autor: Luc
WildStar free-to-play – czy darmowy model służy kosmicznej grze MMO? - Strona 3
WildStar miał był pogromcą World of Warcraft. Pomimo tego, że produkcja nie była zła, nie zebrała odpowiedniego grona graczy – co wymusiło przejście na model free-to-play. Zajrzeliśmy więc na darmowego Nexusa!
Twórz i płać
Usprawnienia zawitały także do systemu craftingu. Wprawdzie ten ani w obecnej, ani w poprzedniej formie kompletnie mi nie odpowiadał, niemniej osoby lubujące się w masowym wytwarzaniu przedmiotów powinny być zadowolone z nowości. Ścieżkę wykuwania broni czy pancerza znacznie skrócono i teraz wszystko jest gotowe po dwóch, trzech kliknięciach. Wybieramy „trzon”, decydujemy o niektórych statystykach (te doczekały się w nowym WildStarze solidnej przebudowy) i gotowe. Oczywiście im potężniejsza jest projektowana w ten sposób broń, tym większe ryzyko niepowodzenia. Nie ma w tym wielkiej filozofii, ale oszczędność czasu trudno zanegować.
Największą spośród zmian stanowi jednak, rzecz jasna, przejście na model free-to-play. WildStara pobrać, zainstalować i ukończyć może bezpłatnie absolutnie każdy, bez żadnych ograniczeń. Niemniej gdy przyjrzymy się temu, co otrzymują subskrybenci, a co grający za darmo, różnice widać gołym okiem. Gdzieś pośród tego wszystkiego znajduje się jeszcze trzecia grupa „tych, którzy kiedyś kupili grę”, ale poza większą pulą postaci oraz miejscem na ekwipunek nie wyróżnia się ona niczym szczególnym. Regularnie płacący mogą oczywiście liczyć na specjalne bonusy – znacznie szybciej zdobywają doświadczenie i umiejętności, mają większe szanse na udane stworzenie przedmiotu, większą ilość zdobywanej gotówki i materiałów, możliwość tworzenia i zapraszania do gildii, priorytet przy logowaniu do gry, większy plecak, a czasy odnawiania wskrzeszania są w ich przypadku o połowę krótsze... Wymieniać można by tak jeszcze w nieskończoność, ale wszystkie te „usprawnienia” łączy jedno – nie są one jedynie czysto kosmetyczne. Płacąc, szybciej się rozwijamy i szybciej zdobywamy ekwipunek, co nie każdemu zapewne przypadnie do gustu, szczęśliwie żaden z tych elementów nie uniemożliwia grającym za darmo korzystania w pełni z zabawy. Do wyboru zamiast wykładania na stół realnych pieniędzy na abonament jest oczywiście jeszcze system C.R.E.D.D. pozwalający aktywować subskrypcję za wirtualną walutę, wymaga to jednak sporej ilości godzin spędzonych z grą. W jej obrębie funkcjonuje od teraz także specjalny sklep, w którym za prawdziwą gotówkę kupować można nowe kostiumy czy wyposażenie do własnego domu.
Znajomy kosmos
Jak więc podsumować WildStara po przemianach? Z jednej strony to wciąż ta sama gra, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie rok wcześniej – pełna ciekawych, choć nie nowatorskich rozwiązań, interesujących mechanik i ze świetną walką. Do tego doliczyć trzeba aktualnie znacznie uproszczony dostęp do rajdów, czyli do prawdopodobnie najciekawszej części rozgrywki! Jednak patrząc na całość z innej perspektywy... Podobnie świetnie gra prezentowała się i wcześniej, a mimo wszystko ostatecznie okazała się kompletną klapą. Twórcy nie potrafili zaoferować czegoś, co przyciągałoby na dłużej, gracze się wypalali... Uderzanie na siłę w klimaty „starego World of Warcraft” po prostu się nie sprawdziło. Dziesięć lat temu byłby to absolutny hit, ale teraz... Jako tradycyjna gra MMORPG WildStar jest naprawdę bardzo dobrą pozycją i tak też postanowiłem ją ocenić. Tylko, czy na takie tytuły jest jeszcze w ogóle miejsce na współczesnym rynku?