Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
Wracacie czasem do staroci? Powrót do starej gry może być ciekawym doświadczeniem. Zapytaliśmy członków redakcji, do których dawnych, około dwudziestoletnich gier wracają w przerwach między premierami.
Spis treści
- Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
- Majesty – symulator szurniętego królestwa
- Dungeon Keeper – złe jest dobre
- Fallout 1 i 2 – piękny koniec świata
- Sid Meier’s Colonization – Amerykę skolonizowano w 1993 roku
- Carmageddon – krew, krowy i diesle
- Twierdza – a mury runą, runą, runą
- Heroes of Might and Magic 3 – syndrom jeszcze jednego tekstu
- Thief – kradzież popłaca
- Baldur’s Gate – wojownicy, chomiki i wampiry
- StarCraft (1 i 2) – drama w kosmosie
- Half-Life – „pół-życie” jeden
- Final Fantasy 7 – mali ludzie z wielkimi mieczami
- The Settlers II – ścieżka, którą ciągle chadzamy
- TES: Morrowind – brzydkie może być piękne
- Caesar III – gra o zawalaniu się budynków
- Planescape: Torment – RPG i traktat filozoficzny zarazem
- Gothic 2
TES: Morrowind – brzydkie może być piękne
W SKRÓCIE
- Produkcja: Bethesda Softworks
- Data premiery: 1 maja 2002
- Jak wrócić: wersja GOTY na Steamie, GOG-u lub GPC
Nic się tak źle nie starzeje, jak gry 3D. „Piękne” i „fotorealistyczne” niegdyś tekstury dziś wyglądają jak niedoczytane bohomazy pijanego artysty. Kanciasty i pusty świat, toporne, umowne animacje i rozwiązania gameplayowe, które wywołują szczerą agresję. Tak, Morrowind wymaga od nas ogromnej wyrozumiałości i nieograniczonej empatii.
A jednak – skoro potrafimy grać w o wiele bardziej „potwornego” Gothica, to możemy również w Morrowinda. Tym bardziej że przez lata tzw. scena zdążyła przygotować ponad 10,5 tysiąca modów – w tym również tych graficznych, które choć może nie zrobią z Morrowinda tytułu na miarę Wiedźmina 3 lub choćby Skyrima, to jednak znacznie ułatwią powrót do przeszłości.
Morrowind stanowił rewolucję z kilku powodów – w naszej pamięci zapisał się jako po prostu dobre RPG, ale warto wiedzieć, że to zaledwie trzecia odsłona cyklu, a poprzednie to niemal epoka kamienia łupanego. (Obsługiwana przez MS-DOS. Nie wiecie, co to jest? No właśnie!) Morrowind był więc gigantycznym skokiem naprzód – wykreowane światy i mitologię serii The Elder Scrolls po raz pierwszy zaprezentowano w tak efektowny sposób (pamiętam jeszcze, jak mój procesor Athlon taktowany na zawrotne 500 MHz dławił się, renderując trójwymiarowy świat gry). A przecież od pierwszej części serii do Morrowinda upłynęło zaledwie... 8 lat! Dziś ten staruszek ma już przeszło 20 lat, dwóch następców, a wszyscy fani czekają na premierę kolejnej wielkiej odsłony cyklu.
Dlaczego wracamy?
- Bo to wciąż dobra gra – niezależnie od swojego wyglądu.
- Bo mnóstwo modów ułatwia przypudrowanie nadszarpniętej zębem czasu facjaty.
- Bo to kamień milowy w historii RPG, a warto wiedzieć, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy.
- Bo nasze procesory i karty graficzne w końcu mogą sobie z tą grą poradzić!