Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 28 sierpnia 2003, 10:42

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Jurassic Park: Operation Genesis - recenzja gry - Strona 3

Kolejny przedstawiciel popularnej idei Tycoonów. Cel jaki przyświeca graczowi w Jurassic Park: Project Genesis to nic innego jak stworzenie przynoszącego jak najwyższe zyski parku rozrywki, w którym główną atrakcją są waśnie dinozaury.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Wspomniałem, że wątek ekonomiczny jest monotonny. Spowodowane jest to dosyć ubogą (w porównaniu do Theme Park, czy RollerCoaster Tycoon) ilością atrakcji turystycznych. Doświadczeni gracze, dla których powyższe tytuły to pestka, w mgnieniu oka wybudują to co można i zaczną się nudzić. Mniej doświadczonym zajmie to trochę więcej czasu, ale w gruncie rzeczy prędzej czy później każdy stanie przed tym samym problemem – co robić dalej, żeby było ciekawie? To jest największy problem Operation Genesis. Dosyć szybko wybudujemy co możemy, zadbamy o porządek, sprawną infrastrukturę i jakoś będziemy sobie radzić z wybrykami dinozaurów. Ale co robić dalej? Szkoda, że twórcy gry nie odpowiedzieli sobie na to pytanie. Można co prawda wykonywać misje, których przygotowano w sumie tuzin, ale na dłuższą metę wszystkie sprowadzają się do tego samego. Liniowość misji, pomimo ich początkowej (i powierzchownej) różnorodności, dobije każdego.

Problematyczna jest też oprawa graficzna. Na szczęście Operation Genesis funkcjonuje poprawnie już na P3 500, chociaż przy bardziej rozbudowanych wyspach silnik nie wytrzymuje i zaczyna skakać. Z grafiką problem jest taki, że im bardziej oddalamy perspektywę, tym ładniej gra wygląda. Kłopot w tym, że w ten sposób nie nacieszymy się ani swoim parkiem, ani nie będziemy w stanie go kontrolować. Im większe zbliżenie, tym gra się staje brzydsza. Flora wygląda obleśnie, a obiekty są nienajlepszej jakości. Jedynie dinozaury są w miarę sensowne. Zresztą, z perspektywy czasu, oglądanie żyjących własnym życiem dinozaurów jest chyba głównym celem gry. Dzięki możliwościom zbliżania, oddalania i obracania kamery możemy w pełni podziwiać wyczyny gadów, nad poczynaniami których gracz nie ma żadnej kontroli. Z definicji zwierzęta miały być nieobliczalne i zaskakiwać swoim zachowaniem. W pewnym sensie autorzy chcieli stworzyć kanał National Geographic, ale trochę im nie wyszło. Już po kilku minutach każdy zauważy schematyczność w postępowaniu dinozaurów i będzie mógł przewidywać ich dalsze posunięcia. Jak widać programistom szkoda było zaśmiecać kod gry większą ilością zachowań i jakimś generatorem losowych zachowań. Producenci chcieli sprawić, aby gracz godzinami gapił się w monitor i podziwiał życie wirtualnych dinozaurów. Może to wpływ The Sims na życie producentów? W każdym razie oglądanie dinozaurów nie jest takie fajne, jak podziwianie życia Simów. Uwagę gracza przykuwać będą jedynie te sceny z życia dinozaurów, które są bardzo drastyczne: zabijanie turystów, walki między sobą itp. Kłopot w tym, że dzisiejsi gracze nie są już jak te Lemmingi z gier Psygnosisu i na byle chałturę nabrać się nie dadzą. Bardzo szybko dostrzeżemy ograniczenia i monotonię w możliwościach zwierząt.

Wspomnieć trzeba też o najlepszym, ale wcale nie najważniejszym aspekcie Jurassic Park: Operation Genesis, mianowicie o oprawie dźwiękowej. Same odgłosy pracy Parku są w porządku i nie mam do nich zastrzeżeń. Na specjalną uwagę zasługuje natomiast muzyka, która jest zlepkiem najciekawszych motywów ze wszystkich trzech wydanych jak dotąd filmów z serii Jurassic Park. Muzyka w większości jest autorstwa Johna Williamsa, tego samego, który stworzył soundtracki do Gwiezdnych Wojen. Miłośnicy filmów poczują się w Operation Genesis jak w domu.