Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 31 stycznia 2006, 13:09

autor: Malwina Kalinowska

Gods: Kraina Nieskończoności - recenzja gry - Strona 3

Rozwinięty handel i potwory do bicia. Z drugiej strony poczucie pustki i biedoty. Z całą pewnością Gods coś w sobie mają, co do nich przyciąga, ale może to być tęsknota za erpegami.

Dla zwiększenia realizmu, bohaterowie są zmuszeni od czasu do czasu jeść i pić. Mogą nawet się upić, co znajduje odzwierciedlenie w czasowej zmianie cech. Stan urżnięcia bardzo logicznie zwiększa siłę i zmniejsza inteligencję. Na szczęście nie muszą korzystać z łazienki. Gdyby tak było, gra nazywałaby się The Sims: Gods.

Jest wszelako w grze dziedzina, która wymagałaby dopracowania. Są to dialogi. Jak na grę RPG zaserwowano stanowczo zbyt mały wybór opcji dialogowych. Połowa rozmów prowadzonych z napotkanymi postaciami ogranicza działania gracza do bezmyślnego klikania na „kontynuuj”. Nie ma finezyjnego wyboru między subtelnymi odcieniami wypowiedzi, ani żadnej cechy pozwalającej na wydobycie z rozmówcy większej ilości danych. Szkoda. Spolszczenia gry dokonała firma Cenega i poszła w swych działaniach na łatwiznę ograniczając tłumaczenie do tekstów pisanych. W dodatku zostawiła nieco literówek. Dziennik głównej bohaterki rejestruje wszystkie dialogi, ale są problemy z przesuwaniem dłuższego tekstu, co uniemożliwia odtworzenie dalszych części długich dialogów. Przez to niepodobna odtworzyć brzmienia ważnych imion i nazw, co utrudnia grę. Trudno określić, czyja to wina; producenta czy tłumacza.

Często spotyka się na drodze wrogów: zwierzęta, potwory i ludzi, wśród których trafiają się magowie miotający zaklęcia.

Grę zrobili Słowacy i patriotycznie nadali przaśne, słowiańskie nazwy w rejonie świata Antasian zamieszkanym przez ludzi. Dla Polaków to miłe i łatwe do zapamiętywania, szczególnie swojsko brzmi „Przełęcz Garwolińska”. Pozostałe, nieludzkie obszary mają już bardziej internacjonalne nazewnictwo, a elfy wtrącają czasem do rozmów górnolotności w swoim własnym języku.

Jak przystało na świat gry fabularnej, są mapki poszczególnych obszarów i mapa całego świata. Na mini-mapach pojawiają się znaczki umiejscowienia wszystkich postaci i kupców, z którymi drużyna miała kontakt. Świetnym rozwiązaniem i miłą niespodzianką jest wyświetlanie pełnego spisu towarów, jakimi handlują kupcy przy oznaczających ich kropkach. Większość map w grze nie obejmuje pełnego obszaru, ale mini-mapy można przesuwać, by zobaczyć, co jest dalej, ale mapy głównej już nie. Dlatego podróże do odległych miejscowości trzeba w późniejszych etapach gry odbywać na raty.