Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 17 listopada 2018, 11:30

Usługa w grze, gra w usłudze. Najlepszy sandboks roku? RDR2 vs ACO

Spis treści

Usługa w grze, gra w usłudze

Na koniec chciałbym jeszcze przyjrzeć się obu grom pod kątem terminu, który ostatnimi czasy coraz częściej pojawia się na ustach branżowych gigantów, a graczom odbija się coraz głośniejszą czkawką. Owszem, jeszcze nie mamy czego dokładniej analizować, bo AC Odyssey otrzymało raptem ze dwie aktualizacje, a Red Dead Online nikt nawet nie widział na oczy (beta ma ruszyć przed końcem listopada) – ale już znajomość samej ogólnej konstrukcji tych tytułów wystarcza, by wysnuć parę przemyśleń.

Oczywiście fundamentalna różnica jest taka, że jedną grę przeznaczono wyłącznie dla „solistów”, a druga ma być dostępna także w wariancie wieloosobowym. To oznacza, że Ubisoft będzie nadbudowywać wciąż jedną i tę samą strukturę, tymczasem Rockstar ma do dyspozycji de facto dwie gry w jednej. W tej sytuacji przygody Arthura Morgana już raczej nie zmienią swego kształtu – ominie je nowa zawartość i dodatkowe funkcje w rozgrywce, tak jak ma to miejsce w GTAV. Z jednej strony szkoda, bo przydałoby się chociażby więcej sposobów trwonienia gotówki – z drugiej nie ma ryzyka, że poważny ton opowieści o gangu Dutcha van der Lindego zacznie rozmywać się przez faszerowanie gry bzdurnymi, wesołymi treściami, których pożąda statystyczny odbiorca długo żyjących sandboksów. Głupotki te zostaną odseparowane w rezerwacie o nazwie Red Dead Online.

Odbicia jak w prawdziwym lustrze – i to bez ray tracingu!

Co innego Assassin’s Creed. Tutaj wszystko, co wymyśli Ubisoft, będzie trafiać do jednego worka, na jedną wielką mapę Grecji, stopniowo zaśmiecaną kolejnymi atrakcjami. Już sama „podstawka” jest wysypiskiem, na którym trzy główne linie fabularne przenikają się trochę bezładnie z dodatkowymi aktywnościami, takimi jak podboje w wojnie peloponeskiej, bójki z najemnikami czy polowania na legendarne bestie. Prawie jak w Skyrimie. Z czasem takich oderwanych od siebie, burzących klimat form spędzania czasu pewnie zrobi się więcej. I wiecie co? To w gruncie rzeczy dobra wiadomość, bo im więcej różnorodnych rzeczy będzie do roboty, tym mniej dotkliwy stanie się grind – konieczność łapania punktów doświadczenia skąd popadnie i podbijania poziomu postaci, wymuszana na graczu, który w nosie ma sandboksowe uciechy i chciałby skupić się na jednym, centralnym wątku fabularnym. Tak, oczywiście, prościej byłoby dać graczowi opcję uwolnienia się od grindu (taką, wiecie, bezpłatną), niż tuszować go nawarstwianiem treści w grze, ale nie oczekujmy od Ubisoftu cudów...

Każdemu według potrzeb

Nadszedł czas, by zadać ostateczne pytanie: która z dwóch szkół robienia sandboksów jest lepsza? Gdyby pójść po linii najmniejszego oporu i spojrzeć na całą sprawę jedynie przez pryzmat ocen otrzymanych przez obie te pozycje, należałoby stanowczo wskazać Red Dead Redemption 2. Ale to byłoby zbyt proste.

Moje oficjalne stanowisko brzmi następująco: obie szkoły są dobre i dla obu jest miejsce na rynku gier. A to dlatego, że każda z nich bierze pod uwagę trochę odmiennych graczy, którzy mają różne potrzeby. RDR2 to propozycja przede wszystkim dla zapaleńców, którzy są gotowi – i mogą sobie na to pozwolić – by wsiąknąć w wirtualny świat każdą komórką ciała i rozkoszować się godzinami spędzonymi w siodle i na długaśnych rozmowach z NPC.

Wśród nas są jednak także ludzie, którzy już nie mogą – bądź zwyczajnie nie chcą – czynić interaktywnej rozrywki tak absorbującą częścią swego życia. I dla nich lepszym wyborem okazuje się AC Odyssey, w którym niezobowiązujące, półgodzinne posiedzenie wystarcza, by zrobić parę fajnych, heroicznych rzeczy i dostarczyć organizmowi adrenaliny na cały dzień. Ot, każdemu wedle indywidualnych potrzeb. Zresztą wielomilionowa sprzedaż jednego i drugiego tytułu podpowiada, że ze strony graczy jest zapotrzebowanie na gry obu kategorii (ale na szczęście ta ambitniejsza sprzedaje się lepiej).

Assassin’s Creed Odyssey potrafi tworzyć niezłą iluzję podejmowania trudnych wyborów. Ale wyszedłby na tym lepiej, gdyby nie próbował usilnie przekonywać, że każda decyzja ma ważkie konsekwencje.

A moje prywatne zdanie? Cóż... nadal utrzymuję, że obie szkoły są dobre. Z jednej strony wielbię Red Dead Redemption 2 za to, jak bezkompromisowe potrafi być w budowaniu immersji i opowiadaniu dojrzałej historii – która bardziej podpiera się otwartym światem jako tłem, zamiast służyć jego potrzebom i dawać mu się wodzić za nos, jak to ma miejsce w dziele francuskiego konkurenta. Z drugiej zaś cenię również Assassin’s Creed Odyssey, bo sięga garściami po tradycje utrwalone w gatunku RPG – i choć może nie do końca wie, jak należałoby się z nimi obejść, to przynajmniej próbuje kształtować rozgrywkę podług moralnych i taktycznych wyborów dokonywanych przez gracza, inaczej niż liniowe w gruncie rzeczy i podporządkowane skryptom dzieło „gwiazd rocka”. Tak, obie szkoły mają swoje plusy... ale skali ocen nie oszukasz. Gdyby przyszło co do czego, na bezludną wyspę i tak wolałbym zabrać RDR2.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Proste pytanie - Red Dead Redemption 2 czy Asssassin's Creed Odyssey?

Red Dead Redemption 2
69,3%
Asssassin's Creed Odyssey
30,7%
Zobacz inne ankiety
Najmniejsze sandboksy - czyli nie zawsze rozmiar ma znaczenie
Najmniejsze sandboksy - czyli nie zawsze rozmiar ma znaczenie

Wśród twórców gier z otwartymi światami panuje wielki wyścig o to, kto zrobi najbardziej gigantyczną wirtualną makietę. Tymczasem serca graczy często zdobywają twórcy, którzy zamiast na rozmiar, stawiają na wypełnienie niewielkich przestrzeni atrakcjami.

Valhalla to Assassin's Creed, które w końcu nie mówi mi co mam robić
Valhalla to Assassin's Creed, które w końcu nie mówi mi co mam robić

Znacie to? Idź do znacznika, wciśnij „E”, idź do kolejnego znacznika, zabij czterech wrogów, kolejny znacznik, dialog, misja zaliczona. W AC Valhalla trochę to się zmienia. Bo ile można chodzić po sznurku?

Sandbox dla dorosłych. Jak Red Dead Redemption 2 stawia na realizm
Sandbox dla dorosłych. Jak Red Dead Redemption 2 stawia na realizm

Realistycznie oddany świat to fundament dobrej historii i klucz do zdobycia serc graczy. Dlaczego Red Dead Redemption 2 i Kingdom Come robią to w świetny sposób? I dlaczego są przez to trudniejsze w odbiorze?