Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
Wracacie czasem do staroci? Powrót do starej gry może być ciekawym doświadczeniem. Zapytaliśmy członków redakcji, do których dawnych, około dwudziestoletnich gier wracają w przerwach między premierami.
Spis treści
- Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
- Majesty – symulator szurniętego królestwa
- Dungeon Keeper – złe jest dobre
- Fallout 1 i 2 – piękny koniec świata
- Sid Meier’s Colonization – Amerykę skolonizowano w 1993 roku
- Carmageddon – krew, krowy i diesle
- Twierdza – a mury runą, runą, runą
- Heroes of Might and Magic 3 – syndrom jeszcze jednego tekstu
- Thief – kradzież popłaca
- Baldur’s Gate – wojownicy, chomiki i wampiry
- StarCraft (1 i 2) – drama w kosmosie
- Half-Life – „pół-życie” jeden
- Final Fantasy 7 – mali ludzie z wielkimi mieczami
- The Settlers II – ścieżka, którą ciągle chadzamy
- TES: Morrowind – brzydkie może być piękne
- Caesar III – gra o zawalaniu się budynków
- Planescape: Torment – RPG i traktat filozoficzny zarazem
- Gothic 2
Planescape: Torment – RPG i traktat filozoficzny zarazem
W SKRÓCIE
- Produkcja: Black Isle Studios
- Data premiery: 10 grudnia 1999
- Jak wrócić: Steam, GOG i GPC (Enhanced Edition)
Sporo kultowych „erpegów” znalazło już swoje miejsce na tej liście, ale parę lat trzeba było poczekać, zanim pojawił się na niej niepowtarzalny Planescape: Torment. Bo jest to RPG jedyne w swoim rodzaju. Ja (autor aktualizacji tego tekstu: Karol Laska) po raz pierwszy ukończyłem tę grę w 2021 roku i zdążyłem już do niej dwukrotnie wrócić, a swoimi entuzjastycznymi wrażeniami podzieliłem się z Wami tutaj.
Jeżeli jednak mam mówić o Planescapie w dużym skrócie, to na pewno nazwałbym go grą, która trochę wyprzedziła swoje czasy. Co prawda izometryczny rzut i mechanika walki nieco przypominały system znany z „Baldurów”, ale takiej głębi scenariopisarskiej w grach wideo wcześniej nie było, nie licząc pewnie paru niszowych pozycji tekstowych z ery automatów. Mowa nie tylko o wyrazistych postaciach (och, Dak’konie), złożoności świata przedstawionego (te wszystkie sfery wciąż mieszają mi w głowie) oraz angażującym głównym wątku, ale i o tropach filozoficznych zawartych w dialogach.
Tytuł ten do dziś jest żywy, zarówno dosłownie, jak i metaforycznie. W 2017 roku otrzymał Enhanced Edition, upiększającą parę elementów rozgrywki znanej z oryginału, a także duchowego następcę w postaci Tormenta: Tides of Numenera (ale nie sequel, żeby była jasność). Poza tym Torment był jedną z głównych inspiracji estońskich deweloperów ze studia ZA/UM w pracach nad wybitnym Disco Elysium, o którym też już zdążyłem powzdychać tu i tam.
Mowa więc o RPG przełomowym od strony narracyjnej, a co najważniejsze – wciąż diabelnie grywalnym. Oprawa graficzna nie odrzuca, czasem nawet potrafi cieszyć oko, system walki jest dość przystępny, a co przestarzałego może być w okienkach dialogowych, hę? Jeżeli więc jakimś cudem nie zagrałeś jeszcze w Planescape’a, a kochasz „erpegi”, to już nawet nie czytaj poniższej ramki. Po prostu wyłóż jak najszybciej parę dyszek na to warte poznania wirtualne doświadczenie.
Dlaczego wracamy?
- Bo warto sobie przypomnieć, co może zmienić naturę człowieka.
- Bo tytuł ten jest szeroko dostępny, i to w wersji odświeżonej.
- Bo liczba opcji dialogowych za każdym razem pozytywnie przytłacza.
- Bo Disco Elysium przypomniało nam o tej grze.