Reżyser Assassin's Creed 3 i Far Cry 4 ma prosty przepis na to, by otwarty świat w grze zachwycał. Kluczowe są dwa elementy
Jakie elementy są najważniejsze, aby gra z otwartym światem była udana? Weteran Ubisoftu ma odpowiedź na to pytanie.

Moda na duże otwarte światy trwa w najlepsze, chociaż odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie pojawiło się lekkie zmęczenie tą kategorią gier. Stworzenie interesującej i wciągającej produkcji w tej formule nie jest jednak prostym zadaniem, ale swoją sprawdzoną metodę zdaje się posiadać jeden z weteranów Ubisoftu, który za najważniejsze uważa dwa elementy: odpowiedni humor i zaangażowanie gracza.
Przepis na udane otwarte światy
Alex Hutchinson pracował w Ubisofcie w latach 2010-2018, a obecnie działa w studiu Raccoon Logic, którego jest współzałożycielem. Dawniej pełnił funkcję reżysera kreatywnego dwóch dużych tytułów Ubisoftu z otwartym światem, a mianowicie Assassin’s Creed 3 oraz Far Cry 4.
W rozmowie dla magazynu Edge (via Gamesradar+) ujawnił dwa elementy, które jego zdaniem są kluczowe dla stworzenia udanej gry z otwartym światem. Chodzi o charakterystyczny, slapstickowy humor oraz oddanie graczom części kontroli nad narracją. Wykreowany świat powinien być satyryczny, a sytuacje na które natrafiają gracze – dziwaczne i prowadzące do przesadzonych konsekwencji.
Myślę, że w grach z otwartym światem, szczególnie w tych, trzeba porzucić pomysł, że to twórca kontroluje tempo wydarzeń. Trzeba uznać, że to gracz jest za nie odpowiedzialny – i to zaczyna przypominać slapstick, gdzie projektujesz jedynie okazje do żartów lub zabawnych sytuacji – wtedy nagle staje się to interaktywną komedią, i to znów jest zabawne.
Nie da się ukryć, że takie podejście stoi w opozycji do sposobu projektowania gier, gdzie każdy moment jest z góry zaplanowany przez twórców. Hutchinson zdaje się uważać, że sednem zabawy w otwartym świecie jest po prostu odrobina chaosu, wynikająca z połączenia różnych systemów.
Gracze, bawiący się nimi, generują sytuacje, których nikt wcześniej nie przewidział, i dzięki temu zyskują poczucie, że to oni są autorami narracji. Takie momenty bez dwóch zdań zapadają w pamięć na znacznie dłuższej. Odrobina luzu i absurdu jest więc jak najbardziej wskazana, a dodatkowo generuje sytuacje o potencjalne youtubowo-socialowym.
Z drugiej jednak strony – ilu graczy, tyle opinii. Nie każdemu taki styl zabawy musi odpowiadać. Elementy wskazane przez Hutchinsona mogą być więc trafne, ale raczej nie są uniwersalnym przepisem na sukces.