Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 kwietnia 2001, 12:14

autor: Wojciech Szajdak

Battle Isle: The Andosia War - recenzja gry

Celem ludzi z Blue Byte było stworzenie gry o takiej głębi, jakiej nie dorównuje żaden inny gatunek gier komputerowych. Postanowiono połączyć elementy dwóch popularnych obecnie gatunków strategii: RTS ze starą, poczciwą turówką.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ta gra to najnowsza część znanej strategicznej sagi, której początki sięgają jeszcze roku 1991, kiedy to na rynku ukazała się pierwsza Battle Isle. Gra wydana przez mało wtedy znaną niemiecką firmę Blue Byte szybko zdobyła spore uznanie komputerowych strategów na całym świecie. Dla przypomnienia warto wspomnieć, że w roku 1997 ukazała się Incubation - czwarta część serii, tym razem oprawiona już w grafikę trójwymiarową. Jak informuje wydawca łącznie sprzedano ponad 650 000 kopii gier z tej serii.

Na kolejną porcję symulacji konfliktu długo trzeba było czekać. Celem ludzi z Blue Byte było stworzenie gry o takiej głębi, jakiej nie dorównuje żaden inny gatunek gier komputerowych. Postanowiono połączyć elementy dwóch popularnych obecnie gatunków strategii: RTS ze starą, poczciwą turówką. Gra działa oczywiście w całkowicie trójwymiarowym środowisku, za którego opracowanie odpowiedzialni są młodzi, zdolni programiści z Bratysławy.

Instalacja nie sprawia najmniejszych kłopotów. Wymagana konfiguracja minimalna do uruchomienia gry to Pentium II, 64 MB RAM, karta 3D z 8MB RAM, Windows 9x/Me/2000 oraz około 300MB wolnej przestrzeni na dysku twardym. Jeśli zamierzamy grać w trybie wieloosobowym w sieci Internet, program instalacyjny dodatkowo skopiuje odpowiednie pliki dla drugiej wersji środowiska Java.

Akcja Battle Isle – the Andosia War ma miejsce na planecie Chromos. Jest rok 345 Nowej Ery. Pod przywództwem tajemniczej Najwyższej Kapłanki powstała, a następnie szybko rozrosła się w olbrzymią potęgę militarną sekta „Dzieci Haris”. Jej celem jest doprowadzenie dotychczasowych władz do upadku oraz wprowadzenie dyktatury charyzmatycznej liderki. Hasło przewodnie sekty to „Pokój dzięki wojnie!”. Ponadto wszystko wskazuje na to, że grupa zajmuje się produkcją rzadkiego specyfiku o nazwie Andozja. Po niespodziewanym ataku, w wyniku którego rozgromione zostały oddziały rządowe, władze planety otrzymały enigmatyczną propozycję od przywódczyni sekty. Tak zaczyna się piąta odsłona Battle Isle.

Oczywiście stanąć można po każdej ze stron konfliktu. W trybie gry dla jednego gracza do rozegrania są dwie kampanie zawierające razem 22 misje. Akcja gry toczy się na archipelagu, tak więc terenem na którym ma miejsce wojna są wyspy. Każdy z graczy posiada jedną tzw. wyspę gospodarczą. To właśnie tu należy zatroszczyć się o tworzenie budowli i jednostek, wytwarzanie energii oraz prowadzenie badań nad nowymi technologiami. Budowanie potężnej infrastruktury ekonomicznej opiera się w głównej mierze na odpowiednim gospodarowaniu surowcami (woda, żelazo, aldinium, stal, energia). Wszystko po to, by następnie przetransportować stworzoną armię na tzw. wyspę bojową. Na niej z kolei należy wykonywać wyznaczone zadania, które w kolejnych misjach potrafią znacznie się różnić. Czasami trzeba zniszczyć jednostki wroga, zdobyć wskazany teren lub wykonać tajne rozkazy. W tym celu przydać się powinno stałe utrzymywanie łączności z bazą, które odbywa się za pomocą przekaźników energii oraz specjalnych jednostek zwanych „mrówkami”.

Jak już wcześniej wspomniałem najnowsza Battle Isle to połączenie strategii czasu rzeczywistego z klasyczną grą podzieloną na tury. Budowanie struktury gospodarczej, zarządzanie surowcami i energią oraz budowa jednostek odbywa się właśnie w czasie rzeczywistym, podczas gdy walka przebiega w systemie turowym. Trzeba przyznać, że takie podejście do rozgrywki jest bardzo nowatorskie. Tym bardziej szkoda, że nie wszystko się sprawdza. Przykładem może być limit czasu, który każdy z graczy ma do swojej dyspozycji. Najbardziej denerwuje, fakt że w żaden sposób nie da się przerwać tury komputera. Zabawa niepotrzebnie się wtedy wydłuża, co skutecznie potrafi zepsuć nawet najlepszy nastrój. W trybie gry dla jednego gracza irytować może również niezbyt wysoka inteligencja sterowanych przez komputer jednostek. A już najbardziej denerwujący jest moment, gdy wszystkie cele misji zostały już wypełnione, ale nie zlikwidowano jednej, ukrytej gdzieś w terenie jednostki. Łatwo sobie chyba wyobrazić jak wiele problemów sprawia przeczesywanie map w systemie turowym.

Wizualnie nowa Battle Isle prezentuje się bardzo dobrze. Gra w pełni wykorzystuje możliwości jakie dają w dzisiejszych czasach akceleratory grafiki trójwymiarowej. Świat dzięki temu wygląda wręcz kapitalnie. Drzewa, góry, a w szczególności falująca woda są wyjątkowo realistyczne. Uroku umiejętnie dodaje specyficzna kolorystyka, zmieniające się warunki pogodowe oraz pory dnia i roku. Wszystkie 23 rodzaje budynków oraz ponad 40 dostępnych jednostek (które w trakcie gry zdobywają doświadczenie, a można je jeszcze dodatkowo modernizować) przedstawiono z dbałością o najmniejsze detale. Ponadto wszystkie wybuchy w dynamiczny sposób zmieniają oświetlenie najbliższego obszaru, co jeszcze bardziej zwiększa wrażenia estetyczne. Oczywiście gracz ma możliwość zmieniania kąta pochylenia kamery, może też ją przybliżać, bądź oddalać. Dzięki temu akcję obserwować można np. z „lotu ptaka” lub oczyma naszych podwładnych.

Dźwięk i muzyka stoją na równie wysokim poziomie. Gdy planujemy taktykę przygrywa ciekawa, dynamiczna muzyka. Natomiast gdy myśli komputer wsłuchać się można w ciekawe odgłosy generowane przez otoczenie. Gra została wydana w całości po polsku, co powinno zachęcić do jej kupna mniej wprawionych w języku Szekspira.

Ogółem Battle Isle: The Andosia War to gra udana. Należy jednak zaznaczyć, że stworzono ją z myślą o prawdziwych strategach. Powinna zaciekawić głównie fanów serii oraz innych maniaków turówek, albowiem element RTS z pewnością nie jest tym dominującym. Lubiący granie w trybie wieloosobowym będą tym bardziej zadowoleni. Możliwa jest bowiem rozgrywka za pośrednictwem sieci lokalnej nawet dla ośmiu graczy, należących do dwóch drużyn. Za pośrednictwem uruchomionego serwera Battle Isle grać można też przez Internet. Firma Blue Byte udostępnia m.in. rozbudowany serwis z forum dyskusyjnym oraz precyzyjnymi statystykami graczy. Pudełko z grą zawiera również polską wersję Incubation.

Wojciech „eg0n” Szajdak

Battle Isle: The Andosia War - recenzja gry
Battle Isle: The Andosia War - recenzja gry

Recenzja gry

Celem ludzi z Blue Byte było stworzenie gry o takiej głębi, jakiej nie dorównuje żaden inny gatunek gier komputerowych. Postanowiono połączyć elementy dwóch popularnych obecnie gatunków strategii: RTS ze starą, poczciwą turówką.

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.