Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Takie, te duże sklepy i sieci złe ...

05.01.2016 22:50
DiabloManiak
1
3
DiabloManiak
230
Karczemny Dymek

Może to tylko sytuacja lokalna ( piszę o Warszawie i swoich bliskich okolicach) .. ale nie widzę sensu w istnieniu 70% małych sklepów, w tym i stanowisk na bazarze..
Ma wkrótce wejść populistyczny podatek na rzecz molochów.. a "mali przedsiębiorcy" nie chcą chyba wcale mieć pracy ...

Z absurdów jakie można było dojrzeć u mnie:
-likwidacja połowy produktów spożywczych i postawienie lodówek z piwem - co może i rozsądne by było gdyby nie świat alkoholi (24h na dobę z rozlicznymi promocjami gdzie u jednych np harnaś u nich 2,50 w świecie 1,99) nie był 3 (trzy) metry od nich
-obsługa, z serii ja tu na siłę, a co mi dupę męczysz, warcząca czy..
- towary nie liczę ile razy trafiły się produkty po terminie ważności czy warzywa nie do spożycia ( któregoś dnia np. dostałem zapleśniałe ogórki kwaszone na bazarku ( nie chciało mi się stać do sklepu gdzie zawsze kupuje)
- jak proszę o 3 kg kartofli to nie 5,5 ( bo hi-hi mi się tak nasypało) z wędliną podobnie
- słyszałem o osobie co jak była propozycja kupna towaru 4+2 w promocji - wyrywało przed podaniem towaru te 2 sztuki bo to tylko dla dużych sklepów :D
--cena, ja wiem koszty sa inne ale jak jedno średni powierzchniowy sklep w okolicach może mieć cenę jaką na opakowaniu (albo czasem niższą ) np. Cola za 4,99 , a mały sklep pod blokiem 7,50 i się dziwią że ludzie wolą pójść 100 metrów dalej
- ograniczanie asortymentu to prawie pustych pólek i brak możliwości zamówienia czegokolwiek

To szczerze wole pójść do jakiejś Pelcowizny, Biedronki czy nawet supermarketu...

post wyedytowany przez DiabloManiak 2016-01-05 22:52:07
06.01.2016 11:07
twostupiddogs
17
2
twostupiddogs
245
Legend

Nie wiem gdzie mieszkasz, ale ja w zakresie warzyw, owoców, mięsa i ryb mam dokładnie odwrotne doświadczenia. Wszystkie te produkty kupuję na bazarku. Natomiast szczególnie w dużych sieciach i dyskontach jakość ww. produktów pozostawia sporo do życzenia.
Co do cen. Pełna zgoda. Ale to nie powinno dziwić, w końcu jaką pozycję przetargową wobec Coca Coli ma lokalny sklepikarz w negocjacjach handlowych?

06.01.2016 11:58
Minas Morgul
20
2
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

Mam podobnie jak el.kocyk.
W moim podkarpackim miasteczku nawet nikomu do głowy nie przychodzi pomysł, by kupować mięcho z supermarketu. Mamy rewelacyjny sklep mięsny, gdzie wędliny smakują, jakby samemu się wędziło.
Podobnie z piekarniami, cukierniami, warzywniakami. Różne biznesy upadają, ale piekarnia i warzywniak z brudnym, obdrapanym szyldem stoją tam od zawsze i będą stały. Mimo, że akurat okolica obsiana jest sieciówkami i innymi Biedrami. Podobnie z lodziarniami, cukierniami. Dobra jakość broni się sama. I wcale nie po gigantycznym koszcie.
Jak już idę do supermarketu, celuję raczej w kupno polskich produktów. Rzadko jednak mam potrzebę tam chodzić. Nie wiem jak w Warszawie, ale bywam tam na tyle krótko, że przeważnie nie mam czasu się rozejrzeć za czymś poza sieciówką.

We Francji również nie jestem uzależniony od supermarketów. Bywam tam może z raz w miesiącu, bo mają mój ulubiony ryż, którego akurat nie mogę znaleźć nigdzie indziej. Raz w tygodniu jadę sobie na "rynek". Rolnicy handlują tam rano swoimi warzywami ze szklarni. Ceny są świetne, kupuję na prawie cały tydzień. Często wystarczy jeszcze na przetwory. Tutejsze supermarkety też mają w ofercie pieczywo, ale gdy masz do wyboru pyszne, chrupiące bułeczki, nikt nie będzie kupował tutejszych niedopieczonych bagietek.
Są też oczywiście wyspecjalizowane sklepy rybne, z serami, warzywniaki. Jeśli pójdzie się do tańszej dzielnicy, ceny wcale nie są większe niż w supermarkecie.
We Francji "Arab" potrafi zdzierać i ma dość mały asortyment, ale plus jest taki, że ma zawsze otwarte :).

06.01.2016 13:44
baksleszek
23
2
9 odpowiedzi
baksleszek
39
Mustard Race

Z warzywami to jest tak, że producenci (rolnicy) sprzedają do hurtowni, potem z tej samej hurtowni sprzedawane są warzywa zarówno do wielkopowierzchniowych supermarketów, małych osiedlowych sklepów i zwyczajnych straganów, rynków. Każdy sprzedawca bierze z tego samego źródła, jedyna różnica to cena i jak ktoś tego nie wie to jak frajer chodzi na te stragany, rynki i tam kupuje to samo co jest w markecie, tylko drożej xD a i w zimę ma zmarznięte warzywa i owoce, a w lato ugrzane w słońcu.

Z wędlinami i mięsem jest tak samo, przecież nie ma specjalnych masarni dla małych sklepów i dla dużych.

Najlepsze to jest z jajkami od starych bab na ryniaczu gdzie one kupują w markecie, zdrapują pieczątkę i sprzedaje za 4x ceny marketowej że niby własne jajka xD

Z pieczywem to jest tak, że nie ma różnicy, czy market, czy mały sklepik bo tak samo pieczywo jest brane z jednej piekarni, tylko jak hipermarket sprzedaje milion sztuk więcej to będzie miał niższą cenę w samej piekarni i dlatego może sprzedać taniej. W marketach mają też często własne piekarnie gdzie można kupować świeże, jeszcze gorące pieczywo.

To nie lata 90', teraz wszyscy mają to samo.

post wyedytowany przez baksleszek 2016-01-06 13:47:05
06.01.2016 00:17
4
1
Wycior, M D.
6
Konsul

Fakt że ba bazarku ździebko drożej, jak się nie chce szukać. Za to kerfury i biedry tradycyjnie zapchane przed 3Króli, ogonek do kas zawinięty dwa razy. I wszędzie słychać rosyjski, ohyda.

06.01.2016 01:04
Bullzeye_NEO
7
1
Bullzeye_NEO
223
1977

jest w tym cos racji

do osiedlowego ide wtedy, gd nie mam innej opcji, wedliny, ser i chleb kupuje w bacowce, reszte dowozi mi tesco

06.01.2016 01:39
cycu2003
9
1
cycu2003
236
Legend

Szczerze to po wędlinę i warzywa to z chęcią chodzę na warzywniak i do mięsnego typu pamso, bo tam faktycznie towar jest lepszy i świeższy, ale już reszta jak np. coca cola czy zwyczajna śmietana to wolę iść kawałek dalej do kerfura gdzie jest w miarę czysto i colę kupię za nawet 4zł a nie za 7zł a śmietanę wybiorę taką jaką potrzebuję a nie najdroższą i to z przebiciem, nie po to się marnuje czas na zarabianie pieniędzy żeby potem wywalać coś z błoto.
Druga sprawa, markety (zwłaszcza biedra) ostatnio bardzo poprawiły stan czystości w sklepie i jest tam całkiem przyjemnie, podczas gdy praktycznie każdy spożywczak (nie sieć jak żabka) jest zwyczajnie brudny, wybór marny a ceny jak już wspomniałem.
Jak ktoś mówi, że woli chodzić i wydać pieniądze w spożywczaku celowo je marnując bo "nie będzie nabijał kabzy zagranicznym firmom" to dla mnie jest niespełna rozumu i tyle.

06.01.2016 02:04
piokos
11
1
piokos
108
27 do 1
Image

- chleb biorę tylko w "Grzybkach" albo "Oskroba", gówna marketowego kijem bym nie tknął
- ogórki z bazaru - wolę dopłacić 2 zł na kg i mieć takie kiszone, że sklepiki, bronki czy kerfury mogą jedynie possać... ogórka
- wędliny i mięso to samo, nie wyobrażam sobie kupienia gdzieś indziej niż na lokalnym bazarku (czasem pod halą mirowską). W markecie kiełbasa sama się zwija ze wstydu a szynka podskakuje i szczeka.
- nabiał (sery) podobnie - tylko targowisko, marketowe co by to nie było wali gorgonzolą na kilometr
- napoje i alkohol w markecie :P (nie wiem po co to stoi w budkach z warzywami, sklepach i sklepikach (dla dekoracji? paskudny gust :))
- mydła, szampony, chustki itp Rosman. Do hipermarketa nie chce mi się biegać aby zaoszczędzić 5 zł

Sklepiki osiedlowe to pozostałość po latach '90 gdzie supermarkety to były popłuczyny po komunistycznych Społem a hipery były w powijakach.
Jakiś taki Społemowy widziałem na Bródnie przy Chodeckiej, wlazłem po coś do picia, w środku 3 klientów, 12 półek i 12 sklepowych, w fartuchach od babć klozetowych, pilnujących tychże półek. A na nich ot co każdym innym sklepie tylko 10-15% drożej. Podłoga chyba z potłuczonej glazury a sklep wysoki w którym piździ jak w kieleckim.

15 lat temu duży bazar przy Broniewskiego gdzie wszystko można było kupić i to za rozsądną cenę. Dziś to miasto duchów przez które chyba nie da się przejść bo można dostać w ryj od jakiegoś menela albo zabić się o stertę pustych "małpek". 90% to drewniane pustostany nadające się tylko na podpałkę do pieca... albo i nie bo może śmierdzieć...

Na mieście można jeszcze spotkać sporo pustych blaszaków (jak np. ten: http://tustolica.pl/budka-widmo-na-kasprowicza-zostala-tylko-cena-po-cebuli_68488 )który chyba służy tylko jako ściana pisuarowa dla styranych, podchmielonych panów wracających do domciu. Coś jak tu obok --->

Co mnie jeszcze denerwuje? Alkohole 24h co rzut kamieniem. Po kiego ch...?

No ale to nie o tym tu chyba i trochę zboczyłem z tematu. :)

post wyedytowany przez piokos 2016-01-06 02:07:35
06.01.2016 02:31
mohenjodaro
13
1
1 odpowiedź
mohenjodaro
109
na fundusz i prywatnie

Nie no, come on. Ja mieszkałem przez rok w Warszawie na Starym Mokotowie (w sumie to dwa lata, ale raz w lepszym miejscu), ulica. Narbutta. Najbliższy supermarket 700 metrów ode mnie, dookoła tylko 5 małych sklepików. Refleksje?

JEB**Ć MAŁE SKLEPIKI

Ja wiem, że polska, ja wiem, że wspieram lokalną przedsiębiorczość. Ale umówmy się, te małe sklepiki na Mokotowie to była jakaś masakra. Za butelkę 2l Coca Coli płaciło się ponad 6 zł, każdy serek, jogurt, etc. kilkadziesiąt groszy droższy, ciasno, nie bardzo jest jak się poruszać po sklepie, a jakaś franca w Wierzejkach reglamentowała torebki. Kupuję 5kg zakupów, a ona mi ZA KAŻDYM RAZEM mówi, że nie SPRZEDA mi kolejnej reklamówki, bo jedna mi spokojnie wystarczy, a o środowisko trzeba dbać.

Dzwoniłem nawet ze skargą na nią do kierownictwa, ale trochę głupio wyszło, bo tam było multum małych uliczek i powołałem się nie na tą co trzeba, a na tej drugiej też były Wierzejki... :((

06.01.2016 02:48
14
1
b212
127
Generał

Nie tylko w pełni zgodzę się z autorem i powyższymi wpisami, ale pragnę również rozszerzyć listę o wszelkie franczyzy, nie wiem czy to nie jest temat lokalny (np. w moim rodzinnym mieście tak nie jest), ale w Warszawie niektóre Carrefoury Express są tak samo słabe, jak wszelkie sklepy bez nazwy.

Jest taki jeden na Saskiej Kępie, gdzie na 5 wizyt oszukano lub próbowano mnie oszukać, uwaga, 5 razy. Mam wrażenie, że Carrefour poprzejmował wszystkie PSSy i inne gówna w Warszawie, dobrze myślę? Jeszcze niedawno u mnie pod domem baby w Carrefourze uwijały się w fartuchach, tzn. uwijały się jak im się chciało robić, raz na pół roku, bo tak to obrażone wiecznie na cały świat.

O typowo osiedlowych sklepach nawet nie wspomnę, może wyszedłem na żyłę, ale jak mi baba zaśpiewała 7 zł za Cisowiankę to wyśmiałem ją w twarz.

post wyedytowany przez b212 2016-01-06 02:49:21
06.01.2016 11:53
wert
19
1
5 odpowiedzi
wert
204
Kondotier

Ja kiedyś kupowałem na targu "od chłopa" (a raczej nosiłem zakupy ;) ) bo było lepsze i tańsze, ale od dłuższego czasu większość sprzedających to handlarze co kupują na hurtowniach - mają to samo co w sklepach, a często drożej, czyli żadna atrakcja.

Kupuję w marketach bo mogę tam od razu kupić wszystko, wybrać sobie co chcę, nikt mi łaski nie robi, że mi sprzeda i są czynne do późna. Wiem jednak że dobre wędliny i mięsa są w tym sklepie, pieczywo w piekarni, warzywa w innym a kalafior naprawdę dobry jeszcze w innym. Ale jestem wygodny i nie chce mi się latać po mieście z siatami.

Mam jednak kolegę, który prowadzi taki też osiedlowy sklepik, dba o towar, klientów jest tam zawsze miło, czysto i przyjemnie. Ma duży ruch, rozbudowywał się i jakoś mu się wiedzie. I nie siedzi też w sklepie do 16 tylko do 20, tak żeby ludzie normalni co wracają z pracy mieli szanse zrobić zakupy.

06.01.2016 12:24
21
1
Sinic
234
Legend

Miesa, wędliny to tylko w lokalnych sklepach powiązanych z masarniami. Zawsze swieze i dobre.
W supermarketach to nie wiadomo na co się trafi

Sery kupuje w Tesco. Bardzo dobre paczkowane wyroby wszelakie. Nawet te z Tesco w nazwie, co już ewenementem jest bo zwykle omijam takie produkty z daleka.

Pieczywo to tylko z piekarni bo w supermarketach masz niby tansze ale mniejsza i zdecydowanie gorszej jakości.

06.01.2016 16:40
HUtH
27
1
HUtH
120
kolega truskawkowy

Trochę się dziwię, co tu piszecie, możliwe że handel w Warszawie i niezachodniej części Polski wygląda inaczej niż np. na tym brudnym zurbanizowanum poniemieckim Górnym Śląsku, w każdym razie z jakimś brudem i niemiłą obsługą w małych sklepach spotykam się bardzo rzadko, nawet w spolemach.
Jedynie franczyzy to zło, może oprócz żabek i freshy, choć dla mnie to sklep jak wszystko inne zamknięte.
I w sumie ciekaw jestem gdzie robia zakupy mieszkajacy w centrum, bo tam wszędzie drożyzna..

05.01.2016 23:50
HUtH
3
1 odpowiedź
HUtH
120
kolega truskawkowy

Na tym też polega 'urok' małych sklepów i targowisk, że sobie idziesz tam, gdzie lubisz, a nie jesteś skazany tylko na jeden duży sklep. To chyba jasne, że w tradycyjnym handlu nie będziesz miał wszędzie tego samego korpo standardu, bo co sklep, handlarz i właściciel to inaczej jest.

Zresztą jeśli w twojej okolicy nie ma żadnego normalnego masarza i jesteś skazany na mięso i wędliny tylko z marketu to współczuje.

post wyedytowany przez HUtH 2016-01-05 23:51:36
06.01.2016 00:21
Herr Pietrus
5
Herr Pietrus
224
Ficyt

Pierwszy post - "Plus sto"

W moim osiedlowym sklepie u "lokalnego kupca-franczyzobiorcy polskiej kupieckiej sieci" drożyzna jest taka, że włosy staja dęba. Z niektórymi cenami odlecieli w kosmos tak daleko, że mijają już Plutona. Szczęśliwie mamy obok dwa paskudne markety i dwa zaborcze dyskonty. W markecie dostaję większość rzezcy i to tanio. Poza wędliną i mięsem, te lepiej kupić na pobliskim targu - a nie "u kupca", zamawiane często na zapas i stare...

06.01.2016 00:54
Szyszkłak
6
1 odpowiedź
Szyszkłak
203
RZUŁTY WONSZ PIENĆ

U mnie w pobliskiej miejscowości parę kilometrów od granicy Poznania, jest co sobotę targ na którym można dostać wiele lokalnych produktów w cenach mogących konkurować z cenami ze sklepów wielkopowierzchniowych. Jajka kurek zielononóżek, szare renety czy miód z lokalnej pasieki, a jak się wie gdzie i jak zapytać to i domowy smalczyk z pod lady czy kiełbasa ze świniobicia się trafi.

06.01.2016 01:10
Łysy Samson
8
3 odpowiedzi
Łysy Samson
99
Bass operator

Nie doświadczyłem w Warszawie żadnych z wymienionych niedogodności...

06.01.2016 02:04
Herr Pietrus
10
Herr Pietrus
224
Ficyt

ale wiesz, emeryt kupi kajzerkie po 0.25, najtańsze mleko uhate, to co go obchodzi, że u kupca majonez Winiary do siedmiu zł dobija, a u żyda z marketu ledwie do pięciu :P

06.01.2016 02:29
Herr Pietrus
12
1 odpowiedź
Herr Pietrus
224
Ficyt

Wszystko rozumiem i ze wszystkim sie zgadzam, ale...
"nabiał (sery) podobnie - tylko targowisko"? :O

Przy...ł pan żeś jak dzik w sosnę... chyba ze w stolycy na targu sprzedają serowe specjały po 50 zł/kg, minimum... :)

post wyedytowany przez Herr Pietrus 2016-01-06 02:31:38
06.01.2016 11:03
Bukary
16
Bukary
222
Legend

Do mojej wspaniałej wiochy (Podhale) również ostatnio zawitała cywilizacja i pojawił się niewielki sklep sieciowy. Ceny znacznie niższe niż u "prywatnej" konkurencji za płotem, obsługa kulturalna, a w sklepie czysto. Tymczasem "prywatna" konkurencja (w liczbie 3 sklepów w promieniu kilometra) ma problemy ze wszystkim: z kulturą, z czystością, z terminami ważności, z asortymentem...

Mówiąc krótko, w pełni się zgadzam z przedmówcami. Rację ma jednak również b212: Carreforur Express w pobliskim mieście (Zakopane) to tragedia. Być może w tej konkretnej sieci coś szwankuje.

post wyedytowany przez Bukary 2016-01-06 11:06:07
06.01.2016 16:09
.:Jj:.
24
.:Jj:.
147
    ENNIO MORRICONE    

Pan mi nie przeszkadza, dostawę teraz mam, nie widać?!

06.01.2016 16:14
davis
25
davis
201

u mnie na wsi
a u mnie w mieście tak nie ma

06.01.2016 16:26
26
1 odpowiedź
Dawid8910
88
Jestę Hejterę
Wideo

Chemia i chemia, wszędzie zła chemia.

https://www.youtube.com/watch?v=94QnJQ3KLDM

06.01.2016 17:03
NewGravedigger
28
NewGravedigger
184
spokooj grabarza

ja będąc w Budapeszcie bardzo się zdziwiłem, że sklepów w centrum jest może ze 2 na kilka skrzyżowań, natomiast większych supermarketów nie ma wcale. Duże sklepy są na obrzeżach miasta, gdzie trzeba spory czas jechać.

Po przyjeździe do Polski, gdzie na 100 metrowej ulicy potrafią być 2 żabki i 3 sklepy alkoholowe zacząłem się zastanawiać

jak oni to kur** utrzymują? Jaki z tego musi być zysk, skoro takich małych gównianych sklepików jest od nasrania. Generalnie rzuć kamnieniem i na 90% uderzy on obok sklepu albo w sam sklep. Jeszcze rozumiem, gdy są to jakieś piwa regionalne, rzeczy których w np. takich żabkach nie ma. Ale nie. Większość to malutkie, brudne sklepiki, gdzie ludwik stoi obok chleba.

06.01.2016 22:07
29
zanonimizowany998044
19
Senator

Ale DiabloManiak dobrze prawi, bo w tych małych gównach to tylko półki z piwami.

Co do przeterminowanej żywności to też jest prawda, bo jak ja np. w swoim lokalnym kupowałem to np. Pierwszy majonez z brzegu data o miesiąc w tył. Z resztą produktów było podobnie.

07.01.2016 00:28
Herr Pietrus
30
Herr Pietrus
224
Ficyt

"Warzywa, owoce, pieczywo, wędliny i mięso tylko w okolicy domowej kupuje. Cała reszta w sklepach wysoko powierzchniowych"

Nie podpisze sie w całości, bo i dobre paczkowane chleby są w markecie, i wędliny dobrych dużych producentów w sklepach - nie tylko sopocka po 12 zł - a i od pomarańczy czy jabłek z marketu nie zginę. Aczkolwiek to jest chyba dobre podsumowanie - w okolicy tylko to, cała zaś reszta - a nikt nie je jogurtów, serów żółtych czy topionych, białych, jogurtów, śmietany, masła, czekolady, makaronu, kukurydzy konserwowej, keczupu, musztardy, herbaty nikt nie pije?! - w markecie, bo tanio i wybór zacny.

07.01.2016 00:31
31
premium249440
18
Centurion

Kolejny, który tak broni bogate zagraniczne sieci. MOżna o#####. Nic dziwnego, zgadzają się na to, dlatego potem tak jest...

07.01.2016 11:18
32
szaka24
33
Konsul

socjalisci co zrobic.

Zasada jest taka: albo sklep placi podatek od swojego przychodu tak jak kazdy inny. Albo dajemy mu z jakiegos durnego sposobu ulgi i obarczamy podatkiem, bo budzet przeciez trzeba dopiac, cale spoleczenstwo.

W pierwszym przypadku mamy normalna zdrowa konkurencje gdzie i male sklepy moga szarpnac sie i konkurowac z molochami. No przynajmniej teoretycznie.
W drugim przypadku by dopiac budzet a socjalistycznych ulg zachodnim koncernom nie dawac trzeba np. tymczasowo podniesc VAT o oczko w gore.
No ale maslo w biedrze o 5gr taniej! I na te 5gr socjalistycznie zrzuci sie cale spoleczenstwo czy te maslo z biedry biere czy nie biere.
Socjalistyczna poprawnosc polityczna..

Moze dac wielkim sieciom kredyt na preferencyjnych warunkach by mogli skutecznie rozprawic sie z rodzima konkurencja? Takie kredyciki tez byly przez socjalistow rozdawane na prawo i lewo gdy np. Lidl atakowal nasz rodzimy rynek.

W lidlu i biedrze nie kupuje a podatek za 3gr tansze artykuly caly czas place.

06.01.2016 03:14
szymon_majewski
15
1 odpowiedź
szymon_majewski
114
Legend

Ja od dluzszego czasu chodze do marketow, gdzie robie zakupy spozywcze. Kiedys myslalem podobnie, ale mi to przeszlo. To wlasnie przedsiebiorcy sa wspierani przez markety, taka firma Dawtona, jeszcze 10 lat temu to bylo malenstwo, ale poszli w kierunku produkcji marek wlasnych dla marketow i dzisiaj nie dosc, ze firma bardzo sie rozrosla, to jeszcze inne ida w jej slady. Zeby bylo smieszniej, to chodzeniem do "malych sklepikow" wspieramy nie "przedsiebiorcow", a konkretnego wlasciciela sklepu. Nawet w przypadku tak zwanych sieciowek typu Lewiatan, Zabka czy abc, sa to wlasnosci spolki zagranicznej o ile sie dobrze orientuje. Bylem niedawno w "malym sklepiku" we wsi obok, kupilem jaja i chlebek. Zaplacilem prawie 12 zlotych. Gdyby "na emigracji" funkcjonowal taki system malych sklepikow i nie byloby marketow, to jakies 90% ludzi by wrocilo z miejsca, zeby moc robic zakupy w biedrze :P Niestety taka jest prawda, w USA wiekszosc populacji od lat robi zakupy w supermarketach, to nie jest nic nadzwyczajnego. Gdyby nawet zlikwidowac WSZYSTKIE markety, a zostalyby przy zyciu tylko takie male sklepiki, to ceny wcale by nie zmalaly az tak bardzo.
Inna sprawa, ze markety przy i tak czesto bardzo niskich cenach, zarabiaja na nas bardzo duzo, nawet obnizajac ceny wszystkich produktow o 1/3 wyszliby na swoje. To chyba cos znaczy. Tak czy siak nie zrezygnuje z zakupow w markeach, nawet jesli rzad nalozy na nich podatki i ceny wzrosna, usprawiedliwiajac sie uciskiem podatkowym, bo moge tam kupic wszystko czego potrzebuje. I jesli w markecie moge kupic wspomniane wyzej jaja i chlebek za 7 zlotych, zamiast za 12, to nie mam powodow, zeby sie zastanawiac.

06.01.2016 11:31
18
el.kocyk
175
Legend

ja napisze jakie mam doswiadczenia z Brukseli
hipermarketow jest tu tyle co kot naplakal, w ogole do nich nie jezdze, to tak na poczatek
kolo domu mam supermarket carrefoura, delikatesy Delhaize I supermarket, jak my go nazywamy, "u Araba"
do tego 3 polskie sklepy I piekarnie

pieczywa malo co kupuje,a le jak juz to w piekarni wlasnie, wiekszosc pieke sam

co do innych rzeczy - wiekszosc rzeczy w carrefourze pod domem, ale mieso, to tylko na najwiekszym targu w Brukseli albo w supermarkecie "Arab"
nie 10, nie 20 a 100 x lepsze niz to ze zwyklych sklepow
swieze, pyszne I duzo tansze (porownanie - piersi z kurczaka 12-14 euro a 5 euro na targu)

warzywa, owoce, jajka - tez "Arab", wszystko super swieze, wielki wybor, to wlasciwie taki prawie ze targ, tylko ze sklep:)
w niedziele sklepy zamkniete wtedy zostaja targi i sa swietne
super sery, super warzywa, owoce, super wedliny
warzywa owoce tanie, reszta juz nie bardzo:)
w sklepie typu Carrefour w ogole nie kupuje takich rzeczy

w polskich sklepach, takich malych wlasnie tylko polskie produkty, ktorych mi brak, jak smietana 18% czy kubus dla dziecka czasami

innych malych sklepow nie odwiedzam

06.01.2016 12:37
tygrysek
📄
22
tygrysek
249
porywacz zwłok

a u mnie niedaleko Poznania jest biedra i jakieś małe franczyzny, ale każdy zdrowy na umyśle lokalny wieśniak wie o tym, że po produkty codzienne idzie się do sklepu polskiego, do którego Pani właścicielka zamawia towar świadomie. statystycznie towary są droższe od biedronkowych o jakieś 10% ale różnica jest dramatyczna na korzyść sklepu polskiego. pieczywo jest lokalne, że nawet mój dziadek stwierdził, że chleb smakuje jak przedwojenny, owoce lecą z dużych zagranicznych sieci a warzywa zawsze są towarami lokalnymi. jednego dnia masz maliny a innego truskawki czy borówki. jednego dnia masz ryby bo właścicielka dostała świeże a innego dnia sery. oczywiście franczyzny się przydają, bo o 23 to jedyne źródło piwa czy mąki. oczywistym jest, że jaja czy mleko kupuje się za płotem od sąsiada co ma krowy czy też co ma kurki. jak chce się mięsa, to mamy sklep bystrego w którym towary zawsze pierwsza klasa a oczywistym jest, że jak chcesz tanio mieć mięso to idziesz do gospodarza i kupujesz pół świniaka czy też interesujący kawał krowy i sam sobie obrabiasz (co pół roku pół świniaka i 50 kg wołowiny kupuję i wędzę oraz zaprawiam w słoiki, bo inne mięso mi słabo smakuje)

najtańsze nie znaczy najlepsze. oczywiście jak idziesz tylko po colę to lepiej wybrać tańsze miejsce, ale kupowanie pyrów czy sera w biedrze to jak plucie sobie w talerz. małe franczyzny przydatne do wyzyskiwania ludzi i piwa przed północą

05.01.2016 23:47
2
2 odpowiedzi
zanonimizowany956494
25
Legend

Widze że #warszawatakapiekna :D
W takim razie zapraszam na Śląsk gdzie towarów od zaje..... a cola nie kosztuje 4,99 ani 7zł tylko 2,19zł za 2L baniak Coli wiśniowej (biedronka)

Po drugie nigdy nie spotkałem sie z kupnem przeterminowanych produktów :P

Forum: Takie, te duże sklepy i sieci złe ...