Zakwasy życia, jestem o 60 lat starszy :D
Ogólnie prowadzę dość aktywny tryb życia od jakiegoś czasu, siłownia 3x w tygodniu, rower 4x w tygodniu.
W środę trenowałem (taki tam normalny trening ogólnorozwojowy), w czwartek i piątek dowaliłem małe trasy po mieście na rowerze (ogółem koło 60 km) i w sobotę koledzy zaprosili mnie na piłkę... Graliśmy na Orliku, słońce waliło dość mocno, przez pierwsze 2 godziny.
Graliśmy ogólnie godzin 6... Wypiłem 3 litry wody, wszystko było fajnie, ale już po 5 godzinie siadłem na chwilę i czułem, że jest źle, ledwo wstałem... Powrót do domu to była męka, ledwo dawałem radę wciskać pedały w aucie, wejście po schodach - istna masakra, próbowałem to rozmasować, rozgrzać, zamrozić, gorące kąpiele, olejki, gówno. W niedzielę ledwo wstałem z łóżka (zajęło mi to z 10 minut), nie jestem w stanie ubrać sobie spodni, butów i skarpet, nie zrobię przysiadu, w ogóle nie ma mowy, żebym nogi zgiął w kolanie, mam takie zakwasy na pachwinach, udach i łydkach + skośnych brzucha i kapturach (wtf?), że się posrać idzie. Pomyślałbym, że jestem na coś chory, ale paru kumpli ma to samo. Trochę lipę odwaliłem, bo się spóźniłem na mecz i zacząłem od razu grać a nie grałem prawie 2 lata. Myślałem, że jak robię nogi na siłce i jeżdżę tyle na rowerze to będzie fajnie. Nie jest :D
Jutro mam wizytę u lekarza, na którą chciałbym iść, ale nie jestem pewien czy w ogóle dam radę. Myślicie, że mi jakoś odpuszczą te zakwasy jutro do 16? Nie mam pojęcia co z tym fantem robić, przeczekałbym, ale na chwilę obecną nawet nie dojdę do przystanku autobusowego. Ktoś miał taki hardkor? Starość nie radość, jak człek miał te 16 lat to latał całymi dniami po podwórku i by mu przez myśl nie przeszło, że można sobie sprezentować taką kaszanę.
Może Ci przejdą do piątku :D Ja miałem o wiele mniejsze zakwasy a trzymały mnie parę dni :P A tak w ogóle skąd pomysł na wykorzystanie gówna jako środka na zakwasy? :D
Z mojego doświadczenia zakwasy przechodzą zupełnie w czwartej dobie od wysiłku, jeśli były duże. Mimo to, da się z nimi pracować nawet na następny dzień, poboli rano, ale potem się o nich zapomina. Jeśli będziesz mieć inaczej coś mogłeś sobie uszkodzić.
rower, siłownia czy nawet bieganie nie ustrzegą cię przed zakwasami po piłce nożnej - inny rodzaj wysiłku.
Nie wiem kto normalny gra 6 godzin w piłkę, to już jest spalanie mięśni, no chyba że sobie kopaliście jeden do drugiego, ale wtedy nie mialbys zakwasów.
Inna sprawa, że chyba coś słabo ćwiczysz, bo zakwasy czy to na siłowni czy po bieganiu zawsze intensyfikują się drugiego dnia i nigdy nie przechodzą jak ręką odjął
Z mojego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że jutro czeka Ciebie najgorsze. Nie straszę, tylko ostrzegam.
Pamiętam swój pierwszy dzień na siłownie. Nazajutrz były zakwasy, ale dało się żyć. Drugą dobę po... Oj to była zabawa. Nie szło spać, bo wszystko bolało. O chodzeniu praktycznie mogłem zapomnieć, bo nogi w kolanie nie mogłem wyprostować. Zakładania i ściąganie koszulki to był cały rytuał, którego w sumie szkoda, że nie nagrałem. Masakra :D
Próbowałeś wziąć prysznic naprzemienny tj. raz gorący, a raz zimny? Pobudza krążenie i może trochę ulgi przynieść, bo dobrze wpływa na regenerację mięśni choć samo doświadczenie niezbyt przyjemne jak można się domyślać.
2 dzień jest zawsze najgorszy, trzymaj się i nie daj się
Jak ja mam zakwasy po siłowni to zwyczajnie wracam tam i wykonuję lżejsze ćwiczenia. Rozpracujesz mięśnie, rozciągniesz i rozgrzejesz, a zakwasy przejdą bardzo szybko. Najgorsze co można zrobić to leżeć w bezruchu.
Sport to zdrowie, ale z glowa. Idziesz grac przez tyle czasu bez rozgrzewki i rozciagania, po 2 latach przerwy - ciesz sie ze skonczylo sie tylko na zakwasach. Co do samego problemu z bolem - nigdy co prawda nie mialem az tak koszmarnych jakie opisujesz, ale jedyne co mi pomaga chociaz troche to zacisnac zeby i porozciagac na maksa zakwaszone partie co jakis czas.
Przepalasz mięśnie i nie masz regeneracji, może zainwestuj w suplementację, zbilansowaną diete. Powinno w jakimś stopniu pomóc.
Następny geniusz co pół godzinki na biceps w siłce poświęci, pojeździ na rowerku dla przyjemności i myśli, że ma kondycje olimpijczyka.
To jak mówisz ze 16 lat to teraz ile masz ? 20 ? Hehe
Ja jak byłem w wieku 20-30 to miałem kondycje taką samą co jako nastolatek. Tylko, ze całe życie sie ruszalem jak nie taniec to basen, to judo, troche boxu, wszystko mieszane ze szkoła i pracą zarazem ii zadna siłownia mi tego by nie dała co wypracowałem.
Poczekaj az bedziesz przynajmniej 30 dochodzil i po bo jak poczujesz różnice po 30 to póżniej sie trzymasz na równi tylko 60 pozostaje jako nastepne osłabienie.
Co do zakwasów to strej teorii nie przezwyciężysz. Ból zwalczysz bólem. Jak masz zakwasy to powoli się rozgrzewaj i rozciągaj - ehh o jakim rozciąganiu mówie jak pewnie nie masz o tym pojęcia a krzywde można sobie zrobć - no nic. Musisz się rozgrzac i ta samą metodą przez którą dostałeś zakwasów. Jeśli biegałeś i przez to masz zakwasy to idz pobiegaj. Najpierw pochodź a jak rozchodzisz to biegaj. W trakcje ruchu ból sam przejdzie nie bedziesz wiedział kiedy i zwieksz wysiłek dodając skoki, przykucnięcia i ruchy ramionami itp.
Zależnie od organizmu po 3 dobach już jest spokój.
3m się
zloteuszy
zaszokowales mnie wyznajac, ze jestes po 30
bylem przekonany, ze masz okolo 15 lat...
Dzięki wszystkim, nadal jest masakra :D Ale czuję, że jutro będzie już luźno :)
Brałem prysznic naprzemienny, okładałem to lodem, grzałem specjalną lampą, traktowałem masażerem, kobieta mi to masowała, niestety, nic :D
zloteuszy, trenowałem w miarę poważnie z rok, zaliczyłem parę treningów typu "Arnold", czyli "z rzyganiem do wiadra" i innych specjałów, ale takich zakwasów to jak żyję nie miałem :D
Graliśmy ogólnie godzin 6...
Szkoda ze nie graliscie 106 albo 1000006 godzin, gratuluje myslenia. Swoja droga to nie mogl byc zbyt wysoki poziom bo nawet zawodowcow po 90min grania lapia skurcze :) Pozdrawiam i zycze uprawiania sportu z glowa.
$ebs Master, powiem Ci, że czas leciał jak szalony, i myślałem, że minęły 2 godziny a strzeliło 6 :) Poziom był różny, ja akurat grałem najbardziej równo, tj. opieprzałem się od czasu do czasu, ale nawet w 6 godzinie byłem w stanie biegać i wyprowadzić akcję (większość kolegów już tylko spacerowała ;)).
Nie dodałem, że ten "mecz" się odbył godzinę po przebudzeniu :D Na szczęście zjadłem dość spore śniadanie.