Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
Wracacie czasem do staroci? Powrót do starej gry może być ciekawym doświadczeniem. Zapytaliśmy członków redakcji, do których dawnych, około dwudziestoletnich gier wracają w przerwach między premierami.
Spis treści
- Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
- Majesty – symulator szurniętego królestwa
- Dungeon Keeper – złe jest dobre
- Fallout 1 i 2 – piękny koniec świata
- Sid Meier’s Colonization – Amerykę skolonizowano w 1993 roku
- Carmageddon – krew, krowy i diesle
- Twierdza – a mury runą, runą, runą
- Heroes of Might and Magic 3 – syndrom jeszcze jednego tekstu
- Thief – kradzież popłaca
- Baldur’s Gate – wojownicy, chomiki i wampiry
- StarCraft (1 i 2) – drama w kosmosie
- Half-Life – „pół-życie” jeden
- Final Fantasy 7 – mali ludzie z wielkimi mieczami
- The Settlers II – ścieżka, którą ciągle chadzamy
- TES: Morrowind – brzydkie może być piękne
- Caesar III – gra o zawalaniu się budynków
- Planescape: Torment – RPG i traktat filozoficzny zarazem
- Gothic 2
Majesty – symulator szurniętego królestwa
W SKRÓCIE
- Producent: Cyberlore Studios
- Data premiery: 17 marca 2000
- Jak wrócić: Majesty Gold HD na Steamie, GOG-u i w GPC
Ta gra nigdy nie odniosła wielkiego sukcesu. Nie zapisała się w pamięci milionów. Nie wyznaczyła nowego gatunku i nie stworzyła potężnej sceny moderskiej. Ale to nieważne. To nasze ukochane gry, do których wracamy – a ja regularnie i nieprzerwanie wracam do Majesty.
Ta wydana w 2000 roku pozycja strategiczna z elementami RPG nosiła podtytuł „symulator królestwa fantasy”. I rzeczywiście, tym dokładnie była. Majesty to strategia, city-builder, symulator ze szczyptą RPG, a wszystko to osadzone w świecie heroic fantasy.
Każdy poziom rozpoczynaliśmy podobnie. Obok naszego samotnego zamku szybko budowaliśmy targ, wieżę strażników, w której poborca podatkowy mógł schować się przed potworami, oraz pierwsze gildie. W gildiach zatrudnialiśmy bohaterów, którym jednak – i to jedna z najważniejszych cech Majesty – nie można było wydawać rozkazów. Bohaterami sterowała SI, my jedynie mogliśmy ich zachęcić do zabrania się za to bądź inne zadanie. Odpowiednio wysoka nagroda za głowę potwora była w stanie przekonać wielu śmiałków. To samo robiliśmy, gdy chcieliśmy odkryć mapę – ustalaliśmy nagrodę za zadanie eksploracyjne.
Dzięki temu systemowi Majesty nie było tylko zwyczajną strategią. Nasze jednostki posiadały imiona, a każda z nich miała własny ekwipunek, w którym trzymała zbierane lub kupowane na targach artefakty. Każdego bohatera cechował również szereg określających jego sprawność statystyk, ale nie to było najciekawsze. Wiele zależało bowiem od charakteru danego najemnika – łotr uwielbiał podejmować się wszystkiego, za co mu płaciliśmy, łowca kochał eksplorację, czarodziej uparcie rzucał się na silniejszych i zazwyczaj wpadał w tarapaty, a wojak ochoczo podejmował się zadań ochrony obiektów. Ponadto nasze elfy nie lubiły się z naszymi krasnoludami i odwrotnie. Z pewnością pamiętacie Dungeon Keepera – wiele elementów gry zostało opartych na spuściźnie studia Bullfrog.
Pierwszą część kupicie dziś na Steamie i GOG-u ze wszystkimi dodatkami. Jeśli odstrasza Was antyczna grafika, polecam bardzo udaną kontynuację – Majesty 2 wyszło już w pełnym trójwymiarze.
Dlaczego wracamy?
- Bo Majesty to udany, oryginalny i zabawny miks wielu gatunków.
- Bo niepoważny klimat fantasy to coś, czego wciąż dziś brakuje.
- Bo poziom trudności tych gier potrafi wystawić na próbę najbardziej opanowanego stoika na świecie.