pogrzebano) toczą pojedynki twarzą w twarz w znajomych trójwymiarowych środowiskach, próbując zrobić sobie nawzajem krzywdę mniej lub bardziej efektownymi kombinacjami ciosów.

Przyznacie, teoretycznie brzmi to całkiem intrygująco. Kto by nie chciał rozegrać oldskulowego starcia między Lukiem Skywalkerem a jego ojcem? Albo popuścić wodze fantazji i zobaczyć, jak Darthowi Vaderowi spuszcza manto Chewbacca? Niestety, realizacja tych założeń w praniu wyszła fatalnie. Totalny brak balansu między postaciami (wojownik z blasterem nie ma szans przeciwko użytkownikowi miecza świetlnego), beznadziejna czułość sterowania, grafika dość słaba nawet jak na standardy PSX, do tego malutkie, nieróżniące się między sobą prawie niczym areny – to najpoważniejsze grzechy tego dzieła. Również fabuła sprawia, że człowiek łapie się za głowę – po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci imperator Palpatine postanawia zlikwidować przywódców Rebelii, korzystając z usług skrytobójczyni, niejakiej Arden Lyn. Jednak Luke Skywalker i jego ekipa dowiadują się o tych niecnych zamiarach... i decydują stanąć do serii pojedynków z reprezentantami Imperium.

Niemniej trzeba przyznać, że mimo tych wszystkich uchybień Masters of Teräs Käsi ma pewien wkład w rozwój świata Gwiezdnych wojen – zarówno Arden Lyn, jak i dyscyplina Teräs Käsi zagościły w Expanded Universe, a następnie zostały wykorzystane w różnych innych mediach (przykładowo o Arden Lyn mogli słyszeć użytkownicy Star Wars: The Old Republic, przeglądając kodeks). Co się zaś tyczy samej gry – zastosowane w niej rozwiązania miały znaleźć rozwinięcie i usprawnienie w kolejnej bijatyce, planowanej w 2005 roku na Xboksa. Tytuł ten został jednak anulowany, a szczątki projektu trafiły w 2008 roku do Soulcalibura IV pod postacią paru bonusowych postaci rodem z tego uniwersum.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Gdzie jest KotOR 3? Gwiezdne wojny wciąż nie mogą poradzić sobie z klątwą
Gdzie jest KotOR 3? Gwiezdne wojny wciąż nie mogą poradzić sobie z klątwą

Po skasowaniu kolejnej gry z uniwersum Gwiezdnych wojen tłumy chwyciły za pochodnie i ruszyły na siedzibę EA. Ale choć „Elektronicy” mają sporo za uszami, kłopoty tej marki w świecie gier trwają znacznie dłużej.

Pechowe Gwiezdne wrota – gdzie się podziały dobre gry z uniwersum?
Pechowe Gwiezdne wrota – gdzie się podziały dobre gry z uniwersum?

Marka Gwiezdne wrota wydawała się mieć wszystko, co potrzebne do stworzenia świetnej gry science-fiction. Dlaczego więc nie ma dobrych tytułów opartych na przygodach zespołu SG-1 i czy istnieje jakakolwiek szansa na zmianę tej sytuacji w przyszłości?