Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 grudnia 2005, 14:33

autor: Piotr Deja

Star Wolves: Gwiezdne Wilki - recenzja gry

Star Wolves to zgrabne połączenie cRPG-a i RTS-a. Gra zabiera nas w XXII wiek, gdzie stajemy na czele grupy najemników o nazwie Gwiezdne Wilki. Robota legalna półlegalna czy nielegalna – co za różnica? Liczą się przecież tylko pieniądze.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Piraci coraz bardziej dają się we znaki. Nie dość, że zniszczyli transport, którego byłeś pilotem, to jeszcze ukradli statek twojemu kumplowi – Ace’owi. Jak widać, całkowicie legalna robota zupełnie się nie sprawdza w kosmosie, gdzie cesarstwo próbuje bezskutecznie wprowadzić porządek, piraci dokazują jak mogą, korporacje skaczą sobie do gardeł, a zewsząd dochodzą plotki o istnieniu obcych. Ale z drugiej strony jest to sytuacja, w której można nieźle zarobić. Legalnie, półlegalnie czy nielegalnie – co za różnica, liczą się pieniądze. Dlatego obaj postanawiacie połączyć siły i założyć grupę najemników o nazwie „Gwiezdne Wilki”.

Star Wolves to zgrabne połączenie cRPG-a i strategii czasu rzeczywistego, całkiem udany debiut nieznanej dotąd rosyjskiej firmy Xbow Software. Gra zabiera nas w XXII wiek, gdy ludzkość opanowała technikę budowania portali potrafiących przenosić ogromne statki kosmiczne na drugi koniec galaktyki w mgnieniu oka. To doprowadziło do ogromnej ekspansji ludzkości w zakresie wcześniej niemożliwym do osiągnięcia.

Kto powiedział, że kosmos jest czarny?

Grę zaczynamy od stworzenia postaci. Nie ma tu zbyt wielu możliwości, lecz z drugiej strony nie prowadzi to do komplikacji. Najpierw wpisujemy imię naszego bohatera (niestety dla graczy płci żeńskiej – płeć bohatera jest z góry ustalona i jest to mężczyzna), a potem wybieramy jedną z czterech ścieżek rozwoju. Możemy skupić się na pilotażu, walce strzeleckiej (działka, lasery), walce rakietowej lub opanowaniu technik elektronicznych. W grze, razem z bohaterem, będziemy dowodzić maksymalnie sześcioma pilotami, z czego każdy pilot ma własny statek (który potem i tak wymieniamy na nowy, lepszy) i własne umiejętności. Do sześciu statków kosmicznych dochodzi także wielki statek-matka. Jest to coś w rodzaju ruchomej bazy, znacznie wytrzymalszej, lecz także mniej mobilnej w porównaniu do małych statków. Na tym różnice się nie kończą – statek-matka może ściągać łupy specjalnym laserem (pozostałości po zniszczonych statkach, twoich jak i przeciwnika) oraz naprawiać uszkodzone statki, które znajdą się na jego pokładzie, a także uzupełniać ich zapasy rakiet. A ponieważ statek-matka jest ciężko opancerzony i uzbrojony, to właściwie zawsze najlepiej jest atakować nim i resztą pilotów jakiegokolwiek przeciwnika. Jest też druga strona medalu – jeśli wrogowie zniszczą statek-matkę, to gra kończy się porażką.

Inaczej sprawa ma się w przypadku statków kosmicznych. Jeśli taki zostanie zniszczony, to możemy zawsze statkiem-bazą znaleźć i zabrać na pokład kapsułę ratunkową z pilotem (jednak będziemy zmuszeni kupić mu potem nowy statek, więc najlepiej po prostu wgrać grę i spróbować jeszcze raz). Poznawanie nowych pilotów i włączanie ich do drużyny przypomina gry cRPG, a wszystko przez nietypowe okoliczności, jakie towarzyszą poszerzaniu szeregów Gwiezdnych Wilków. Do tego każdy z pilotów ma własną historię. Jednak tutaj znów uproszczenie – nie musimy się martwić, że staniemy przed dylematem, kogo wybrać. Niekiedy piloci sami się do nas przyłączają (czy tego chcemy czy nie), czasami też sami odchodzą. Ale na raz ich całkowita liczba nie przekroczy nigdy sześciu – czyli maksymalnej liczby miejsc w drużynie.

Kolejny element gier fabularnych to punkty doświadczenia, które dostajemy po wykonaniu misji. Ich liczba zależna jest od tego, jak się sprawdziliśmy, a punkty inwestujemy w jedną z czterech wspomnianych kategorii lub w specjalne umiejętności (np. czarny rynek umożliwia kupno rzeczy niedostępnych na zwykłym rynku – po znacznie wyższej cenie oczywiście). Rozwój dotyczy zarówno postaci gracza, jak i innych pilotów.

Jednak nawet as kosmicznej przestrzeni nie zrobiłby nic bez odpowiedniego sprzętu. Nie martwmy się jednak, bo nie dość, że piloci dołączają do nas z własnymi myśliwcami, to mamy jeszcze stocznię i czarny rynek pomiędzy misjami oraz łupy zdobywane podczas misji. Jest w czym wybierać. Samych myśliwców jest kilkanaście, w trzech jakościowych kategoriach. W grze napotkamy też inne statki kosmiczne: transportowce, krążowniki, różne machiny obcych, jednak nie możemy nad nimi sprawować kontroli. Każdy ze statków ma określoną liczbę miejsc na sprzęt – przypomina to cRPG-owe ekwipowanie postaci. Możemy to robić i pomiędzy misjami, i w ich trakcie. Sprzęt podzielony został na cztery kategorie: lekkie działka, ciężkie działa, rakiety i moduły systemowe (antyrakietowe, maskujące, naprawcze etc.). Razem jest tego około kilkadziesiąt sztuk. Niektóre z nich są dostępne tylko na czarnym rynku, inne – w misjach, zebrane ze zniszczonych transportowców przeciwnika. Podczas misji będziesz mógł także zdobywać kontenery transportowe, ale z nimi nie można nic zrobić poza sprzedażą. Zawsze to jednak jakiś profit. Radzę jednak uważać na uran – łatwo go wykryć, a przewóz bez zezwolenia jest nielegalny (z drugiej strony, jeśli już przyłapie cię straż – od czego są łapówki?).

Sterowanie natomiast powiela czysto RTS-owe schematy. Nie możemy bezpośrednio sterować naszymi statkami, wydajemy im rozkazy ruchu, ataku itp. jak w grach strategicznych. Możemy też łączyć nasze statki w formacje ze skrzydłami, jest to o tyle przydatne, iż niektóre moduły systemowe mają wpływ nie tylko na statek właściciela, lecz także na inne. Ważną rolę odgrywają wspomniane już specjalne umiejętności, np. szczęście, zablokowanie innego statku, zabójcza precyzja strzałów i tym podobne. Najczęściej trwają one kilkadziesiąt sekund i można ich użyć kilka razy na misję.

Kosmiczny hipermarket, czyli stocznia. To tu dokonujemy wszystkich niezbędnych zakupów.

Misji jest ponad trzydzieści. Trzeba przyznać, że zostały całkiem ciekawie skonstruowane. Prócz głównych celów dostajemy także poboczne za dodatkowe pieniądze – jeśli oczywiście te poboczne znajdziemy. Jest tu także wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i niespodzianek. Co prawda kampania dla pojedynczego gracza jest liniowa, jednak często mamy do wyboru różne misje i sami decydujemy, z którą rozprawimy się najpierw. Kilka razy będzie też tak, że niektóre misje wykluczą się nawzajem i to od nas będzie zależało którą wybierzemy. Do RTS-owej walki i eksploracji dochodzą także cRPG-owe rozmowy z postaciami, gdzie możemy wybrać jedną z kilku odpowiedzi. Dotyczy to wielu rzeczy, od prostych – jak zgoda (lub nie) na wykonanie dla kogoś zadania, poprzez wybór pomiędzy honorem a pieniążkami, do poważnych – wpływających na to, jak gra się zakończy. Pracodawcy są różni – mogą to być piraci, cesarstwo, niezależni naukowcy, korporacje i inne osoby. Zadania też są różne – od niszczenia statków czy transporterów, poprzez kradzież ładunku, eskortę, do rozpoznania i patrolu lub przygotowania zasadzki. Za każdą misję dostajemy pieniądze, do tego dochodzi kasa z pobocznych celów misji i z kapsuł ratunkowych złowionych przez statek-bazę, zawierających zestrzelonych przez nas piratów.

Grafika jest całkiem ładna, kosmos kolorowy, wokół planety, gwiazdy... Równie elegancko przedstawiają się statki i bazy kosmiczne, a także wielkie wybuchy. Gorzej ma się sprawa z mniejszymi wybuchami, które są zdecydowanie za płaskie. Szkoda też, że RTS-owa perspektywa nie pozwala docenić modeli statków – trudno zauważyć np. to, że widać na myśliwcu rodzaj zamontowanej broni. Mam natomiast zastrzeżenia co do ekranu pomiędzy misjami. Jest zdecydowanie... za suchy, za mało w nim bajerów. Jedyna animacja to ta, którą sami tworzymy przewijając broń czy odbierając wiadomości od potencjalnych pracodawców. Myślę, że niedużym problemem byłoby przy kupnie myśliwca dać graczowi możliwość obejrzenia go w pełnym 3D, a nie tylko na dwuwymiarowym obrazku. Lub chociaż jakieś animowane przyciski czy coś... Może się czepiam, ale dzisiejsze gry przyzwyczajają nas po prostu do czegoś innego.

Muzyka jest bardzo dobra. Spokojne motywy (gdy nic się nie dzieje) idealnie pasują do kosmicznej pustki, lecz gdy tylko rozpoczyna się jakaś walka, muzyka nabiera tempa. Znacznie gorzej jednak ma się sprawa z dźwiękami. W kosmosie jest po prostu za cicho, bo kiedy oddalimy widok, by móc wszystko ogarnąć wzrokiem, dźwięki do nas nie dochodzą (wiem, wiem, w kosmosie dźwięki się nie rozchodzą, ale nic nie poradzę na konwencję filmów i gier s-f :)). Można oczywiście ściszyć muzykę i pogłośnić dźwięk. Można. Problem tylko w tym, że w przeciwieństwie do dźwięków laserów, działek, silników itp. – które są mniej słyszalne, jeśli jesteśmy od nich oddaleni – głosy bohaterów słychać cały czas tak samo głośno. A bardziej skopanych głosów niż w Star Wolves jeszcze nie słyszałem. „Aktorzy” czytają kwestie, jakby byli zaspani lub na kacu (albo i to i to), do tego ich wypowiedzi jest bardzo mało. W efekcie specjalnie ściszałem głośność dźwięku, by głosów po prostu nie słyszeć. Podczas rozmów z innymi postaciami brakowało mi czytania tekstu (w sumie nie jest go za dużo), ale jeśli miałby być czytany takim głosem... to sam już nie wiem, co gorsze.

Na uwagę zasługuje polskie wydanie Star Wolves, a szczególnie atrakcyjna cena. Gra została przetłumaczona na rodzimy język, choć głosy zostawiono w oryginale. W tekście znalazłem parę literówek, ale nie jest to jakaś wielka wada.

Nazwy statków pasują do ich wyglądu. Powyżej myśliwiec ‘Sztylet’.

Gwiezdne Wilki to gra o bardzo dużym potencjale, mam jednak wrażenie, że nikt się do niej solidnie nie przyczepił, a już na pewno żaden z testerów. Wtedy twórcy popracowaliby nad błędami w skryptach misji (czasami można się zablokować, jeśli nie zrobimy czegoś w takiej kolejności, jakiej życzyli sobie autorzy), ulepszyliby dźwięki i zatrudnili innych ludzi, którzy użyczyliby normalnych głosów. Szkoda też, że prócz wyboru uzbrojenia przed walką i celów w jej trakcie, nie mamy właściwie żadnego wpływu na przebieg bitwy. Poza tym gra jest nieco za wolna i czasami nawet czterokrotne przyspieszenie nie pomaga. Gra nie pożyje też długo – próżno szukać trybu gry wieloosobowej czy edytora własnych misji. No, ale nie smućmy się, bo kontynuacja ujrzy światło dzienne już w 2006 roku.

Mimo wymienionych wad, Gwiezdne Wilki mają w sobie to „coś”. Potrafią przykuć do monitora, szczególnie tych graczy, którzy lubią klimaty science-fiction oraz nie mają jednego ulubionego gatunku gry a kilka – bo połączenie gry strategicznej i fabularnej udało się twórcom z Xbow naprawdę dobrze. Eksploracja przestrzeni kosmicznej, wykonywanie misji, sprzedawanie łupów, wymiana starego uzbrojenia na nowe – to wszystko daje wiele radości. No i cena – trzy dychy to bardzo mało, jak na te kilkadziesiąt całkiem miłych godzin, które spędziłem jako dowódca Gwiezdnych Wilków.

Piotr „Ziuziek” Deja

PLUSY:

  • bardzo udane połączenie RTS-a z cRPG-iem;
  • dużo ciekawych misji, wciągający świat;
  • ładna grafika, miła dla ucha muzyka;
  • cena.

MINUSY:

  • beznadziejne głosy;
  • za ciche dźwięki;
  • zbyt „suche” menu pomiędzy misjami;
  • kilka błędów w skryptach misji i w spolszczeniu.
Star Wolves: Gwiezdne Wilki - recenzja gry
Star Wolves: Gwiezdne Wilki - recenzja gry

Recenzja gry

Star Wolves to zgrabne połączenie cRPG-a i RTS-a. Gra zabiera nas w XXII wiek, gdzie stajemy na czele grupy najemników o nazwie Gwiezdne Wilki. Robota legalna półlegalna czy nielegalna – co za różnica? Liczą się przecież tylko pieniądze.

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.

Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą
Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą

Recenzja gry

Tytułowe "flippowanie" domów to tylko część atrakcji oferowanych przez najnowszą grę studia Frozen District, część wcale nie najważniejsza. House Flipper 2 zaskoczył mnie bowiem osobistym podejściem do tematu.