To nie USeJ (chociaż nawet oni odchodzą od tego) w Polsce nie ma kultury napiwkowej. Tutaj ludzie wychodzą z założenia, że dostawca dostaje pensję od szefa.
Mieszkam na wsi i kiedyś mieliśmy taką małą pizzerie, która głównie dostarczała pizze autem do każdego domu w wioske, dowóz był za darmo, ceny takie same jak w lokalach, w pobliskim mieście. Zawsze dorzucałem kolesiowi 2-3 zł do pizzy.
Hmm, nigdy sie nad tym nie zastanawialem. Nie wiem, moze to kultura, taki zwyczaj ? Jakbym sral kasa to moze bym i dawal, ale z drugiej strony jakby sie zastanowic to z jakiej racji ? Czy kasjerce w sklepie dodam 2zl, bo usmichnela sie i szybko mnie policzyla ? Taka sama sytuacja.. Moim zdaniem jak kto chce i od humoru.
Nie.
Daje, chociaz nie za kazdym razem. W mojej miescinie dostawcy to z reguly golowasy przy pierwszej pracy w zyciu, gowniane maja zarobki i warunki pracy, niech maja te kilka zl bonusu. Ja od tego nie zbiednieje a dla takiego to konkretny dodatek do wyplaty.
Zawsze daje napiwek.
Pizze zamawiam non stop z tej samej restauracji i w 30 minut mam pryszne jedzenie w domu. Pachnace, gorace, smaczne... Zawsze zaokraglam do pelnej kwoty + 2€ od siebie. Wiec jak mam zaplacic przykladowo 16,56€ za pizze + dodatki, to gosc dostaje ode mnie 19€.
Jestem z małego miasta i skromna pizza dla jednej osoby kosztuje 20 złotych i za dojazd wliczają złotówkę chyba. A koszt pizzy takiej jest bardzo niski, szklanka mąki to jakieś 60 groszy, a gdyby kupić mąkę w worze, albo hurtowo to jeszcze taniej. Ser jeśli kupimy nawet taki w opakowaniach hermetycznie zamykanych i nie najtańszy to 5 zł, a w pizzerii przecież użyją jakiegoś taniego i nie na małe opakowania, a na wagę, hurtowe ilości, doliczmy kilka pieczarek i innych składników i wyjdzie na to, że same składniki na pizzę wyniosą 7 złotych, a hurtowo z gorszym serem i na wagę to z 4 złote. Doliczmy czas robocizny, energię elektryczną, czas pieczenia, to dla pizzerii taka pizza jedna kosztuje pewnie 5 złotych, a jakby w domu samemu robić z lepszych składników to z 7.50 zł, 8 zł, a oni sprzedają ją ponad 2 razy drożej, czyli za 20 złotych, dojazd jest opłacony, pensje są opłacone z tego zarobku od każdej pizzy.
Czy dajecie dodatkową, drugą opłatę za dojazd w formie napiwku?
Nie doliczyłeś jednej rzeczy do kosztu pizzy. Utrzymanie restauracji i wypłaty dla pracowników
Czy dajecie dodatkową, drugą opłatę za dojazd w formie napiwku? I don't tip.
Hmm... czyli ta zlotowka oplaca dojazd?
Doliczmy czas robocizny, energię elektryczną, czas pieczenia, to dla pizzerii taka pizza jedna kosztuje pewnie 5 złotych - nie.
A gdzie pozostale oplaty, czynsz/wynajem, zakup, utrzymanie sprzetow i pojazdow, gdzie zysk dla wlasciciela? Zakladajac, ze nawet te 2 razy drozej to na oplate 1 tylko pracownika musza sprzedac ze 300 taki pizz (a gdzie reszta pracownikow i kosztow?)
A co do napiwkow... to bardzo sporadycznie i raczej symboliczne kwoty aby facio nie musial sie napocic przy wydawaniu. Z napiwkow u nas malo branz sie utrzymuje wiec nie widze sensu, to nie USA.
Sam jestem dostawca pizzy, a mieszkam w UK.
Pracuje dla jednej z najwiekszych sieci na swiecie - Papa Johns.
Dostajemy jakies pieniadze aby pokryc koszta paliwa. Ale samochod jest moj i musze go naprawic, zrobic serwis, kupic opony, wymienic hamulce, zrobic przeglad, oplacic ubezpieczenie i podatek drogowy.
Wiem, ze tipsy to nie jest nic obowiazkowego ale milo jest wiedziec, ze niektorzy ludzie zdaja sobie z tego sprawe.
Tak jak ktos mowil wczesniej - 20 zl za pizze to nie tylko "materialy", z ktorej sa zrobione.
A za kazdym razem jak wyjezdzasz na droge, musisz sobie zdac sprawe, ze mozesz stracic samochod na nastepnym skrzyzowaniu lub moze stac sie jeszcze cos gorszego.
W Płocku nie, ale w Płocku sobie liczą za dowóz, więc zakładam, że na jedno wychodzi.
W Wawie daję, choć nie zawsze dawałem. Raz, kiedy nie dałem, dostawca z DaGrasso powiedział mi na odchodne "spierdalaj". Innym razem był taki totalny bezczel z Dominium, starszy dziadek, ale twierdził, że 15 zł napiwku to jest w sam raz i trudno bylo dostac od niego jakas reszte (nigdy nie mial wydac, wiec przestal dostawac).
Ja osobiscie nie jestem fanem napiwkow. Daje je, ale mnie mecza strasznie. Wolalbym zeby byly po prostu wliczone w cene o ustalonej wysokosci.
Co to za głupie wyliczenia, że koszt produkcji taki, a kosztuje dwa razy drożej? Koszt produkcji smartfona przedstawia się tak samo. Zresztą jak większości produktów. Wyprodukowanie taniej myszki komputerowej w Chinach to koszt 3 zł. Dlaczego zatem u nas kosztuje 30?
Tak jak ktoś napisał, same produkty to nie wszystko. Koszt utrzymania lokalu, pracownicy a do tego, właściciel musiał zainwestować np. w piec, mieszarkę do ciasta, samochód, piec do przygotowywania niektórych składników na pizzę (bo na przykład, jeśli pizza jest z kurczakiem to trzeba go najpierw gdzieś usmażyć). Ogólnie całe wyposażenie kuchni.
Powodzenia w zrobieniu takiej pizzy, jaką zamawiasz. Nie wiem jak u Ciebie, ale u siebie mam jeden lokal m.in z pizzą, który naprawdę przewyższa wszystkie inne jakie miałem okazje jeść.
Najtańsza Funghi kosztuje 13,50zł. Ser + pieczarki. Ja zamawiam z reguły Polo, czyli ser + pieczarki + kurczak. 18,50zł.
Rozmiar jest jeden i nie jest ona duża. Jak jestem głodny to sam zjem całą na raz bez problemu.
Ale do rzeczy. Dowóz w tym lokalu wynosi bodajże 3zł. Miasto ~40k mieszkańców. Jeśli dam więcej iż się należy, to zdarza się że reszty nie biorę. Ostatnio spieszyło mi się, więc odebrałem, podziękowałem i do widzenia, a zostawiłem coś ponad 3zł dla kierowcy. Zależy, raz dam, raz nie dam.
Gościowi od pizzy i kurierom standardowo 2-5 zł, prawie zawsze, jak czasami nie mam gotówki w domu to się głupio czuję. Kurierzy np. z e-zakupów Tesco zwykle są zaskoczeni, widać, że mało kto im daje. Ale jak widzę jak styrani przychodzą, to aż żal nie poprawić im humoru. W "Biedrze" też bym dał babie na kasie, ale niestety nie można :P
W restauracjach różnie, przy standardowym flow, czyli przyjęcie zamówienia, żarcie, dostarczenie rachunku staram się dawać 10%, ALE jeżeli jedzenie lub obsługa nie spełniła moich oczekiwań (a te nie są specjalnie wygórowane :P), to wtedy nie daję raczej nic.
Jako ciekawostka: mój brat chwilę jeździł jako dostawca pizzy i nawet głupie 50 groszy to jest na polskie realia sporo. Jakby każdy dał 1-2 zł to dostawcy mieliby złote życie.
Jeżdżę jako dostawca pizzy w stosunkowo niewielkim mieście więc się wypowiem. Dokładnych statystyk nie prowadzę ale tak na oko to napiwki daje góra 40% klientów z czego niektórzy nie zawsze. Średni napiwek(z całego dnia)od dowozu w moim przypadku to najczęściej coś w okolicach 70gr. Jak ktoś myśli że Ci co dają tipa składają się na drugą pensję dla dostawcy to jest w ogromnym błędzie. Zarobki w tym fachu są śmiesznie niskie i gdyby nie napiwki to chyba nie miał by kto wam tej pizzy do domu przywozić.
A no żeby nie było, ogólnie to nie jestem fanem dawania napiwków (osobiście raczej nie daję) ale w gastronomii na prawdę zarabia się psie pieniądze, a zapierdol czasami na prawdę spory.
Przez 1,5 roku dostarczalem pizze na terenie 3miasta. Bywaly slabe dni ze z napiwkow mialem jakies 20 zlotych, ale bywaly i takie ze mialem 120. Wszystko zalezalo glownie od ilosci wyjazdow i dnia tygodnia (w weekendy ludzie sa bardziej rozrzutni, zwlaszcza pod wieczor jak juz troche podpija).
Z tego co zauwazylem, napiwki dawalo mi wiekszosc ludzi. Niektorzy odpuszczali tam jakies grosze zeby bylo do rownego, niektorzy pozwalali sobie po kilka zlotych zostawic, ale nawet ci placacy karta mieli czesto przygotowana dwojke czy piatke gdzies w kieszeni (malo tego, nawet nasze terminale platnicze mialy opcje doliczenia napiwku, z ktorej ludzie tez czesto korzystali). Jedyni klienci, ktorzy tipa nie dawali nigdy, to ci placacy przelewem przez pizzaportal.
Ja osobiscie tez zawsze daje napiwek, o ile pizza dojezdza ciepla i dostawca jest mily. I juz nie chodzi o jakis uslifestyle czy inne durnoty, tylko o zwykle wspolczucie, bo sam wiem doskonale, jaka ta robota potrafi byc zje... slaba.
Nie dostaje napiwkow jako programista, obojetnie jak duzo i czesto sie usmiecham i jak czesto wyrabiam sie z deadline'm.
Śmiać mi się chcę, jak wyliczacie ile, to biedny właściciel musi sprzedać pizz, żeby wyjść na plus.
Zrozumcie, gdyby się NIE OPŁACAŁO, to by nikt nie sprzedawał.
W PL, to zawsze właściciele obojętnie jakiej firmy płaczą, że pracują za darmo... ale jakoś żaden nie rezygnuje z działalności, bo ma takich tępych żuczków, którzy rozumieją szefa i uszy po sobie i w ogóle to nie potrzebuję podwyżki.
Korpo, to inna bajka, ale większość firm w PL, to małe i średnie firmy.
btw, niedawno dowiedziałem się ile znajoma zarabia na napiwkach w Warszawie. A ja głupi dawałem biednym kelnereczkom napiwki. Nigdy więcej.
Do równego rachunku zazwyczaj. Za każdą pizzę poniżej 20zl i tak zawsze zaplace 20zl i tak to mniej więcej wygląda. Jak za zamówienie do zapłacenia mam równą kwotę to w tedy zazwyczaj nie daje. Są kierowcy którzy wkurzaja mnie samym swoim wyglądem ale są też tacy którym aż głupio coś nie sypnąć.
Btw. Trochę cebulą tu od niektórych śmierdzi na kilometry.
Zazwyczaj daję ok. 10% albo do równego rachunku jak nie mam drobnych. Pracowałem w usługach i każde dodatkowe pieniądze cieszą i dlatego potrafię docenić szybką dostawę i ciepłą pizzę.
Jak mi szybko przywiozą pizzę i jak kosztuje na przykład 28 zł. To daję te 30 zł i niech już nie wydaje.
Oczywiscie, ze zostawiam napiwek w restauracji jesli jestem zadowolony z obslugi, i oczywiscie daje cos dostawcy jesli dotarl szybko i sprawnie, itd. Uwazam to za naturalne, taka sama sprawa jak powiedzenie "dziekuje" komus gdy nie ma takiej koniecznosci, i moim zdaniem tylko kompletne dicki tego nie robia.
Napiwki, które klienci w dowód uznania wręczają kelnerom, krupierom w kasynach czy nawet listonoszom, stanowią według organów skarbowych przychody ze stosunku pracy lub innych źródeł i powinny być opodatkowane.
Organy skarbowe wskazują także, że jeżeli pracownik otrzymuje napiwki bezpośrednio od klienta i zatrzymuje je dla siebie, to wartości tych napiwków nie można zaliczyć do przychodów ze stosunku pracy. Stanowią one natomiast, przychód z innych źródeł, o którym mowa w art. 20 ust. 1 ustawy o PIT. W takiej sytuacji nie należy od tych napiwków w ciągu roku odprowadzać zaliczek na PIT ani składać dodatkowych dokumentów. Podatnik winien wykazać jednak te dochody w rocznym zeznaniu podatkowym w pozycji inne źródła i odprowadzić należny podatek dochodowy.
Nieco inny pogląd, przedstawił Urząd Skarbowy Kraków-Krowodrza (10 lutego 2004r., PBI-1/415/14/04) uznając, że napiwki stanowią zawsze przychody z innych źródeł. Jak wskazano wyżej jest to pogląd słuszny, tylko w zakresie w jakim napiwki są bezpośrednio „ofiarowane” pracownikowi przez klienta. Urząd wskazał także, że płatnicy którzy dokonują wypłaty napiwków mają obowiązek sporządzenia informacji PIT-8 C w terminie do 31 stycznia następnego roku podatkowego. Oznaczałoby to w praktyce, że klient zostawiający napiwek w restauracji musiałby pobrać od kelnera wszystkie dane łącznie z NIP i do końca stycznia następnego roku wystawić PIT-8C. Nie wystawienie PIT-8C nie jest karalne, ale jego brak nie zwalnia osoby otrzymującej napiwek z obowiązku wykazania przychodu z tego tytułu w zeznaniu rocznym.
Zawsze daję napiwek, czy w luksusowej restauracji czy chłopakowi od pizzy. Na studiach w wakacje dorabiałem za barem i wiem że to żmudna robota i jak miło było dostać coś od klienta. Mnie nie zaboli, a komuś na pewno nie zaszkodzi.
oczywiście, że nie.
nie zawracam im tylko dupy wydawaniem reszty. 50 czy 70 gr to przy cenie pizzy tyle, co nic.
ba, czasom i złotówka wpadnie, albo dwa, jak nie mam drobnych.
Daję, nie zawsze co prawda ale jak pomyślę, że gość idzie na to moje nieszczęsne czwarte piętro z tą wielką kwadratową torbą to doceniam jego trud. Nie więcej niż 5zl.
Pracowałem kiedyś na rozwożeniu pizzy, ciężka praca. Zawsze daję napiwki, chyba że ktoś by "zasłużył" na jego nieotrzymanie.
Jak tak się człowiek nabiega po schodach na 3/4 piętro przez 12 godzin to potem docenia ten trud. ;) Z napiwków często zwracało mi się paliwo, a przynajmniej jego część, chyba że był gorszy dzień.
Czytam wypowiedzi niektórych i są naprawdę dziwne... Nie mam nic przeciwko napiwkom, ale Kimochaser tutaj ma zdecydowanie rację. Niektórzy piszą, że jak zamawiają pizze za 20 zł to nie czekają na 1,50 zł reszty. No więc pytanie - jak idziecie do marketu i płacicie 200 zł za zakupy to też reszty nie bierzecie jak wyszło 196,28 zł?
Napiwki same w sobie są po prostu głupie - mam dawać za pizzę, w restauracji, kawiarni. No a czemu nie dawać kurierowi, pani w Biedronce czy kiosku. Jak w żabce kupuję hot-doga, to wtedy to już jest traktowane jako restauracja? :p
Tak jak pisałem wyżej - jak ktoś daje nie mam nic przeciwko. Czasem też daję jak jestem wyjątkowo zadowolony z obsługi. Ale nic mnie tak nie drażni jak to, że przyjeżdża do mnie gość i jest wielce zdziwiony, że ja śmiem oczekiwać reszty, albo kiedy napiwek jest z automatu doliczany.
Daje (zarowno dostawcy jak i w lokalu) ale raczej nieduze... zazwyczaj 2-3zl. Jedynym wyjatkiem sa sytuacje, w ktorych pizza kosztuje np. 34zl, ja mowie dostawcy, ze "prosze do 36" i daje dwie dwudziestki a ten mi wyskakuje, ze nie ma jak wydac. Moj napiwek jest opcjonalny, ale imo on powinien byc przygotowany na wydanie z kazdej kwoty i tym sposobem ganiam chlopakow zeby rozmieniali kase w spozywczym. Raz jak gosc nie chcial mi wydac chyba 8zl to powiedzialem, ze w takim razie dziekuje za przyjazd i zamknalem drzwi bo taka proba wyłudzenia jest juz zbyt rażąca
Ps.
...mam ogromna ochote na pizze przez ten watek. :P
Jak komuś się nie podoba to nie jęczeć, tylko się uczyć i przekwalifikować.
Daję napiwki, w restauracji czy z dowozem do domu.
Rozumiem osoby, które nie "tipują", ale nie rozumiem czemu wylewa się z nich takie cebulactwo, że swoje przekonania próbują na siłę wyperswadować innym, żyjąc w przeświadczeniu, że ich zasady są te jedyne słuszne.
Nie dawajcie napiwków, ok - Wasza sprawa, ale na litość boską darujcie sobie te moralizatorskie wywody
Napiwek daje w zależności od sytuacji. Jeżeli kelner/kelnerka w restauracji są mili, uśmiechnięci i ogarnięci to napiwek dostaną. Jak ktoś się zachowuje tak, że widać że najchętniej by mi napluł do talerza to nie ma co liczyć bo w końcu to tylko moja dobra wola a nie obowiązek. Czasami bywa też tak, że krucho z kasą jest i nawet jak by się chciało dać to się nie ma.
Dowozowego jedzenia nie zamawiam.
wypowiem się w temacie bo:
aż 2 tyg jeździłem z pizzą, a teraz w weekendy przy niej robię 6 miesięcy może dłużej.
Jako donosiciel pizzy napiwki dostałem 2 razy, raz 1zł, a drugi raz 10 zł tylko dlatego, że mnie miałem już wydać ze 100 zł, a był to trzeci dowóz na jednym wyjeździe i każdy sypał po 100 zł.
Teraz mam lepiej bo pizze robię ale czasem to jest przejebane. Na wstępie zaznaczam, że jest to gmina, która ma 4,5 k mieszkańców. Cena pizzy 30 cm 10zł do 16zł (jest jeszcze za 25zł ale ona mi się trafiła 2 razy przez te kilka miesięcy), cena za 50cm 20zł do 26zł. Dowóz na terenie miasta jest gratis, a do pozostałych 3 zł dodatkowo.
Dowóz..... czasami to jest jakaś porażka, kilka dowozów w różne strony a kierowca jeden, i to jeszcze ochroniarz ze sklepu piętro wyżej lub recepcjonistka z hotelu 2 piętra wyżej, kierowcy jako takiego u nas nie uświadczy, a w niedzielę 15.05.2016 r. to już była kumulacja... jeździł gość, który nie zna kompletnie okolicy i jak pojechał z 2 dowozami to zamiast wrócić za 30 min to był po godzinie... a telefony dzwonią i co? "panie mamy w huj zamówień, czas oczekiwania 2 godziny minimum", przez takiego kierowcę stoimy...
Telefony? Ktoś napisał panią która odbiera telefony WHAT? odbieram telefon ja lub kelner (szt. jeden) lub koleżanka na kuchni (od pon do piątku jest kelner i os. na kuchni szt 1, w w sob-nd ja przychodzę jeszcze na kuchnie) więc jak mamy robotę to nawet nie ma komu telefonów odbierać.
co do sera Przecież pizzerie od lat nie używają żółtego sera, tylko jego podróbkę, czyli ser robiony z utwardzonego oleju roślinnego, a nie mleka my stosujemy złoty mazur, nie mnie oceniać, ja tylko robię z tego z czego mi każą.
Aha i nie rozumiem tych dziwnych cen 19,70, nie można było dać 20zł? O ile dobrze pamiętam to tak jest w dominum, tele-pizzy - najgorszym syfie btw.
Nie wiem czy wszystko napisałem, pewnie nie ale na razie tylko tyle przychodzi mi do głowy.
W 99% daję czy to w restauracji czy dostawy jedzenia od 5 do 10 zł. 1% to przypadek gdzie ktoś niesamowicie niemiły i nie dostaje napiwku :)
Kimochaser - A od kiedy zwyczajne dawanie napiwków jest "podążaniem za zachodnimi zwyczajami"? Napiwek to napiwek, dajesz to dajesz, nie to nie. Co do cholerny jasnej ma z tym wspólnego jakiś zwyczaj z jakiegoś innego kraju?
Poza tym do uja, co kogo w sumie obchodzi co kto robi ze swoimi pieniędzmi lub też ile ktoś zarabia z normalnej pensji czy z napiwków. Dajesz napiwek to dajesz, nie to nie. Sypniesz bejowi groszem jak zagada o dotacje na wino to sypniesz, nie to nie. Sytuacja totalnie nie wymagająca komentarza ani oceny.
A od Twoich tekstów śmierdzi cebulą tak samo jak od tekstów w stylu "mąka hurtowo kosztuje 70groszy a taką drogą pizze z niej robią (złodzieje!)", czy "nie będę się gnojkom dorzucał do drugiej pensji zostawiając im złotówkę napiwku" czy też kawałek wyżej "btw, niedawno dowiedziałem się ile znajoma zarabia na napiwkach w Warszawie. A ja głupi dawałem biednym kelnereczkom napiwki. Nigdy więcej."
Chociaż napiwek dla kelnerki a czekanie na złotówkę reszty od kierowcy z pizzą to dwie inne rzeczy. Ja po prostu czułbym się jak debil czekając na złotówkę czy dwie reszty z 20zł gdy pizza kosztuje te 18/19zł, a porównywanie tego do kasjerki w sklepie czy, o boże, kupowaniem auta z salonu jest idiotyczne.
Zawsze daję.
Nie wiem, moze to kultura
Może ;)