Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 15 marca 2019, 12:19

autor: Bartosz Świątek

Redaktor Kotaku: „Studia pod EA mają sporą autonomię”

Zdaniem dziennikarza serwisu Kotaku, Jasona Schreiera, Electronic Arts pozostawia swoim deweloperom znacznie więcej swobody, niż na ogół sądzą gracze. Presja ze strony wydawcy podobno jest nieco bardziej subtelna i przybiera postać pytań w stylu: „Gdzie jest Wasza wersja FIFA Ultimate Team?”.

Electronic Arts nie jest takie złe, jak je malują? - Redaktor Kotaku: „Studia pod EA mają sporą autonomię” - wiadomość - 2019-03-15
Electronic Arts nie jest takie złe, jak je malują?

Gracze dość często zarzucają dużym wydawcom wywieranie negatywnego wpływu na deweloperów i produkowane przez nich tytuły, celem zmaksymalizowania zysku. Jedną z firm, która najczęściej spotyka się z tego typu oskarżeniami jest Electronic Arts, co świetnie widać na przykładzie Anthem – sieciowej strzelanki stworzonej przez studio BioWare, która nie do końca sprostała oczekiwaniom graczy i recenzentów.

Okazuje się, że stereotypowy obraz uciskanych deweloperów może nie być do końca zgodny z prawdą – tak przynajmniej twierdzi Jason Schreier, dziennikarz serwisu Kotaku, który podzielił się swoją opinią na Twitterze.

Ciągle widzę, jak ludzie rozpowszechniają ten pomysł, że EA zmusiło BioWare do stworzenia gry online. To nie jest prawda. EA w rzeczywistości daje swoim studiom dużą autonomię. Presja kierownictwa jest bardziej subtelna niż proste "Zróbcie tę grę!". Chodzi raczej o manewrowanie zasobami i pytania w stylu "Gdzie jest Wasza wersja FIFA Ultimate Team?" - czytamy.

W kolejnych tweetach w tym wątku Jason Schreier podkreśla, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż na ogół wydaje się graczom.

Rzecz w tym, że widziałem mądrali i YouTuberów, którzy propagują taką narrację, że EA zmusiło BioWare do stworzenia klonu Destiny, co jest bardzo nieprawdziwe. Presja ze strony EA jest bardziej subtelna i skomplikowana – czytamy dalej.

Trudno w jakimś stopniu nie zgodzić się z dziennikarzem – produkcja gier to potężny, bardzo skomplikowany biznes, do którego na ogół nijak nie pasują uproszczenia i banalne stereotypy. Sytuacja jednego studia deweloperskiego może być kompletnie inna od tej, w której znajduje się drugie. Warto jednak odnotować, że w podanych przez siebie przykładach, mających obrazować prawdziwy wymiar presji ze strony wydawcy, Schreier… powtarza praktycznie te same zarzuty, które na co dzień formułują gracze. Dziennikarz wspomina o naciskach, by twórcy stosowali mechaniki generujące lepsze wyniki finansowe oraz oczekiwaniach, że gra zmieści się w kalendarzu wydawniczym na dany rok czy kwartał – dzięki czemu raporty składane inwestorom będą bardziej przychylne.

Jeśli gra jest kiepska i sprawia wrażenie produktu stworzonego na kolanie, wyłącznie z myślą o wyciąganiu kolejnych złotówek z portfela, to z punktu widzenia odbiorcy końcowego mało ważne jest to, czy presja, w wyniku której powstał dany tytuł, miała postać kategorycznych żądań, czy też subtelnych pytań o wyniki finansowe. Efekt końcowy jest przecież taki sam – ciekawy projekt i przyjemność płynąca z gry zostają przesunięte na dalszy plan.

  1. Electronic Arts – strona oficjalna
  2. Recenzja Anthem – gry, którą kocham i nienawidzę