Valve było tak łaskawe, że udostępniło mi dostęp do bety In-House streaming. Ostatnie dwie godziny spędziłem na testowaniu tej usługi i w skrócie mogę powiedzieć, że gdyby działa tak ja trzeba, to byłaby całkiem fajną usługą.
Pierwsze co rzuca się w oczy to co najmniej dobra jakość obrazu. Artefaktów nie widać, a gdy streaming idzie w natywnej rozdzielczości docelowego wyświetlacza naprawdę trudno poznać, że to nie jest uruchomione lokalnie.
Dalej niestety już nie bardzo jest co chwalić. Używając WIFI w standardzie g lagi są na poziomie 90-300 ms, ale główny problem to gubienie klatek i rwanie obrazu. Do tego stopnia, że nie da się grać. Przy przepustowości 8-12 Mb/s gry działają z prędkością 15-30 fps w 720p.
Do testów wybrałem mało wymagające gry: Braid, Cogs, COD:MW1 i dodatkowo Crysis 1.
Serwer: Core2Duo 3 GHz, 8 GB DDR3 i GF 550 Ti.
klienci: stary laptop Celeron M 1,6 GHz i Radeon X200m oraz Mac C2D 2,2 GHz i GF 9400M.
Braid był najbardziej grywalny, choć trzeba powiedzieć, że na Macu lepiej działa natywnie. Cogs mocno szarpał animacją po stronie klienta i widać było lagi. Po stronie serwera pełne 60 fps.
Z CoDem było podobnie. Po stronie serwera OK, po stronie klienta takie lagi i rwanie obrazu, że gra nie miała sensu. Steam reportował problemy wydajnościowe serwera dopiero przy Crysis1 uruchomionym na maksymalnych detalach.
W przypadku klientów często pojawiał się komunikat o zbyt wolnym dekodowaniu obrazu. O ile w przypadku Celerona M można było tego oczekiwać, tak w przypadku Maca byłem totalnie zaskoczony. Z jednej strony mamy starszy od niego komputer z prawie identycznym procesorem, który zarówno przetwarza grę, jak również nagrywa strumień video i audio, i przy mniej wymagających grach nie sprawia to dla niego problemu. Natomiast Mac, którego zadaniem jest tylko i wyłącznie odtworzenie strumienia ma z tym problemy i to niewiele mniejsze niż Celeron M, który teoretycznie jest 3x wolniejszy.
Do tego dochodzą najróżniejsze błędy jak np. konfiguracja początkowa po stronie serwera, gdy gra nigdy nie była uruchamiana wcześniej. Czasem pójdzie to automatycznie, a czasem nie, bo np. MW1 wymaga kilku kliknięć next, next, agree, a Steam zaczyna streaming dopiero, gdy włącza się właściwa gra.
Zmiana rozdzielczości wewnątrz gry z poziomu klienta może spowodować zawieszenie streamingu. Można wyłączyć aplikację strumieniującą, ale po stronie serwera gra nadal będzie działać. Tak na marginesie, ile to ja się nabiegałem po schodach z tego powodu:)
Ciekawostka, serwer na Windows XP nie transmituje dźwięku, ale klient działa poprawnie.
Trudno na razie wyciągnąć jakieś wnioski. Usługa ma potencjał i pewnie przy wzorowym zasięgu Wifi n działa to wystarczająco dobrze. Pytanie tylko jaki to ma sens? Dysponując w miarę nowym laptopem czy komputerem HTPC i tak uruchomimy te gry lokalnie w lepszej jakości i to bez lagów, niż je streamując. Może z nowymi GPU, które mają sprzętowy streaming usługa będzie działać lepiej i nie obciążać dodatkowo serwera?
W każdym razie zamiast kombinować ze streamingiem wolę po prostu zanieść komputer do pokoju z TV, gdzie w szafce mam schowane potrzebne kable, a nawet starą mysz i klawiaturę, by pograć na dużym ekranie. Inna sprawa, że nawet mi się nie chce. Zamiast grać na moich 40" i 50" TV wolę grać na 24" monitorze, tym bardziej, że przy komputerze mam przyzwoite głośniki 5.1 i wygodne stanowisko gdzie mogę grać używając myszy i klawiatury, podczas gdy na TV tylko pad jest jedyną sensowną opcją.
ile to ja się nabiegałem po schodach
Teamviewer :)
Streaming to fajna idea, zwlaszcza jesli ktos nie chce/nie moze ruszac komputera. Ja raczej nie skorzystam, dlugi kabel hdmi + bezprzewodowa klawiatura i mysz rozwiazuja sytuacje.