filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 12 lipca 2022, 13:23

autor: Kamil Kleszyk

The Gray Man to połączenie Jamesa Bonda z Szybkimi i wściekłymi według pierwszych opinii

The Gray Man to długo wyczekiwana produkcja Netfliksa. Widowisko w gwiazdorskiej obsadzie na platformie ukaże się już 22 lipca. Z kolei krytycy filmowi mieli okazję wcześniej obejrzeć dzieło braci Russo. Jak w ich oczach wypadła megaprodukcja?

The Gray Man/ Źródło: Netflix/ materiały promocyjne.

Z budżetem 200 milionów dolarów The Gray Man staje się najdroższym filmem Netfliksa, jaki kiedykolwiek powstał i jasno sygnalizuje, że streamingowy gigant nie złożył jeszcze broni w walce o widza. Najnowszym widowiskiem cenionych braci Russo z równie gwiazdorską obsadą, serwis pragnie stworzyć franczyzę na miarę serii o Jamesie Bondzie. Ale z jakim skutkiem, dowiemy się dopiero 22 lipca, bowiem to wtedy film będzie miał swoją premierę na Netfliksie.

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Nim jednak do tego dojdzie, musimy uzbroić się w cierpliwość i polegać na recenzjach branżowych krytyków, którzy mieli przyjemność zobaczyć ekranizację świetnej powieści kryminalnej autorstwa Marka Greaney’a.

Połączenie Bonda z Szybkimi i wściekłymi

Według większości specjalistów, możemy śmiało oczekiwać The Gray Man, bowiem nadchodzące widowisko jest solidnym kinem sensacyjnym z dużą dawką akcji. Aby lepiej zobrazować, z czym będziemy mieć do czynienia, Germain Lussier na swoim Twitterze pokusił się o stwierdzenie, iż dzieło braci Russo to połączenie Jamesa Bonda z serią Szybcy i wściekli.

Duży plus za sceny akcji

W opinii krytyków na szczególną uwagę zasługuje choreografia i znakomite sceny walk. To one, w mniemaniu m.in. Jeffa Ewinga, są najmocniejszą stroną filmu. Jak widać, Evans, Gosling i de Armas nie bez powodu należą do czołówki gwiazd Hollywood.

The Gray Man to połączenie Jamesa Bonda z Szybkimi i wściekłymi według pierwszych opinii - ilustracja #1
Źródło: Twitter/@ReelJeffEwing

Chemia na ekranie

Każdy, kto śledzi wielkie lub małe produkcje, wie, jak ważna jest chemia między aktorami. Bez niej praktycznie żadne dzieło nie ma prawa się udać. W przypadku The Gray Man można z czystym sumieniem pochwalić zarówno braci Russo, jak i całą ekipę odpowiedzialną za dobór obsady. W opinii krytyków, zwłaszcza duet Gosling – Evans, fantastycznie się uzupełnia na zasadzie kontrastu. Również Ana de Armas nie ustępuje tej dwójce. Sceny z udziałem Kubanki są prawdziwą ozdobą filmu.

The Gray Man to połączenie Jamesa Bonda z Szybkimi i wściekłymi według pierwszych opinii - ilustracja #2
Źródło: Twitter/@NextBestPicture

Jak już wcześniej wspomniałem, większość recenzji ma pozytywny wydźwięk, ale niestety bywają i mocne głosy niezadowolenia z najnowszego filmu Netfliksa.

Najdroższa klapa w historii

Zdaje się, że z dziełem braci Russo najmocniej rozprawił się na swoim Twitterze Kyle Buchanan. Recenzent brutalnie stwierdził, iż program komputerowy w oparciu o sztuczną inteligencję stworzyłby równie słaby film jak The Gray Man.

Bezmyślna fabuła

Opinię specjalisty podziela również David Ehrlich. Co prawda jego słowa nie są może aż tak brutalne, ale przyznajmy, zobrazowanie najdroższego filmu w historii Netflixa, jako najgłupszej historii jaką się kiedykolwiek oglądało, na pewno nie jest szczytem marzeń producentów widowiska.

Jak widzimy, wspomniane wyżej recenzje są mocno zróżnicowane. Własne opinie wyrobimy sobie dopiero za nieco ponad tydzień. Niemniej jednak warto mieć nadzieję, że nadchodzący obraz okaże się dobrym widowiskiem na gorący letni wieczór.

W oczekiwaniu na premierę The Gray Man, poniżej możecie zobaczyć mały przedsmak zbliżającego się filmu.

Kamil Kleszyk

Kamil Kleszyk

Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.

więcej