Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 15 maja 2024, 10:05

Wydawca Manor Lords skrytykował praktyki wydawnicze uderzające w deweloperów. „To głupi sposób na prowadzenie biznesu”

Tim Bender z firmy Hooded Horse skrytykował „zakorzeniony” w branży zwyczaj uwzględniania przez wydawców klauzul dotyczących przepływu gotówki. Jego zdaniem jest to niekorzystne tak dla twórców, jak i graczy.

Źródło fot. Slavic Magic / Hooded Horse.
i

Wydawca Manor Lords nie jest zachwycony standardem branży, jakim jego zdaniem są niesprawiedliwe klauzule dotyczące tzw. warunków zwrotu (recoup terms). Tim Bender w wywiadzie dla serwisu Game Developer uznał wręcz, że jest to „głupi” i „śmieszny” pomysł, który jednak zakorzenił się w branży gier.

Szef firmy Hooded Horse wypowiedział te słowa w odpowiedzi na pytanie dotyczące rzeczy, na które deweloperzy powinni zwracać uwagę przy podpisywaniu umowy z wydawcą. Bender uznał, że twórcy powinni szczególnie uważać na tzw. klauzule zwrotu, które uniemożliwiają „krytyczny przepływ pieniędzy” po premierze.

Względne ryzyko

Choć Amerykanin przyznaje, że takie zapisy są stosowane nawet przez „dobrych wydawców”, on sam jako były prawnik uznaje je za bezsensowne. Te klauzule w praktyce oznaczają, że to wydawca pierwszy otrzymuje większość lub nawet wszystkie pieniądze ze sprzedaży gry, nim cokolwiek dostanie twórca. Chodzi oczywiście o odzyskanie „wkładu”.

Tymczasem Bender wskazuje, że podstawą „rozsądnych” umów jest założenie, że większość ryzyka powinna ponosić strona „najlepiej przygotowana do jego poniesienia”. A przecież to wydawca lepiej poradzi sobie z porażką jednego z kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu publikowanych przez siebie projektów niż studio, które pracuje jedynie nad kilkoma grami czy nawet tym jednym jedynym projektem.

Mają wiele takich projektów. To dla nich nie problem.To nie jest tak, że każda gra musi być sukcesem finansowym dla wydawcy. Ale deweloperzy mają jeden lub może kilka projektów. Nie mogą łatwo ponieść takiego ryzyka. Tak więc, z punktu widzenia teorii kontraktów, zasadniczą głupotą jest dyktowanie warunków zwrotu, w których wydawcy zabezpieczają się przed całym swoim ryzykiem i jako pierwsi odzyskują wszystkie pieniądze.

Klauzula niekorzystna dla twórców i graczy

Takie podejście jest także, zdaniem Bendera, niekorzystne dla graczy. Sprawia bowiem, że twórcy nie mają ani środków, ani zachęty do dalszego rozwoju projektu. Amerykanin uważa, że wiele „cudownych” projektów zostało pogrzebanych właśnie przez klauzule zwrotu.

Według szefa Hooded Horse brak takich zapisów powinien być standardem. Jego firma poprzestaje na podziale „35% dla nas, 65% dla deweloperów”. Bender uważa bowiem, że to lepsza oferta dla twórców, ale jest też przekonany, że w dłuższej perspektywie byłoby to bardziej opłacalne także dla wydawców.

Jeśli z perspektywy wydawcy przeanalizujesz całe swoje portfolio i powiesz: „okej, cofnijmy się o lata i załóżmy, że nigdy nie odzyskałem zwrotu [recoup – przyp red.], ale zamiast tego poprosiłem o niewielki wzrost tej długoterminowej stawki [z 30% do 35%]. Zobaczmy, jakbym sobie poradził”. Założę się, że większość z tych wydawców odkryłaby, że finansowo wyszliby na tym lepiej.

Xbox Game Pass kupisz tutaj

  1. Manor Lords – recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie
  2. Manor Lords – poradnik do gry

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej