A więc tak. Zacznę od tego, że za niecałe 3 tygodnie zaczynają się u mnie maturki, i będą trwały do 19 V. Od dłuższego czasu w planach mam podjęcie jakiejś czasowej pracy. Okres czerwiec - wrzesień.
Zastanawiam się między jakimś marketem typu Lidl, Biedronka etc. na inwentaryzacji (o ile coś takiego jeszcze istnieje, bo z tego co czytałem w internecie to polega to na obsłudze kasy, sprzątaniu, wykładaniu towarów, etc.) lub praca w McDonaldzie. Po przeczytaniu opinii, które są oczywiście różnorakie bardziej skłonny jestem podjąć się pracy w McD. Nie obawiam się jakoś bardzo pracy fizycznej. O "umysłowej" oczywiście nie wspominam z oczywistych powodów :) No i też jest kwestia książeczki sanepidowskiej, która w większości przypadków jest wymagana, i co wiąże się z kosztami jej wyrobienia. W McDonaldzie, z tego co czytałem badania i orzeczenia przeprowadzane są na koszt pracodawcy (źródłem jest strona domowa McD...).
Ktoś miał jakieś doświadczenia z podanymi branżami? Co jest lepiej wybrać? Jakieś porady? Bądźcie wyrozumiali, jestem jeszcze maturzystą, więc doświadczenie nijakie, a jak narazie tylko te dwie opcje mi krążą po głowie (tym bardziej że w sieciówkach typu McDonald jest wysoka rotacja).
Pozdrawiam.
Jeżeli pracy się nie boisz to w takiej o niskim stopniu trudności zawsze cię ktoś przeszkoli co masz robić. Najważniejsze jest znajomość bhp i praw jakie ci przysługują. Od czegoś trza zacząć. Życzę ci powodzenia.
No do takiej "siłówki" można powiedzieć mogę przywyknąć. Zdarzało mi się chociażby rok temu sprzątać, z trzema kolegami gruz z placu (+piach). Dwa całe kontenery zapełniliśmy w jakieś 7 godzin. Później wyjeżdżałem za granicę rozwozić towar, i też zdarzyło się coś włożyć, wyjąć, zanieść itd. choć fakt faktem najczęściej wózkami ładowali, ale zdarzało się tak, że ucieszony koleś miał zonka, kiedy miał jedynie paleciaka, a samochód, którym woziłem towar nie miał rampy.
I dzięki. Sukcesem będzie dla mnie, jeżeli uda mi się tam rozpocząć pracę.
Sukces jest zawsze gdy obie strony(pracownik/pracodawca) mają wspólny cel. Jeżeli chodzi o doświadczenie to pracujemy już w domu pomagając rodzicom. Bardziej bałbym się siedzenia w domu i utrzymywania statusu quo, aż stanie się to niemożliwe i za mnie ktoś zadecyduje co mam dalej w życiu robić.
To nie chodzi o książeczkę sanepidu w tym tekście, który jest na stronie McD, trzeba to sobie samemu zrobić(no chyba, że mnie ściemniali dwa razy jak się pytałem...)
Z tego co się słyszałem to rekrutacja w biedronkach, lidlach, itp. trwa długo, tym bardziej ze szkoleniem itp. Jeśli chodzi o marchandisera i kasjera w hipermarketach to jest szybciej.
Jeśli chodzi o inwentaryzacje to są jakieś firmy, które rekrutują, oprócz tego sezonowe ogłoszenia, no i po znajomości chyba przede wszystkim.
Dla ludzi bez doświadczenia(znaczy po LO), którzy nie mają znajomości i nie są ani super obrotni, ani super komunikatywni(do jakichś sklepów, telemarketingów, kelnerki, itp.) zostaje praca w produkcji, pakowaniu/magazynie, merchandising(wszystko zwykle zmianowe), pomoc na budowie/wykończeniach/brukowaniu, pomoc w gastronomii, fastfoody, ulotki i hosty, a w każdym razie takie coś z ogłoszeń da się wyrwać... aha no i zagranica. patrz na lokalny młodzieżowy OHP, agencje pracy, dalej: tablicę, itp.
Z tego co zrozumiałem, po wcześniejszym przeczytaniu to potrzebne jest tam "orzeczenie do celów sanitarno-epidemiologicznych niezbędne do pracy w gastronomii". Jedyna książeczka o jakiej wspominają to ta wojskowa.
Czemu tak bez ambicji? Całe życie chcesz to robić?
Uderzaj od razu w miejsca, w których naprawdę chcesz pracować. Nawet jeśli będziesz tylko robił kawę za pół darmo, to będzie to lepsza inwestycja od takiego "fizycznego nikogo".
koleżanka pracuje z McDonalds w Krakowie, tyle co mogę powiedzieć to dwa miesiące szukała pracy roznosząc CV wszędzie ( przeprowadziła się na studia i chciała znaleźć pracę na 1/2 lub 1/4 etatu ). Po dwoch miesiącach odezwał się McDonald i jak się okazało zadzwonili do niej bo pochodziła z tej samej miejscowości z której osoba rekrutująca ( na takiej podstawie została wybrana ). Umówiła się na rozmowę kwalifikacyjną, dostała zlecenie na zrobienie badań za które McDonald zwracał jej pieniądze w przypadku gdy ją zatrudni. Koszt badań chyba około 80zł. Zrobiła badania, dostała prace, odzyskała pieniądze i po kilku miesiacach zmniejszyła sobie etat z 1/2 na 1/4. Nie narzeka, bardzo sobie chwali godziny pracy które łatwo dostosowuje do studiów, jakąś podwyżke dostała. Mam nadzieje ze pomoglem.
edit: aa własnie, chyba po 3 miesiacach McDonald przedłużył z nią umowe, dwoch innych znajomych nie zaznało tego zaszczytu i wylecieli po tym czasie.
preDratronIX - "orzeczenie do celów sanitarno-epidemiologicznych niezbędne do pracy w gastronomii" to właśnie książeczka sanepidowska ;P
http://weblog.infopraca.pl/2011/05/jak-wyrobic-ksiazeczke-sanitarno-epidemiologiczna/
a jak planujesz studiować - pokombinuj w zawodzie, nawet przynieś podaj pozamiataj - w przyszłym kierunku da Ci więcej na przyszłość niż pracownik inwentaryzacji :P
@DiabloManiak - okej, rozumiem, dzięki. W takim wypadku, zgodnie z tym co napisane jest na stronie, książeczka i inne badania są opłacane przez pracodawcę.
No i McDonald to coś w formie przynieś, podaj, pozamiataj, tzw. "multitasking" :P :P.
@Maviozo - no jak na razie to są jedyne opcje w które mogę "celować". Największe szanse są po znajomości, a ja niestety nie za wiele takich mam, a poza tym żadna praca nie hańbi a ponadto co do Twojego drugiego pytania - nie, nie mam zamiaru tego robić całe życie. Chciałbym uzbierać na coś co mi się później poniekąd przyda, tym samym odciążając kiesę rodziców.
Robiłem w mcdonald. Teraz idę do biedronki. Obecnie na chwilę nawet o biedronke nie myśl. Oni tam szukają ludzi na stale, a przynajmniej tam gdzie ja idę. Co do mcdonald to na początek bym ci radził tam uderzać. Małe wymagania mają - wystarczy nie być ameba i robić to co ci każą. Na kumatych ludzi jest popyt. Nie wiem do jakiego miasta idziesz i ile knajp masz do wyboru ale weź so ie na cel taka w której nic się nie dzieje. Jakie z tego masz plusy? Zobaczysz jak robota wyglądać będzie czego można się spodziewać w przyszłości, zobaczysz że ludzie to idioci i należy ich traktować jak idiotów. Na początek w sam raz. A potem ba studiach sam zdecydujesz. Co do płac. W mc mało dostaniesz ale bez doświadczenia ci na początek starczy no i może uda ci się coś zjeść za free. Ja tam głodny nie chodziłem.
preDratronIX - nie to tzw. przechowalnia lub pilnie muszę się sam utrzymać :P
Dla pracy w większości zawodów - lepiej pozasuwać jako 4 pomocnik pracownika ( i mieć jakiś wpis do cv branżowy niż mc)
Za czasów mojej pracy w gastronomii, wszyscy książeczki sanepidowskie kupowali na lewo, żeby sobie oszczędzić trudu. Ja w ogóle miałem to gdzieś i przez rok pracowałem bez żadnych badań :). Nie wiem, czy coś się w tej kwesii pozmieniało.
Sprawdziłem - dalej można kupić lewiznę od ręki. Nie wiem, ile teraz kosztuje, ale chyba nie problem się dowiedzieć.
No tak, bo przecież książeczka sanepidowska to taki trudno do zdobycia dokument że trzeba go kupować na lewo.
Trudny, nietrudny, ale upierdliwy. Nie każdy ma ochotę jeździć trzy dni pod rząd z gównem pod pachą, żeby dostać kwit, który można od ręki kupić za parę dych.
A poza tym jest taniej. W mojej robocie dostawaliśmy takie ochłapy, że każdy grosz się liczył.