Słoń
Skromny, niezależny projekt Gusa Van Santa, którego akcja rozgrywa się w środowisku licealistów i nawiązuje do tragicznej strzelaniny w sprzed kilku lat, która miała miejsce w amerykańskiej szkole średniej. Obraz dotyka problematyki przemocy wśród młodzieży. W rolach głównych wystąpili młodzi, nieznani aktorzy z Portland w stanie Oregon.
Film nawiązuje do tych wydarzeń:
Masakra w Columbine High School miała miejsce 20 kwietnia 1999 roku, w Columbine High School, liceum znajdującym w pobliżu miast Littleton i Denver w stanie Kolorado w USA. Eric Harris i Dylan Klebold, dwaj nastoletni uczniowie owej szkoły, weszli na jej teren i za pomocą broni palnej zamordowali dwunastu rówieśników i jednego nauczyciela, 24 osoby zostały ranne. Sprawcy popełnili samobójstwo, zanim do budynku wkroczyła policja. Wydarzenie to jest jednym z największych masowych zabójstw na terenie placówek oświatowych w historii USA.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Columbine_High_School
http://www.youtube.com/user/sup3r51ck#p/c/CE2E8301BA102044/0/KwK3z1XrPR0
napisy PL
Polecam.
Kiedyś z lektorem leciało na TVP1, parę lat temu właściwie... Też bardzo polecam. Fajny, sugestywny obraz. Bardziej jednak z lektorem, niweluje niedostatki "aktorstwa" :D
A ja odradzam. Poza końcówką, która odstaje jakością od całej reszty (jak "Katyń" Wajdy). Wcześniej, to można sobie popatrzeć np. na gościa, za którym podąża zawieszona tuż za jego plecami kamera i facet tak sobie idzie i idzie przez dobre kilka minut, nic innego nie robiąc. Hitchcock kiedyś powiedział, że film to życie, z którego wymazano plamy nudy. "Słoń" jest zbudowany na tych właśnie plamach. Wiem, ze chciano pokazać "zwykły dzień", ale słabo to się ogląda.
Pewnie w trzy lata powstanie film o norweskiej tragedii.
No i co jest dziwnego w takich scenach? :D Przecież "to nie jest kraj" i "Aż poleje się" zbudowane na podobnej nudzie, dostały masę Oskarów. Że tam ładniejsze drzewa i skałki zamiast faceta za którym podąża kamera?
Herr Pietrus, "Słonia" oglądałem ponad 3 lata temu, "To nie jest kraj..." jakiś rok temu i ten drugi mnie w ogóle nie nudził. Może dojrzałem?;p Tu raczej chodzi o pewną wrażliwość. Są zapewne pasjonaci filmów, w których bohater stoi i się patrzy przez bite pól godziny, widząc w tym postępujący nihilizm;) Sorry, ale dla mnie te sceny są zbędne. Nie po to chodzę do kina, by zobaczyć to co widzę na co dzień, idąc po bułki do sklepu. To jest jak "czarny kwadrat na białym tle" - obraz uważany za dzieło sztuki. Ja uwielbiam "Bękartów" Tarantino, a widzę na necie, że ludzie odpuszczali po pierwszym (genialnym!) dialogu. Bo "nuda".
"Słoń" to nie jest jeszcze prawdziwy hardkor. Polecam artykuł o nudzie w filmach właśnie, z zeszłotygodniowego "Wprost". Może znajdziesz coś dla siebie?:) Jednak artykuł posiada zasadniczą wadę. Autorka zakłada czarno-białe okulary, idzów dzieli na tych, którzy lubią filmy "o facecie w łódce" i tych co kochają Michaela Bay'a. http://www.wprost.pl/ar/253599/Slow-kino/?I=1484 niestety płatny, ale za 2 tygodnie udostępnia za free;)
^ Ponoć Drzewo życia to najnowszy arcynudny film :P
Przyrównanie pójścia po bułki do czarnego kwadratu jest dość kontrowersyjne i odsłania to, że chyba nic nie wiesz o tym obrazie - no offense, to po prostu taki rodzaj sztuki, do którego potrzebna jest znajomość teorii, która i tak będzie mało zrozumiała dla nieobcujących ze sztuką/filozofią(choć nieobeznany odbiorca także może dużo sobie wymyślić), ale już nie wchodźmy w to, jak się to ma do wartości i sensu takich dzieł.
Co do tego obrazu, to polecam spektakl "Sztuka" teatru Korez, jeśli kiedykolwiek będziesz miał okazję to zobaczyć, to idź, zarąbiste :P
Kamera zza bohaterów mi nie przeszkadzała, nie nużyła. W filmie mało się dzieje i przez to nie każdemu może przypaść do gustu. Nie wiem na ile mnie zrozumiecie, ale ja miałem i do tej pory mam wrażenie, że Gus Van Sant poszedł na łatwiznę. Tak jakby powiedział sobie, że nakręci film, w którym nic się nie dzieje, a widz może sam w nim coś odkryje. Na Filmwebie wystawiłem Słoniowi ocenę 5, Nasza klasa Raag'a bardziej mi się podobała i tę produkcję też polecam.
HUtH, z kumplem śmialiśmy się z tego obrazu na plastyce, gdzieś w gimnazjum chyba. Potem on poszedł do technikum plastycznego, a następnie na "jakiś artystyczny kierunek o długiej nazwie" i teraz mnie próbował przekonywać, że to arcydzieło:) Coś mówił o grubości farby nawet. Masz rację - ja jestem kompletnym ignorantem, jeśli o to chodzi. Nic na to nie poradzę, że bardziej podoba mi się obraz z pięknym widoczkiem, niż nieokreślony bohomaz;p
^ Heh, bardzo upraszczając, to Malewicz pierwszy na takie coś spadł i potrafił dorobić do tego teorie i namalował, więc jest arcydzieło :P
Ale na serio, to chyba każdy przyzna, że oprócz tej kontrowersyjności co do tego obrazu, jest on czymś całkiem nowym, innym, kolejnym istotnym punktem dla rozwoju sztuki.
Nie wiem czy na plastyce się z tego obrazu śmiałem, chyba nie, bo lubiłem przeglądać książkę i dziwić się tymi dziełami :P