Wózek Śmierci: Ten pojazd pełen urządzeń USB był zmorą wczesnych komputerów z systemem Windows
W świecie nowych technologii wszelkiego rodzaju błędy i niedociągnięcia są na porządku dziennym. Nie inaczej było w przypadku integracji Windowsa 98 z interfejsem USB. W celu rozwiązania wszystkich związanych z nią problemów deweloperzy z Microsoftu stworzyli tzw. „Wózek Śmierci”, za pomocą którego testowano zachowanie systemu wobec podłączanych do niego urządzeń peryferyjnych.

Wprowadzony w 1996 roku interfejs USB szybko zyskiwał popularność, stąd też każdy twórca oprogramowania chciał, żeby jego nowy system operacyjny był z nim całkowicie kompatybilny. Złącze USB dało się we znaki również samemu Billowi Gatesowi, kiedy jego asystent Chris Capossela w kwietniu 1998 roku na targach COMDEX podłączył skaner w celu zaprezentowania kompatybilności Windowsa 98 z urządzeniami plug and play. Zaowocowało to pojawieniem się BSoD (Blue Screen of Death), czyli niebieskiego ekranu śmierci. Zaistniałą sytuację Bill Gates skomentował słowami: „To pewnie dlatego nie dostarczamy jeszcze systemu Windows 98”.
„Wózek Śmierci” był zwykłym wózkiem biurowym, tyle że wypełnionym po brzegi kilkudziesięcioma urządzeniami połączonymi ze sobą za pomocą kilku hubów USB. Wśród nich były m.in. trzy myszki, cztery klawiatury, drukarki, a nawet przymocowana do niego w celach humorystycznych kierownica do gier. W owym czasie za pomocą USB można było podłączyć do 64 urządzeń jednocześnie, postanowiono więc przetestować Windows 98 w najbardziej ekstremalnych okolicznościach.
Nazwa „Wózek Śmierci” wzięła się od tego, że często po podłączeniu urządzeń peryferyjnych za pomocą jednej wtyczki do maszyny testowej, na ekranie komputera wyświetlał się blue screen. Testowanie Windowsa 98 za pomocą tego budzącego grozę wśród programistów wózka polegało najczęściej na podłączaniu kabla USB do komputera i sprawdzaniu poszczególnych peryferiów lub odłączaniu go po upływie zaledwie kilku sekund zanim system je zainstalował. W momencie wystąpienia błędu krytycznego do akcji wkraczali programiści, którzy mieli za zadanie naprawić system.
Choć podłączanie kilkudziesięciu urządzeń naraz wydaje się dosyć szalonym pomysłem działania te przyczyniły się do tego, że w dzisiejszych czasach możemy niemalże bezproblemowo podłączać oraz odłączać urządzenia USB do naszych komputerów nie zastanawiając się, czy system sobie z tym poradzi.
Więcej:Tryb AI od Google jest już w Polsce
- Microsoft
- Windows
- tech
- historia komputerów
- USB