Przez lata Microsoft ukrywał swoją największą porażkę w milionach legalnych kopii systemu Windows XP
Zanim Microsoft opublikował Windowsa 95, firma miała inny plan. Bob miał być programem, który wprowadziłby użytkowników do świata komputerów, ale plan porzucono z kilku przyczyn.

Windows 95 był dla wielu osób wejściem w świat komputerów. System był przejrzysty, a gry takie, jak Pasjans, pomagały nauczyć się obsługi myszki komputerowej. Przed nadejściem Windowsa 95, Microsoft miał jednak zupełnie inny plan. Był nim „Bob”, który był całkowitym przeciwieństwem systemu operacyjnego, jaki znamy. Microsoft musiał szybko z niego zrezygnować, ale ten później powrócił w niespodziewanej formie (vide XDA Developers).
Przed Windowsem 95 był Bob
W 1995 roku Microsoft wypuścił na rynek oprogramowanie o prostej nazwie – Bob. Był swego rodzaju nakładką na Windowsa 3.1, co miałoby pomóc w nawigowaniu po systemie osobom dopiero zaczynającym przygodę z komputerami. Bob miał jednak swoje problemy i jednym z nich była jego szata graficzna. Otóż wiele osób uznało ją za zbyt dziecinną, co nie zachęcało do korzystania z usług pomocnika, psa Rovera (Azorka w polskiej wersji).

Dodatkowo, Bob za bardzo obciążał komputer. Wymagał między innymi 8 MB RAM-u, czyli tyle, co Diablo z 1996 roku. To oznacza, że w trakcie codziennej obsługi komputera musielibyśmy obciążać system jak grą, a na 8 MB pamięci RAM w połowie lat 90. mało kto mógł sobie pozwolić. Podzespoły w tamtym czasie wciąż były bardzo drogie. Dlatego ostatecznie projekt został zamknięty.
Bob powraca z Windowsem XP
Według relacji Raymonda Chana, jednego z pracowników Microsoftu, podczas przygotowywania płyty instalacyjnej Windows XP zespół zauważył, że pozostało około 30 MB wolnego miejsca. Postanowiono je zagospodarować. W efekcie, instalator miał sprawdzać obecność dodatkowych danych, aby utrudnić nielegalne kopiowanie systemu.
Logika była taka: skoro trzeba będzie pobrać dodatkowe 30 MB danych, to może to zniechęci potencjalnych piratów. W końcu mówimy o czasach, gdy „szerokopasmowe łącze” nie było jeszcze normą, a większość użytkowników korzystała z internetu przez modem. Przesyłanie 30 MB przez łącze 56 kbps faktycznie mogło stanowić przeszkodę – stwierdził Raymond Chan.
Zamiast losowo wygenerowanych danych, ktoś wpadł na pomysł, by wykorzystać do tego archiwalną kopię Microsoft Boba. Obrazy dyskietek zostały połączone w jeden plik, następnie zaszyfrowane kluczem powstałym z przypadkowego uderzenia w klawiaturę, by ostatecznie trafić na płytę XP jako tzw. dummy data (dane wypełniacze). W ten właśnie sposób Microsoft "ukrył" swoją największą porażkę w milionach legalnych kopii systemu Windows XP.

Choć zaszyfrowany Bob pozostaje jedynie techniczną ciekawostką, to z pewnością był inspiracją dla jednego z rozwiązań zaaplikowanych w Windows XP. Mowa oczywiście o psie Roverze (Azorku), który stał się jednym z najbardziej charakterystycznych elementów w owym systemie.
Więcej:Tryb AI od Google jest już w Polsce
- Microsoft
- oldskul / retro
- tech
- Windows XP
- systemy operacyjne
Komentarze czytelników
ReaLy Junior
mekotron Legionista
To jak wygląda tytuł artykułu ico jest w nim zawarte sprawiło że musiałem kilka razy go przeczytać aby zrozumieć sens. Odrzuca mnie sposób w jaki piszesz artykuły, myślę że jest inny sposób aby przyciągnąć uwagę czytelnika, sam artykuł też nie jest tak interesujący i długi. Najgorszy jest brak sensu w tytule, ukrywał? Jeśli zawierał to to samo co ukrywał, to w sumie można pisać już co tylko się żywnie podoba, łącznie z bluzgami, jak Boga kocham postaram sie omijać gry online, na tyle na ile dam radę.
blackarcher90 Junior
Ty, "autor", ty przeczytałeś oryginalny artykuł ze zrozumieniem, czy po prostu wrzuciłeś tekst w jakiś wewnętrzny LLM który absolutnie nie zrozumiał kontekstu ostatniego akapitu? "Azorek" w wyszukiwarce jest absolutnie niezwiązany z meritum historii - dodatkowo, animowany obrazek psa w 2001 roku mógł ważyć max 1mb, nie trzydzieści...
Programista potrzebował dummy data (danych-śmieci) na dopchanie pojemności płyty bo instalator WinXP nie zajął calego wolnego obszaru nagrywania na płycie, więc wziął oryginalny kod programu Bob i go zaszyfrował używając losowego hasła. To jest ta ciekawostka, a nie ponowne użycie maskotki... Wrzucenie danych na płytę było "rozwiązaniem"; nic "z Boba" nie zostało wzięte. Dodatkowo, ta maskotka używana była też przez Office I system agentów w API (na podstawie którego powstał np. Bonzibuddy).
Nóż się w kieszeni otwiera jak pomyślę że za coś takiego ci płacą.