Jedna z największych wad Starfielda może wkrótce zniknąć. Bethesda po cichu pracuje nad kluczową zmianą
Intuicja mówi mi, że chcą zrobić ten sam myk co przy ESO albo F76... nie poddawać się, tylko doprowadzić tę grę do stanu używalności albo i coś więcej. Za to ich zawsze lubiłem i liczę, że nadal będę.
No ja od początku powtarzam, że moim zdaniem swobodny lot kosmiczny (czy szerzej: swobodne podróżowanie po świecie gry) miał być centralnym punktem Starfielda, wokół którego zaprojektowano całą resztę gry. Ale że lot finalnie wycięto (prawdopodobnie na bardzo późnym etapie prac), bo inżynierowie Bethesdy wbrew założeniom nie uporali się z silnikiem, to nagle się okazało, że gra jest w rozsypce, bo bez tego kluczowego elementu nic do siebie nie pasuje. Dlatego opóźnili premierę o kilkanaście miesięcy i przez ten czas naprędce sklecili to, co potem trafiło na półki sklepowe.
Sami pomyślcie, kiedyś paliwo w grze miało być zasobem (sam Todd to przyznał), który się zużywa i trzeba go stale uzupełniać. Z kolei przyczółki (outposts) miały służyć za fabryki paliwa (i innych zasobów), niezbędne do eksploracji wschodniej części mapy (bo tam nie ma miast czy innych ośrodków ludzkich, w których gracz mógłby tankować swój statek i uzupełniać zapasy). Tyle tylko, że system paliwa miałby sens, gdyby wypalało się ono w czasie rzeczywistym, np. 1 litr paliwa na 1 minutę lotu, bo wtedy zbiornik trzeba by uzupełniać co kilkadziesiąt minut gry i to byłoby całkiem fajne. Gdy jednak okazało się, że lotu w czasie rzeczywistym nie będzie, to system zużywającego się paliwa zupełnie stracił sens. Bo gdyby to wypalanie pozostawiano, ale w trybie skokowym, czyli tak, jak obecnie podróżuje się w Starfieldzie, to całość byłaby nie do zniesienia. Już obecnie w grze jest masa denerwujących ekranów doczytywania, a wyobraźcie sobie, że np. na każde 5 skoków grawitacyjnych (a więc 10 ekranów doczytywania) musicie obejrzeć jeszcze dodatkowe 5 ekranów doczytywania (skok, lądowanie, wyjście ze statku, powrót na statek, start), tylko po to, żeby zatankować... Nic dziwnego, że ta mechanika całkiem trafiła do kosza. Z kolei bez niej, przyczółki stały się niepotrzebne, a wraz z nimi także cały system wydobywania i produkcji zasobów, jak również perki eksploracyjne (geologia, zoologia, botanika itd.). Bez swobodnej podróży uproszczono także misje łowcy nagród (dlatego karcer na statku nie odgrywa żadnej roli, w końcu jaki jest sens zamykać delikwenta w celi, skoro cały proces potrwa dłużej, niż ekran doczytywania przenoszący statek gracza do celu, w którym więzień ma zostać wydany władzom?), a także misje transportowe (przewóz ludzi i towaru).
Bez podróży w czasie rzeczywistym, w Starfieldzie zwyczajnie nic nie ma sensu i całość sprawia wrażenie, jakby zbudowano ją z elementów, które zupełnie się nie kleją, funkcjonując jakby obok siebie, a nie wspólnie. To wygląda tak, jakby twórcy mieli ambicje zbudowania gry w stylu NMS czy nawet Star Citizen, ale nie podołali technologicznie, przez co ich gra posiada praktycznie same wady kosmicznych sanboxów (nudny, proceduralny, pusty świat, miałka warstwa fabularna, płaskie postaci) i żadnej z ich zalet (a więc swobody, bezszwowości, wolności, poczucia skali, ogromu wszechświata).
To by tłumaczyło, dlaczego są tak cicho. Cały czas wydają jakieś małe aktualizacje wydajnościowe i naprawcze. Ciekawe czy był to kontrolowany wyciek i sprawdzenie reakcji graczy. Jak faktycznie zrobią to jak powinni to jest szansa, że gra może w przyszłości zostać odmieniona.
