Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Bus Simulator 16 Recenzja gry

Recenzja gry 7 marca 2016, 14:33

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry Bus Simulator 16 - autobus z demobilu

Bus Simulator 16 to historia o tym, jak zaprezentować starą technologię w tragiczny sposób. Z tego autobusu chcemy wysiąść już na pierwszym przystanku, i to na żądanie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. w miarę wiernie odwzorowana praca kierowcy;
  2. zdarzenia losowe.
MINUSY:
  1. tragiczna optymalizacja;
  2. oprawa graficzna rodem z poprzedniego wieku;
  3. zaskakujący w najmniej odpowiednich momentach ruch uliczny;
  4. niezrozumiały system planowania tras;
  5. model jazdy (a właściwie jego brak);
  6. brzydkie, nudne miasteczko;
  7. działający tylko w teorii multiplayer.

O ile fani ciężarówek czy kolejnictwa mogą cieszyć się naprawdę udanymi, rozbudowanymi symulatorami (mowa chociażby o Euro Truck Simulatorze, American Truck Simulatorze czy Train Simulatorze), tak miłośnicy przewożenia pasażerów autobusami raczej nie mają szans narzekać na zbyt dużą liczbę ciekawych propozycji. Wielu regularnie wraca do Bus Drivera – ładnej, choć prostej jak konstrukcja cepa gry, a OMSI to z kolei bardzo rozbudowana, ale niesamowicie toporna pod względem technicznym produkcja. Wygląda więc na to, że dostajemy albo tytuł szalenie skomplikowany i trudny w obsłudze, albo łatwy, ale przynajmniej porządnie wykonany i całkiem ładnie się prezentujący. Bus Simulatora 16 nie da się jednak, o zgrozo, zaliczyć ani do tej pierwszej, ani do drugiej kategorii.

Ekipa astragon Entertainment przyzwyczaiła nas już do tego, że jej kolejne gry z gatunku symulatorów nie prezentują jakieś nadzwyczajnej jakości – to w wielu przypadkach taśmowo wydawane produkcje, w których możemy poprowadzić praktycznie wszystko, co tylko się rusza. Z Bus Simulatorem 16 jest jednak jeszcze większy problem – o ile w tamte cuda techniki dawało się w miarę przyzwoicie grać, tak w to „dzieło” już niekoniecznie.

Zacznijmy jednak od tego, co w tym tytule jest ciekawe, bo mimo wszystko można odnaleźć tu jakieś pozytywy. Okazuje się bowiem, że podczas jazdy naprawdę nie sposób usnąć z nudów. Do naszych obowiązków należy bowiem kompleksowa obsługa kierowanego autobusu. Musimy więc zadbać, by reflektory były włączone, drzwi sprawne, a pasażerowie zadowoleni. Na przystankach staramy się, by wszyscy chętni dostali się do pojazdu, także osoby starsze – w tym celu podnosimy rampę pozwalającą na wjazd wózków inwalidzkich oraz wykorzystujemy funkcję przyklęku pojazdu, co przyspiesza wsiadanie osób. Dodatkowo obsługujemy też kasę biletową – tu trzeba wykazać się umiejętnością szybkiego liczenia, wydając klientom resztę i przekazując bilety. To miłe urozmaicenie rozgrywki.

Ben, ja chyba zrezygnuję, wolę spędzić więcej czasu ze swoją kobietą...

A do tego mamy do czynienia z całym mnóstwem różnorodnych sytuacji losowych. Czasem mierzymy się z problemem niedomykających się drzwi, które musimy samodzielnie zatrzasnąć, wielokrotnie stawiamy też czoła nieuprzejmym bądź pijanym pasażerom. Często słyszymy także wezwanie do włączenia ogrzewania oraz narzekania na zbyt dużą prędkość. Trzymanie się rozkładu jazdy nie należy więc do najłatwiejszych zadań – na naszej drodze regularnie pojawiają się zatory na jezdni, które utrudniają dojechanie do kolejnego przystanku na czas, choć z drugiej strony w wielu przypadkach przybywamy na miejsce ze znacznym zapasem czasowym.

Niekiedy jednak dotarcie do celu okazuje się nie tyle trudne, co po prostu nieprzewidywalne, a wszystko przez totalnie zagmatwany system ruchu ulicznego. Kierowcy zasadniczo stosują się do reguł ruchu, ale potrafią nas też totalnie zaskoczyć. W zupełnie niespodziewanych momentach hamują i czekają na bliżej niezidentyfikowane wydarzenie, a wyjeżdżanie z ulicy podporządkowanej to dla nich prawdziwa mordęga. Jeszcze bardziej nieprzewidywalni są jednak piesi, a zważywszy na fakt, że każdy kontakt naszego autobusu z człowiekiem powoduje przerwanie rozgrywki, problem staje się naprawdę spory. O ile bowiem potrafią oni pokonać w cywilizowany sposób przejście z sygnalizacją świetlną, tak na klasycznych skrzyżowaniach z lubością pakują się nam pod koła, co już raczej nie powinno należeć do standardowych zachowań.

Sprzedawanie biletów to chyba jedyna bezproblemowa czynność w tej grze.

Osobny akapit należy się modelowi jazdy, którego tutaj praktycznie nie istnieje. Zapewniam Was, że nie zauważylibyście żadnej różnicy pomiędzy prowadzeniem samochodu osobowego i autobusu, może poza tym, że kierowany przez nas w tej grze pojazd musi zachodzić przy skręcie. Kilkunastometrowy wóz śmiga z gracją miejskiego hatchbacka nawet po wąskich uliczkach czy rondach, co wydaje się dość zaskakujące, skoro na prawdziwych ulicach próżno szukać podobnych sytuacji. Do zakrętów składamy się nawet przy bardzo wysokich prędkościach, a już absolutnie kuriozalny jest fakt, że możemy wyprzedzać całe ciągi samochodów.

Centrum dowodzenia – mam ochotę wyrzucić ten termos przez okno.

Nasze działania prowadzimy w fikcyjnym miasteczku Sunny Springs, które stworzono na modłę brytyjskich miejscowości – dużo tu uliczek z zabudową szeregową, całe mnóstwo parków, a życie toczy się raczej spokojnie. Dostęp do kolejnych dzielnic odblokowujemy sukcesywnie wraz z postępami w grze, ale tak naprawdę tego nie zauważamy, bo miasteczko, które przemierzamy, jest po prostu malutkie, a poszczególne obszary wyglądają wręcz identycznie. Poza tym zauważyłem szereg różnorodnych nielogiczności, na przykład: tworząc trasę w panelu gracza, mamy możliwość poprowadzenia linii tą samą ulicą w obu kierunkach, ale zatrzymać da się tylko na jednym z przystanków. Wielokrotnie gra wiedzie nas też do celu kompletnie dziwną trasą, próbując doprowadzić od przystanku do przystanku i znacznie wydłużając w praktyce drogę, którą musimy przebyć. Gdzie tu sens i gdzie logika?

Odjaaazd! Następny przystanek – biała poświata!

Twórcy chwalili się obecnością policji – na co komu jednak stróże prawa, którzy – jadąc na sygnale – non stop grzęzną w korku i nie potrafią nawet wyprzedzić autobusu stojącego na przystanku? Nie sposób nie zauważyć także istnienia multiplayera – co z tego jednak, skoro notorycznie natrafiamy na błędy serwerów, a spotkanie graczy chętnych do zabawy to wypadkowa długiego oczekiwania i szczęścia? I to bynajmniej nie ze względu na brak sympatyków tej gry, tylko po prostu mocno niedopracowaną infrastrukturę sieciową.

Specjalne „podziękowania” należą się ekipie odpowiedzialnej za warstwę techniczną tytułu – nawet gdyby poszczególne elementy rozgrywki pozwoliły cieszyć się choćby w umiarkowanym stopniu możliwością poprowadzenia autobusu, to optymalizacja oraz to, co oglądamy na ekranie, skutecznie nas od tego odwiodą. Koncert życzeń trwał praktycznie od samego początku – już pierwsze dwa loadingi, ciągnące się w sumie przez ok. 15 minut, zwiastowały, że nie mamy do czynienia z normalną sytuacją. Dalej było tylko ciekawiej – zanim udało mi się w miarę komfortowo wejść w tutorial, minęło ładnych parę minut. W tym czasie powolutku i skrupulatnie wczytywały się paskudne tekstury drzew, budynków i samochodów, a z oddali machał do mnie doświadczony, znajdujący się w przededniu przejścia na emeryturę Ben, który chciał wprowadzić mnie w tajniki kierowania autobusem i przekazać wiele cennych rad. Doprawdy, urocza historia.

Dwa takie same pojazdy zaparkowane na jednej ulicy? Czysty przypadek!

Jeszcze większa konsternacja ogarnęła mnie, gdy okazało się, że tytuł ten wygląda po prostu przedpotopowo. Jedynym w miarę normalnie wykonanym elementem są autobusy oraz ich wnętrza – reszta przedstawia się natomiast tak, jakby w produktach z początku XXI wieku. Sunny Springs prezentuje się po prostu paskudnie – nieustannie straszą nas rozpikselowane, fatalnie zaprojektowane tekstury drzew oraz budynków, a efekty atmosferyczne, takie jak wiatr czy deszcz, to już czysta kompromitacja grafików i osób pracujących nad tą produkcją. Równie słabo wypadają pojazdy biorące udział w ruchu ulicznym – samochody są rozmazane i pokraczne, a animacja jazdy – tragiczna. Na nieco lepszym poziomie stoi udźwiękowienie – odgłosy autobusu sprawiają wrażenie realistycznych, a całości dopełniają rozmowy pasażerów w trakcie jazdy oraz głosowe zapowiedzi kolejnych przystanków. W grze znajdziemy także polskie napisy i polonizacja może pochwalić się przyzwoitym poziomem – teksty zostały dobrze przetłumaczone, a fachowa nomenklatura jest zgodna ze stanem faktycznym.

Przynajmniej koła są okrągłe...

Katastrofalnie wygląda za to notoryczne doczytywanie tekstur, które nie dość, że są ohydne, to jeszcze totalnie spowalniają rozgrywkę. Przy nieco większej prędkości na ekranie oglądamy pokaz slajdów, a z białej otchłani co rusz wynurzają się kolejne graficzne potworki. O tym, jak bardzo musiałem ograniczyć jakość grafiki, by osiągnąć jako taką płynność zabawy, niechaj zaświadczy fakt, że jadąc drogą prowadzącą wzdłuż rzeki, nie mogłem zobaczyć, jak ona wygląda, bo wszystko pokrywało się białą poświatą. I nie, bynajmniej nie jest to problem związany z komputerem – na tym samym sprzęcie udało mi się odpalić American Truck Simulatora z wszystkimi detalami i cieszyć się płynnością rozgrywki.

Uprzejmy kierowca to dobry kierowca.

Gdyby nie wszechobecne problemy techniczne i odrażająca oprawa graficzna, w Bus Simulatora 16 pewnie dałoby się pograć, spędzając czas w umiarkowanie miły sposób. Ale w takiej postaci tytuł ten to gratka wyłącznie dla masochistów, i to tych najbardziej wyrafinowanych. Mimo że gra miała zadatki na całkiem przyzwoitego przedstawiciela gatunku, strona techniczna i wiele niewytłumaczalnych nielogiczności położyły tę produkcję na łopatki. Nie zatrzymujcie tego autobusu nawet wtedy, gdy to ostatni dzienny – oszczędźcie sobie nerwów, frustracji i paskudnego widoku za oknem.

Recenzja gry Bus Simulator 16 - autobus z demobilu
Recenzja gry Bus Simulator 16 - autobus z demobilu

Recenzja gry

Bus Simulator 16 to historia o tym, jak zaprezentować starą technologię w tragiczny sposób. Z tego autobusu chcemy wysiąść już na pierwszym przystanku, i to na żądanie.

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.

Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą
Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą

Recenzja gry

Tytułowe "flippowanie" domów to tylko część atrakcji oferowanych przez najnowszą grę studia Frozen District, część wcale nie najważniejsza. House Flipper 2 zaskoczył mnie bowiem osobistym podejściem do tematu.