
Smutne, aczkolwiek prawdziwe.
Czasami, zupelnie zbednym jest posiadanie poczucia humoru, zeby wzbudzac salwy smiechu.
Salwy śmiechu w tym wypadku są wprost proporcjonalne do obaw przed salwami nieśmiechu.
Swoją drogą ostatnio się nad tym zastanawiałem - jak to jest być Rosjaninem - czy zdajesz sobie sprawę, że państwo rządzone przez potwory staje się potworem? Czy marzenie o wielkości i potędze abstrakcyjnego tworu jakim jest naród rekompensuje poczucie winy i wszelką ilość braków jakie płyną z bycia jego częścią? Jak bardzo trzeba być tępym by nie widzieć fałszu, obłudy i zła jakie płynie z tego oblicza? Czy wreszcie jest to tępota, czy może świadoma zgoda na zło w imieniu najbardziej podstawowego ludzkiego uczucia - skoro mi jest źle chciałbym by inni mieli jeszcze gorzej?
Zdaję sobie sprawę, zdaję. Jednak, zdaję sobie sprawę też z tego, że jak powiedział Abracham L
“You may fool all the people some of the time, you can even fool some of the people all of the time, but you cannot fool all of the people all the time.”
Sa tacy, ktorzy stoja na stanowisku, ze nie da sie inaczej rzadzic Rosjanami. Mysle, ze sie myla, a poniewaz zyjemy w ciekawych czasach, zobaczymy czy czas zweryfikuje ten poglad.
Oj, nie wiem. Ale znam taką małą chatkę w Cairngormsach gdzie jakby co to będę się chował i szczuł ich kotem.
Tak przy okazji - czemu ludzie nie kierują się pierwszą zasadą przy ocenianiu innych - nie analizują, że ktoś ma fałszywy pysk. Jak nie przymierzając - Kaczyński czy Tusk. Wystarczy popatrzeć w takie lisie oczka przez parę chwil, przez parę lat i od razu widać, że nie ma co z nimi gadać.
Bo wtedy robilbys wszystkie interesy wylacznie z agentami ubezpieczeniowymi i dealerami samochodow - oni wszyscy maja twarze mile i wzbudzajace zaufanie...

[8] Do tej pary bym dorzucił jeszcze np 'jedną kamerę'. Ma strasznie złowrogi wyraz twarzy, wygląda jak osoba niegodna zaufania.
Wybacz smuggler, ale znam się na twarzach - twarz wzbudzającą zaufanie miał porucznik Borewicz.

Obejrzyj film Malanowski i spolka (czy jakos tak) a potem pogadamy. Kiedys obejrzalem z nudow jedne odcinek i przez kwadrans zarykiwalem sie ze smiechu, przekonany ze chlopaki nakrecili parodie "polskiego filmu o gliniarzach/dedektywach". Potem do mnie dotarlo, ze oni graja serio, fabula jest serio i wszystko jest serio...
[10] A to jest twarz wzbudzajaca zaufanie :)
Dlatego właśnie wspomniałem ci o potrzebie odrobiny absurdu. Ciągle serio i człowiek ląduje w Sanatorium Pod Klepsydrą.
Poszukam...
[12] Mógłbyś wulgaryzmów nie używać? Na forum są dzieci.
Nie znam tej osoby ze zdjęcia. I nie jest to twarz wzbudzająca zaufanie. Tak samo jak Radek 'jedna kamera' Sikorski.
A propos Sikorskiego - bogu niech będą dzięki, że w polskiej polityce są jeszcze inteligentni, wykształceni ludzie w przeciwieństwie do takich osób jak Fotyga na przykład. Niestety, nawet wilkowi ciężko się wyrwać przed sforę kundli gdy te gryzą po kostkach. Niemniej jednak miałem wczoraj nieco frajdy jak komentował wystąpienie posłanki o twarzy wzbudzającej radość.
hopkins --> gdyby nie Bob, nie wiedziałbym, kto to powiedział ;)
Maziu, wiesz dobrze, że nic bardziej mylnego niż pozory. I nic bardziej pewnego jak zejście.
A porucznik Borewicz powiedział: człowiek naprawdę samotny jest dopiero wtedy, kiedy nie ma do kogo powiedzieć: a pamietasz ?
Utkwiło mi w pamięci.
A mi to utkwiło:
Magrat pierwsza byłaby skłonna przyznać, że posiada otwarty umysł. Był otwarty jak pole, jak niebo. Żaden umysł nie mógłby być bardziej otwarty bez specjalnej interwencji chirurgicznej. I ciągle czekała, aż coś go wypełni.
czytujesz Pratchetta?
Pewnie, że czytuję.
Werminia to małe, czarno-białe zwierzątko, cenione dla swego futra. Jest ostrożniejszym kuzynem leminga: rzuca się jedynie z niewielkich kamyków.
Isztar te słowa usłyszawszy rozgniewała się, wstąpiła w niebo. Wstąpiwszy w niebo zapłakała Isztar przed swym ojcem, przed Anu, przed macierzą, przed Antu, łzy jej pociekły:
Ojcze! Gilgamesz obelgę mi zadał, wyliczył Gilgamesz moje sprośności, wszystkie smrody moje, wszystkie plugastwa!
Skoro już jesteśmy tak wyluzowani westchnijmy wspólnie w pamięci o przemijaniu:
Wczoraj w nocy zmarł znany na całym świecie brytyjski dziennikarz, intelektualista, wolnomyśliciel i pisarz oraz nieugięty uczestnik niezliczonych debat zwalczających dyktaturę religijnej dogmy i propagator świeckiej moralności i nowego oświecenia Christopher Hitchens, populanie zwany Hitch'em. http://en.wikipedia.org/wiki/Christopher_Hitchens
"Przychodząc na świat płaczemy. Inni się śmieją. Umierając śmiejmy się, niech płaczą inni."
Wiem, codziennie trochę umieram. Ale tego pana mi szkoda. Nie to żebym był jakimś apologetą, ale szkoda, że tak cicho odszedł. W przeciwieństwie do wielu ryjów.
Przyznaję że czytałem tylko niektóre artykuły. Książek już nie. Teraz tonę w nieprzeczytanych tytułach. Kiedyś swoista posucha wydawnicza pozwalała poznać każdą nowość wydawniczą. Potem okazało się że kilku żywotów nie starczy aby poznać tytuły warte poznania ..ech
Skoro już o przemijaniu, to wczoraj w nocy zmarło dużo więcej osób. O niejednym, świat nie słyszał nawet.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę.
K.W
[3] mazio - moze troche nie na temat, ale przypomniales mi o czyms. Calkim podobne pytanie zadalem dawno temu swoim rodzicom - po tym jak babcia mnie uswiadomila, ze bratnia pomoc rosjan we wrzesniu 39 wcale nie byla bratnia i nie byla to pomoc. A tak mowil moj podrecznik historii. Rodzice uczyli sie podobnych bzdur - podczas gdy ich rodzice z kolei wiedzieli, ze to klamastwa. Przez kilkadziesiat lat zylismy (jako narod) w klamstwie pozwalajac by nasze dzieci uczyly sie bzdur. "Takie byly czasy" - to odpowiedz mojej mamy. I "takie czasy" troche bardziej na wschod ciagle trwaja.

Premier, jak zawsze, próbował żartować, ale tym razem niezbyt fortunnie. Przyznał, że kiedy zobaczył kadry z moskiewskiego placu Błotnego, gdzie w sobotę zebrało się ponad 40 tys. ludzi protestujących przeciw sfałszowaniu wyborów, "coś go uderzyło". Białe wstążeczki, które demonstranci przyczepili do kurtek, wziął za "środki antykoncepcyjne", z którymi na manifestacje wychodzą walczący z AIDS.
Tam na pierwszym zdjęciu, w okularach, to się chyba Nikita Michałkow zaśmiewa. W sumie to nic dziwnego, wszak władza artystów utrzymuje.
maziu --> http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105404,10826765,Doroczna_teleaudiencja_premiera_Putina.html
deTorquemada ---> a i owszem, ten romans trwa od paru ladnych lat, Pan premier odwiedza Pana rezysera na planie nader czesto a tajemnica pliszynela jest, że lubią razem polować ;)