Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 maja 2009, 14:06

autor: Adam Kaczmarek

Speedway Liga - recenzja gry

Speedway Liga to kolejna propozycja Techlandu po FIM Speedway Grand Prix 3. Pomimo pewnych niedoskonałości to pozycja obowiązkowa dla miłośników żużla.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Po zeszłorocznym zakalcu, jakim był FIM Speedway Grand Prix 3, rodzimy Techland postanowił wziąć się ostro do pracy. Po licznych błaganiach fanów czarnego sportu skupił się na odwzorowaniu rodzimych rozgrywek. Tym sposobem w Speedway Liga walczymy nie indywidualnie, a w drużynie. Czy jednak zespół deweloperski posiadający w swoim ręku patent na wydawanie wirtualnego żużla uniknął błędów i dał kibicom wymarzony produkt? Nie ukrywam, że do momentu pierwszego uruchomienia gry byłem nastawiony do niej dość sceptycznie, a swoje wymagania ograniczyłem do niezbędnego minimum – ot chciałem się trochę rozluźnić i pobawić w coś innego niż FPS-y.

„Jeżeli nie Techland, to kto?” – tak mniej więcej brzmiało najpopularniejsze pytanie zadawane na forach dyskusyjnych. Za wrocławskim studiem przemawia doświadczenie, autorski silnik graficzny oraz katalog całkiem dobrych pozycji, w które zagrywają się tysiące Polaków. Ale różnica między promowaniem kolejnej strzelaniny a promowaniem symulatora żużla jest na tyle duża, że nikt poza Techlandem nie odważył się w ostatnich latach na tak ryzykowny krok. I wiecie co? Postęp jest. Nie jest to oczywiście ogromny skok jakościowy, ale już w głównym menu poczułem jakże miły powiew świeżości, który zasugerował, że komuś chciało się przy tym pracować.

Lubię czasem na finiszu pogardliwie zerknąć w tył.

Do wyboru mamy dwa tryby – dla pojedynczego gracza lub multiplayer. Rozgrywka wieloosobowa to niestety kula u nogi SL. Brak jakichkolwiek opcji organizacji meczów i podziałów na drużyny skutecznie odstrasza użytkowników. Tu gracz pozostawiony jest sam sobie. Wchodzimy na serwer, ścigamy się w biegach i zdobywamy punkty. Ale po co? Żadnej korzyści z tego nie ma. Zero statystyk, tabel, po prostu nic, co mogłoby przykuć do monitora na dłuższy czas. Jedyną ciekawostką jest bezkolizyjny system wyścigów. Pomysł ten zaczerpnięto z Trackmanii. Gracze, ścigając się, są maksymalnie zabezpieczeni przed wypadkami, gdyż przenikają przez siebie. Ma to swoje dobre i złe strony. Preferuje agresywny styl jazdy nawet przy wysokim pingu serwera, aczkolwiek eliminuje pierwiastek taktyki i zdrowego myślenia. Ja pozostaję w tej kwestii neutralny. Zwłaszcza, że multiplayer zdążył mi się już znudzić.

Drugi tryb przeznaczony jest dla pojedynczego gracza i jest on na szczęście bardziej rozbudowany. Kryje w sobie zwykły trening, pojedynczy bieg, mecz oraz Ligę. Pierwsze 3 rodzaje rozgrywki nie wymagają obszernego komentarza, natomiast Liga to główne źródło zabawy i najmocniejszy element programu. Przy wyborze drużyn (do dyspozycji oddano aż 3 ligi) wyskakuje niestety pierwszy ubytek, a mianowicie brak licencji. Godła drużyn wyglądają jak prace gimnazjalistów w konkursie na logo szkoły, a nazwy... nazw nie ma, są jedynie miasta. Cóż, szkoda, bo chętnie pohulałbym jakimś Falubazem czy Unią po krajowych torach. Muszę czekać na modyfikacje przygotowywane przez fanów za pośrednictwem dołączonego do gry edytora. Swoją drogą – miły gest ze strony Techlandu.

Po wyborze drużyny i stworzeniu zawodnika trafiamy do garażu – naszego centrum informacji o lidze i sprzęcie. Przypomina on w pewnym sensie menu z Race Driver: GRID. W tło wklejono pracujących mechaników, a użytkownik przewija kolejne ekrany z tekstem. To idealne rozwiązanie, zwłaszcza w kontekście dość topornych propozycji z FIM 3. Pomimo dobrej estetyki i przejrzystości w oczy rzuca się zgrzyt związany z tabelami i kalendarzem. Podobnie jak w trybie wieloosobowym brakuje tu fundamentalnych statystyk dla zawodników. Liczba rozegranych meczów i zdobytych punktów przez drużyny to zdecydowanie za mało jak na potrzeby kibica. Nie ma tu żadnej wzmianki o indywidualnych zdobyczach, średniej na wyścig, liczby wykluczeń etc. Kalendarz meczów również prezentuje się mizernie. Nie postarano się nawet o daty zawodów, a pole zwane „informacjami dodatkowymi” przedstawia jedynie wynik.

Trochę uciechy dla oka kibica.

Zdecydowanie ciekawiej przedstawia się tuning. Techland zrezygnował z opcji zmiany przełożenia biegów, w zamian dając miłośnikom kolejne części maszyny do zakupu i montażu. Zaopatrzyć możemy się nie tylko w ramę czy silnik, ale także w smary, krzywkę i zębatki. Każdy z detali ma pewien wpływ na osiągi zobrazowane w formie 6 wskaźników: przyśpieszenie, prędkość, przyczepność, sterowność, ryzyko defektu i stan ogólny. Jeżeli któryś z nich zostanie zaniedbany – szanse na zwycięstwo zmaleją. Elementy wyposażenia w trakcie zawodów zużywają się nie tylko z powodu wypadków, ale także w wyniku zwykłych płynnych przejazdów. Do zakupów nowych części potrzebna jest forsa, a ta przelewana jest na konto gracza po zawodach i ewentualnie po trafieniu kuponu w zakładach bukmacherskich.

Mecze rozgrywane są zgodnie z obowiązującymi standardami. Tuż obok dwójki przeciwników znajduje się gracz oraz jego partner. W duecie walczymy o jak największe zdobycze punktowe dla zespołu. W przerwie między biegami dozwolona jest naprawa lub modyfikacja motoru, aczkolwiek otrzymujemy na to skromne 5 minut. Nie jest to dużo, wziąwszy pod uwagę fakt, że na wymianę dowolnej części potrzeba 3 minuty. Co ciekawe – poziom zużycia np. silnika nie wpływa na długość jego naprawy. Domyślnie użytkownik bierze udział w 5 biegach. Cyfra ta może ulec zmianie. Za pomocą tzw. rezerwy taktycznej lub złotej rezerwy gracz zastępuje sztuczną inteligencję w niektórych biegach i tylko w konkretnych momentach.

A jak spisuje się AI? Jest lepsza. Przede wszystkim nie powoduje częstych upadków, stara się jeździć spokojnie, ale także popełnia błędy. Techland nie do końca poradził sobie jednak z modułem kierowania drużyną, który praktycznie nie istnieje. Gracz jeździ w parze zawsze z tym samym zawodnikiem. Lista żużlowców nie zmienia się przez kolejne mecze. Brak tu zwłaszcza opcji transferów, która z pewnością urozmaiciłaby zabawę. W pewnym etapie na swoim koncie miałem już tyle kasy, że nie wiedziałem, co z nią zrobić. Po mniej więcej 1 sezonie do gry wkrada się nuda, a to jest już niedopuszczalne.

Największą bolączką FIM Speedway Grand Prix 3 był słabiutki, zręcznościowy model jazdy. Techland poszedł w tej kwestii mocno do przodu. Naturalnie w ciągu roku trudno dojść do perfekcji, niemniej wrocławianie właśnie ku niej obrali kurs. Zręcznościowy tryb nie wymaga dłuższej nauki. Jest prościutki, banalny, w sam raz dla laika. Więcej frajdy daje za to tryb symulacji. To tu zaczyna się właściwa walka na torze i krystalizuje się styl jazdy. Pierwszym elementem, który absorbuje gracza, jest regulacja sprzęgła. Jeśli przesadzimy – stójka na starcie gwarantowana. Po drugie, zawodnikiem na wirażach trzeba umiejętnie kierować, aby nie zarzucić tyłem i w konsekwencji nie wywinąć orła. Praktycznie jedynym minusem są tzw. wyłamania na prostej. Ciężko wówczas skorygować tor jazdy i łatwo przywalić w bandę.

Na niektórych stadionach panuje wzorowa atmosfera.

Oprawa graficzna bazuje na sprawdzonym silniku Chrome. Szczyt możliwości dzisiejszych komputerów to nie jest, ale dziwnym trafem udało się zachować swojską atmosferę stadionów i zawodów. Obiekty, na których śmigamy motorami, prezentują się naprawdę ładnie. I choć nie są w 100% odwzorowane zgodnie z oryginałami, to wywołują pozytywne odczucia. Szkoda jedynie sztywnej, płaskiej i brzydkiej widowni na trybunach. W stosunku do poprzednika poprawiła się natomiast animacja postaci. Jest żwawa, bardzo naturalna. Niewiele da się zarzucić mocnej ścieżce dźwiękowej. Dużo dobrych, typowo alternatywnych kawałków z gitarowymi riffami niekoniecznie wszystkim przypadnie do gustu, ale pasują one do klimatu tego sportu jak ulał.

Speedawy Liga to tytuł daleki od doskonałości, aczkolwiek znacznie lepszy od poprzedniej produkcji Techlandu. Uchybienia związane ze statystykami oraz z organizacją zespołu wynagradza poprawiony model jazdy i przyjemny klimat rozgrywek. Szkoda również zmarnowanego trybu wieloosobowego, który nie zapewnia wielkich emocji i wydaje się dodany nieco na siłę. Jednak fani żużla nie powinni rozkładać rąk, wszak otrzymują kolejną grę na bazie tego, jakby nie było niszowego, sportu. Mimo wszystko liczę, że za 2-3 lata seria Speedway Liga będzie towarem eksportowym, którego nie będziemy się wstydzić.

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • poprawiony model jazdy, zwłaszcza w trybie symulacji;
  • przyjemna oprawa graficzna;
  • swojski klimat – to w końcu polska liga;
  • dołączony do gry edytor;
  • mocna ścieżka dźwiękowa, idealne pasująca do atmosfery żużla;
  • kilka poprawek w tuningu – więcej części do zakupu, garaż w trakcie wyścigu itp.

MINUSY:

  • brak licencji (ale to drobnostka);
  • dużo uchybień związanych ze statystykami zawodów;
  • brak wpływu na dobór partnerów w biegach;
  • zmarnowany potencjał trybu wieloosobowego;
  • kilka niedoróbek graficznych, np. płaska widownia;
  • po pierwszym sezonie zaczyna się nudzić.
Speedway Liga - recenzja gry
Speedway Liga - recenzja gry

Recenzja gry

Speedway Liga to kolejna propozycja Techlandu po FIM Speedway Grand Prix 3. Pomimo pewnych niedoskonałości to pozycja obowiązkowa dla miłośników żużla.

Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek
Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek

Recenzja gry

Podchodziłem do Super Mario Bros. Wonder z dużą rezerwą, bo ostatnie platformówki 2D z udziałem hydraulika były mocno odtwórcze i nie miały tej magii co kiedyś. Okazało się jednak, że Nintendo odrobiło zadanie domowe.

Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy
Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy

Recenzja gry

LEGO Star Wars Skywalker Saga, choć nieidealne, dostarcza na rynek cenny ładunek, którego chyba wszyscy teraz potrzebujemy: czystą rozrywkę pozbawioną ciężkiej fabuły i trudnych emocji. Suchy humor, ulubione uniwersum i tysiące znajdziek.