Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 września 2003, 15:14

autor: Artur Okoń

Warrior Kings: Battles - recenzja gry

Oficjalny dodatek do strategii czasu rzeczywistego Warrior Kings. Akcja toczy się 100 lat po wydarzeniach opisanych w podstawowej wersji gry.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Dokładnie rok temu ukazała się pierwsza część gry Warrior Kings, która wzbogacała dynamikę rozgrywki znaną z typowych RTS-ów o bardziej skomplikowane rozwiązania taktyczne, mające na celu zwiększenie poziomu realizmu potyczek. Dziś na półkach sklepowych znajduje się już jej kolejna odsłona, opatrzona podtytułem „Battles”, w której na pierwszy rzut oka praktycznie nic się nie zmieniło!

Nasze przygody toczyć się będą w krainie Orbis, która niemalże do złudzenia przypomina średniowieczną Europę. Jest to brutalny świat, pełen krwawych konfliktów toczonych nie tylko za pomocą oręża, ale również z wykorzystaniem magii. Wcielając się w młodego szlachcica, podejmujemy wielkie wyzwanie - podbić całą krainę, jednocząc ją pod naszymi rządami i przywrócić spokój w imperium. I tylko już od nas będzie zależało, czy nasi poddani będą oddanymi wyznawcami jedynego Boga, czy też z pomocą armii demonów narzucimy im wiarę w pogańskie bóstwa.

Gra oferuje nam bardzo szerokie możliwości. Przygodę warto rozpocząć od zapoznania się ze znakomicie przygotowanym samouczkiem, dzięki któremu zostaniemy wprowadzeni w podstawowe i zaawansowane aspekty zarządzania ekonomią i armią. Esencja rozgrywki, czyli kampania, składa się z oddzielnych bitew o poszczególne terytoria, które chcemy zdobyć. Zastosowano tu rozwiązanie identyczne jak w chociażby Warlords Battlecry 2, czyli podporządkowując sobie każdą z prowincji, zyskujemy profity, jakie z niej wynikają. Może to być zarówno dostęp do nowych jednostek i budynków, jak i większa ilość surowca przy rozpoczęciu kolejnej misji. Dzięki temu nasza armia staje się coraz bardziej potężna i gotowa do walki o lepiej bronione regiony. Prowincji jest łącznie 22, a poszczególne bitwy są dość długie - ukończenie kampanii wymaga więc blisko 100 godzin gry. Kolejną z możliwości gry jest toczenie pojedynczych bitew na wybranych przez nas mapach z góry określonymi regułami i przeciwnikami. Absolutną nowością jest wprowadzenie trybu o nazwie „Valhalla”, w którym został pominięty czynnik ekonomiczny, dzięki czemu możemy skupić się wyłącznie na aspekcie militarnym. Każdy z graczy przed starciem za określoną liczbę punktów kupuję dowolnie zestawioną armię, nad którą obejmie dowództwo. Na mapie znajduje się kilka strategicznych miejsc (flag), których zdobycie i utrzymanie zapewnia punkty potrzebne do osiągnięcia zwycięstwa. Będą się więc o nie toczyć zażarte bitwy, tym bardziej, iż pokonane jednostki po pewnym czasie ponownie się odradzają i znów można je posłać na front. Warrior Kings Battles oferuje nam jeszcze jedną nowość - możliwość ustawiania parametrów komputerowych przeciwników. Możemy zdefiniować 14 cech odpowiadających zarówno za poziom agresji, prowadzenie dyplomacji czy też preferencje w wykorzystywaniu poszczególnych rodzajów wojsk. Dzięki temu będziemy mogli sprawdzić skuteczność obranej przez nas taktyki walki w starciu z bardzo różnorodnymi przeciwnikami. Jest to niezwykle przydatny trening przed potyczkami w trybie gry wieloosobowej. Tak oto dochodzimy do ostatniej z kwestii - trybu Multiplayer. W przypadku pierwszej części Warrior Kings był on największą zaletą gry i teraz jest podobnie. Dzięki dobremu zrównoważeniu siły jednostek i wprowadzeniu sporej liczby elementów zwiększających realizm potyczek, bitwy z żywym przeciwnikiem są bardzo emocjonujące i mogą przebiegać na wiele różnych sposobów.

Najwyższa pora napisać kilka słów o specyfice rozgrywki. Warrior Kings Battles jest jedną z najbardziej rozbudowanych strategii RTS dostępnych na rynku. Łączy w sobie dość rozbudowane zagadnienia ekonomiczne z militarnymi, dodatkowo wzbogacają je o, jak już wcześniej wspomniałem, czynnik taktyczny. Jak zwykle podstawą jest zapewnienie sobie znacznej ilości surowców, które pozwolą nam na wystawienie armii. Musimy więc uprawiać pola, ścinać drzewa i zdobywać złoto, które wpłynie do naszego skarbca głównie dzięki prowadzeniu sprzedaży w sklepach. Oprócz tego trzeba stawiać nowe budynki i opracowywać przydatne technologie. System ekonomiczny zastosowany w grze bardzo mi się podoba, albowiem jest łatwy i wygodny, jednocześnie zawierając elementy zwiększające realizm. Jedzenie jest nie tylko potrzebne do wystawiania jednostek, ale również niezbędne do ich przeżycia i regularnie konsumowane (jak w Warcraft 3). Budynki dzielą się na dwa rodzaje: miejskie, które możemy stawiać wyłącznie w pobliżu naszej głównej siedziby i wiejskie, które stawia się w pobliżu złóż surowców. W ten sposób powstaje średniowieczny model infrastruktury - z potężnym miastem otoczonym murami i kilkoma praktycznie bezbronnymi wioskami położonymi w jego okolicy, wymagającymi ochrony i eskortowania transportów surowców do głównego spichlerza. Kończąc wątek ekonomiczny trzeba wspomnieć, iż rozbudowując osadę, podejmujemy decyzję o wyborze technologii, jakimi nasza armia będzie dysponować. Są trzy główne możliwości i w zależności od wybudowanych przez nas budynków, będziemy dysponować armią imperium, pogan lub siłami zbrojnymi korzystającymi z wynalazków technicznych. W odróżnieniu od pierwszej części, możemy wybrać też drogę pośrednią łączącą atuty każdej z nich. Głównym aspektem rozgrywki jest prowadzenie działań militarnych. Warrior Kings oddaje do naszej dyspozycji ponad 60 rodzajów jednostek, które wchodzą w skład pięciu głównych typów - ciężkiej piechoty, lekkiej piechoty (strzelców), ciężkiej i lekkiej kawalerii oraz machin oblężniczych. Są one bardzo zróżnicowane i posiadają specjalne umiejętności. Na przykład barbarzyńcy mogą dodatkowo plądrować, najemnicy nie wymagają jedzenia i podpalają budynki, a oswojonego Behemota nie zrani żadna strzała. Do tego dochodzi wykorzystanie magii, zarówno w postaci czarów rzucanych przez jednostki, jak i wykonywaniu przez nie rytuałów powodujących boskie interwencje. Nic tak nie cieszy jak zafundowanie wrogowi trzęsienia ziemi, burzy z piorunami, od której zapalą się jego budynki, czy też zesłania mrozów na jego ziemie. Jak zwykle w RTS-ach, zastosowano model uzupełniających się oddziałów, z których każdy posiada ściśle określone zalety i wady wymuszające na nas tworzenie różnorodnej armii. Warrior Kings idzie jednak o krok dalej, wprowadzając wiele elementów znanych z gier bitewnych. Wprawdzie wciąż ustępuje poziomem zachowania realizmu pola bitwy np. Medieval Total War, jednakże taktyka znana chociażby z Warcraft 3, by rzucić jednocześnie do ataku wszystkie odziały, już nie wystarcza. Nasze jednostki możemy ustawiać w określone formacje, dzięki czemu zwiększy się zarówno ich morale, jak i skuteczność działania. Podczas walki powinniśmy optymalnie wykorzystać ukształtowanie terenu, np. ustawiając naszych łuczników na wzniesieniach, skąd będą mogli dalej posyłać strzały, które spadając niemalże pionowo zadadzą przeciwnikowi większe obrażenia. Musimy też zadbać o dostarczanie na front zaopatrzenia, bez którego jednostki strzelające szybko staną się bezużyteczne, a w czasie starcia powinniśmy starać się zaatakować wroga od flanki lub tyłu, dzięki czemu można zadać mu większe obrażenia.

Jak w każdej grze podczas rozgrywki można zauważyć kilka denerwujących niedogodności. Mapy są bardzo rozległe, a ponieważ nie możemy wybudować koszar w dowolnym miejscu, zazwyczaj oznacza to, iż nasze jednostki będą musiały przebyć bardzo długą drogę, nim dotrą na teren nieprzyjaciela. Kolejnym problemem jest zbyt mała minimapa, na której praktycznie nic nie widać. Mam też spore zastrzeżenia do systemu sterowania jednostkami. O ile chłopi posłusznie i niemal automatycznie wykonują powierzone im zadania, o tyle nasi żołnierze inteligencją nie grzeszą. W czasie bitwy ustawione przez nas szyki nierzadko idą w rozsypkę, a wybranie i ponowne zaznaczenie jednostek jest dość trudne, albowiem ciężko je od siebie rozróżnić. Oprócz tego musimy bacznie zwracać na nie uwagę, albowiem nasze odziały mają tendencje do automatycznego gonienia nieprzyjaciół, dostając się tym samym np. pod ogień wroga, lub też odwrotnie - spokojnie stoją w miejscu, mimo iż nieprzyjaciel posyła w ich kierunku las strzał.

Wizualnie gra prezentuje się całkiem dobrze. Dzięki zastosowaniu w pełni trójwymiarowego środowiska, możemy dowolnie manewrować kamerą, a świat gry prezentuje się zadowalająco. Nie udało mi się jednak dostrzec jakichś znaczących zmian w porównaniu z pierwszą częścią, a w dzisiejszych czasach bardzo aktualne jest stwierdzenie, że „kto nie idzie do przodu, ten się cofa”. Dopiero w największej rozdzielczości i włączeniu wszystkich detali gra prezentuje się naprawdę okazale, jednak nawet na bardzo silnych maszynach znacznie spada płynność rozgrywki. Największe zastrzeżenia mam właśnie do silnika gry. Rozumiem, że na ekranie pojawiają się setki obiektów, jednak kod można byłoby bardziej zoptymalizować, albowiem gra działa wolno i momentami zupełnie się zatrzymuje! Już przesuwanie kamery po terenie zarośniętym lasem pozwala zaobserwować spadek szybkości, więc nietrudno sobie wyobrazić, co będzie się działo w czasie toczenia bitwy z wykorzystaniem kilkuset jednostek! Jeśli dysponujecie komputerem o procesorze słabszym niż 1GHz, to gra w rozdzielczości większej niż 800x600 będzie dla was koszmarem. Muzyka w grze nawiązuje do klimatu średniowiecza i zmienia się w zależności od sytuacji. Ma prawo się podobać, jednakże mi szybko się znudziła i zaczęła nużyć. Lepiej prezentują się odgłosy dźwiękowe. Możemy usłyszeć szumiące drzewa, modlitwy wieśniaków czy też zgrzyt oręża, dzięki czemu czujemy się niemal obecni przy rozgrywających się na monitorze wydarzeniach.

Przez długi czas zastanawiałem się nad oceną końcową. Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na grze w Warrior Kings mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony produkt posiada wszystkie elementy, jakich można oczekiwać od dobrego RTS-a i oferuje bardzo szerokie możliwości rozgrywki. Właściwie do niczego nie można mieć większych zastrzeżeń, w teorii Warrior Kings stanowi niemalże ideał, a mimo to gracz czuje niedosyt! Jak widać połączenie wielu dobrych pomysłów w jedną całość nie zawsze jest receptą na sukces, grze brakuje „tego czegoś”, co można określić jako „grywalność”. Rozgrywka po kilku godzinach gry staje się monotonna i ciężko jest znaleźć w sobie motywację, by rozpocząć kolejną potyczkę. Na moje negatywne odczucia z całą pewnością wypłynęła też pogoda za oknem. Gdy żar leje się z nieba, dość trudno jest się skupić, przez co preferuje się raczej gry szybkie i proste, podczas gdy Warrior Kings jest pozycją dość skomplikowaną i długą - w sam raz na zimowe wieczory!

Podsumowując w kilku zdaniach - Warrior Kings: Battles jest grą dobrą, lecz niemalże identyczną jak cześć pierwsza. Oferuje wysoki jak na RTS stopień skomplikowania i realizmu rozgrywki, jednakże wymaga bardzo silnego komputera, by działać płynnie. Spodoba się wszystkim miłośnikom gier Multiplayer i bardzo szybko znudzi niecierpliwych graczy, ceniących ponad realizm dynamikę rozgrywki.

Artur „MAO” Okoń

Warrior Kings: Battles - recenzja gry
Warrior Kings: Battles - recenzja gry

Recenzja gry

Oficjalny dodatek do strategii czasu rzeczywistego Warrior Kings. Akcja toczy się 100 lat po wydarzeniach opisanych w podstawowej wersji gry.

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.