Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 7 marca 2024, 15:48

Anya Chalotra w roli głównej, klimat i oryginalna mechanika - Unknown 9: Awakening ma zadatki na czarnego konia 2024 roku

To może być czarny koń wśród tegorocznych premier – Unknown 9: Awakening, produkcja, o której wszyscy zdążyli zapomnieć, powraca po latach ciszy i obiecuje wiele dobrego: pomysłowy gameplay, klimat rodem z Dishonored i oryginalne uniwersum. W dodatku z niedaleką datą premiery!

Jeśli kojarzycie Unknown 9: Awakening, musicie mieć naprawdę dobrą pamięć. Pierwszy zwiastun tej gry pojawił się w 2020 roku podczas targów gamescom. Materiał był enigmatycznym cinematikiem, w którym dziecko używało jakichś supermocy – i to w zasadzie tyle. Nic, co by wywołało jakieś szybsze bicie serca czy chęć czekania. Tak było aż do teraz, bo twórcy właśnie zrobili swoje „beep” – udostępnili nam specjalną prezentację, a sami zaczynają kampanię reklamową gry, która ma ukazać się już tego lata.

I coś tam chyba jednak się w tym temacie działo – uniwersum rzeczonej produkcji trochę jakby żyło własnym życiem, bo na rynku pojawiły się dwie książki przybliżające świat, w którym toczy się akcja Unknown 9, komiks oraz pierwszy odcinek podcastu. Czy to dobry pomysł i właściwa kolejność na zainteresowanie graczy swoim dziełem – pozostawiam każdemu do oceny. Tak czy siak, warto rzucić okiem na nowy zwiastun, bo nie dość, że pokazuje sam gameplay, a gra okazuje się singlowym doświadczeniem action-adventure, to jeszcze zdradza dość ważną zmianę.

Powiało steampunkiem

Nasza bohaterka wygląda nieco inaczej niż dziewczynka z pierwszego trailera z 2020 roku. Ale to ta sama osoba, tyle że nie jest już dzieckiem. I jeśli nie tylko z tego powodu jej twarz wydaje się znajoma, to tak – dobrze rozpoznajecie. W postać Haroony wciela się Anya Chalotra, znana bardziej jako Yennefer z netflixowej adaptacji Wiedźmina. Przyznam, że to dość pomysłowy manewr, by wykorzystać długi czas od pierwszej zapowiedzi gry na dorastanie bohaterki, choć biorąc pod uwagę wszystkie te książki i komiksy, było to, rzecz jasna, zaplanowane od początku.

Anya Chalotra w roli głównej to nie wszystko, co gra ma w rękawie.materiały prasowe

A o co właściwie chodzi w Unknown 9: Awakening? Mimo obejrzenia krótkiej prezentacji udostępnionej przez autorów, wciąż do końca nie wiem. Wiadomo, że Haroona posiada supermoce i jest jakoś połączona z innym wymiarem – Rupture, gdzie kryje się potężna energia mogąca wynieść ludzkość na zupełnie nowy poziom rozwoju. Jednocześnie w niewłaściwych rękach może stać się ona bardzo niebezpieczna. Haroona ma tu osobistą misję do wypełnienia, poznaje przeszłość i skutki operowania tak wielką mocą, jednocześnie zmagając się z różnymi tajemniczymi stowarzyszeniami, które bardzo chciałyby wykorzystać ją i jej zdolności do własnych celów.

Tym, co jednak najbardziej przykuło moją uwagę, są ewidentnie steampunkowe klimaty, trochę w stylu Dishonored. Haroona w jednej misji musiała uwolnić z cum przetrzymywany przez wrogów ogromny sterowiec, będący czymś w rodzaju jej bazy wypadowej. Przeciwnicy dysponowali bronią palną, mieli na głowie hełmy przypominające te niemieckie z czasów drugiej wojny światowej i obowiązkowe gogle spawalnicze, a przewijający się w tle NPC z wyższych sfer nosili stroje z okresu międzywojennego.

Trudno powiedzieć, w jakich proporcjach Unknown 9: Awakening wymiesza realizm, fantastykę i steampunk, jednak taka mieszanka wygląda intrygująco, zwłaszcza że w warstwie gameplayowej też będzie co robić.

Unknown 9: Awakening, Bandai Namco Entertainment.

Wykorzystaj siłę twojego wroga przeciwko niemu – dosłownie!

Z krótkich fragmentów rozgrywki wiadomo na pewno, że Haroona będzie mogła się skradać i że okaże się to konieczne w wielu misjach. Ale nie zabraknie też walki wręcz i mocy specjalnych. Twórcy zaprezentowali flagową mechanikę, czyli chwilowe przejmowanie kontroli nad wybranym wrogiem, co jest tym bardziej widowiskowe i oferuje więcej możliwości taktycznych, im więcej złoli znajduje się dookoła. Przykładowo Haroona przejęła ciało jednego z żołnierzy, zastrzeliła jego stojącego w oddali towarzysza i doprowadziła do eksplozji leżących nieopodal materiałów wybuchowych, wysadzając „siebie” i dwóch innych wrogów – oczywiście sama pozostając w bezpiecznej odległości.

Wszystko to dzieje się bardzo szybko w czasie rzeczywistym, ale daje posmak uczestnictwa w walce turowej. Przejmujemy ciało wroga, wykonujemy szereg różnych czynności i wracamy do swojego ciała, by obserwować skutki całego zamieszania. Z czasem Haroona może zdobyć więcej tokenów do takiego wykorzystywania nieprzyjaciół – aktywacja owych tokenów będzie uzależniona od „napełnienia” ich innymi akcjami w trakcie walki. Nie będzie to też jedyna umiejętność oparta na supermocach. Widzieliśmy rzucanie o ściany za pomocą telekinezy, energetyczną tarczę, która chroniła przed pociskami z broni palnej, a także specjalne ciosy i uderzenia.

Walka w każdym razie wydaje się głównym elementem rozgrywki. Twórcy przygotowali tu aż nadto metod i okazji do taktycznego wykorzystania różnych umiejętności. Ponoć będzie można decydować albo o skrytym działaniu, albo o otwartej konfrontacji, w której supermoce rywalizować mają z bronią palną i przewagą liczebną wrogów.

Singleplayerowych gier akcji nigdy za wiele!

Po tak krótkiej prezentacji nie jestem jeszcze w stanie stwierdzić, czy Unknown 9: Awakening zawojuje rynek – wszak wykreowanie nowej marki, zwłaszcza w nowym uniwersum, to wyjątkowo trudne zadanie w dzisiejszych czasach. Wydaje się jednak, że autorzy dysponują wszelkimi elementami potrzebnymi do sukcesu. Robią singleplayerową, fabularną grę akcji z widokiem TPP, mają w głównej roli znaną aktorkę, a gra zabierze nas w przeróżne, charakterystyczne miejsca. Stworzyli do tego chyba całkiem złożone, bogate i przemyślane uniwersum, z którym za chwilę będą zapoznawać nas już trzy książki – a to zwiastuje dopracowaną fabułę, a nie historyjkę napisaną na ostatnią chwilę. No i wreszcie jest pomysłowy system walki z przejmowaniem kontroli nad wrogami, czego nie doświadczamy w innych produkcjach. Unknown 9: Awakening może być więc czarnym koniem wśród tegorocznych premier – tytułem, na który nikt nie czekał, a który ma potencjał, by miło wszystkich zaskoczyć. Co jak co, ale singleplayerowych gier akcji nigdy za wiele!

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej