Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 12 maja 2022, 15:45

PS Plus Premium stawia na dema. I to jest as w rękawie Sony

PS Plus Premium ma trochę punktów wspólnych z Game Passem, choć Sony trzyma jednego asa w rękawie, który odróżnia go od konkurenta. Mowa o planowanych demach czy też wersjach trial gier, czyli rzeczy pożądanej przez graczy, lecz rodzących parę ale.

Już w przyszłym miesiącu Sony startuje z odświeżoną wersją swoich abonamentów PS Plus. Ich niedawna zapowiedź wzbudziła ogólnie dość przeciętne emocje. Zwłaszcza fani Game Passa wytykali „niebieskim” niezbyt konkurencyjną ofertę w porównaniu z usługą Microsoftu. Później gruchnęła jeszcze wieść o wymogu, którym Sony jakoby dodatkowo obarczyło deweloperów pragnących sprzedawać swoje gry w cenie powyżej 34 dolarów. Mowa o obowiązkowym dodaniu dwugodzinnej wersji próbnej takiego tytułu, która ma być dostępna w najdroższej opcji abonamentu Premium. Okazuje się jednak, że to nie do końca prawda.

Nasza redakcja dotarła do wytycznych Sony dla twórców gier co do wspomnianych wersji demonstracyjnych, które mówią wprost, że żadna dodatkowa praca nie jest wymagana. To pracownicy sklepu PS Store zajmą się przygotowaniem dema, jeśli producenci gry nie wyrażą chęci stworzenia go osobiście i upublicznienia w ciągu trzech miesięcy od premiery. Można więc odłożyć na bok zarzuty o to, że Sony wymusza na studiach dodatkowe koszty i wysiłek, by uczynić swój droższy abonament atrakcyjniejszym. Natomiast dema praktycznie wszystkich „dużych” multiplatformowych tytułów mogą być ogromną zaletą w ofercie japońskiego producenta.

PS Plus Premium stawia na dema. I to jest as w rękawie Sony - ilustracja #1
Już niedługo posiadacze PlayStation będą mogli wypróbować każdą grę droższą niż 34 dolary.

„Demowy” raj

Oznacza to ni mniej, ni więcej, że już wkrótce opłacający abonament Premium posiadacze konsoli Sony, oprócz kilku gier co miesiąc i dostępu do wielu tytułów z katalogu PlayStation, zarówno tych nowszych, jak i starszych, będą mogli sprawdzić przed zakupem każdą produkcję AAA i AA. Taką jak na przykład Assassin’s Creed, Far Cry, FIFA, Need for Speed czy inne gry kosztujące powyżej 150 – mniej więcej – zł (34 $ lub 33 €). Do tej pory coś podobnego zapewniał jedynie Steam na komputerach PC, ale tylko w opcji zwrotu pieniędzy po nabyciu pełnej wersji gry. Może nie jest to aż tak atrakcyjna oferta jak „gamepassowa” możliwość przejścia całego tytułu od dnia premiery, ale na pewno jest to coś, czego w usłudze Microsoftu nie znajdziemy i czym Sony będzie wyróżniać się na rynku, przywracając na dużą skalę dema produkcji spoza biblioteki Game Passa.

Jest to jak najbardziej ruch w interesie graczy. Wydawcom zapewne zacznie mocno zależeć na tym, by dwugodzinny kontakt z grą, dużo bardziej istotny niż jakakolwiek recenzja, zachęcał do kupna danej pozycji, a nie od niej odstraszał. I mimo wyrażonej przez Sony chęci wzięcia na siebie obowiązku przygotowania takiej wersji wielu twórców gier raczej będzie wolało zrobić to samodzielnie. Dlaczego? Sony prawdopodobnie wykorzysta do tego jakiś zautomatyzowany proces, który po 2 godzinach będzie po prostu blokował dostęp do pełnej wersji, z czym już wielokrotnie spotkaliśmy się podczas różnych „darmowych weekendów” z grami. Wydawca za to może przygotować specjalną wersję, prezentującą dany tytuł z jak najlepszej strony lub niezdradzającą za wiele z fabuły.

A co z małymi studiami, robiącymi gry często z założenia krótkie? Większość z nich nie załapie się na wymogi Sony już przez sam próg cenowy 34 dolarów. A te, które będą miały zakusy na kwotę, powiedzmy, 40 dolarów za jakąś krótką bądź kiepską produkcję, będą musiały podjąć trudną decyzję, na której skorzysta gracz. Bo albo zostaną zmuszone udostępnić wersję próbną, albo obniżyć cenę do magicznych 33,99 $. Biorąc jeszcze pod uwagę 30-procentową prowizję Sony, dla niektórych może być to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. A gracz ostatecznie albo zapłaci mniej, albo będzie mógł się przekonać, czy rzeczywiście warto wydać na dany tytuł pieniądze.

PS Plus Premium stawia na dema. I to jest as w rękawie Sony - ilustracja #2
Niektórzy twórcy krótszych tytułów będą musieli wykazać się pomysłowością w stworzeniu dwugodzinnej wersji demo lub dostosować cenę do regulaminu Sony.

W czym tkwi haczyk?

Regulaminowy wymóg udostępniania w sklepie PS Store wersji demonstracyjnych nie jest posunięciem wyłącznie w interesie graczy, daje też bowiem pewne fory wydawcom. Oprócz możliwości wykonania przez Sony wszelkich prac związanych z przygotowaniem dwugodzinnego dema wspomniano jeszcze o wykluczeniu z tego obowiązku gier VR. A najważniejszy warunek to okres trzech miesięcy od premiery na opublikowanie takiej wersji, co może otwierać furtkę do pewnych nadużyć. Przede wszystkim to wystarczająco długi czas, by nadal praktykować wydawanie gier w kiepskim stanie technicznym i naprawiać je już po premierze.

Nie wiemy jeszcze, jak potraktowane zostaną przypadki, gdy wydawca zapowie stworzenie dema i nie wywiąże się z tej obietnicy. Przypuszczalnie Sony po prostu wyda wtedy przygotowaną przez siebie wersję z blokadą rozgrywki po dwóch godzinach. Wydawcy niepewni sukcesu swoich dzieł będą prawdopodobnie ochoczo przeciągać datę opublikowania triala aż do końca regulaminowego okresu, zamiast otwierać do niego dostęp już w dniu premiery. Nie musimy się za to martwić o nagły zalew pozycji z opcją VR, by ominąć wymóg dostarczenia dema, bo z dokumentów wynika, że zwolnione są z tego tylko gry wymagające gogli już do samego uruchomienia.

Kiedyś płyty z gazet, dziś PS Store

Tak czy siak, nawet jeśli nowa oferta abonamentowa Sony nie zadowoli wszystkich, jest na tyle inna od obecnych już na rynku, że ma szanse narobić wokół siebie trochę pozytywnego szumu. Przywróci nie tylko sporą bibliotekę klasycznych tytułów z poprzednich generacji PlayStation, ale i dawną modę na dema gier, kiedy to dla nich kupowało się branżowe czasopisma z dołączanymi płytkami, na których zwykle czekało kilka próbek najnowszych hitów. Sam warunek Sony wymuszający tworzenie dem może natomiast w dłuższej perspektywie przyczynić się do poprawy jakości oferowanych produkcji. Czy rzeczywiście tak będzie? Przekonamy się za jakiś czas.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Potrzebujesz jeszcze dema gry?

Tak
64%
Nie
36%
Zobacz inne ankiety