Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Planet Coaster Recenzja gry

Recenzja gry 27 listopada 2016, 16:42

Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia

Planet Coaster to powrót rollercoasterowych tycoonów w wielkim stylu. Gra oferuje to, czego fani oczekiwali i choć system ekonomiczny mógł być bardziej wymagający, to całość jest świetnym sandboksem.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. tak powinno się odświeżać klasyki – z szacunkiem dla tradycji, ale z masą nowych pomysłów;
  2. bajkowa i dopracowana oprawa graficzna;
  3. prawdziwy sandboks – ogranicza nas tylko wyobraźnia;
  4. intuicyjny interfejs;
  5. ogrom możliwości i łatwość tworzenia tytułowych kolejek górskich;
  6. wsparcie dla modów;
  7. dla miłośników gatunku – pozycja obowiązkowa.
MINUSY:
  1. oprawa dźwiękowa jest w porządku, ale szybko się nudzi;
  2. system ekonomiczny ma potencjał, ale jest zbyt prosty;
  3. czasem na dopracowane rollercoastery brakuje chętnych.

Planet Coaster versus RollerCoaster Tycoon World. Przeciwieństwa lubią się przyciągać: od dawna w tak krótkim czasie nie zadebiutowały tak różne, choć tak podobne gry. Obie o parkach rozrywki, ale podczas gdy jednej z nich bliżej do koszmaru, w którym wesołe miasteczko zamienia się w horror nie z tej ziemi, tak druga to świetna produkcja, oferująca naprzemiennie uczucie ekscytacji i spełnienia – zupełnie niczym dobra kolejka górska.

We francuskiej miejscowości Sevres znajduje się muzeum ceramiki, słynne na całym świecie, gdyż umieszczono w nim wzorce metra oraz kilograma. Jeśli po apokaliptycznej katastrofie ktoś chciałby się dowiedzieć, co to właściwie znaczy metr czy kilogram – bo to tylko umowne miary – to fizyczny ich wzór znajdzie właśnie w Sevres. Kopia Planet Coaster również powinna znaleźć się w tej samej galerii – jako wzorzec odświeżania klasycznych gier. Z jednej strony szacunek dla tradycji, a z drugiej świeże pomysły i wykorzystanie technologicznych nowinek. Studio Frontier Developments stworzyło doskonałą strategię o kolejkach górskich i choć system ekonomiczny mógłby być bardziej rozbudowany, to rollercoasterowa piaskownica imponuje dopieszczeniem, grafiką i sceną moderską.

Rozkładamy zabawki

Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia - ilustracja #2

RollerCoaster Tycoon World to stworzona przez firmę Atari lunaparkowa konkurencja dla Planet Coaster. A przynajmniej w teorii taką miała być, bo gra okazała się pełna błędów i zwyczajnie słaba – na Steamie tylko 31% graczy wystawiło jej pozytywną ocenę. To wynik na poziomie jednego z większych zawodów wszech czasów – No Man’s Sky!

Trzasnęły drzwiczki kolejki. Pasy zapięte – a więc ruszamy. Planet Coaster na dzień dobry serwuje nam trzy tryby. Pierwszy z nich to kariera, która w zasadzie pełni rolę rozbudowanego samouczka. Dzieli się na cztery części, a każda w innym stylu – zaczynamy od pirackich klimatów, a kończymy z czarnym monolitem rodem z filmu 2001: Odyseja kosmiczna. W kolejnych sceneriach dostajemy we władanie z góry zaprojektowane lunaparki, a naszym zadaniem jest zrealizować narzucone zadania i otrzymać w ten sposób trzy gwiazdki. Cele poszczególnych misji zostały tak ułożone, że powoli uczymy się wszystkich tajników prowadzenia wesołych miasteczek. Choć z samouczkami można spędzić nawet kilkanaście godzin, to właściwa zabawa od nich dopiero się zaczyna.

Kolejka wyspina się już na górę, a my czujemy, jak wiatr coraz głośniej świszczy w uszach – to znak, że pędzimy w dół. Drugi tryb to wyzwanie, czyli rozgrywka, w której rozpoczynamy na pustym obszarze (możemy wybrać jeden z pięciu biomów, np. pustynny czy alpejski), z określoną sumą gotówki w kieszeni, a naszym celem jest stworzenie najlepszego parku rozrywki na świecie. W drodze na rollercoasterowy szczyt musimy odkrywać kolejne elementy wystroju czy nowe karuzele, a także realizować pojawiające się co pewien czas wyzwania. Zabawa w tym trybie przypomina klasyczną strategię ekonomiczną, a liczba wykresów dochodów, sposobów na reklamowania parku czy opcji spłacania kredytów uraduje każdego miłośnika kombinowania i tabelek. Dość powiedzieć, że odwiedzających gości charakteryzuje sześć różnych statystyk, takich jak głód, zadowolenie czy… potrzeba skorzystania z toalety. Szkoda tylko, że mimo znacznego rozbudowania, tryb ten nie stawia przed graczem większego wyzwania – łatwo się zarabia, goście i tak walą drzwiami i oknami, a park pozostawiony bez opieki na kilkanaście minut spokojnie sobie poradzi.

Niski poziom trudności to nic nowego w serii i wielu miłośnikom lunaparkowych tycoonów w ogóle nie będzie przeszkadzał, ale osobiście żałuję, że wśród wielu drobnych nowinek, jakie zaserwowali nam twórcy, w Planet Coaster zabrakło bardziej wymagającej ekonomii. Decyzja ta staje się zrozumiała, gdy przechodzimy do trzeciego trybu zabawy – czysto sandboksowej rozgrywki, w której mamy nieograniczone możliwości finansowe i po prostu tworzymy parki dla frajdy własnej, a jeśli opublikujemy efekty swojej pracy w steamowym Warsztacie, to także i radości innych. Oczywiście, każdy gracz może zdecydować, który z trzech trybów zabawy preferuje, ale założeniem twórców było stworzenie gry, która rozwija swoje skrzydła w niczym nieskrępowanej piaskownicy. I tak właśnie jest – gracze podzieli się już dziesiątkami tysięcy (!) kreacji. Od prostych budynków, przez efektowne rollercoastery, aż po całe lunaparki, dopracowane w każdym szczególe. Dla miłośników sandboksowej rozgrywki bez niepotrzebnych utrudnień, Planet Coaster to strzał w dziesiątkę.

Mistrzowie rubieży

Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia - ilustracja #1

Za Planet Coaster stoi brytyjskie studio Frontier Developments, mające długą rollercoasterową tradycję. Pierwsze wagoniki wypuściło na tory, tworząc dodatki do kultowego RollerCoaster Tycoon 2, a następnie wyprodukowało trzecią – a zarazem pierwszą trójwymiarową – odsłonę tej serii. Później Anglicy szlifowali swoje umiejętności, tworząc m.in. mobilne Coaster Crazy czy kosmiczny symulator Elite: Dangerous, by wreszcie wypuścić swoje lunaparkowe opus magnum: Planet Coaster.

Moje małe Westworld

Uśmiech na twarzy i ekscytacja – cel zrealizowany.

Lunaparki w Planet Coaster mają kilka motywów przewodnich – bajkowo-średniowieczny z rycerzami, smokami i wiedźmami, science fiction, gdzie kosmici strzelają do astronautów z laserowych pistoletów, czy westernowy, w którym możemy stworzyć nasze własne Westworld, choć bez tego ponurego klimatu serialu stacji HBO. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby settingi łączyć i jedną alejkę zaprojektować w pirackich klimatach, z jeziorkiem, skarbem i strzelającymi do siebie korsarzami, a w drugiej umieścić scenę z rycerzami nacierającym na baśniowego smokaPlanet Coaster to czysty sandboks i sami decydujemy, co gdzie umieścimy.

Tym, co zaimponowało mi ogromnie w Planet Coaster, jest poziom dopracowania elementów wystroju (animatroników, czyli mechanicznych ludzi i zwierząt, lamp, czaszek, beczek, itd.). Nawet najmniejsze detale wyglądają z bliska ładnie. Dodatkowo możliwości, jakie daje manipulacja terenem, są wprost nieograniczone i łatwe do wprowadzenia w życie. Nic też nie przeszkadza, aby zamiast korzystać z gotowych pomieszczeń czy budynków, tworzyć własne – np. stylizowany na średniowieczną wieżę kiosk z burgerami – a potem zapisywać je jako gotowe wzory i wykorzystać w innych parkach czy umieścić w Internecie. Pomaga w tym funkcjonalny interfejs, którego nie trzeba się długo uczyć.

Lunaparki z trybu kariery to prawdziwe perełki dizajnu.

Liczba detali i możliwości współgra z ich dopracowaniem. Twórcom udało się bowiem stworzyć grę strategiczną, która – podobnie jak Cities: Skylines – świetnie wygląda zarówno z daleka, jak i z bliska. W każdym momencie możemy przełączyć się na widok z oczu gości parku i w ich skórze przejechać się przygotowanym wcześniej rollercoasterem, przekonując się, że tekstury i modele są pierwszej klasy – ba, robiłem to za każdym razem, bo frajda z przejażdżki własnoręcznie zaprojektowaną kolejką jest nie do opisania. Tylko czasem po żmudnej pracy obserwujemy, jak goście omijają nasze dzieło, bo nie wpisaliśmy się w ich schemat zainteresowania – co znowu dowodzi wspomnianej słabości systemu ekonomicznego.

Prawdziwa piaskownica

To gra dla szczegółarzy – spełnią się w niej, jak mało w której produkcji.

Planet Coaster sandboksem stoi – stabilnie i na wyprostowanych nogach. Najlepszym tego przykładem jest system projektowania tytułowych rollercoasterów – trzymacie się, bo będzie sporo liczb. Zacznijmy od tego, że tworząc kolejki, możemy skorzystać z sześciu typów torów, a także kilkudziesięciu gotowych pętli czy zakrętów. Miłośnicy detali i majsterkowania wszystkie szalone zjazdy zaprojektują sami, ustalając za każdym razem długość danego toru, jego nachylenie w stopniach czy kąt skrętu. Gotowy rollercoaster testujemy, co pozwala nam poznać jego dokładne statystyki, a tych jest aż 14 – od długości, przez średnią prędkość, po czas odczuwania stanu nieważkości. Cały ten system jest bardzo intuicyjny i łatwo się go nauczyć; początkowo nie trzeba nawet korzystać z poradników, choć przydają się one do poznania jego tajników.

Liczba detali, o jakich możemy decydować, wręcz przeraża. Przykładowo, każdy budynek czy pomnik da się oświetlić, ustawiając w dowolnych miejscach lampy i wybierając kolor wyświetlanego przez nie światła. Przez całe godziny można się więc bawić samymi barwami i ich natężeniem, odpowiednio oświetlając park – a trzeba przyznać, że efekt końcowy potrafi powalić na kolana, pod warunkiem, że mamy zmysł artystyczny i wiemy, co chcemy osiągnąć. A to tylko jeden z elementów, bo możemy operować efektami wody, ognia, dymu czy dźwięków. Osobiście wolałem korzystać z gotowców, od czasu do czasu tylko dopieszczając je samemu, ale i tutaj gra sobie radzi, oferując wiele doskonale zaprojektowanych wzorów – a gdy i tymi się znudzimy, czekają tysiące kolejnych w steamowym Warsztacie, gotowych go ściągnięcia dwoma kliknięciami.

Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia - ilustracja #2

Początki kolejek górskich sięgają XVII wieku, kiedy w Rosji zaczęły powstawać lodowe rynny, przypominające bobsleje. Pierwszy zamknięty proto-rollercoaster powstał jednak dopiero pod koniec XIX wieku. Dzisiaj największe kolejki mają ponad sto metrów wysokości, a po najszybszych wagoniki pędzą z prędkością przekraczającą 200 km na godzinę.

Tak jak wspomniałem wcześniej – za największą słabość Planet Coaster uważam niewykorzystanie potencjału rozbudowanego systemu ekonomicznego. Są jeszcze inne elementy, które mogły zostać wykonane lepiej – system zmiany pory dnia czasem działa dziwnie i dzień następuje po nocy w sposób nagły, co jest nienaturalne i dziwne. Warstwa dźwiękowa z kolei, choć dopracowana i sympatyczna (szczególnie przypadł mi do gustu główny motyw, witający nas w menu), z czasem zaczyna męczyć. Poszczególne karuzele mają swoje domyśle melodie, więc czasem słuchamy ich na okrągło. Na szczęście da się to zmienić, dodając własne kawałki. Twórcy mogli też lepiej poradzić sobie z mikrozarządzaniem – przykładowo, ceny w sklepikach czy na karuzelach ustalamy dla każdego obiektu osobno, co przy większych parkach jest dość niepraktyczne.

Na koniec jeszcze jedna sprawa – w Planet Coaster nie możemy skrzywdzić naszych gości. Katastrofy w kultowych RollerCoaster Tycoonach potrafiły dać wiele frajdy (trafiały nawet do gazet) i szkoda, że tego elementu zabrakło. Nie chodzi oczywiście o żadną formę sadyzmu, ale brak tego elementu to ostateczny dowód prostego modelu ekonomicznego i braku większego wyzwania.

Reklama dźwignia handlu – seria telewizyjnych spotów i gości mamy co niemiara.

Nie dla każdego, ale dla niektórych – ideał

Powyższe słabości to jednak zaledwie rysa na doskonałej kolejce górskiej – lepiej, żeby jej nie było, ale przyjemności z zabawy nie odbiera. A do tego większość wad wyeliminują sami gracze, tworząc mody usprawniające grę. Jeśli więc macie w sobie żyłkę projektanta wnętrz czy architekta, a tworzenie pięknych parków rozrywki, w których każdą kępkę trawy, lampę czy tablicę ustawiacie własnoręcznie, wydaje się wam ciekawe – to nie ma na co czekać. Planet Coaster to jedna z najlepszych gier z gatunku. Ostrzegam jednak miłośników porządnych strategii ekonomicznych, w których za niemądre decyzje się płaci – skierujcie swój wzrok gdzie indziej, bo to nie jest gra dla was.

Planet Coaster to tytuł, który nie tylko dorównuje starym klasykom, ale pod wieloma względami wręcz je przerasta. Nic w tym dziwnego – współczesne kolejki są przecież bezpieczniejsze i szybsze od tych sprzed lat. Tak działa rozwój technologiczny – twórcy ze studia Frontier Developments zrozumieli to i stworzyli doskonały lunaparkowy sandboks.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Obecnie szefuje działowi wideo i prowadzi podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia
Recenzja gry Planet Coaster – doskonały sandboks, słabsza strategia

Recenzja gry

Planet Coaster to powrót rollercoasterowych tycoonów w wielkim stylu. Gra oferuje to, czego fani oczekiwali i choć system ekonomiczny mógł być bardziej wymagający, to całość jest świetnym sandboksem.

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.