Tom Clancy''s Splinter Cell: Pandora Tomorrow
E tam. Jak dla mnie najlepsza część serii. I piszę tak, bo grałem w te wasze Chaos Theory i powiem szczerze, że nie zadziałała na mnie niewidzialność w dobrze oświetlonych miejscach. W dwóch pierwszych odsłonach trzeba było się chować w ciemnościach, a nie to co tam. 1.SC Pandora Tomorrow, 2. SC, 3.Black List, 4.Conviction, 5.Chaos Theory, 6.Double Agent.
Dobra fabuła, ale gra wygląda jak by to ona była pierwszą częścią serii. Mimo iż ma kilka rzeczy których brakowało w pierwszej części to jednak wypada trochę słabiej. Mimo to gra jest dobra, trochę trudna ale idzie w nią pograć nawet po 10 latach.
Splinter Cell w starszych odsłonach graficznie się nie trzyma, ale są modyfikacje fanowskie i wtedy naprawdę wciąga.Jeżeli chodzi o zmiany w stosunku do pierwowzoru zmieniło się naprawdę niewiele,to jest bardziej taki mission pack który i tak warto ukończyć.
Pandora Tomorrow to godny następca świetnej jedynki. Gameplay się nic nie zmienił, grafika delikatnie lepsza. Największym minusem jest długość gry - około 7 godzin. Ocena 8.9/10.
Tą część ograłem najwięcej razy. Każdą misje znam na pamięć :P
Ogółem kto grał pierwszą część, powinien czym prędzej sięgnąć po Pandore :)
Gra, dla mnie w porównaniu do pierwszej części ma nieco gorszą fabułę ale to chyba wszystko co kończy minusy dla wobec niej. Jeśli chodzi np. o grafikę to nie ma się co tu dużo zastanawiać, przebija znacznie poprzednią część. Najbardziej mnie zaskoczyło to, że kiedy poruszamy się po gęstej trawie ona nie stoi sztywno tylko tak jakby reaguje na nasz ruch, kiedy to ja byłem przekonany, że takie szczegóły to dopiero w takim GTA V powstały, czy efekt oślepienia od granatu błyskowego podobny do tego z CS: Source lub GO. Z mechaniką gry jest tak samo, wszystko zostało usprawnione lub dodane w stosunku do poprzedniczki. Znacznie więcej poziomów można przejść inną drogą niż tylko tą jedyną jaką raczyli nam dać twórcy w pierwszej części. Tę część równie dobrze polecam jak poprzedniczkę :-)
Właśnie ją sobie odświeżam. Klimatyczna. Soundtrack z misji w Jerozolimie cały czas mam w głowie.
Są pewne niedoróbki, ale jak na rok 2004 ta gra jest perfekcyjna.
Ogrywam właśnie, po ukończeniu 1-szej cz. I to tyle lat po debiucie, ale jakoś nie zabrałem się wcześniej, a potem na nowych sprzętach nie dawało się uzyskać poprawnego efektu Buffershadows. Acz dzięki dG_Voodoo rozwiązano tę bolączkę. Zabaw światła i cieni wygląda mistrzowsko w serii, a jeśli dodać do tego efekty dźwiękowe EAX, mamy niesamowity klimat audiowizualny. Oczywiście rozgrywka, choć leciwa i przez to potrafi archaizmami bardziej rozbawić, aniżeli zmęczyć, trzyma fason i dobrze prowadzi przez ciekawą fabułę. Wokal Ironsida to poezja.