Prawo autorskie - program.
Zalozmy ze mamy taka sutuacje:
B Pracuje w firme X w ktorej zajmuje sie Y. Zalozmy, ze B stworzyl program/skrypt/metode ktora zwieksza szybkosc z jaka wykonuje Y, zalozmy tez, ze bez programu (nazwijmy to tak) B praca B zajmowala by srednio 10% wiecej czasu ( guesstimation). Stworzenie tego programu nie bylo w zakresie obowiazkow B, stworzony zostal w czasie wolnym od pracy i rozpowszechniony dla wszystkich pracownikow ktorzy wykonuja Y w firmie i paru osobom poza nia.
Teraz, czy B ma jakiekolwiek prawa do produktu?
Oczywiście, ze twórca ma wszelkie prawa autorskie do takiego programu.
Jednak aby czerpać z jego tytułu korzyści musi zostać zarejestrowany w urzędzie patentowym.
meryphillia --> twórca programu nie musi patentować swojego "dzieła", żeby móc czerpać z niego korzyści majątkowe.
codeine --> jeśli autor stworzył to po godzinach pracy (zakładam że w domu?), to imho oprócz prawa "twórcy" (czyli prawa do tego, żeby każdy egzemplarz, czy licencja, programu zawierała dokładne info kto stworzył to coś), ma również prawa majątkowe - czyli do zarabiania na swoim dziele. Jak to sobie wyceni - to już kwestia autora.
Oczywiście że nie musi być konkretnie opatentowany, ale tak czy inaczej dzieło musi zostać w jakiś sposób prawnie zarejestrowane.
W przypadku gdy za dziełem nie będzie stał żaden producent czy dzieło nie zostanie opatentowane, to jest szansa na to, że zrobi to pierwszy lepszy cwaniak, a rzeczywisty autor dzieła będzie miał problem...
Oczywiście wystarczy głupia umowa między twórcą, a użytkownikiem oprogramowania, ale wtedy o US wcale nie trudno jeśli twórca nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej, a i nadal jego dzieło nie jest chronione przed kradzieżą patentu...
Jeżeli program nie został stworzony w ramach wykonywania obowiązków pracownika to wszelkie prawa z tytułu jego stworzenia należą do ciebie. Wynika to wprost z brzmienia art. 12 art. 13 i art. 74 oraz art. 75 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Jeżeli twoja umowa o pracę nie przewiduje innych postanowień, np. że wszelkie stworzone programy w trakcie trwania stosunku pracy i służące do usprawnienia toku pracy należą do pracodawcy, to jest to twój program i masz do niego pełne prawa majątkowe jak i osobiste.
Sąd Najwyższy (wyrok SN z 26.06.1998 I PKN 196/98 OSNAP 1999/14/454) stwierdził, że jeżeli wykonanie obowiązków ze stosunku pracy ma polegać na działalności twórczej pracownika, od woli stron zależy, do kogo należeć będą autorskie prawa majątkowe. Nieokreślenie w umowie o pracę własności tych praw powoduje, że w granicach wynikających z umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron autorskie prawa majątkowe do tych utworów nabywa pracodawca z chwilą ich przyjęcia.
Można by się jeszcze wiele rozpisywać w tym temacie, ale mi się nie chce. ;]
Warunek twojej własności programu komputerowego jest jeden: program nie może zostać stworzony w ramach wykonywania obowiązków wynikających ze stosunku pracy. Jeśli w zakresie obowiązków nie masz zapisu, że masz obowiązek tworzyć takie programy to program jest twój i tylko twój.
meryphillia -> Nie wypowiadaj się jeśli nie masz o czymś zielonego pojęcia. Opatentowanie utworu? Ocipiałeś? ;]
Dziekuje.
Pytanie, jak to jest, jeśli do tworzenia programu wykorzystano albo sprzęt/oprogramowanie firmy pracując oczywiście wciąż poza godzinami normalnej pracy...
Runnersan -> To już jest bardziej skomplikowana sprawa, którą rozstrzygnąć mógłby pewnie jedynie sąd. No bo z jednej strony program stworzony poza godzinami normalnej pracy i w sytuacji, gdy tworzenie takich programów nie jest normalnym obowiazkiem pracownika. Z drugiej strony program stworzony przy użyciu sprzętu należącego do pracodawcy. Z punktu widzenia prawa pracy jest to dosyć jasne - wykorzystywanie mienia pracodawcy niezgodnie z przeznaczeniem i podpada to co najmniej pod karę porządkową, w skrajnej sytuacji tzw. zwolnienie dyscyplinarne.
Z punktu widzenia prawa cywilnego i prawa autorskiego to sprawa trudniejsza. Nie podejmowałbym się w tym momencie rozstrzygnięcia. Po pierwsze dlatego, że jestem po obiedzie i pół litrze wina. ;] Po drugie, że moim zdaniem znaczenie miałoby również to jaką wartość prezentuje napisany program i czy możliwe byłoby jego napisanie bez użycia sprzętu/oprogramowania firmowego. Ciężko powiedzieć.
Sfrajerowałeś- mogłeś od razu zgłosić się do urzędu patentowego, zarejestrować działalność i rozpocząć sprzedaż programu, po czym przekonać firmę X że ten program zwiększa wydajność pracy, tak by wykupiła licencję.
BTW- tak jak wyżej- pytanie czy dało by się owy program/skrypt stworzyć bez pomocy sprzętu firmy X.
HumanGhost >>> Oczywiście, że sprawa jest jednoznaczna gdy popieramy się paragrafami wyczytanymi w książce, która niby ma stanowić prawo. Rzeczywistość to jednak nieco inne realia niż książka, a prawo w niej zapisane jest stosowane częstokroć inaczej...
Nie mam zielonego pojęcia...
To teraz patrz na coś takiego.
W identycznej firmie o identycznym profilu, gdzie pracownicy wykonują identyczną pracę, jeden z pracowników wpada na metodę przyspieszającą pracę, co osiągane jest za pomocą programu który napisał po godzinach pracy. Program zostaje napisany w tym samym okresie co opracował go autor tego tematu. Pracownik idzie z tym do szefa, przedstawia mu ten pomysł, szef uznaje go za świetny (nie dziwne), podpisuje umowę z pracownikiem i w ramach prowadzonej działalności rejestruje dzieło, jako produkt firmy i zaczyna sprzedawać, bo firm o podobnym profilu na rynku jest nieco.
Co teraz może zrobić autor tematu hę?
Mając potwierdzenie w dokumentacji programu, że w tym samym okresie nie będąc w żaden sposób powiązanym z ową firmą powyżej wpadł na ten sam pomysł, może co najwyżej starać się o udział w zyskach firmy z racji sprzedawanego produktu. Tak czy siak musi iść na ugodę z wyżej podaną firmą, albo starać się sądownie rozstrzygnąć sprawę, a ta już tak jednoznaczna dla sądu nie jest.
Jak już pisałem wcześniej oczywiście, ze twórca jakiegokolwiek dzieła nie musi go w żaden sposób rejestrować/patentować/whatever, ale jeśli chce na tym dziele zarabiać prędzej czy później musi zarejestrować formalnie swój wytwór, czy to przez opatentowanie czy założenie działalności gospodarczej, czy podpisanie z kimś umowy i przekazaniu dzieła czy metody na jego wytwarzanie.
Spraw o kradzież patentu czy plagiat wcale mało nie jest przecież, a ugody nie zawsze są korzystniejsze dla faktycznego twórcy czegoś tam...
meryphillia -> Nie mam zielonego pojęcia...
Owszem, nie masz. Zamiast przynajmniej zamilczeć w temacie to ciągniesz to dalej i jak uparty osioł wprowadzasz ludzi w błąd. Mylisz pojęcia, wrzucasz wszystko do jednego wora, bo tak Ci się wydaje, że być powinno i będzie prawidłowo. Otóż, nie będzie.
Program komputerowy jest utworem, który ze swej istoty objęty jest prawa wyłącznymi majątkowymi i osobistymi wynikającymi z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 roku.
W związku z powyższym program komputerowy, jako utwór nie jest objęty ochrona prawno-autorską wynikającą z ustawy z dnia 20 czerwca 2000 roku prawo własności przemysłowej. Ustawa ta bowiem zawiera katalog wyłączeń spod możliwości opatentowania, np. odkrycia naukowe, teorie matematyczne, programy do maszyn cyfrowych. Przedmioty te nie uważa się bowiem za wynalazki.
Autor wątku opisuje program pozwalający wykonać więcej w tym samym czasie czy moze zrobić to samo w krótszym czasie. Na jedno wychodzi. Algorytm taki nie jest wynalazkiem. Ba! Nawet program komputerowy zapisany na nośniku informacji nie jest wynalazkiem, który mógłby być opatentowany. Program komputerowy jest bowiem wytworem ludzkiego umysłu i jako nie mający charakteru technicznego nie posiada ochrony na gruncie prawa własności przemysłowej - prawa patentowego.
Zgodnie z przepisami prawa autorskiego autor wątku, jako autor programu komputerowego ma wyłączność na ten program. Prawo chroni więc ten utwór przed kopiowaniem, rozpowszechnianiem i innym rodzajem eksploatacji, które odbyło by się bez zgody autora.
Program komputerowy, jako utwór objęty prawem autorskim nie wymaga spełnienia jakichkolwiek wymagań czy formalności związanych z jego rejestracją i ochroną. Chroniony jest on bowiem już od chwili powstania.
meryphillia wprowadzasz wobec tego ludzi w błąd twierdząc, że trzeba taki program opatentować czy w jakikolwiek sposób zarejestrować, aby móc na nim zarabiać. Absolutnie nie ma takiego wymagania. Jeśli autor chciałby upowszechnić swój program i czerpać z niego korzyści to wystarczy żeby.. to właśnie zrobił. Nie ma znaczenia czy prowadząc własną działalność gospodarczą, sprzedając na Allegro czy dystrybuując na pendriveach czy płytach ten program stoją na giełdzie. Jego wybór.
A teraz podany przez Ciebie przykład.
Zacznijmy do tego, że szef pracownika-autora programu nie mógłby go nigdzie zarejestrować, bo żadna instytucja państwowa nic takiego nie prowadzi. Co najwyżej mógłby go sobie nazwać, np. jako program XYZ i zarejestrować jako znak towarowy. Ale to coś zupełnie innego.
Ale załóżmy, dla potrzeb przykładu, że szef czerpie zyski z programu. W takim przypadku pracownikowi-autorowi nie pozostaje nic innego jak udanie się do sądu i złożenie pozwu o odszkodowanie i zaprzestanie rozpowszechniania programu bez zgody autora.
Jeśli wiec autor programu nie jest idiotą i nie dał szefowi kodu źródłowego programu to sprawa wygrana.
Powyższe jest prawdziwe zakładając, że program stworzony na własnym sprzęcie, poza godzinami pracy.
meryphillia zgodnie z twoją śmieszną logiką nie mogę napisać odtwarzacza filmów i go sprzedawać bo wcześniej już ktoś wpadł na taki pomysł?
W takim przypadku pracownikowi-autorowi nie pozostaje nic innego jak udanie się do sądu i złożenie pozwu o odszkodowanie i zaprzestanie rozpowszechniania programu bez zgody autora.
Program zostal rozpowszechniony za darmo do firmy i do paru osob poza nia, nie widze tutaj rozpowszechniania a co najwyzej uzywanie. Jako, ze zostal udostepniony bez zadnej licencji na samym poczatku, czy autor ma dalej prawo by wymagac zaprzestania uzywania?
Z patentem faktycznie dałem ciała, skoro nie jest potrzebny, ale przecież logicznym jest chyba fakt, że aby coś sprzedawać należy od tego odprowadzać podatek, chyba że w dupie ma się US i komplikacje jeśli ten dowali się do nas za niepłacenie podatku od prowadzonej działalności gospodarczej.
Browar Drinker >>> Zgodnie z moją logiką, jeśli napiszesz program komputerowy w oparciu o identyczne rozwiązania i oparte na identycznym kodzie źródłowym, co produkt innego wydawcy, najprawdopodobniej zostaniesz oskarżony o plagiat. Wtedy możesz śmiać się też do rozpuku...
tak, US... i dlatego w formularzach PIT jest oddzielna pozycja pt. przychody z praw autorskich... Jaka działalność gospodarcza? Kto tu mówi o stałej, zorganizowanej aktywności?
codeine -> Pojęcie "rozpowszechnianie" nie zostało oficjalnie ukonstytuowane w przepisach, tzn. nie ma legalnej definicji. Rozpowszechnieniem może być samo udostępnienie programu na serwerze firmowym jak i rozprowadzenie go, np. na pendriveach wśród pracowników.
Bez względu na to kiedy program został udostępniony bez zgody autora przez nieuprawnione do tego osoby, autor ma prawo dochodzić roszczeń z tego tytułu. Nie pamiętam w tej chwili czy w takich przypadkach są jakieś terminy, chyba nie ma. Żadnych nie kojarzę przynajmniej.
meryphillia -> Oczywiście, jeśli coś sprzedajemy to zyskujemy dochód a to rodzi (niestety ;) naturalną kolej rzeczy jaką jest odprowadzenie z tego tytułu podatku. Ale to już zupełnie odrębna kwestia. Nie znam się na prawie podatkowym zupełnie. Wiem tylko gdzie zanieść PIT w terminie. ;]
tylko, że to co teraz piszesz nijak ma się do podanego wcześniej przykładu.
nie będąc w żaden sposób powiązanym z ową firmą powyżej wpadł na ten sam pomysł, może co najwyżej starać się o udział w zyskach firmy
miał pomysł na identyczne kody źródłowe? a poza tym co rozumiesz przez tekst "w oparciu o identyczne rozwiązania"? Czy jeśli mój odtwarzacz będzie działał w oparciu o kodeki tak jak inny to znaczy, że popełnię plagiat?
Herr Pietrus >>> Tyle że "przychody z praw autorskich" obejmują najczęściej przychody z racji zawartej umowy między licencjobiorcą, a właścicielem praw autorskich.
Nie da się wedle prawa gospodarczego (z tego co mi się wydaje na logikę, bo na prawie tym się oczywiście że nie znam i mam je nawet głęboko w zadzie, bo nawet nie ja wypełniam swój PIT ;D) czy jak ono by się tam nie zwało, zarabiać "nie stało, nie zorganizowanie"; zarabiasz - rozliczasz się z fiskusem, nie zarabiasz - nie rozliczasz się.
Browar Drinker Jest typ w USA, który procesuje się z praktycznie większością firm z branży elektronicznej, znany przypadek.
Opatentował kiedyś tam jakąś metodę na coś tam (nie chce mi się szukać teraz), co jest obecnie powszechnie wykorzystywane w przemyśle multimedialnym i choć jeśli pamięć mnie nie myli, to żadnej ze spraw nie wygrał, bo firmy wykorzystujące te metody szły z nim na ugodę i bynajmniej nie darmową...
EDIT: No oczywista że niekoniecznie trzeba się z wszystkiego spowiadać fiskusowi, co zresztą w życie wciela całkiem spora gromada rodaków, w końcu "szara strefa", to miliardy złotówek rocznie...
Kiedyś pracowałem dla pewnej wietnamskiej rodziny, która miesięcznie sprzedawała kilka ton ciuchów.
Pewnego dnia szefowa wpadła w amok i kazała rozgrzebać stos kilkudziesięciu worków (kilkaset kilogramów), bo na dnie magazynu leżał ten jedyny na który była wystawiona faktura. ;D
meryphillia -> Hehe rozliczanie się z fiskusem ma taki fajny jeden smaczek: rozliczasz się z tego co oficjalnie zarobiłeś, albo co Ci udowodniono. ;]
Jak sprzedajesz swój program na płytkach stojąc na giełdzie w Bydgoszczy to tylko od Ciebie zależy czy dochód z tego wykażesz na zeznaniu podatkowym. I w takim przypadku liczysz na fart, że US się nie kapnie, że sprzedałeś milion kopii za 100 mln złotych stojąc w gumiakach za stołem turystycznym w kąciku bazaru. ;]