Gemini w telefonach Samsunga to nie przypadek. Według doniesień, Google płacił „ogromne sumy”, żeby wygrać z konkurencją
Gemini od Google’a jest domyślnym asystentem AI w najnowszych smartfonach Samsunga. Okazuje się, że nie bez przyczyny, bo Google był gotowy zapłacić „ogromne sumy”, żeby do tego doprowadzić.

Kupując smartfon Samsunga wiemy, że domyślnie znajdzie się tam oprogramowanie Google’a. W przypadku serii Galaxy S25 tyczy się nie tylko systemu operacyjnego Android, ale także asystenta AI, Gemini. Antymonopolowy proces Google’a zdradził, dlaczego tak się dzieje. Na jaw wyszło, że chodziło o pieniądze, a nie jakość oprogramowania (vide The Verge).
Google płaciło Samsungowi za wybór ich oprogramowania
Jak ujawnił Bloomberg, Google płaciło bliżej nieokreślone, ale „ogromne” sumy, żeby zapewnić sobie dominację na smartfonach Samsunga. Plan działał skutecznie, ale do czasu. Teraz Google musi walczyć w sądzie przeciwko sprawie antymonopolowej i prawnicy firmy prawdopodobnie będą starali się o jak najmniejszy wymiar kary dla korporacji.
Sprawa nie trwa zbyt długo, ponieważ tyczy się wyłącznie ostatniej generacji flagowców Samsunga. Kupując model Galaxy S25 użytkownicy mogli zwrócić uwagę, że z jakiegoś powodu południowokoreański gigant nagle przestał promować swojego asystenta Bixby. Ten znalazł się na drugim planie, za Gemini od Google’a. W tamtym czasie decyzja wydawała się dziwna, ale teraz wiemy, że chodziło o pieniądze.
Po pierwsze, Google płacił Samsungowi z góry za priorytetyzowanie Gemini na ich smartfonach. To jednak nie wszystko, ponieważ dodatkowo Samsung miał otrzymywać pewien procent z przychodów, jakie przynosiły reklamy wyświetlane w aplikacji Gemini.
Na niekorzyść Google’a działa jeszcze jeden fakt. Otóż firma chciała wprowadzić w życie jeszcze bardziej restrykcyjne umowy, o czym pisze The Information. Według tych doniesień Google chciało, żeby Gemini było preinstalowane obowiązkowo razem z popularną wyszukiwarką oraz przeglądarką Chrome.
Działania Google można odebrać jednoznacznie, jako dalsze próby zmonopolizowania rynku. Dlatego kara dla korporacji może być dotkliwa. Konsekwencje mogą obejmować między innymi sprzedaż Chrome'a, zakaz zawierania umów na priorytet dla swoich aplikacji, a nawet wymóg udzielania licencji na większość danych, o które opiera się wyszukiwarka Google'a. Firma miała argumentować, że powinna jedynie zostać dotknięta zakazem zawierania wyżej wspomnianych umów dotyczących domyślnie zainstalowanych aplikacji.