Problem z pracodawcą
Od razu mówię, że to nie jest prowokacja!
Problem wygląda tak. Moja siostra szukała pracy w końcu znalazła je na stanowisku sprzedawcy na stoisku z wędlinami, pracę znalazła w połowie listopada i dostała umowę do 31 grudnia, wiec pomyśleliśmy że może oni potrzebują tylko pracownika na okres świąteczny, no ale zapewniali, że potrzebują kogoś na stałe a umowa taka krótka bo to okres próbny no więc ok.
Do 20 grudnia wszystko było ok kierowniczka bardzo ją chwaliła i wogóle, że dobry pracownik, że się stara słucha itp, bo jej bardzo zależy na pracy bo obecnie z nią ciężko.
Ale przed świętami kierowniczka zaczęła naglę o wszystko mieć do niej pretensje, że źle kroi wędliny, że jest niemiła, że wolno liczy, że mam mały utarg (co nie jest dziwne bo jako pracownik początkowy przewąznie pomagła w sprzątaniu a na kase była wpuszczana wieczorem jakbył mały ruch, ale tego kierowniczka nie dostrzega i pretensje, że mały utarg:/ ) jednym słowem cały czas się na niej wyżywa:/
Ja rozumiem ok dziewczyna może się nie nadawać, ale czy trzeba od razu ją tak trakotować, biorąc jeszcze pod uwagę że przez pierwszy miesiąc była wzorową pracownicą
Wiem, że już umowy z nią nie przedłuża, ale może to i dobrze bo ta kierowniczka ją psychicznie zamęczy. Nawet w wigilie po niej jechała i kazała jej też oddać klucze (każdy pracownik ma klucze żeby sobie rano otworzyć jak przychodzi pierwszy) mimo że zaraz po świętach miała na 5 30 do pracy.
I dzisiaj już babka przesadziła moja siostra pojechała na 5 30 do pracy a kierowniczka przyjechała na 6 15:/ wiec wyraźnie widać, że specjalnie jej te klucze zabrała żeby ona musiała rano jak głupia stać pod sklepem:/
i to koniec tej historii, zastanawiam się co mogę zrobić, bo ja tej kierowniczce nie popuszczę, tylko co mogę zrobić?
pójść do niej jako klient i zrobić awanturę? baba jest zwykła kierowniczką sklepu mięsnego a uważa się za niewiadomo kogo:/
Ot typowa PRL-owska mentalność, kobita myśli że czasy się nie zmieniły i sklepowe nadal są "kimś" ważnym i wszyscy mają się w pas kłaniać.
Zobaczyć co będzie dalej. Z początku kierownicy się znęcają nad nowymi ale potem im to przechodzi. Na razie nic nie rób. Może nagle w Sylwestra przedłuży z nią umowę. Już po Nowym Roku zacznie się mniej znęcać. Może ta kierowniczka sprawdza twoją siostrę jak cenna dla niej jest ta praca. Nic nie wiadomo.
podrzuc jej zatruty bigos
[3]
no tylko nie rozumiem dlaczego na początku była dla niej taka dobra, tak ją chwaliła, że tak się stara i wogóle, a teraz wszystko robi źle i jest do dupy:/
ja rozumiem, że może się nie nadawać do tej pracy ale są inne sposoby, żeby to przekazać:/
jeśli ona jej jeszcze jakieś świństwa będzie robić to ja jej nie popuszczę, sanepid nie jest trudno załatwić
ale myślałem, że może są jakieś inne sposoby, żeby taką babę przytemperować
Mitaqu - pewnie się okazało, że ktoś ze znajomych albo z rodziny musi upchać córkę do pracy.
Mitaqu - pewnie się okazało, że ktoś ze znajomych albo z rodziny musi upchać córkę do pracy.
Hah, dokładnie o tym samym pomyślałem od razu.
niech sie siostra nie przejmuje, sam mialem jakies totalnie odjechane doswiadczenia zyciowe z pierwszymi pracami... ledwo psychicznie z tego w miare wyszedlem.
i nie tylko u malych tak jest, w tesco kiedys na kasie pracowalem moze tydizen...
ktos po drodze byl zlodziejem i zastraszajac wyciagali pieniadze (trzeba bylo oddac z wlasnej kieszeni).
dopiero jak sie poszlo na policje bo wygladalo to jak zwykly kryminal, to oddali kase...
ja mlody dalem kase i do tego dalem sie sponiewierac lacznie z przeszukaniem i rewizja prawie osobista...
wiec mysle, ze kazdy musi przejsc przez takie cos i nie ma od tego ucieczki.
lepsze to niz miec znajomych ktorzy zalatwia prace i cale zycie sie ma latwo... pozniej wychodza takie niemoty zyciowe
[6] no też tak może być, myślałem o tym i może ją tak traktuje
[8] to jest jej druga praca wcześniej pracowała w kfc, no ale tam nie płacą zbyt dobrze no i tez taka praca raczej nie na dłużej
jej zależało na tej pracy, ale ja już jej powiedziałem że pewnie jej nie przedłuża, żeby sobie nadziei nie robiła
ale jak pisałem ja tej babie nie popuszcze szukam tylko sposobu co mogę zrobić żeby ona też sie poczuła że jest tylko głupią kierowniczką mięsnego, bo teraz czuję się jak prezes wielkiej firmy:/
[9] o tym też pomyślałem bo babka ma z 45 lat wiec jeszcze może miec:-]
ale jak pisałem ja tej babie nie popuszcze szukam tylko sposobu co mogę zrobić żeby ona też sie poczuła że jest tylko głupią kierowniczką mięsnego, bo teraz czuję się jak prezes wielkiej firmy:/
Tylko nie wiem co chcesz tym osiągnąć, bo zapewniam Cię, że jak ją opierdolisz, to ona swojego zachowania i tak nie zmieni, a może być jeszcze gorsza.
no oczywiście zrobiłbym to dopiero jak się skonczy umowa mojej siostrze
wiem też np że czasami wciskają klientom stare wędliny żeby tylko sprzedać, jest takie zalecenie żeby brac niby świeżą z lady a kroić tak żeby klient nie widział starą,a dopytam jeszcze o inne techniki i wtedy mogę napisać donos do sanepidu, zresztą co bym tam nie napisał sanepid i tak ma obowiązek to sprawdzić
Jak są jakieś podstawy, to zawsze sanepid i PIPa mile widziane. Bo awantura z klientem to będzie ja tyle obchodzić, co zeszłoroczne Boze Narodzenie.
Dessloch - z jednej strony tak, a jednak szkoda, ze na tym stoi nasza cywilizacja i ci mniej wytrzymali nie tylko pozostaną miernotami, ale jeszcze mogą wylądować u psychiatry. Trochę do smutne, ze aby zdrowo żyć w dzisiejszym świecie, trzeba mieć wszystkich i wszystko poza sobą samym naprawdę głęboko w dupie.
sanepid będzie napewno no chyba że coś się zmieni że kierowniczka jednak przestanie,
Niestety niewiele można zrobić w takiej sytuacji. Można nasłać PIP pod kątem mobbingu. Problem tylko w tym, że ciężar dowodowy w przypadku mobbingu jest po stronie pracownika. Zatem trzeba by mieć świadków/nagrania zachowań kierowniczki. Poza tym mobbing musi być długotrwały, trzeba wykazać jasno szkodę, utrata poczucia wartości, wyprawa do psychoterapeuty/psychiatry etc.
A po co chcesz coś robić - udowodnisz jej że jest kierowniczką mięsnego a nie prezesem wielkiej firmy i co?
Nie warto się przejmować. W takim sklepie płacą takie pieniądze, że samo przyjście do pracy jest dużym poświęceniem. Te tepaki na stanowiskach niby kierowniczych, dla kariery zachowują się jak imbecele.
Powiedz siostrze, by bez nerwów robiła swoje i totalnie olewała gadki kierowniczki. Niech dokładnie zapisuje godziny pracy i jak będzie brakować zapłaty za nadgodziny, to wtedy kierowniczka inaczej zagada.
[16] bo baba przegieła :-]
[17] no ja cały czas mówię żeby się nie przejmowała, ale niestety widzę, że ona to bardzo przeżywa
omg... człowieku niech siostra weźmie dwa głębokie wdechy i zaciśnie zęby. Jeszcze raptem 4 dni tam popracuje, a Ty przeżywasz jakby podpisała umowę na 2 lata...
No, tak to jest, ja jak swojemu pracownikowi zwróciłem uwagę żeby nie siedział na telefonie w pracy i miał kask na głowie, po czym po miesięcznej cierpliwości z mojej strony i ciągłego upominania o to samu postanowiłem go poinformować że obniżam mu stawkę o 1 pln do póki się nie poprawi, to mnie zwyzywał, więcej się do roboty nie pokazał i nasłał na mnie PIP w zemście. Tak to jest...
Zawsze są dwie strony medalu.
ja znam swoją siostrę i nie jest raczej podobna do Twojego pracownika;)